Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem zagubiona i nie wiadomo co mi jest.


ratille

Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwsze - śmieszy mnie to, że siedzę godzinami w łazience i nikt nie reaguje mimo, że moja współlokatorka deklarowała, że będzie mnie ratować, gdy zechcę popełnić samobójstwo ( mam dwie próby samobójcze za sobą, ale teraz już nie jestem na tyle odważna, bo te dwie mnie zmęczyły). Dwie godziny siedzenia w łazience i nic. Tak samo mam w domu u mamy. A kiedyś faktycznie mogę coś sobie postanowić i nikt mnie nie uratuje.
Nie lubię siebie ani swojego życia. Zakopałam swoje talenty pisarskie, a jak je odkopuję, to ujawnia się depresja/ dwubiegunowa choroba/ schizofrenia - nie wiadomo co to jest.
Przyjaciel, którego uważałam do tej pory za najważniejszego przyjaciela powiedział, że "nie porwałam go i że nie interesuje już go moja osoba".
Reaguję źle na kłamstwa innych osób i robię okropne awantury im o to (dochodzi do 3 godzinnego monologu z mojej strony i  nad którym nie do końca panuję) więc tym więcej osób odeszło.
Mam duże ambicje i staram się, aby skończyć studia z dobrymi wynikami, ale to w sumie dla mnie trochę puste. 
Przeżywam każdą miłość. Po każdej nieudanej mam czarno przed oczyma i wpadam w depresję na co najmniej kilka miesięcy.
Nie znajduję zrozumienia w innych ludziach
Nawet już dobrze czuję się ze sobą i go nie szukam, ale mi przykro, więc mam ochotę skończyć ze sobą. Tym bardziej, że powoduje mną poczucie winy, bo moich byłych partnerów doprowadzałam do depresji swoim zachowaniem. Nie rozumieli mnie, a ja reagowałam bardzo emocjonalnie mimo, że tego nie chciałam. 
Nie ma najlepszych kontaktów z ojcem. W zasadzie to -  całkiem je urwałam, bo jest psychopatą i go nie obchodzę tak naprawdę.
Nie wiem co mam powiedzieć i z czym mi źle na ten moment. Powinnam być pod opieką psychoterapeuty dobrego, ale żaden mi do tej pory nie odpowiadał.
Nie wiem co mam powiedzieć, ale cierpię. Bardzo.
Już nie wiem nawet co powiedzieć. Wiele razy mówiłam ludziom o tym, co czuję, ale nikt mnie nie rozumiał. Nikt nie chciał zrozumieć - nawet psychoterapeuta. Nie wiem już co mam robić, ale jestem zagubiona. 
Nikt z najbliższego otoczenia o tym nie wie, bo staram się to ukrywać. Ale jest coraz gorzej. Psychoterapia nie pomaga. Ludzie mnie denerwują....


 

Edytowane przez ratille

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Heledore napisał:

Co masz na myśli, że kiedy zaczynasz pisać, to ujawnia się choroba?

 

Powiem Ci jak u mnie to się manifestuje, otóż przelewanie myśli na tekst pozwala dobrać się do naprawdę głębokich pokładów podświadomości czy świadomości i wyciągnąć wiele bardzo mętnych rzeczy na światło dzienne. Człowiek dokonuje analizy procesów, które go otaczają, a pisanie pozwala to systematyzować i wyciągać coraz głębsze wnioski, które w finale zawsze prowadzą do jednego celu - wszystko, ale to wszystko co nas otacza nie ma kompletnie sensu z ludzkiego punktu widzenia. Ja zarzuciłem pisanie bo nieomal wpadłem przez to w alkoholizm, siła emocji uderzająca we mnie kiedy uświadamiałem sobie stopień po stopniu jak funkcjonuje to co mnie otacza, jak bardzo zostaliśmy oszukani, jak straszliwie brniemy bez celu przez burzę śnieżną, powodowała że musiałem odreagować. Próbowałem boksu, ale to z kolei wyzwalało we mnie agresję. Nie myśleć, konsumować, śmiać się jak głupi do sera - to jedyna recepta, aby przeczekać to więzienie z wyrokiem śmierci w jakim spędzamy życia. Ja akurat mam zaszczepiony bardzo silny strach przed totalnym unicestwieniem, wciąż gdzieś tam kołace się jeszcze nadzieja na to, że z czysto qrwa hedonistycznych (nie akceptuję tego w sobie) względów przeżyję coś co mnie porwie, choć na chwile na szczyty uniesień. Zwykła narkomania, uzależnienie od emocji, adrenaliny,poczucia siły itd. Bezsens, totalny bezsens - unikać porządkowania rzeczywistości w świecie gdzie króluje entropia bo naprawdę można się wyhuśtać a tu nie chodzi o nas tylko o tych, którzy po naszym wycofaniu będą się musieli z tym zmierzyć.

Edytowane przez Nobody18

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie masz Chad ani na pewno schizofrenii, brzmisz po prostu jak ktoś kto jest wrażliwy, inteligentny i świadomy, odbierasz bardzo silnie emocje. W dużej mierze mogę się odnieść do tego co piszesz, choć ja mam epizody depresyjne które nie są uwarunkowane sytuacjnie i po prostu trwają bez względu na polepszenie sytuacji 

A czy to już borderline, a trochę tak to brzmi powinienem ocenić psychiatra imo, jeżeli psychoterapia nie pomaga i to jest to faktycznie zaburzenie osobowości to pomoc mogą stabilizatory nastroju 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×