Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem ze studiami


Abby99

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. 

Postanowiłam wyżalić się w końcu na jakimś forum i poprosić o radę bo nie wiem już komu się wyżalić. Rok temu cierpiałam na depresję z powodu matury. Ciągłe uwagi nauczycieli i wmawianie mi, że nie zdam doprowadzały mnie do szału. A do tego presja od rodziców. Po czasie zaczęłam chodzić do psychiatry i przyjmować leki (które nic nie dawały). Napisałam maturę, zdałam wysoko i byłam z siebie dumna. Złożyłam papiery na uczelnie prywatną. Moi rodzice postanowili, że jest blisko, będę mieszkać w domu, nie muszę pracować i oczywiście będą mi płacić za szkołę. Życie jak z bajki? Nie do końca. Cały czas nie jest mi na rękę to bo czuję nad sobą ich presję typu ''my płacimy, a ty się masz uczyć i nie odzywać.'' Wybrałam się na filologię angielską. Zawsze interesowałam się angielskim, siostra też prawie ukończyła ten kierunek i bardzo polecała szkołę. Że fajni ludzie, fajni wykładowcy, jest lajtowo. Sama pamiętałam zawsze, że moja siostra mega chwaliła uczelnię i od gimnazjum marzyłam aby iść w ślady mojej siostry. I tutaj zaczyna się problem. Moje oczekiwania minęły się z rzeczywistością. Ja w ogóle nie rozumiem co się dzieje za zajęciach. Jestem już na drugim semestrze i w ogóle nie potrafię zrozumieć chociażby gramatyki opisowej. Nie rozumiem jej a moja siostra jak ją proszę o pomoc to zawsze jest ''ja też tego nie rozumiałam, nie wytłumaczę Ci, ja jak tam chodziłam to było inaczej''. Nie wiem w co ręce włożyć i jak się tego uczyć. Do tego tyle przedmiotów historycznych. Wszystko po angielsku, takie nowe i inne. Nie umiem się odnaleźć. Ciągle chce mieć wszystko pod kontrolą i wszystko zaliczać ale jak nawet mi się noga potknie to popadam w histerię, mam depresję, że na pewno już po mnie. Jestem też osobą cichą. Mam kilka znajomych na uczelni ale nie umiem się od tak do ludzi odzywać. To jest ciężkie. Próbowałam nawet dzisiaj też poćwiczyć tę gramatykę opisową i nawet wpisywałam w internecie frazy żeby lepiej zrozumieć ale nic nawet nie ma na ten temat w internecie...Nie sypiam po nocach bo cały czas myślę tylko o tym jak mi źle idzie, że nie mam nawet pomysłu na siebie. Czuję czasami, że te studia nie są dla mnie. Co to za studiowanie kiedy nie śpisz po nocach i się ciągle stresujesz. Nie tak sobie to wyobrażałam. A kiedy próbuje o tym porozmawiać z moją matką to słyszę tylko, że ''twoja siostra jakoś dała radę, dasz radę, a co jak nie te studia? Nic innego się nie liczy, tylko studia i tylko magister bo inaczej skończysz pod mostem. W pracy to dopiero jest do d**py a nie jakaś uczelnia. A jak nie to proszę bardzo rzuć studia i idź do pracy''. Ona nie rozumie, że ja chce od niej trochę zrozumienia. Że mam problem i chcę wsparcia. Że jestem zagubiona i po prostu nie wiem co mam robić. Najgorsze jest to, że cały czas nastawiałam się na ten angielski, maturę rozszerzoną mam tylko z tego i za bardzo teraz nie wiem co mogę oprócz tego robić. Interesuje się makijażem i całkiem mi wychodzi, fotografią czy prowadzeniem blogów. Lubię dzielić się z innymi moimi poglądami i dyskutować. Ale teraz się zgubiłam i nie wiem jak wrócić i znowu być szczęśliwa. Czy ktoś z was miał może podobną sytuację i mógłby mi coś doradzić? Wybaczcie jeżeli moja wypowiedź jest zbyt chaotyczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie rozumiesz przedmiotu, zawsze możesz iść do osoby prowadzącej zajęcia - na konsultacje. A jeśli Twoi nauczyciele nie są chętni poświęcać studentom więcej niż minimum czasu, to na pewno będą w stanie podać ci literaturę (niekoniecznie obowiązkową), z której możesz korzystać żeby lepiej zrozumieć zagadnienie. Może potrzebujesz więcej czasu i pracy żeby nauczyć się danej rzeczy, nie każdy jest mistrzem zapamiętywania, ale ciężka praca zrobi swoje. Chyba że ten kierunek mierzi cię na tyle, że nie masz najmniejszej ochoty się dalej na nim męczyć, tu chyba już musisz odpowiedzieć sobie sama na to pytanie. Matki zawsze straszą i próbują w ten sposób motywować, typowa metoda kija 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak ten problem rozwiazac bo mam podobnie ( chociaz nie mam presji ze strony rodzicow), ale zaczalem zyc nie przejmujac sie tym bo wtedy tylko jest gorzej, co bedzie to bedzie, jak sie nie ukonczy studiow to nie koniec swiata, duzo korporacji przyjmuje bez studiow jesli tylko angielski znasz. Doswiadczenie jest wazniejsze, obecnie w pracy patrzy sie tylko na to, ze masz ukonczone studia a nie koniecznie w jakiej dziedzinie. Bardzo wazne sa certyfikaty. Nie przejmuj sie, jakos to bedzie ;)

Edytowane przez Resider

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja studiowałam kompletnie bez sensu i robię zupełnie coś innego teraz. To urocze, jak starsze pokolenie wciąż wierzy, że studia to jest absolutna konieczność i dzięki temu ich dziecko spotka prestiżowa przyszłość. Ehm, nie :P Jak skończysz studia, to pracodawcy będą się czepiać, że nie masz doświadczenia. Mam znajomych na/po filologii angielskiej, wszyscy pracowali w trakcie studiów, kierunek jest faktycznie bardzo ciężki, oni są świetni z tego angielskiego. Jeśli nie dajesz rady, to zawsze warto porobić różne certyfikaty z angielskiego, bo to dobrze wygląda w CV, a wykształcenie wyższe sobie zrobić na czymkolwiek. 

A siostra co robi? "Prawie ukończyła" tzn. że jeszcze studiuje, czy że rzuciła w trakcie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Mglista dziękuję za poradę. Spróbuję na kolejnych zajęciach spytać wykładowcy czy poświęci mi trochę wolnego czasu. Nie pomyślałam o tym bo muszę przyznać że moja grupa też do ambitnych nie należy. Każdy dba tylko o cztery litery i większość uczy się na ostatnią chwilę albo wcale. Na początku było nas może ok ponad 50 na jednym kierunku a teraz została nas jakaś połowa. Może to też mało ambitna grupa tak na mnie wpływa. Człowiek tak czasami ma, że ''idzie za stadem''. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Albo może jeszcze nie nauczyłaś się tego nowego trybu studiowania? Ja byłam świetną studentką, później. Pierwszy rok to była pomyłka jakaś, pamiętam jak szczęśliwa uczyłam się na pierwszy egzamin, taka dumna że wiem tyle rzeczy... I dostałam ledwo 3 :P Próbuj jeszcze 🙂 Powodzenia 🙂 Najważniejsze, żebyś kierowała się tym, co Tobie najbardziej odpowiada. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Abby99 napisał:

@Resider na pewno jestem spokojniejsza. W dniu napisania tego posta byłam mega przybita. Miałam doła. Na szczęście po odpowiedziach pełnych wyrozumienia i dobrych słów jest mi raźniej 🙂 

Najwazniejsze się nie przejmować (sam się przejmuje ale staram ten stres redukować właśnie czytaniem tego forum albo romzową z innymi). Codziennie czułem sie jakbym tracił oddech i miał zaraz upaść, czytając niektóre wypowiedzi tu na forum tez mi się polepszyło, ale jeszcze długa droga przede mną 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim studia to świadomy wybór i idziesz tam, aby zdobyć konkretne kompetencje. Powinnaś w sumie przed rozpoczęciem studiów w miarę wiedzieć co chcesz po ich ukończeniu robić zawodowo.

 

Kolejna sprawa - studia są ciężkie.

 

To tyle. Nie ma w tym nic magicznego. To wczesne poranki i późne wieczory. Zmęczenie, frustracja, stres, setki godzin nauki, notatki, poświęcanie przyjemności dla zdobycia większej wiedzy itd, itd. Moim zdaniem? Jak najbardziej warto. 

 

Chcesz mieć więcej czasu dla siebie? Bądź bardziej zdyscyplinowana. Dobry dzień, tydzień, miesiąc czy rok wymaga odpowiedniego planu i przygotowania. Nie odbierz mnie wrogo, ale po prostu dzisiaj większość młodzieży jest miękka... Nasi rodzicie mieli o wiele trudniej. Mamy teraz więcej niż nam potrzeba, więc zamiast narzekać na brak dachu nad głową lub pożywienia, to narzekamy na warunki w edukacji. 

 

Jeśli te studia Ci nie odpowiadają, to zwiewaj i nie marnuj czasu! Sam byłem na dwóch uczelniach i ich nie ukończyłem. Nie żałuję, swoje przeżyłem i zachowam to do końca życia ;) Eksperymentuj i próbuj, bo jak nie teraz to kiedy? Po 40stce? ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×