Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mąż zerwał kontakt z rodziną i wszyscy uważają że to moja wina


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

mam pewien problem, o którym chciałabym napisać.

Mój mąż 2 miesiące temu zerwał kontakt z rodziną, zanim do tego doszło, działy się różne nieprzyjemne sytuacje, które spowodowały taką decyzję.
Mąż ma trójkę rodzeństwa, zaczęło się  od tego, że przed ślubem brat zaczął go nastawiać przeciwko mnie, bo ja rzekomo miałabym wyjść za niego dla pieniędzy, oraz kazał spisać podział majątku przed ślubem, bo jak to powiedział "prędzej czy później to się rozleci". Następnie moja teściowa była niezadowolona z tego ślubu, bo ona nie miała pieniędzy żeby cokolwiek do koperty włożyć i namawiała nas, żebyśmy przesuneli ślub na kilka miesięcy do przodu, a druga sprawa, to taka, że była niezadowolona, że nie zaprosimy jej siostry na ślub tylko i wyłącznie dlatego, że ma dobry kontakt ze swoją siostrą i nie chciała, aby ona się obraziła na nią...  Teść w dniu ślubu zaczął mnie krytykować przed wszystkimi gośćmi, że co ze mnie za kucharka skoro nie gotuję zup i zapewne mój mąż przy mnie głoduje... Tak to się zbierało i zbierało, aż pewnego dnia mąż nie wytrzymał i dał wszystkim do zrozumienia, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego, po tym, jak młodszy z braci zaczął mnie wyzywać, wtedy sprawa potoczyła się szybko...
Odkąd mąż zerwał kontakt z bliskimi w ogóle się nie kłócimy, wcześniej dochodziło do częstszych kłótni spowodowanych sytuacjami związanymi z jego rodziną.
Zapomnieliśmy co to znaczy "kłócić się".
Nie dała za wygraną szwagierka, która cały czas do mnie wypisywała i prosiła o zmianę decyzji, my uparcie staliśmy przed swoim...
Ostatecznie wszyscy uznali, że to moja wina, bo ze mną się nie da żyć, jestem arogancka, wredna i zapewne przekabaciłam męża na swoją stronę żeby zerwał kontakt z bliskimi.

W rzeczywistości tak nie jest, odradzałam mężowi ten pomysł, bo wiedziałam, że wszystko może zostać zrzucone na mnie.. i tak się niestety stało..

Czuję się jak gówno i zło całego świata. Chodzę na terapię, ponieważ zdiagnozowano u mnie BPD, rozmawiałam z terapeutką na temat rodziny mojego męża i powiedziała, że mam się tym nie przejmować, ale ja tak nie potrafię...
Jest mi strasznie przykro że tak mnie potraktowano.

A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy to rzeczywiście moja wina?
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja np. bardzo cieszyłam się z zaręczyn. Od razu zaczęłam przygotowania do ślubu. Ale teściowej nie podobało się to, że postanowiliśmy zaprosić tylko najbliższą rodzinę. Najlepsze jest to, że u mnie najbliższa rodzina to 30 osób a u narzeczonego 80. Ona stwierdziła, ze trzeba zaprosic tez sasiadów (ok 30 osob). Z okolo 110 osob zrobilo się 140. Powiedzialam, ze my nie mamy pieniędzy na takie wesele a ona "ja zapłacę za sasiadow, a do prezentow od nich ani nic sie nie mieszam". Niby super uklad, ale ona nie ma pieniędzy. Nie wie o jaką kwotę chodzi. Narzeczony synuś mamusi powiedział okej, bo nie chce sie z mamusią kłócić, a ja wyszłam na tą najgorszą. Juz 2 lata od zareczyn a ja nie zrobiłam nic. Nie chce mi się. Powiedziałam, ze jak chca to niech sami organizują i od tego czasu temat ślubu to tabu. Chyba nie będzie go wcale, jak mowi rodzina narzeczonego PRZEZE MNIE. On niby jak jest sam ze mną to obwinia tez mamę, ale jak ona jest obok to zaraz mowi, ze ja jestem taka niezgodna. Dlatego zazdroszczę Ci postawy męża. Tak trzymać! Wspaniałego masz faceta i niczym się nie przejmuj, bo to nie z Jego rodziną spędzisz resztę życia, tylko z nim a on z Tobą. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Dakota8 napisał:

Ja np. bardzo cieszyłam się z zaręczyn. Od razu zaczęłam przygotowania do ślubu. Ale teściowej nie podobało się to, że postanowiliśmy zaprosić tylko najbliższą rodzinę. Najlepsze jest to, że u mnie najbliższa rodzina to 30 osób a u narzeczonego 80. Ona stwierdziła, ze trzeba zaprosic tez sasiadów (ok 30 osob). Z okolo 110 osob zrobilo się 140. Powiedzialam, ze my nie mamy pieniędzy na takie wesele a ona "ja zapłacę za sasiadow, a do prezentow od nich ani nic sie nie mieszam". Niby super uklad, ale ona nie ma pieniędzy. Nie wie o jaką kwotę chodzi. Narzeczony synuś mamusi powiedział okej, bo nie chce sie z mamusią kłócić, a ja wyszłam na tą najgorszą. Juz 2 lata od zareczyn a ja nie zrobiłam nic. Nie chce mi się. Powiedziałam, ze jak chca to niech sami organizują i od tego czasu temat ślubu to tabu. Chyba nie będzie go wcale, jak mowi rodzina narzeczonego PRZEZE MNIE. On niby jak jest sam ze mną to obwinia tez mamę, ale jak ona jest obok to zaraz mowi, ze ja jestem taka niezgodna. Dlatego zazdroszczę Ci postawy męża. Tak trzymać! Wspaniałego masz faceta i niczym się nie przejmuj, bo to nie z Jego rodziną spędzisz resztę życia, tylko z nim a on z Tobą. 

@Dakota8 doskonale Cię rozumiem, moja teściowa też miała pretensje o wszystko, zresztą szkoda gadać, toksyczna z niej kobieta. Mój mąż całe życie się podporządkowywał do niej, dzięki mnie przejrzał dopiero na oczy jaką ma matkę. Oczywiście jak mąż zaczął robić przeciwnie to oczywiście cała wina spadała na mnie. Jego rodzice nie wiedzą o moich zaburzeniach emocjonalnych i dobrze, bo jeszcze kazali by mu wziąć rozwód.

Nie myśleliście o ślubie we dwójkę? My tak na początku myśleliśmy, ale później zdecydowaliśmy, że zrobimy ślub dla najbliższych to i tak było źle.

Jest mi przykro, że trafiłaś na taką teściową, a co gorsza, że Twój narzeczony stoi za nią murem. Ostatnio dużo słyszę od koleżanek, że matki ich mężów/ narzeczonych / facetów próbują na siłę mieszać się do związku. Ja już sama nie wiem czemu tak jest.

Z moimi rodzicami nie mamy problemu, moi rodzice traktują mojego męża jak własnego syna i nie pozwolili by o nim złego słowa powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lilith napisał:

@Butterfly923uważam, że Twój mąż zachował się tak jak przystało na mężczyznę, a nie na synka trzymającego się spódnicy mamusi. Jestem pod ogromnym wrażeniem, ponieważ nie każdy potrafi się na to zdobyć. Twój mąż wybrał rodzinę - Ciebie. To Ty jesteś przede wszystkim Jego rodziną. Pozostali są na dalszym planie. Jeśli Cię nie akceptują, mają do Ciebie cały czas jakieś zastrzeżenia, to fora ze dwora. Skoro Twój mąż zadecydował tak, a nie inaczej - to uważam, że jest to wyraz olbrzymiej dojrzałości. Uważam też, że nie masz się co przejmować tymi podgadywaniami ze strony rodziny męża. Ty związałaś się ze swoim mężem, a nie z Nimi i  nie mają prawa Cię oceniać i wtrącać się w cokolwiek. Absolutnie sobie na to nie pozwól. W chwili obecnej doprowadzili do tego, że namieszali Ci w postrzeganiu własnej osoby. To jest w porządku? Wyzywanie Ciebie, dogadywanie Ci na każdym kroku jest w porządku? Nie. Dostali to, na co zasłużyli i sami są sobie winni. Nie masz co przypisywać sobie winy, ponieważ to Oni zadecydowali w momencie, kiedy zaczęli się Ciebie czekać. Twój mąż to zrozumiał i dlatego podjął decyzję, że tak nie może być. 

@Lilith całkowicie się z Tobą zgadzam, cieszę się, że mój mąż dłużej tego nie toleruje i postanowił tak a nie inaczej. Dziękuję, że mnie wsparłaś duchowo, to dużo daje i powoduje, że moje samopoczucie staje się lepsze, dziękuję 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Butterfly923 napisał:

Witam,

mam pewien problem, o którym chciałabym napisać.

Mój mąż 2 miesiące temu zerwał kontakt z rodziną, zanim do tego doszło, działy się różne nieprzyjemne sytuacje, które spowodowały taką decyzję.
Mąż ma trójkę rodzeństwa, zaczęło się  od tego, że przed ślubem brat zaczął go nastawiać przeciwko mnie, bo ja rzekomo miałabym wyjść za niego dla pieniędzy, oraz kazał spisać podział majątku przed ślubem, bo jak to powiedział "prędzej czy później to się rozleci". Następnie moja teściowa była niezadowolona z tego ślubu, bo ona nie miała pieniędzy żeby cokolwiek do koperty włożyć i namawiała nas, żebyśmy przesuneli ślub na kilka miesięcy do przodu, a druga sprawa, to taka, że była niezadowolona, że nie zaprosimy jej siostry na ślub tylko i wyłącznie dlatego, że ma dobry kontakt ze swoją siostrą i nie chciała, aby ona się obraziła na nią...  Teść w dniu ślubu zaczął mnie krytykować przed wszystkimi gośćmi, że co ze mnie za kucharka skoro nie gotuję zup i zapewne mój mąż przy mnie głoduje... Tak to się zbierało i zbierało, aż pewnego dnia mąż nie wytrzymał i dał wszystkim do zrozumienia, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego, po tym, jak młodszy z braci zaczął mnie wyzywać, wtedy sprawa potoczyła się szybko...
Odkąd mąż zerwał kontakt z bliskimi w ogóle się nie kłócimy, wcześniej dochodziło do częstszych kłótni spowodowanych sytuacjami związanymi z jego rodziną.
Zapomnieliśmy co to znaczy "kłócić się".
Nie dała za wygraną szwagierka, która cały czas do mnie wypisywała i prosiła o zmianę decyzji, my uparcie staliśmy przed swoim...
Ostatecznie wszyscy uznali, że to moja wina, bo ze mną się nie da żyć, jestem arogancka, wredna i zapewne przekabaciłam męża na swoją stronę żeby zerwał kontakt z bliskimi.

W rzeczywistości tak nie jest, odradzałam mężowi ten pomysł, bo wiedziałam, że wszystko może zostać zrzucone na mnie.. i tak się niestety stało..

Czuję się jak gówno i zło całego świata. Chodzę na terapię, ponieważ zdiagnozowano u mnie BPD, rozmawiałam z terapeutką na temat rodziny mojego męża i powiedziała, że mam się tym nie przejmować, ale ja tak nie potrafię...
Jest mi strasznie przykro że tak mnie potraktowano.

A jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy to rzeczywiście moja wina?
 

Bardzo dobra decyzja. W końcu jest osobą dorosłą to on wybiera co w jego życiu jest lepsze, najgorsze mieć takich ludzi przy sobie z rodziny co włażą na głowę i się za przeproszeniem wp***dalają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, lukasz91u napisał:

Bardzo dobra decyzja. W końcu jest osobą dorosłą to on wybiera co w jego życiu jest lepsze, najgorsze mieć takich ludzi przy sobie z rodziny co włażą na głowę i się za przeproszeniem wp***dalają.

@lukasz91u dziękuję za wyrażenie swojej opinii 🙂

coraz bardziej przekonuję się do tego, że to nie ze mną jest coś nie tak, z tylko z nimi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, initium napisał:

@Butterfly923, masz fajnego męża. Zgadzam się z @Lilith, zachował się dojrzale. To normalne, że zabolały Cię słowa jego rodziny. Ale ich opinie nie mogą zawładnąć Twoim życiem, nie pozwól im na to.

@initium też tak myślę, zawsze przejmowałam się zdaniem innych, ale najwyższa pora aby to zmienić 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.04.2019 o 16:20, Lilith napisał:

@Butterfly923pytanie tylko czy takie przekonanie będzie stałe czy zależne od następnej sytuacji, która może zaistnieć w przyszłości? 

@Lilith mam strasznie niską samoocenę i niestety każde wypowiedziane słowo w moim kierunku biorę do siebie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lilith napisał:

@Butterfly923czyli nad samooceną przydałoby się popracować, żeby słowa innych Cię nie raniły...

@Lilith dokładnie, nie wiem, czy to jest ważne, ale w dzieciństwie ciągle czułam się upokarzana ze strony ojca, ciągle mnie krytykował, nigdy od niego dobrego słowa nie usłyszałam, to niestety doprowadziło do mojej niepewności siebie i do poważnych zaburzeń emocjonalnych, które spowodowały nadmierne objadanie się, samookaleczanie, próby samobójcze itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.04.2019 o 10:37, Lilith napisał:

Tak, to jest istotne. A jak jest teraz z samookaleczeniami, autoagresją w ogóle i myślami samobójczymi?

@Lilith samookaleczenia minęły, autoagresja nadal pozostała i do tego doszły poważne zaburzenia odżywiania, z wagi 60 kg przytyłam do 95. W chwilach smutnych jak i zarówno stresujących sięgam po jedzenie. Tylko ono jest mnie w stanie uszczęśliwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lilith napisał:

Psychiatrzy nie odsyłają z kwitkiem ;) Myślę, że tak naprawdę nic nie tracisz jak spróbujesz. W sumie lepsze to niż męczenie się.

@Lilith dzięki za radę, jutro zadzwonię do przychodni i umówię się na wizytę do psychiatry. Później dam znać co mi lekarz powiedział

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.05.2019 o 11:38, Lilith napisał:

I jak?

Hej @Lilith, nie zapisałam się do psychiatry, nie mam odwagi. Póki co próbuję się skupić na tym co jest, na nauce. Mam na myśli naukę w postaci kursu językowego. Nigdzie nie pracuję. Sama nie wiem czy to dobre rozwiązanie, ale jest to dla mnie wygodne. Nie muszę ciężko pracować tak jak wcześniej. Już dość napracowałam się w markecie, w którym musiałam być ciągle dyspozycyjna, gdy ktoś się rozchorował. Teraz mam swobodę i mogę się skupić na tym co najbardziej lubię - czyli na nauce języków obcych.
Nie wiem co mogę jeszcze napisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lilith napisał:

@Butterfly923:sad:Niedobrze. Ale i tak bywa. Nowy nie zawsze oznacza, że gorszy. Na pewno będzie inaczej, ale nie znaczy, że gorzej. Wiem, że człowiek przyzwyczaja się do terapeuty, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Trzymaj się tam!

@Lilith jasne, masz rację, pomimo tego, że  do obecnej terapeutki chodziłam od tego roku, to i tak zdążyłam się bardzo przyzwyczaić, ale musi być dobrze, jestem na etapie poszukiwania nowego terapeuty, jeszcze trochę czasu mam, ale akurat 1 sierpnia mam wizytę u psychiatry to poproszę o skierowanie do psychologa, które mi jest potrzebne 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×