Skocz do zawartości
Nerwica.com

bo się urodziłam


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć, urodziłam się kiedyś.

Taka szkoda, że wyszłam z łona mojej mamy.

Bardzo miałam dużo zawirowań w życiu.

Środowisko dobijało, zniżyły się moje morale, skille poprzez te wszystkie lata tortur.

Dziś już nie mam ochoty walczyć.

Forum te wydaje się być ciekawą odskocznią od życia realnego.

Mam alergię na życie.

Nie lubię żyć, nie potrzebuje żyć - ale pożyję bo oni chcą.

Popatrzę o co chodzi w tym wszystkim? choć nie pojmę zbyt pewnie.

Nie potrzebuję pocieszenia, pomocy to nie podziała. 

Posiedzę, poczytam, poodpowiadam i doczekam swego.

Chociaż może z frustracji mnie się pozbędą w końcu 🙂

Czasami nie mam emocji, wtedy mi strasznie jest dziwnie.

Przeważnie mam emocji za dużo ale wyglądam jakbym była nijaka, smutna i zimna.

Nie lubię jak ktoś mnie zna, czuję się niezręcznie bo nie uważam się za coś co warto znać.

(Paradoks tkwi w tym że jeśli jestem anonimowa to pisanie o sobie jest nawet okej)

Tak czy inaczej, prawdopodobnie powinnam się udzielać, także staram się udzielać ale często zrywam znajomości nagle, jakby mnie coś przeraziło.

Hmmm, zastanawia mnie to; jak mogę nazwać stan gdy mam duże poczucie wartości ale mam niską samoocenę czy to jest logiczne? czy to to samo?

Ok, mogłabym wyszukać w google ale lepiej mi wchodzi info jak mi ktoś napisze coś.

No dobra, nie musi nikt odpisywać, chyba że komuś się nudzi.

Dziękuję za waszą zmarnowaną minutę. Pozdrawiam serdecznie.

 

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

2 minuty temu, Aurora88 napisał:

Chyba dużo osób tutaj to nieszczególni fani życia, tak zgaduję, każdy szuka jakiegośtam sensu dla siebie i go znajduje lub nie.

dlatego tu jestem, bo nie będę w swych pragnieniach dziwna 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, witaj na forum! Rozgość się i zapraszam do dyskusji 🙂

Owszem, można mieć duże poczucie wartości, a zarazem niską samoocenę. Często doszukujemy się we własnym wyglądzie negatywnych cech (zazwyczaj są mylne), przez co czujemy się potrzebni, chętni do działania, zmotywowani, lecz mamy wrażenie, a raczej strach, iż ludzie nie będą nas w stanie zaakceptować ze względu na wygląd

edit:
Albo i my sami nie jesteśmy w stanie go zaakceptować. Mam tak czasami :P 

Edit2: Oczywiście to subiektywna opinia na podstawie wlasnych doświadczeń i obserwacji. Żeby nie było :P  Możliwości jest wiele: otoczenie, rodzina, nasze postrzeganie siebie i świata. To, czy jesteśmy zdolni do dostosowywania się, czy też nie. Usilne dążenie do perfekcjonizmu, traumy itd.


Osobiście, akceptuje swoją prezencję, choć... i tak zapisałem się do kliniki medycyny estetycznej :P Dla samego siebie, dla wzmocnienia pewności. Po prostu lubię działać i jeśli mogę to to robię. Jak sobie z tym poradzić to nie wiem :P 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Motocyklista napisał:

Hej, witaj na forum! Rozgość się i zapraszam do dyskusji 🙂

Owszem, można mieć duże poczucie wartości, a zarazem niską samoocenę. Często doszukujemy się we własnym wyglądzie negatywnych cech (zazwyczaj są mylne), przez co czujemy się potrzebni, chętni do działania, zmotywowani, lecz mamy wrażenie, a raczej strach, iż ludzie nie będą nas w stanie zaakceptować ze względu na wygląd

edit:
Albo i my sami nie jesteśmy w stanie go zaakceptować. Mam tak czasami :P 

Edit2: Oczywiście to subiektywna opinia na podstawie wlasnych doświadczeń i obserwacji. Żeby nie było :P  Możliwości jest wiele: otoczenie, rodzina, nasze postrzeganie siebie i świata. To, czy jesteśmy zdolni do dostosowywania się, czy też nie. Usilne dążenie do perfekcjonizmu, traumy itd.


Osobiście, akceptuje swoją prezencję, choć... i tak zapisałem się do kliniki medycyny estetycznej :P Dla samego siebie, dla wzmocnienia pewności. Po prostu lubię działać i jeśli mogę to to robię. Jak sobie z tym poradzić to nie wiem :P 
 

 

 

Wygląd można poprawić, też mam jeden fizyczny kompleks z którym walczę, było to nawet i nie raz jest przyczyną trzęsienia ziemi w moim mózgu. Ten kompleks jest jednocześnie znaczny i nijaki. Zależy od punktu widzenia, innych i mojego. Z mojej strony to wielka blokada i wstyd, ujma na honorze kobiecym, bycie niedostatecznie kobiecą, i jest to znaczne. Nijakie jest z powodu że jak zakryje to nie ma problemu, lub jeśli zacznę to kasować poprzez medycynę estetyczną to też zniknie i po kłopocie. Pytanie najważniejsze, czemu tego nie zwalczę? Czemu jakby z boku wydawałoby, "samotorturuje się"? Właśnie problem w tym że nie wiem czy jest sens prostowania foli aluminiowej po zgnieceniu jej. Moja psychika jest zbyt popsuta żeby ta sprawa miałaby mnie podnieść. Zniszczyłabym efekt pracy lekarzy przy pierwszym załamaniu, co już przechodziłam. Były już piękne chwile z lepszym stanem tej sprawy, niestety pierwsze wahania nastroju, następne załamania a efekt jak był tak się rozpłynął do eteru. 

No dobra, mogę nadal spróbować a może jednak? 

Planuje to, lecz na razie jestem taka zmęczona.. 

Myślałam o tym by najpierw poukładać rzeczy w czaszce a potem stabilnie cieszyć się w nagrodę efektami leczenia. A tak to nawet mam wrażenie że może zasługuje na to by taka być, może to moja kara albo sobie wmawiam to.  

 

Dobrze ze Pan chce zmienić to co Panu ciąży, myślę że u Pana to zda egzamin. Powróci zapewne ukryta na dnie pewność sensu w czasie i miejscu. Jest Pan na czystszym poziomie duchowym, Pana dróg jeszcze nie zatarł czas. W tym przypadku akcja, działanie, ujrzenie rezultatu da dobry efekt - poczuje Pan zgodność z tym co Pan potrzebuje, puzzle się ułożą a jak nawet nie to ułożą się w logiczny sposób. 

 

 

Tak czy inaczej, podsumowując: nie ważne jak nisko Cię ta rzeczywistość spycha, to warto spróbować - i próbujmy. Cokolwiek by to było, w poddaniu się losowi nie pomagać, chyba że tak jak tu, tak jak u mnie już jest nieurodzajna gleba. I chyba nikt i nic jej nie ożywi. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.07.2019 o 12:02, needsomesleep napisał:

e. Pytanie najważniejsze, czemu tego nie zwalczę? Czemu jakby z boku wydawałoby, "samotorturuje się"? Właśnie problem w tym że nie wiem czy jest sens prostowania foli aluminiowej po zgnieceniu jej. Moja psychika jest zbyt popsuta żeby ta sprawa miałaby mnie podnieść. Zniszczyłabym efekt pracy lekarzy przy pierwszym załamaniu, co już przechodziłam. Były już piękne chwile z lepszym stanem tej sprawy, niestety pierwsze wahania nastroju, następne załamania a efekt jak był tak się rozpłynął do eteru. 

No dobra, mogę nadal spróbować a może jednak? 

Planuje to, lecz na razie jestem taka zmęczona.. 


W harmonii piękna, najdoskonalszy jest duet duszy i ciała. Kiedy każdy Twój krok jest zgodny z osobistymi przekonaniami i uczuciami. 
Kiedy czujesz że nurt rzeki biegnie bez barier i nie wstrzymują je wielkie tamy. Wtedy niesie Cię Twój prąd, fala i nit nie jest w stanie naruszyć twojej osobistej przestrzeni. W tej przestrzeni potrafisz być wolnym i lekkim.

Pewnie słyszała już Pani nie raz, że życie jest w pewnym sensie wędrówką ciała i uwięzionej w niej duszy, która ciągle szuka doskonałości.
Życie pewnie Pani nie oszczędzało i jesteś skupiona teraz na sobie, kontemplując tę wielką niesprawiedliwość życia. To wszystko nosi Pani blisko serca jak najukochańszą torebkę, która tak naprawdę przestawała  dodawać uroku. Wkładasz w nią wszystko, powoli się zapełniała. Oprócz kosmetyków i perfum , można znaleźć w niej schowaną pozorną pewność siebie, brak szacunku do siebie samej, poczucie winy i nadmierny lęk.
 W jej dolnych rogach czaił się diabelski ból i wcale nie ubierał się u Prady! Ciężar torebki ogranicza poruszanie się, a noszenie jej nie było już kobiece i pełne wdzięku. Bycie kobietą stało się dla Ciebie powodem wielu cierpień, a nie dumy. A torebka? Torebka noszona na ramieniu w pobliżu serca, stała się ciężkim bagażem, uciążliwym, męczącym. 

Myślę, że Pani dusza domaga się zmian. Nawiąż z nią kontakt. Jak z Twoją intuicją? Ona jest darem, jest językiem DUSZY!
 Ciało jest naszą wewnętrzną pamięcią i nie powinniśmy go wykluczać. Jest kolejnym ogniwem w magicznym ciągu harmonii DUSZY I CIAŁA.
Dzisiaj, po latach pracy w terapii, czuję się jak człowiek renesansu,  który chce odkrywać piękno świata, dążyć do wolności, interesować się wszystkim i robić to na co mam tylko ochotę, będąc szczęśliwym i skupionym na sobie, bez wyrzutów sumienia i ciągłej kontroli. Patrząc na swoje bariery i nadmierne podporządkowanie się , stałem się automatem wykonującym zadania dla innych. Na własne życzenie wpędziłem się w poczucie, że nic dobrego już mnie nie spotka. Dzisiaj patrząc na ludzi, którzy przez lata odbierali mi energię do życia, pracy i marzeń ,nie jestem już zły , a czuję przebaczenie i radość , że to wszystko miało sens powodując rewolucję. Dzisiaj potrafię powiedzieć nie, być pewny siebie, wyrazić swoje zdanie i realizować swoje plany do końca. 
 
Jeśli widzisz najpiękniejszą torebkę i najcudowniejsze na ziemi szpilki , a nie czujesz że Twoja dusza jest wewnętrznie piękna, oczyszczona i wyszlifowana jak najdroższy diament, nikt nigdy nie dozna wrażenia, że taką jesteś nosząc atrybuty piękna. 
Ponieważ Twoje (pani) ciało i dusza są jak łodyga i kwiat, odrębne a zarazem stanowią jedność.
 Proszę sobie wyobrazić,  że otrzymujesz samą łodygę z cierniami albo tylko główkę róży...no cóż, czegoś brakuje, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.08.2019 o 17:38, Motocyklista napisał:

Pewnie słyszała już Pani nie raz, że życie jest w pewnym sensie wędrówką ciała i uwięzionej w niej duszy, która ciągle szuka doskonałości.

tak, i tak myślę nawet osobiście.

 

W dniu 3.08.2019 o 17:38, Motocyklista napisał:

Życie pewnie Pani nie oszczędzało i jesteś skupiona teraz na sobie, kontemplując tę wielką niesprawiedliwość życia.

skraca Pan dystans xd, ale mniejsza o to. A odnosząc się do słów to prawda, aczkolwiek długo musiałam błądzić by w końcu skupić się na sobie to jest akurat dobre i choć trudno mi się serio skupić na sobie to staram się mocno. Życie mnie nie oszczedzilo jak wielu ludzi stąd, czy jednak mam smialosc mówić o niesprawiedliwości? Nie za bardzo, to bardzo duże słowo. Ujelabym to w "poczucie nierówności". Myślę że jak na mój stan, jestem nawet sprawiedliwie traktowana przez los, najwięcej utrudniam sobie sama, i moja blokada.

 

W dniu 3.08.2019 o 17:38, Motocyklista napisał:

To wszystko nosi Pani blisko serca jak najukochańszą torebkę, która tak naprawdę przestawała  dodawać uroku. Wkładasz w nią wszystko, powoli się zapełniała. Oprócz kosmetyków i perfum , można znaleźć w niej schowaną pozorną pewność siebie, brak szacunku do siebie samej, poczucie winy i nadmierny lęk.
 W jej dolnych rogach czaił się diabelski ból i wcale nie ubierał się u Prady! Ciężar torebki ogranicza poruszanie się, a noszenie jej nie było już kobiece i pełne wdzięku. Bycie kobietą stało się dla Ciebie powodem wielu cierpień, a nie dumy. A torebka? Torebka noszona na ramieniu w pobliżu serca, stała się ciężkim bagażem, uciążliwym, męczącym.

nigdy nie chciałam być kobietą, to jest trudna sprawa nią być. Usunęłabym brak szacunku do siebie, to akurat mam jeszcze.. choć każdy go różnie interpretuje. I tak, noszenie tej torebki jest nużące. Noszenie żalu do życia jest ciężkie. Jakbym jednak zamiast szpilek nosiła betonowe buty.

  

W dniu 3.08.2019 o 17:38, Motocyklista napisał:

Myślę, że Pani dusza domaga się zmian. Nawiąż z nią kontakt. Jak z Twoją intuicją? Ona jest darem, jest językiem DUSZY!

intuicja mówi abym wyjechała za granicę bo tu zgine, tam jakby czeka nowy świat i nowe możliwości. Myślę że spróbuję może nawet wkrótce. Powoli daje się porwać intuicji, nie zawodzi mnie... Każe mi być na razie samej i się zrownowazyc. I być sobą, nawet jak będą komentować to olać.

 

W dniu 3.08.2019 o 17:38, Motocyklista napisał:

Dzisiaj potrafię powiedzieć nie, być pewny siebie, wyrazić swoje zdanie i realizować swoje plany do końca.

to bardzo dobrze, cieszę się że się Panu udało odkryć te drogi na nowo. Brawo. 
                                                 

W dniu 3.08.2019 o 17:38, Motocyklista napisał:

ponieważ Twoje (pani) ciało i dusza są jak łodyga i kwiat, odrębne a zarazem stanowią jedność.
 Proszę sobie wyobrazić,  że otrzymujesz samą łodygę z cierniami albo tylko główkę róży...no cóż, czegoś brakuje, prawda?

Hmm, u mnie są obie części lecz nie działają że sobą zgodnie. Każdy chce poznać mnie ale tylko łodygę (cialo) a główki nie. Czuję się przez tych ludzi pusta. Dlatego owijam wokół swego kwiatu ciernie. 

Edytowane przez Gość
Poprawiono układ posta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×