Skocz do zawartości
Nerwica.com

andrzejglowa11

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia andrzejglowa11

  1. a właśnie nie zupełnie podczas poznania nowych osób… wtedy jakby się bardziej staram i no jakiś wychodzi. Najgorzej jak chce coś komuś opowiedzieć, jakaś wewnętrzna fobia o opowiadaniu swoich historii?;)
  2. dzięki kolego, będę próbował narazie zamówiłem sobie 5htp, różaniec górski tak dla lepszej i spokojniejszej głowy tez sobie radzę, jest dobrze. Chwilami po prostu przychodzi taka załamka, ale krzywdy nie ma. Dzięki, ze się w ogóle odezwałeś, pozdrawiam!
  3. andrzejglowa11

    dubel

    Cześć! Mam 21 lat i zmagam się już całe życie z jąkaniem Zacinanie zaczęło się od tego, ze połknąłem pieniążek w wieku 3-4 lat i bałem się powiedzieć rodzicom. Wydaje mi się, ze nie mam depresji (ale tutaj czekam na Wasza opinie). Mam śliczna dziewczynę, która akceptuje moje mówienie. Mam również mnóstwo znajomych i wiadomo zdarzają się przysmiewki ale jakiś lamus nie jestem, aczkolwiek nie powiem bo zawsze coś zostaje w środku głowy ^^. Trochę się poddaje, ale nie w takim sensie ze nie chce mi się żyć, bo chce żyć… Po prostu trochę ręce mi opadają, jestem zły na siebie i nie potrafię tego zaakceptować w 100% ( ale jak zaakceptować jak chcesz coś opowiedzieć a Ci gol staje w gardle). Próbowałem już wszystkiego, za małolata byłem na terapii wolnej mowy. Czytanie na głos, wolne mówienie ogólnie nauka mówienia. Przez okres szkoły do technikum było spoko. Dawałem sobie rade i dalej daje, jednak już jestem na takim wyczerpaniu psychicznym. Nie chce mówić idealnie, nie chce być idealny, chce mieć wolność słowa i zapomnieć o tym stresie i zastanawianiu się jak coś powiem, żeby się nie zajakac. U mnie wszystko opiera się myśle (ba, jestem pewien) na tle nerwowym, psychicznym. Na sama myśl jak mam wykonać telefon, albo zamówić coś na mcdrive moje ciało staje do walki i dosłownie mnie paraliżuje. Najlepsze jest to, ze jak jestem sam, sam ze sobą albo jak gadam z kumplami przez internet i na chwile zapomnę ze się jąkam, mówię tooootalnie płynnie. Mam zakodowane, ze się jąkam i koniec. Nie mam takiej swobody, nie umiem o tym nie myśleć, zapomnieć, wybić z głowy. Medytuje, próbowałem leczyć jelita bo czytałem ze to jest mega ważne, no tak lepsze samopoczucie to lepsze mówienie w moim wypadku. Ale to jest coś ponad mną i moimi staraniami. I nie myślcie sobie, ze ja nie umiem wypowiedzieć słowa bo tak nie jest. Pracuje, wszystko przeważnie sobie zalatawiam. Tyle, ze no czasami muszę się namęczyć, ale mecze się sam ze swojej winy bo kto normalny się stresuje wykonaniem prostego telefonu, albo zapisaniem się do lekarza w obawie o opinie drugiej osoby, co pomyśli po prostu nie chce tego czuć. Wiem, ze leki to nie rozwiązanie, mogą pomoc i jest to czesc własnej terapii która najprawdopodniej jest przede mną. Chce sobie pomoc w taki sposób i co najważniejsze spróbować, no bo co mi pozostaje. Mój tata się jąkał, czytał dużo na głos i mu przeszło. Widocznie każdy człowiek jest inny, ja czytam staram się i nie wychodzić mi to. Jestem sam, gadam sam do siebie mówię perfect, czyli mechanicznie jestem dobrze zaprogramowany . Problem leży w głowie i są to takie głupie fobie z którymi nie umiem sobie poradzić, włącza się tryb walki, stres, ucisk w gardle. Nie powtarzam sylab, głosek czegokolwiek. Ciężko mi wydusić to pierwsze słowo właśnie ze względu na stres, lęk przed mowieniem i odbiorem. Mam tez zapisane, ze mój tata jest nerwowy i u mnie w domu był mega nacisk na to, żebym mówił wolno i żeby było perfect…(co przekłada się na tragiczna rozmowę z moim tata, czuje presję i jest jeszcze gorzej) to chyba za dzieciaka mój mózg trochę zaprogramowano nie tak jak powinno, bo nie każdy jest idealny DO SEDNA jak dotrwałes do tej chwili to dziękuje za poświęcony czas nie wiem, może mam depresje skoro zależy mi na opinii innych, stany lekowe na pewno mam. Na sama wiadomość, ze np muszę gdzieś coś załatwić gdzie wymaga to prostych informacji do przekazania, takich oczywistych to aż mnie muruje!! (a powtarzam, ze staje przed lustrem i mogę przeprowadzić msze święta) Jak nagrywam się telefonem to również jest dobrze, do momentu aż mija głowa sobie powie, ej halo ty się jakasz no i blok się pojawia jak z automatu. myśle nad wenlafaksyną. kiedyś próbowałem SAME od seeking health jak no wtedy miałem taka depresje wyczuwalna, bo jedyne o czym myślałem jaki jestem beznadziejny to trochę mi pomogło i odrazu się przełożyło na mówienie, także radzę sobie ale to jeszcze nie to, za duży bałagan w głowie. Co myślicie? nie byłem jeszcze u żadnego psychiatry czy coś, miałem kiedyś coaching mentalny… co mi po coachingu jak ja przy tej Pani byłem tak wyluzowany, ze nie zaciąłem się ani razu podczas paru godzinnych sesjach stwierdziła, ze muszę sam sobie poradzić skoro umiem rozmawiać i mówić (tak w skrócie oczywiście nie powiedziała dosłownie :D) podsumowując: sam sobie robię filmy i za dzieciaka nalapalem się dziwnych fobii z których nie umiem wyjść. Wątpię szczerze, ze właśnie pomoc mentalna mi coś da… bo ja serio myśle pozytywnie, nie jestem smutny, jestem po prostu zmęczony i może taki lek + odpowiednie podejście do terapii mi pomoże? z góry dziękuje za zainteresowanie!
  4. Cześć! Mam 21 lat i zmagam się już całe życie z jąkaniem :D Zacinanie zaczęło się od tego, ze połknąłem pieniążek w wieku 3-4 lat i bałem się powiedzieć rodzicom. Wydaje mi się, ze nie mam depresji (ale tutaj czekam na Wasza opinie). Mam śliczna dziewczynę, która akceptuje moje mówienie. Mam również mnóstwo znajomych i wiadomo zdarzają się przysmiewki ale jakiś lamus nie jestem, aczkolwiek nie powiem bo zawsze coś zostaje w środku głowy ^^. Trochę się poddaje, ale nie w takim sensie ze nie chce mi się żyć, bo chce żyć… Po prostu trochę ręce mi opadają, jestem zły na siebie i nie potrafię tego zaakceptować w 100% ( ale jak zaakceptować jak chcesz coś opowiedzieć a Ci gol staje w gardle). Próbowałem już wszystkiego, za małolata byłem na terapii wolnej mowy. Czytanie na głos, wolne mówienie ogólnie nauka mówienia. Przez okres szkoły do technikum było spoko. Dawałem sobie rade i dalej daje, jednak już jestem na takim wyczerpaniu psychicznym. Nie chce mówić idealnie, nie chce być idealny, chce mieć wolność słowa i zapomnieć o tym stresie i zastanawianiu się jak coś powiem, żeby się nie zajakac. U mnie wszystko opiera się myśle (ba, jestem pewien) na tle nerwowym, psychicznym. Na sama myśl jak mam wykonać telefon, albo zamówić coś na mcdrive moje ciało staje do walki i dosłownie mnie paraliżuje. Najlepsze jest to, ze jak jestem sam, sam ze sobą albo jak gadam z kumplami przez internet i na chwile zapomnę ze się jąkam, mówię tooootalnie płynnie. Mam zakodowane, ze się jąkam i koniec. Nie mam takiej swobody, nie umiem o tym nie myśleć, zapomnieć, wybić z głowy. Medytuje, próbowałem leczyć jelita bo czytałem ze to jest mega ważne, no tak lepsze samopoczucie to lepsze mówienie w moim wypadku. Ale to jest coś ponad mną i moimi staraniami. I nie myślcie sobie, ze ja nie umiem wypowiedzieć słowa bo tak nie jest. Pracuje, wszystko przeważnie sobie zalatawiam. Tyle, ze no czasami muszę się namęczyć, ale mecze się sam ze swojej winy bo kto normalny się stresuje wykonaniem prostego telefonu, albo zapisaniem się do lekarza w obawie o opinie drugiej osoby, co pomyśli po prostu nie chce tego czuć. Wiem, ze leki to nie rozwiązanie, mogą pomoc i jest to czesc własnej terapii która najprawdopodniej jest przede mną. Chce sobie pomoc w taki sposób i co najważniejsze spróbować, no bo co mi pozostaje. Mój tata się jąkał, czytał dużo na głos i mu przeszło. Widocznie każdy człowiek jest inny, ja czytam staram się i nie wychodzić mi to. Jestem sam, gadam sam do siebie mówię perfect, czyli mechanicznie jestem dobrze zaprogramowany . Problem leży w głowie i są to takie głupie fobie z którymi nie umiem sobie poradzić, włącza się tryb walki, stres, ucisk w gardle. Nie powtarzam sylab, głosek czegokolwiek. Ciężko mi wydusić to pierwsze słowo właśnie ze względu na stres, lęk przed mowieniem i odbiorem. Mam tez zapisane, ze mój tata jest nerwowy i u mnie w domu był mega nacisk na to, żebym mówił wolno i żeby było perfect…(co przekłada się na tragiczna rozmowę z moim tata, czuje presję i jest jeszcze gorzej) to chyba za dzieciaka mój mózg trochę zaprogramowano nie tak jak powinno, bo nie każdy jest idealny :) DO SEDNA jak dotrwałes do tej chwili to dziękuje za poświęcony czas :P nie wiem, może mam depresje skoro zależy mi na opinii innych, stany lekowe na pewno mam. Na sama wiadomość, ze np muszę gdzieś coś załatwić gdzie wymaga to prostych informacji do przekazania, takich oczywistych to aż mnie muruje!! (a powtarzam, ze staje przed lustrem i mogę przeprowadzić msze święta) Jak nagrywam się telefonem to również jest dobrze, do momentu aż mija głowa sobie powie, ej halo ty się jakasz no i blok się pojawia jak z automatu. myśle nad wenlafaksyną. kiedyś próbowałem SAME od seeking health jak no wtedy miałem taka depresje wyczuwalna, bo jedyne o czym myślałem jaki jestem beznadziejny to trochę mi pomogło i odrazu się przełożyło na mówienie, także radzę sobie ale to jeszcze nie to, za duży bałagan w głowie. Co myślicie? nie byłem jeszcze u żadnego psychiatry czy coś, miałem kiedyś coaching mentalny… co mi po coachingu jak ja przy tej Pani byłem tak wyluzowany, ze nie zaciąłem się ani razu podczas paru godzinnych sesjach :P stwierdziła, ze muszę sam sobie poradzić skoro umiem rozmawiać i mówić (tak w skrócie oczywiście nie powiedziała dosłownie :D) podsumowując: sam sobie robię filmy i za dzieciaka nalapalem się dziwnych fobii z których nie umiem wyjść. Wątpię szczerze, ze właśnie pomoc mentalna mi coś da… bo ja serio myśle pozytywnie, nie jestem smutny, jestem po prostu zmęczony i może taki lek + odpowiednie podejście do terapii mi pomoże? z góry dziękuje za zainteresowanie!
×