Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwice, obsesje, tiki + depresja


Jatutylkosprzatam

Rekomendowane odpowiedzi

Na początek się przywitam- cześć!

 

Jestem tutaj nowy, niedawno założyłem temat na innym forum niestety nikt nie zainteresował się.

Mam 17 lat i chciałbym posłuchać co sądzicie i co polecacie, naprawdę chce z tego wyjść bo wiem ze można.

 

 

 

Ogólnie sprawa ma się nie za dobrze. Od małego przejawialem natręctwa; spowiedź i grzechy, wyjawianie rodzicom (lub członkom rodziny) różnych moich uczynków by poczuć ulgę, ogólnie mówiąc obsesje i natrętne myśli związane z rzeczami które były dla mnie ważne i miały wpływ na moralność i przekonania. Miałem pare traumatycznych sytuacji w dzieciństwie lub zle wzorce zachowań.

Potem dajmy ze w gimnazjum nie byłem już soba z podstawówki. Pojawiły się blokady, lęki, obawy tez ale ogólnie nie było jakoś zle, nawet spoko to wspominam.

Teraz będąc w 2 technikum nie jest ani trochę dobrze.

Już się nie wstydzę, nie mam lęków o byle co, radzę sobie z sytuacjami co mnie dawniej stresowaly i błędnych wzorców. Jakoś to ciągnę, ale jakoś to dla mnie za mało, nie jestem sobą, jestem sztuczny i troszeczkę odrealniony.

 

Teraz jak zauważyłem główny problem to dwie kwestie.

 

1) Napięcie i natrętne (zabierające humor, relaks, bycie sobą i elastyczność) myśli dotyczące sporów.

Dajmy ,ze się pokłóciłem z kimś kto potrafi się wyśmiewać, dokuczyć itd po prostu grać niemoralnie ( o dobre słowo) i ta osoba jest po jakimś czasie obiektem moich zmartwień i obsesji. Czuje jakby wchodziła w moje ja i jakoś dominowała nade mną.

To są typowe skutki + baardzo ważna dla mnie kwestia- zablokowany umysł, brak koncentracji, brak spontanicznisci, obojętność (a kiedyś miałem kanał na yt 10k sub, śpiewałem, nawet napisalem dla żartów wiersz i wszystkim opadły szczenki na konkursie recytat., grałem także w teatrze) nic nie robienie tylko bycie tą „chodząca myślą”. Artystyczności to całe moje życie a to mi je zabiera.

 

2) ostatnio pojawiła się druga kwestia;

Wydarzenie z dzieciństwa i normalnie podchodziłem z dystansem wcześniej, wystarczyła jedna myśl w która trochę uwierzyłem „jak zareagują inni jak usłyszą ze taki kiedyś byłem” + mam paru wrogów z tamtego okresu wiec już wogole wpadłem w wir:)

Wpadłem w totalny lęk, boje się wszystkiego , zanikły plany na przyszłość, zaczęło się unikanie. Trwa to narazie 5 dni i czekam aż minie, pracuje nad tym. Miałem tak pare razy okresowo max 2 tygodnie ale i tak mnie to niepokoi.

Objawy:

Totalne odrealnienie, skupienie na teraźniejszości, euforia, totalna rozmownosc, paraliżujący lek w niektórych sytuacjach, ogólnie NIE FAJNE ANI TROCHĘ...

Niby znikło to pierwsze ale wolałbym je. Myśle ze wyjdę z tego do tygodnia wiec proszę przyjrzycie się bardziej punktowi 1 :)

Temu towarzysza Tiki i depresja która przychodzi czasem ( w sumie w takim stanie bez serotoniny to trudno by nie przyszla)

 

Naprawdę nie widzę przyszłości z tymi stanami...

Dzięki i naprawdę chce z tego wyjść :(

 

Ps: natręctwa i ten stan zniknął gdy byłem poza miejscem zamieszkania- Full relax. Gdy tam znów miałem pewien spór z nieznajomym (ja stoję przy bankomacie i jakaś grupka mnie odpycha ze za długo stoję wiec prawie doszło do rękoczynów ale sie wycofalem) w dzień, wówczas wieczór poczułem ten stan jak atakuje dot tej osoby ale go szybko odrzuciłem argumentując ze mnie nikt tu nie zna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początek się przywitam- cześć!

 

Jestem tutaj nowy, niedawno założyłem temat na innym forum niestety nikt nie zainteresował się.

Mam 17 lat i chciałbym posłuchać co sądzicie i co polecacie, naprawdę chce z tego wyjść bo wiem ze można.

 

 

 

Ogólnie sprawa ma się nie za dobrze. Od małego przejawialem natręctwa; spowiedź i grzechy, wyjawianie rodzicom (lub członkom rodziny) różnych moich uczynków by poczuć ulgę, ogólnie mówiąc obsesje i natrętne myśli związane z rzeczami które były dla mnie ważne i miały wpływ na moralność i przekonania. Miałem pare traumatycznych sytuacji w dzieciństwie lub zle wzorce zachowań.

Potem dajmy ze w gimnazjum nie byłem już soba z podstawówki. Pojawiły się blokady, lęki, obawy tez ale ogólnie nie było jakoś zle, nawet spoko to wspominam.

Teraz będąc w 2 technikum nie jest ani trochę dobrze.

Już się nie wstydzę, nie mam lęków o byle co, radzę sobie z sytuacjami co mnie dawniej stresowaly i błędnych wzorców. Jakoś to ciągnę, ale jakoś to dla mnie za mało, nie jestem sobą, jestem sztuczny i troszeczkę odrealniony.

 

Teraz jak zauważyłem główny problem to dwie kwestie.

 

1) Napięcie i natrętne (zabierające humor, relaks, bycie sobą i elastyczność) myśli dotyczące sporów.

Dajmy ,ze się pokłóciłem z kimś kto potrafi się wyśmiewać, dokuczyć itd po prostu grać niemoralnie ( o dobre słowo) i ta osoba jest po jakimś czasie obiektem moich zmartwień i obsesji. Czuje jakby wchodziła w moje ja i jakoś dominowała nade mną.

To są typowe skutki + baardzo ważna dla mnie kwestia- zablokowany umysł, brak koncentracji, brak spontanicznisci, obojętność (a kiedyś miałem kanał na yt 10k sub, śpiewałem, nawet napisalem dla żartów wiersz i wszystkim opadły szczenki na konkursie recytat., grałem także w teatrze) nic nie robienie tylko bycie tą „chodząca myślą”. Artystyczności to całe moje życie a to mi je zabiera.

 

2) ostatnio pojawiła się druga kwestia;

Wydarzenie z dzieciństwa i normalnie podchodziłem z dystansem wcześniej, wystarczyła jedna myśl w która trochę uwierzyłem „jak zareagują inni jak usłyszą ze taki kiedyś byłem” + mam paru wrogów z tamtego okresu wiec już wogole wpadłem w wir:)

Wpadłem w totalny lęk, boje się wszystkiego , zanikły plany na przyszłość, zaczęło się unikanie. Trwa to narazie 5 dni i czekam aż minie, pracuje nad tym. Miałem tak pare razy okresowo max 2 tygodnie ale i tak mnie to niepokoi.

Objawy:

Totalne odrealnienie, skupienie na teraźniejszości, euforia, totalna rozmownosc, paraliżujący lek w niektórych sytuacjach, ogólnie NIE FAJNE ANI TROCHĘ...

Niby znikło to pierwsze ale wolałbym je. Myśle ze wyjdę z tego do tygodnia wiec proszę przyjrzycie się bardziej punktowi 1 :)

Temu towarzysza Tiki i depresja która przychodzi czasem ( w sumie w takim stanie bez serotoniny to trudno by nie przyszla)

 

Naprawdę nie widzę przyszłości z tymi stanami...

Dzięki i naprawdę chce z tego wyjść :(

 

Ps: natręctwa i ten stan zniknął gdy byłem poza miejscem zamieszkania- Full relax. Gdy tam znów miałem pewien spór z nieznajomym (ja stoję przy bankomacie i jakaś grupka mnie odpycha ze za długo stoję wiec prawie doszło do rękoczynów ale sie wycofalem) w dzień, wówczas wieczór poczułem ten stan jak atakuje dot tej osoby ale go szybko odrzuciłem argumentując ze mnie nikt tu nie zna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcek22, kolejny bot?

 

Jatutylkosprzatam, nie koncentruj się na tym co Ci jest, ponieważ te psychiatryczne diagnozy w niczym Ci nie pomogą, a wręcz mogą spowodować kolejne problemy. Spróbuj znaleźć co tak naprawdę może to wszystko znaczyć i co podświadomość może chcieć Ci przekazać. Ja gdy koncentrowałem się na diagnozach, to czułem się jeszcze gorzej, a gdy próbuję znaleźć przyczynę i mam gdzieś te wszystkie diagnozy, to czuję się o wiele lepiej. Pamiętaj również, że jesteś w wieku dojrzewania, a więc z powodu burzy hormonalnej Twoje reakcje emocjonalne mogą być inne niż miałeś w przeszłości.

 

PS. Nie spamuj, ponieważ to zniechęca innych użytkowników do odpowiadania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie niewiem gdzie leży przyczyna bo dawno bym ja zwalczył Panowie, to się ciągnie od dzieciństwa już jest lepiej bo nad tym pracuje. Jestem ciekaw co się za tym kryje, bo raz się myśli tak a tak naprawdę pod tym jest inna warstwa inna ”głębia”doświadczyłem już tego bo ciagle się ucze ;)

Czy to wina charakteru? Może jestem trochę wrażliwy i mam dusze artysty (nie ze się chwale :D, każdy z nas na coś wyjątkowego w sobie he he)

Ogólnie słabo nawiązuje rozmowę gdzie naprawdę się wczuwam w nią przy tych *niewiem jak to określić*.

Wystepuje tez konflikty wewnętrzne- myśle ze tak, ale one napewno nie maja takiej mocy.

Być może lęk, ciagle myśli które mnie dołują, sprawiają ze nie czuje i nie potrafię nawet powiedzieć w pełni tego co czuje, jestem napięty. Obracam się 24/7 wokół tego uczucia. Ehhh

Skutkiem tego jest tez okresowa deprecha, w końcu jak w nią nie wpaść...

Potrafię tez zblokowac uczucia tez, taka umiejetność wtedy jestem trochę pusty i sztywny no ale lepsze to niż być trzęsąca się galaretka.

 

Dzięki za wsparcie Panowie i Panie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda ze nie można usuwać postów bo wcześniejszy nic nie wniósł. Sorry za spam.

 

Dzięki za odpowiedz, przemyślałem to.

Rzeczywiście widzę co jest istota moich problemów. Niewiem jakie mechanizmy tu rządze wiec opisze sytuacje.

 

Dajmy ze pokłóciłem się z kimś, kto np górował no i potem wokół tej osoby skupia się mój mózg i wymyśla różne myśli które dodatkowo mnie dołują.

Np. Ze ktoś wyciągnie coś z mojej przeszłości albo użyje argumentu który zna przeciwko mi i to są depresyjne myśli już.

I właśnie pogodzenie z taka osoba niweluje te myśli skoro jest ona pozytywnie nastawiona do mnie to nie może mi nic zrobić wiec moje myśli już nie myślą negatywnie skoro ta osoba jest dla mnie dobra.

I proszę czuje w tym jakis mechanizm- tylko niewiem jaki.

 

Kurde rzeczywiście nie ma co się skupiać na objawach i szukaniu sobie jakis chorób. Ale z drugiej strony to nie jest normalne życie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×