Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiem co robić


EthanWolf

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Nie mam pojęcia co zrobić se swoim życiem. Czy iść na studia, do pracy, czy dalej "bawić" się w lekarzy?

Wyszło mi z tego małe opowiadanie, będę wdzięczny jeśli ktoś to przeczyta.

 

W drugiej połowie pierwszego roku liceum przestałem chodzić do szkoły. Pojawiły się problemy ze snem. Wstając rano byłem kompletnie zmęczony. Ćwiczenia, zimny prysznic nic nie dawały. W szkole byłem zombie, nie kontaktowałem, nie miałem ochoty na rozmowe z kimkolwiek i nic nie wynosilem z lekcji. Zmuszanie sie do wstawania nic nie dawało. W końcu nastał dzień, w którym stwierdziłem, że nie mam ani siły ani ochoty iść do szkoły i znów się męczyć, zostałem w łóżku. I od tego czasu nie docierałem już do szkoły. Jeśli miałem na później do szkoły to nic rodzicą nie mówiłem, po prostu nie szedłem. Czasem ich okłamywałem, że nie ma jakichś zajęć i mam na późniejszą godzinę, a czasem wychodziłem z domu spacerując po osiedlu oczekując na godzine aż rodzice pojdą do pracy i będę mógł wrocić do domu aby pójść spać. Każdego dnia czułem się przez to okropnie i mówiłem sobie, że następnego dnia przełamie się i pójdę do szkoły, że dam jakoś radę. Ale gdy nadchodził ranek i wstawałem z łóżka to nie widziałem w niczym sensu. Kilka razy przemogłem się i pojechałem pod szkołę. Ale nie dałem rady do niej wejść. Paraliżował mnie strach, sam do końca nie wiem przed czym (nie wiem czy ma to jakis wiekszy zwiazek, ale w podstawówce oraz gimnazjum byłem prześladowany i nie miałem przyjaciół, mimo to do gimnazjum chodzilem i się uczyłem. W liceum nikt mnie nie przesladowal i udawalo mi sie nawiazywac nowe znajomosci). Rodzice w koncu sie o tym dowiedzieli i wyslali mnie do psychologa i psychiatry. Nic nie zdziałali i po pewnym czasie nie widziałem sensu w niczym i chcialem popelnic samobojstwo. Zostałem więc wysłany do szpitala psychiatrycznego na tydzien. Przemeczylem się, lekarze wpisali "zaburzenia emocjonalne" i tyle. Psychiatra wypisał skierowanie na nauczanie indywidualne w domu. Ukonczylem pierwsza klase. Z druga klasa tak samo, nauczanie w domu. W miedzyczasie psycholog i psychiatra, którzy rozkładają ręce na moje problemy z wysypianiem. Od jednego usłyszałem, że mam fobie szkolną, od drugiego, że jestem leniwy. Próbowałem różnych metod, zasypianie i wstawanie o tej samej porze, jakieś relaksacje, liczenie oddechów, budzenie się w konkretnej fazie snu. Wszystko jednak było na nic. Nie było szans, żebym się położył i po np 20 minutach zasnął. Ja zasypialem po 2, 3 godziny, czesto sie budzac w nocy. Gdy skonczylem 18 lat zmienilem psychiatre. Miałem nadzieje na jakieś konkrety, że w końcu mi powie co jest ze mna nie tak. No ale cóż, poza daniem mi leków, które miały mi dodać energi, nic sie nie ruszyło. Same leki nie działały, nawet po upływie kilku miesięcy. Ale psychiatra ich nie zmieniła, a ja brałem bo miałem nadzieje, że pewnego dnia zaskoczą. Złudna to była nadzieja. Skończyłem drugą klasę liceum. Przez to wszystko opuściłem się w nauce. Pojawiły się zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Kręcenie gałek od gazu po 4 razy, krecenie kluczem po 4 razy, sprawdzanie czy drzwi sa zamkniete po 4 razy. Wszystko po 4 razy, a jeśli podczas czegoś omsknie mi się ręka to od nowa, aż bedzie perfekcyjne 4 razy. Najbardziej denerwujace stało się oglądanie się za siebie, oczywiście po 4 razy. Nie mogę się przełamać i nie zrobić której z tych czynności. Pojawia się wtedy panika i czarne wizje, że np jak nie zrobie rytułału z gałkami od gazu to za pewne zacznie ulatniać się gaz i wybuchne. Nie miałem z kim spędzać czaus, zostali mi tylko trzej znajomi, którzy mieli swoje życie, przez co wiekszośćc zasu spędzałem sam w domu. Miałem dość mojego życia, czułem jak ucieka mi przez palce, a nic nie rusza do przodu. Dlatego postanowiłem wrócić do szkoły w trzeciej klasie. I tak jak przedtem, byłem kompletnie nie wyspany, nie mogłem się skupić na lekcjach, a gdy wracałem do domu nie miałem siły się uczyć i odrabiać zadań domowych. Szedłem spać, aby móc wstać na nastepny dzień. Wytrzymałem tak miesiąc. W końcu znowu przestałem wstawać z łóżka i widzieć w czymkolwiek sens. Tak więc trzecią klasę także skonczyłem na nauczaniu indywidualnym. Zdałem ją na dwójach, nic mi nie wchodziło do głowy. Gdy próbowałem czegoś się nauczyć to odlatywałem myślami, albo liczyłem ile liter mają wyrazy w książce. Poszedłem na miesiąc do pracy. Pojawił się nowy problem. Każdego wieczora łapałem kompletnego doła. Nie widziałem sensu w życiu, chciało mi się ryczeć, chciałem zniknąć. Nie chcialem nastepnego dnia i myslalem co by bylo gdybym ze sobą skończył. Próbowałem zrozumieć przez co pojawiają mi się te doł, ale zazwyczaj były one bez przyczyny. I tak kazdego wieczora. Po miesiacu zmeczenie bylo juz zbyt duze, czesto w ogóle nie spałem, oblsugiwanie klientow stalo sie dla mnie nie mozliwe. Albo zasypialem na stojaco, albo bylem agresywny, albo mialem ochote sie poryczec. Przyszly wyniki z matury. Zdałem ją, ale bardzo słabo. A przecież trzeba było iść na studia, coś zrobić dalej z życiem. Jedyne co mnie interesowało to Psychologia. Nie będąc jeszcze wtedy świadom jak to wszystko działa zapisałem sie na Psychologie myśląc, że może mi się jakoś uda z tymi wynikami. Oczywiśćie się nie udało, a ja nie wybralem żadnego kierunku jako koło ratunkowe. Rozpacz. Wszyscy idą na wymarzone studia, wiedza co chca robic w zyciu a ja nie. Na drugim naborze zapisalem sie na kognitywistyke i socjologie. To byly jedyne kierunki, ktore mnie w miare interesowaly. Dostalem sie na obydwa, poszedlem na socjologie. Jak sie potem dowiedzialem, po tym nie ma pracy. To studia, które mają pomoć ukształtować charakter. Poszedlem na pierwszy dzien studiow. Oczywiscie nie wyspany. Gdy dowiedziałem się czego na prawde sie uczy na socjologi to uznalem ze to kompletnie nie dla mnie. A poniewaz ledwo kontaktowalem przez nie wyspanie to nie myslalem za bardzo o konsekwencjach nie chodzenia na studiow. W kazdym razie, nigdy juz na uczelnie nie dotarlem. Nie wiedziałem już kompletnie co robić. Przez te zmeczenie nic nie moglem zrobic. Nawet gdy probowalem sie przemeczyz z tym zmeczeniem, to bylem nie obecny, nie mialem na nic sily ani ochoty. Poprostu nie miałem ochoty żyć. Na poczatku tego roku odstawilem leki od psychiatry. Bylo ciezko, miesiac spedzilem na lezeniu w lozku przez zawroty głowy. Po odstawieniu leków nie było ani gorzej ani lepiej, było tak samo. Minął rok odkąd siedzę w domu, walcze ze snem i samym sobą. Psychiatrze podziękowałem, tylko bardziej mnie dołowała. Nie mogę dłużej nic nie robić. Bylem na badanich krwi, moczu, gastroskopi, ale nic nie wyszlo, jestem podobno zdorwy. Koncza mi sie pomysly od czego mogloby byc te zmeczenie. Muszę pójść na studia, albo do pracy. Boje sie ze znowu nie dam rady i przez kompletne zmeczenie znow nie bede widzial sensu w zyciu i zamkne się w domu. Mimo wszystko mam marzenia. Chce zostac muzykiem, wydac płyte, zamieszkac w USA/Australi. Ale wyjazd jest nie mozliwy, musialbym miec kwalifikacje, zawód i to dobry a nie typu socjolog.

 

Nie mam pojecia co robić. Chciałbym pojsc na studia, sprobowac jakos na nowo zyc z ludzmi, poznać kogoś, rozruszac sie, probowac sie uczyc. Ale z drugiej strony wiem ze jesli wybiore jakis slaby kierunek to nie bede mial po nim pracy i zamkne sobie droge na np. wyjazd. Boje sie ze juz za pozno. Przez problemy w liceum teraz moge tylko byc zwyklym, szarym pracownikiem na kasie w jakims sklepie. Poprawa matury nie wchodzi raczej w gre, bo jak? Nie nadrobie ponad dwoch lat edukacji sam, w domu. Zreszta rodzice zrobia o to awanture, bo teraz to tylko praca albo jakies studia, a nie zabawy w poprway matury. Czuje sie jakbym chciał biec, podczas gdy nie umiem nawet dobrze chodzic.

 

Co powinienem zrobić? Próbować iść na studia, nawet na średni kierunek? Czy może zapomniec o studiowaniu, schowac swoje ambicje i zaczac pracowac?

 

Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

jak napisze Ci, że wiem co zrobić, żeby zmienić to co chcesz zmienić to pewnie mi nie uwierzysz,

ale wiem, czy w to uwierzysz, czy nie :)

 

Na jaki kierunek myślisz, żeby iść?

 

Minął rok odkąd siedzę w domu, walcze ze snem i samym sobą.

Napisałeś, że siedzisz i walczysz,

bardziej siedzisz, czy bardziej walczysz?

Jak ta walka wygląda?

 

Powiem CI, że jak byłbym w tym miejscu w którym teraz jesteś Ty,

to w ciemno bym szedł na studia,

nie raz pisałem, że ten wybór sprawdził się u mnie lepiej niż mogłęm sobie to wyobrazić....

niejako byłem zmuszony żeby wychodzić z domu, jakos sie ogarnąć,

miałem jakiś bodziec, żeby zająć się czymś - nawet na siłe, w ostatnim dniu, ale jednak.

Nie raz nie miałem siły wyjść z łózka i nie raz na uczelnie nie szedłem,

ale też nie raz pomimo tego, że w h*j nie miałem ochoty jednak jak już musiałem to jakoś tam poszedłem....

Powoli, systematycznie zacząłem odbudowywać swój świat,

widząc efekty było coraz łatwiej, siłą rozpędu działałem nawet wtedy, gdy przychodziły kolejne kryzysy.

 

Wiesz co to jest cel?

Cel to efekt świadomych trudów.

Że łatwo nie będzie już wiesz na pewno, ale cel jest tego wart, żeby przezwyciężać codzień kolejne trudy.

 

Chętnie napisze Ci coś więcej,

jestem na 100% przekonany, że to co zadziałało u mnie, zadziała też u Ciebie.

Jednak warunek jest jeden: trzeba działać, od samego myślenia o problemie nic się nie zmieni :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×