Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oberża pod złamanym paragrafem


Gość iiwaa

Rekomendowane odpowiedzi

ja też chodziłem na jedne zajęcia gdzie prowadzący się tak zachowywał. pomyślałem, sobie kurvva ja tu płace, a on do mnie jak do jakiegoś szczyla, jakby za kare tam pracował i więcej nie poszedłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iiwaa ściemnia, wszystko było spoko, sama pisała dobranoc, dzień dobry, srutututu.

No właśnie :D

 

jak się zezłości to już nie myśli tylko od razu wywala z grubej rury

I nie myśli o konsekwencjach. Przecież ja teraz gadam z nią jak z partyzantem, a to oznacza ni mniej ni więcej, że będą tylko kłótnie, bo dyskusja to dla mnie nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem dyskusja, ale to żadna dyskusja.

Oczywiście, że nie jest to dyskusja (chociaż dla iiwyy może to właśnie jest ta niesłodkopierdząca dyskusja).

Problem w tym, że dyskusja i luźna rozmowa zawsze tu wygląda bardzo... łagodnie.

 

i to cię przecież kręci, uwielbiasz wywoływać ten ból.

"50 twarzy iiwyy" :lol:

O matko, tylko nie ten chłam :D

 

Męczyły mnie te "udawanki", "witanki", uśmieszki.

Myślisz, że to konwenanse? My się tutaj serio lubimy (niektóre osoby przynajmniej).

Ale ja z moją przyjaciółką też się lubię. I to nawet cholernie bardzo, kocham ją (inaczej niż męża oczywiście). Tylko że widzisz... my sobie mówimy wiele rzeczy wprost. Ona uważa, że ja jestem za grzeczna,ja się śmieję, że z niej taki "milf". Ja jej mówię, że jest "jednostką o wysokiej społecznej szkodliwości", ona mnie nazywa "elementem wywrotowym". Setki razy powiedziałyśmy sobie "nienawidzę cię", "nie żryj, bo ci dupa urośnie", "coś ty ubrała", "zapieprzaj biegać", "no myśl głupolu, bo nic nie zarobisz".

Ona jedyna mnie motywuje, można tak to ująć. A potrzebuję mocniejszego kopa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, ta oberża już jest nie do odratowania, pokłócimy się jeszcze troche i rozejdziemy jak dorośli ludzie w swoje strony na forum.

 

już po ostatnim dymie było ciężko to poskładać, ale jakoś się udało i duża w tym moja zasługa bo byłem mediatorem i pisałem iiwie na priw, starałem się pogodzić zwaśnione strony, puściłem w niepamięć, że wcześniej potraktowała mnie bardzo źle i wyciągnąłem do niej rękę w prywatnych wiadomościach, a ona te wiadomości po raz kolejny wykorzystywała przeciwko mnie :lol:

mam nauczkę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak właściwie to powinno być "50 twarzy Profesora", bo to Twój mąż jest dominujący w Waszym związku.

 

Problem w tym, że dyskusja i luźna rozmowa zawsze tu wygląda bardzo... łagodnie.

Bo my ogólnie tacy jesteśmy. Nie podoba się - zmień forum. Do tego jesteśmy introwertyczni w większości, więc nie zrozumiesz, że nam pewne rzeczy nie dają motywacji, a Tobie tak.

 

Ale ja z moją przyjaciółką też się lubię. I to nawet cholernie bardzo, kocham ją (inaczej niż męża oczywiście). Tylko że widzisz... my sobie mówimy wiele rzeczy wprost. Ona uważa, że ja jestem za grzeczna,ja się śmieję, że z niej taki "milf". Ja jej mówię, że jest "jednostką o wysokiej społecznej szkodliwości", ona mnie nazywa "elementem wywrotowym". Setki razy powiedziałyśmy sobie "nienawidzę cię", "nie żryj, bo ci dupa urośnie", "coś ty ubrała", "zapieprzaj biegać", "no myśl głupolu, bo nic nie zarobisz". Ona jedyna mnie motywuje, można tak to ująć. A potrzebuję mocniejszego kopa.

No i? Co mnie obchodzi jak robi Twoja przyjaciółka? Nie będziemy tacy jak ona, bo Ty tak chcesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konsekwencje powinny być czymś dotkliwym, Michelleo. Ja nie jestem tak delikatna, jak Ty, więc to, że ktoś mi coś powie, nie stanowi dla mnie konsekwencji.

 

Dryagan, a wiesz że nawet to dla mnie jest lepsze niz słodzenie?

Problem jest jeden - mnie rozwój w kierunku empatii i relacji międzyludzkich nie interesuje.

Jakbyś mi przysrał, że tej habilitacji nie zrobię, to byłoby lepiej :D

 

Wieloraki, wiem, ze usiłujesz być zabawny, ale to zabawne nie jest.

 

 

Michelleo, mój mąż nie ma skłonności sadystycznych i nie wiem skąd takie głupie pomysły :D

Nigdy by na kobietę ręki nie podniósł.

W każdym związku jest osoba mniej lub bardziej dominująca. Tradycyjnie był to zwykle facet, tylko teraz się coś wszystkim pokiełbasiło i ze sobą walczą o władzę.

A, i co ważne - facet ponosi większą odpowiedzialność, więc dla kobiety to wygodne. Dla mnie przynajmniej to bardzo wygodna opcja, bo mąż ma tendencję do traktowania kobiet "księżniczkowato" - czyt. kobieta nie ma setki obowiązków domowych jak w związkach tradycyjnych, jest rozwój zawodowy jak w związkach partnerskich, ale nie musi trudzić się pewnymi rzeczami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jest dobry tekst z powieści "Wymazywanie" Thomasa Bernharda odnośnie zafiksowania się na tytułach naukowych.

 

 

"Ja odbywałem podróŜe, bo taki był mój kaprys i

taka pasja, twój ojciec nigdy nie odczuwał bodaj najmniejszej potrzeby podróŜowania, podróŜował zawsze, bo

tak wypadało, według beznadziejnych planów, jakie opracowywali dla niego inni, sami obrzydliwi ludzie,

mówiący zawsze o sobie, Ŝe są znawcami sztuki. Musisz pojechać do Rzymu i iść do Kaplicy Sykstyńskiej,

mówili do niego, a on wsiadał w pociąg, jechał do Rzymu i szedł do Kaplicy Sykstyńskiej. Musisz zobaczyć

Giorgionego, który wisi w Accademii i nazywa się La Tempesta, mówili do niego, a on wsiadał w pociąg, jechał

do Wenecji i oglądał obraz Giorgionego, który nazywa się La Tempesta. Mówili, musisz pojechać do Werony i

obejrzeć grób Romea i Julii, a on jechał i oglądał. Akropol, mówili, koniecznie musisz go zobaczyć, jechał więc

do Aten i oglądał Akropol. Musisz zobaczyć Rembrandta, mówili, musisz zobaczyć Vermeera, musisz zobaczyć

katedrę w Strasburgu i katedrę w Metru. Jeździł wszędzie i oglądał to, co mu polecali tak zwani znawcy sztuki.

A jacy straszni ludzie mu to wszystko zawsze polecali, mówił wuj Georg, te straszliwe drobnomieszczańskie

pały z tytułami profesorów, wchodzące z nim w stosunki wyłącznie po to, Ŝeby za darmo spędzić kilka dni w

naszym pięknym Wolfsegg. Te okropne figury z Wiednia, które zawsze do siebie zapraszał, profesorowie

uniwersytetów, historycy sztuki i tak dalej, myślał bowiem, Ŝe to są ludzie kultury. Ci obrzydliwcy z Salzburga i

Linzu, swoim ohydnym zapachem zatruwający Wolfsegg w weekendy, tak zwani filozofowie, uczeni, adwokaci,

którzy go - wszyscy bez wyjątku - jedynie wykorzystywali. PrzyjeŜdŜali do nas z całym inwentarzem i

obŜerali się przez weekend, plotąc przy stole te swoje pseudonaukowe bzdury. A dalej ci obrzydliwi lekarze,

których sprowadzał z Vocklabruck albo z Wels. Oni tylko mieszali mu w głowie. Twój ojciec zawsze miał

błędne przekonanie, Ŝe te szumne akademickie tytuły stanowią rękojmię głębokiego bogactwa duchowego.

Zawsze się co do tego mylił. Ja przez całe Ŝycie nienawidziłem wszystkich tych tytułów i ludzi je noszących. Są

mi tak wstrętni, jak nic poza tym. Kiedy słyszę: profesor uniwersytetu! robi mi się niedobrze. Wszak taki tytuł

jest prawie zawsze dowodem na wyjątkowo nieprzeciętnego durnia. Im bardziej niesamowicie brzmi taki tytuł,

tym większy dureń go posiada. A do tego jeszcze jego Ŝona, a twoja matka! Ona pochodzi właśnie stamtąd,

gdzie zawsze wdeptywano ducha w ziemię. I w ciągu tych kilkudziesięciu lat od ślubu z twoim ojcem

doprowadziła tę sztukę do jeszcze większej perfekcji. Ale twój ojciec nigdy nie był samodzielnie myślącym

człowiekiem, w ogóle nie miał po temu moŜliwości. Zawsze podziwiał innych, o których sądził, Ŝe myślą, i

pozwalał, by to ci inni za niego myśleli. Naturalnie zawsze nader wygodnie się urządzał. Jednak to

wygodnictwo nie uszło mu na sucho. Nie rozwinął się. Przykro mi, powiedział wuj Georg, ale twój ojciec jest

wyjątkowym głupcem. I właśnie takiego wyjątkowego głupca potrzebowała twoja matka, która zawsze była

wyrachowana. Z tego punktu widzenia twoi rodzice tworzyli zawsze idealną parę, powiedział.".

 

 

 

a tu kolejny, jeszcze mocniejszy:

 

"Ludzkość, jak się

zdaje, wysila się tylko dopóty, póki oczekuje swoich idiotycznych świadectw, którymi potem moŜe się szczycić

publicznie, a gdy juŜ ma wystarczająco duŜo takich świadectw w ręce, zaniedbuje się. Przytłaczająca większość

ludzi Ŝyje tylko po to, by zdobywać świadectwa i tytuły, z Ŝadnego innego powodu, a zdobywszy wystarczającą

ich zdaniem liczbę świadectw i tytułów, spoczywa na laurach. Ludzkość, jak się zdaje, nie ma innego celu w

Ŝyciu. Jak się zdaje, nie przejawia w ogóle zainteresowania własnym, niezaleŜnym Ŝyciem, własnym,

niezaleŜnym istnieniem, interesują ją tylko owe świadectwa i tytuły, pod których cięŜarem, jak się zdaje, dusi

się juŜ od wieków. Ludzie nie dąŜą do niezaleŜności iw ogóle samodzielności, nie dąŜą do własnego

naturalnego rozwoju, tylko do zdobycia świadectw i tytułów, i gdyby wręczać je im i dawać bez jakichkolwiek

warunków, w kaŜdej chwili oddaliby Ŝycie za te świadectwa i tytuły, taka jest naga i przygnębiająca prawda.

Tak mało cenią Ŝycie samo w sobie, Ŝe istnieją dla nich tylko świadectwa oraz tytuły. Wieszają te świadectwa itytuły na ścianach swoich mieszkań, wiszą one w mieszkaniach rzeźników i filozofów, pomocy kuchennych,

adwokatów i sędziów, którzy przez całe Ŝycie wpatrują się w te świadectwa i tytuły wzrokiem pełnym

poŜądliwości, jakiej ich oczy nabrały od nieustannego wpatrywania się w owe świadectwa i tytuły. W istocie nie

mówią o sobie, jestem takim a takim człowiekiem, lecz jestem takim a takim tytułem, jestem takim a takim

świadectwem. I nie utrzymują kontaktów z takim a takim człowiekiem, lecz tylko z takim a takim świadectwem

i z takim a takim tytułem. MoŜemy więc spokojnie stwierdzić, Ŝe w rodzie ludzkim obcują ze sobą nie ludzie,

ale wyłącznie świadectwa i tytuły, ludzie są w rodzie ludzkim, brutalnie mówiąc, nieistotni, waŜne są tylko

tytuły i świadectwa. JuŜ od wieków nie widuje się ludzi, tylko tytuły i świadectwa. W kawiarni nie spotyka się

pana Hubera, lecz tytuł doktora Hubera, na obiad nie idzie się z panem Maierem, lecz z magistrem inŜynierem o

tym nazwisku. KaŜdy z nich uwaŜa, Ŝe osiągnął swój cel, jak się zdaje, dopiero wtedy, gdy nie jest juŜ

człowiekiem, lecz magistrem inŜynierem, gdy nie jest juŜ, jak sądzi, tylko panią Muller, lecz panią radczynią

sądową. A do swoich biur teŜ nie przyjmują panienek, lecz świetne świadectwa. Owa Ŝądza świadectw i tytułów

jest wprawdzie rozpowszechniona w całej Europie, ale niewątpliwie w Niemczech, a zwłaszcza w Austrii,

osiągnęła poraŜający poziom niesamowitości i groteski. Dopiero niedawno powiedziałem do Gambettiego, Ŝe

Austriacy i Niemcy nie cenią ludzi, tylko tytuły i świadectwa, ba, posuwają się do tego, by sądzić, Ŝe

człowiekiem moŜna stać się dopiero wtedy, gdy otrzyma się świadectwo lub dostanie tytuł, przedtem bowiem

nie jest się człowiekiem. Gambetti uznał moją opinię za zbyt skrajną, nazwał ją przesadzona, ale ja jeszcze w

trakcie naszych lekcji udowodnię mu, Ŝe w Ŝadnym razie nie przesadzam i Ŝe to zjawisko dotyka nie tylko

Austrii, jak znów zacząłem myśleć, lecz całej Europy, a z zastraszającą szybkością szerzy się równieŜ na całym

świecie. JednakŜe owa Ŝądza posiadania świadectw i tytułów nie jest naturalnie wymysłem tego stulecia, ludzie

zawsze czuli taką Ŝądzę. PoniewaŜ sami zbyt nisko siebie cenili, pewnego dnia, juŜ przedwiekami, zaczęli

podawać się za świadectwa i tytuły, by móc sobie samym spojrzeć w oczy. Wuj Georg powtarzał bardzo często:

zawsze kiedy jadę do Austrii, sądzę, siedząc w pociągu, Ŝe w przedziale siedzą wyłącznie tytuły profesorów i

doktorów, a nie ludzie, Ŝe po ulicach chodzą wyłącznie świadectwa, a nie młodzieŜ - sami radcy dworu, a nie

starcy.".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konsekwencje powinny być czymś dotkliwym, Michelleo. Ja nie jestem tak delikatna, jak Ty, więc to, że ktoś mi coś powie, nie stanowi dla mnie konsekwencji.

Nie o takie konsekwencje chodzi. Nie rozumiesz, że jak coś napiszesz, to ma to określone skutki.

 

Michelleo, mój mąż nie ma skłonności sadystycznych i nie wiem skąd takie głupie pomysły :D

Nigdy by na kobietę ręki nie podniósł. W każdym związku jest osoba mniej lub bardziej dominująca. Tradycyjnie był to zwykle facet, tylko teraz się coś wszystkim pokiełbasiło i ze sobą walczą o władzę. A, i co ważne - facet ponosi większą odpowiedzialność, więc dla kobiety to wygodne. Dla mnie przynajmniej to bardzo wygodna opcja, bo mąż ma tendencję do traktowania kobiet "księżniczkowato" - czyt. kobieta nie ma setki obowiązków domowych jak w związkach tradycyjnych, jest rozwój zawodowy jak w związkach partnerskich, ale nie musi trudzić się pewnymi rzeczami.

Znowu nie widzisz żartu :hide:

Ja nie wiem, nie rozumiem, jak można być tak ślepym na żarty i ukryte sugestie. Wiele kłótni przez to właśnie wybuchało, bo wszystko odczytujesz literalnie.

 

Problem jest jeden - mnie rozwój w kierunku empatii i relacji międzyludzkich nie interesuje.

No to sorry, ale... Odejdź z forum, bo rozwój cech psychopatycznych to nie tutaj.

 

Wiecie, iiwaa lubi, żeby jej dosrywać, więc chyba rozsądniej będzie dać ignora niż dalej obrzucać błotem. Mnie osobiście nie bawi emocjonalne sadomaso, w którym mam komuś sprawiać przyjemność krzywdzeniem go.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea,

wieloraki, poddajesz się? No weź, jedna iiwaa nie może rozwalić dobrego miejsca :D

 

ale to jest tak jakby jej spam ;) już wtedy jak odeszła to się czułem jakbym pisał w jej grobowcu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O proszę, czytasz literaturę niemieckojęzyczną.

 

Nie o same tytuły chodzi. Jak spotykam człowieka, który nie wie nawet tego, kim "była" (cudzysłów celowy, toż to postać fikcyjna) pani Dulska i kto ją stworzył, nie zna najbardziej znanego cytatu z jakże znanego "Fausta", na nazwisko "Haydn" reaguje słowami "nie znam takiego, a kto to", ciężko jest odczuwać szczery szacunek do takiego człowieka.

Przykłady oczywiście można mnożyć. Spotkałam się również z tak twórczymi wypowiedziami, że wirusami nie można się zarazić (potem ta osoba stwierdziła, że bakteriami, potem że jednym z tych wskazanych, potem - że w końcu nie wie), że tętnica doprowadza krew do serca, że 1/4 z 8 kilogramów to 4, albo - hit z tego forum - że do zajścia w ciążę konieczny jest stosunek analny, że pierwszym królem Polski był Mieszko I, że do Unii wstąpiliśmy w 1989 roku, że Bolesław Prus to było prawdziwe nazwisko twórcy, że Ewa Kopacz była pierwszą kobietą na fotelu PRM w III RP, że "to ja zjem chleb, a kot nie zje" (bo nie wie nawet, że układ pokarmowy mięsożercy jest inny niż układ pokarmowy wszystkożercy i ma np. krótsze jelita), że Vivaldi pochodził z Francji, i tak dalej, dalej, dalej....

Zauważcie, że to nie są przykłady z mojej dziedziny, a PODSTAWOWA wiedza, którą KAŻDY człowiek powinien posiadać! Nie jestem specem z anatomii, literaturoznawstwa, muzykologii, politologii, historii, ale uważam, ze to pewne podstawy. Tak samo jak ortografia, o tym już nawet nie wspominam... Rozumiem, że ktoś może zrobić jeden błąd, dwa, trzy, zwłaszcza przy użyciu wyrazów, które nie są używane na co dzień. Ale, kiedy czytam błędy w podstawowych słowach, które występują w codziennym języku, zarówno w mowie, jak i w piśmie, to mnie głowa boli.

I poważaj tu kogoś i miej szacunek, no ludzie.

A, i tytuł magistra nie ma nic do tego, o czym wyżej napisałam.

 

Michelleo, ale każdy żart ma... jakieś podłoże.

Nie przypuszczałam, że podejrzewasz mojego męża, że mnie do czegokolwiek zmusza, bije paskiem i przywiązuje do kaloryfera (bo nie posiadam żadnych dziwnych sprzętów "specjalnych"), ale jednak twierdzę, że uważasz go za człowieka lekko despotycznego, stąd taki żart.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też chodziłem na jedne zajęcia gdzie prowadzący się tak zachowywał. pomyślałem, sobie kurvva ja tu płace, a on do mnie jak do jakiegoś szczyla, jakby za kare tam pracował i więcej nie poszedłem.

:D

Gdyby na mnie ktokolwiek zaczął podnosić głos (chyba, że to bliski znajomy, o którym wiem, że ma taki sposób bycia) np. na siłowni etc, to byłaby to moja ostatnia wizyta w takim przybytku.

 

Bywałam kiedyś na zajęciach karate i nawet tam nikt nie zwracał się do nikogo po chamsku (a nie było podziału na "dziewczynki trenują lżej", było lanie pasem, karne pompki). Nigdy nie było tam tekstów typu "ćwiczysz jak moja babcia" a raczej, jeśli ktoś wymiękał Sensei stawał nad delikwentem i mówił, że "możesz więcej", "ból nie istnieje", albo po prostu "zostało ci jeszcze 45 pompek" - i każdy zbierał się w sobie, no ale tam się też kształtuje charakter, nie upokarza,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też chodziłem na jedne zajęcia gdzie prowadzący się tak zachowywał. pomyślałem, sobie kurvva ja tu płace, a on do mnie jak do jakiegoś szczyla, jakby za kare tam pracował i więcej nie poszedłem.

:D

Gdyby na mnie ktokolwiek zaczął podnosić głos (chyba, że to bliski znajomy, o którym wiem, że ma taki sposób bycia) np. na siłowni etc, to byłaby to moja ostatnia wizyta w takim przybytku.

 

Bywałam kiedyś na zajęciach karate i nawet tam nikt nie zwracał się do nikogo po chamsku (a nie było podziału na "dziewczynki trenują lżej", było lanie pasem, karne pompki). Nigdy nie było tam tekstów typu "ćwiczysz jak moja babcia" a raczej, jeśli ktoś wymiękał Sensei stawał nad delikwentem i mówił, że "możesz więcej", "ból nie istnieje", albo po prostu "zostało ci jeszcze 45 pompek" - i każdy zbierał się w sobie, no ale tam się też kształtuje charakter, nie upokarza,

 

No to nasza Aśka jest specyficzna ;)

Ale tak, ona jest trochę taka jak ja. Nie lubi, kiedy ktoś nie nadąża. Ja na ćwiczeniach często muszę wziąć głęboki wdech, zwłaszcza u zaocznych. To jest niemiłe dla prowadzącego. No i podobnie - jest pedantką :D chodziłam do różnych, teraz chodzę tylko do niej - bo wiem, że jest efekt i nie stracę czasu dla rozrywki i samego przebywania tam, bo nie o to chodzi.

Rzecz w tym, że te same zajęcia mają różny poziom. Albo w grafiku jest oznaczenie poziomu. Jeżeli jest trening HIIT, to nie powinna na niego przychodzić dziewczynka (zwykle to bardzo młode dziewczyny się przeceniają - u kobiet po 30stce tego nie zauważyłam), która trenuje od tygodnia i myśli, że da radę tylko dlatego, że jest młoda. Dlaczego nie powinna? Bo jakbyśmy czekali, aż ona wszystko zrobi, to 10 innych nie wyćwiczy się tak, jak chce się wyćwiczyć.

A to jest często kwestia wyćwiczenia, nie tylko kondycji. Kondycję można mieć świetną, a równowagi na piłce się nie utrzyma i spadnie z niej setki razy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale to jest tak jakby jej spam ;) już wtedy jak odeszła to się czułem jakbym pisał w jej grobowcu.

Co się przejmujesz :D Mnie tam już wszystko jedno, zresztą nigdy nie czułam jakby ten wątek był jej własnością.

 

Michelleo, ale każdy żart ma... jakieś podłoże.

Nie przypuszczałam, że podejrzewasz mojego męża, że mnie do czegokolwiek zmusza, bije paskiem i przywiązuje do kaloryfera (bo nie posiadam żadnych dziwnych sprzętów "specjalnych"), ale jednak twierdzę, że uważasz go za człowieka lekko despotycznego, stąd taki żart.

Skoro jesteście w niepartnerskim związku, gdzie on podejmuje decyzje za Ciebie, piszesz, że jest trochę apodyktyczny itd... No to trochę despotyczny wg mnie jest. Osobiście nie wytrzymałabym w takim związku, czułabym się ograniczana, ale to Twój mąż, nie mój.

A moje żarty nie zawsze są złośliwe, jeśli o to chodzi. Natomiast wkurza mnie, że wszystko muszę tłumaczyć :roll:

 

Nigdy nie było tam tekstów typu "ćwiczysz jak moja babcia" a raczej, jeśli ktoś wymiękał Sensei stawał nad delikwentem i mówił, że "możesz więcej", "ból nie istnieje", albo po prostu "zostało ci jeszcze 45 pompek" - i każdy zbierał się w sobie, no ale tam się też kształtuje charakter, nie upokarza,

No ale to jeszcze jakiś sens ma, bo faktycznie może motywować. Przyznaję, chociaż osobiście nie lubię, bo też miałam takie zajęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najważniejsze to umieć myśleć, wyciągać wnioski z informacji, a nie kolekcjonować informacje dla samych informacji, zwłaszcza w tych czasach gdzie dostęp do informacji jest taki łatwy.

 

czy bede głupszy bo nie bede znał wszystkich stolic świata? ani troche, do niczego mi to nie potrzebne, nie da mi to żadnego zrozumienia określonej sytuacji, tak jak pochodzenie znanego śpiewaka, to po prostu fakty, a jak będzie mi potrzebne to mogę wygoglować w kilka sekund. w erze internetu już się odchodzi od poglądu "wypada wiedzieć".

takie czasy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michelleo, ale każdy żart ma... jakieś podłoże.

Nie przypuszczałam, że podejrzewasz mojego męża, że mnie do czegokolwiek zmusza, bije paskiem i przywiązuje do kaloryfera (bo nie posiadam żadnych dziwnych sprzętów "specjalnych"), ale jednak twierdzę, że uważasz go za człowieka lekko despotycznego, stąd taki żart.

Skoro jesteście w niepartnerskim związku, gdzie on podejmuje decyzje za Ciebie, piszesz, że jest trochę apodyktyczny itd... No to trochę despotyczny wg mnie jest. Osobiście nie wytrzymałabym w takim związku, czułabym się ograniczana, ale to Twój mąż, nie mój.

A moje żarty nie zawsze są złośliwe, jeśli o to chodzi. Natomiast wkurza mnie, że wszystko muszę tłumaczyć :roll:

Nie upatrywałam złośliwości ;)

On daje możliwość rozwoju, nie ogranicza. Ograniczeniem to by było, jakbym teraz musiała mu zrobić kolację (musiała, nie robiła z własnej woli), codziennie posprzątać, ugotować, zrobić śniadanie, wyprać, wyprasować i na inne sposoby obsługiwać pana męża. Co by mnie ograniczało? Brak czasu dla siebie.

 

Nigdy nie było tam tekstów typu "ćwiczysz jak moja babcia" a raczej, jeśli ktoś wymiękał Sensei stawał nad delikwentem i mówił, że "możesz więcej", "ból nie istnieje", albo po prostu "zostało ci jeszcze 45 pompek" - i każdy zbierał się w sobie, no ale tam się też kształtuje charakter, nie upokarza,

No ale to jeszcze jakiś sens ma, bo faktycznie może motywować. Przyznaję, chociaż osobiście nie lubię, bo też miałam takie zajęcia.

A "ćwiczysz jak własna babcia" nie może motywować? Motywuje. Choć przyznam - zwykle raczej panów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy bede głupszy bo nie bede znał wszystkich stolic świata? ani troche, do niczego mi to nie potrzebne, nie da mi to żadnego zrozumienia określonej sytuacji, tak jak pochodzenie znanego śpiewaka, to po prostu fakty, a jak będzie mi potrzebne to mogę wygoglować w kilka sekund. w erze internetu już się odchodzi od poglądu "wypada wiedzieć".

takie czasy :)

nie o sam brak wiedzy sie rozchodzi a o metode w jaki sie objawia

 

nie ma nic gorszego od gloszenia bzdur z pozycji wszechwiedzacego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najważniejsze to umieć myśleć, wyciągać wnioski z informacji, a nie kolekcjonować informacje dla samych informacji, zwłaszcza w tych czasach gdzie dostęp do informacji jest taki łatwy.

 

czy bede głupszy bo nie bede znał wszystkich stolic świata? ani troche, do niczego mi to nie potrzebne, nie da mi to żadnego zrozumienia określonej sytuacji, tak jak pochodzenie znanego śpiewaka, to po prostu fakty, a jak będzie mi potrzebne to mogę wygoglować w kilka sekund. w erze internetu już się odchodzi od poglądu "wypada wiedzieć".

takie czasy :)

 

A wiesz, jak wypadasz w rozmowie z ludźmi oczytanymi? Śmiesznie. Może ja chciałabym z kimś porozmawiać o literaturze Młodej Polski? Tak po prostu, porozmawiać. A nie ukrywam, chciałabym. I co? I nie pogadamy.

A wiesz jak miło siedzi się w Jamie Michalika, popija miód i gada o "Zielonym Baloniku"? I co? Miałabym czekać, aż ktoś zacznie googlować? Albo ktoś miałby czekać, aż ja wygoogluję?

O, może jak mój mąż powie "jaki dekadencki klimat", to mam powiedzieć: "eeeee, jaki?". toż to o rozwód by się otarło :D

Dryaganie, nie załamuj mnie, że sądzisz, że tak powinno być....

Tak samo jak z pisaniem przymiotników rozłącznie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On daje możliwość rozwoju, nie ogranicza. Ograniczeniem to by było, jakbym teraz musiała mu zrobić kolację (musiała, nie robiła z własnej woli), codziennie posprzątać, ugotować, zrobić śniadanie, wyprać, wyprasować i na inne sposoby obsługiwać pana męża. Co by mnie ograniczało? Brak czasu dla siebie.

Może Ciebie. Pisałam o SOBIE. Mnie by taki facet ograniczał. Rozstanie byłoby bardzo burzliwe. Dla mnie facet ma być partnerem.

 

A "ćwiczysz jak własna babcia" nie może motywować? Motywuje. Choć przyznam - zwykle raczej panów.

I znowu - CIEBIE motywuje. Mnie co najwyżej może motywować do dania takiej osobie w twarz (czego oczywiście nie wykonuję).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy bede głupszy bo nie bede znał wszystkich stolic świata? ani troche, do niczego mi to nie potrzebne, nie da mi to żadnego zrozumienia określonej sytuacji, tak jak pochodzenie znanego śpiewaka, to po prostu fakty, a jak będzie mi potrzebne to mogę wygoglować w kilka sekund. w erze internetu już się odchodzi od poglądu "wypada wiedzieć".

takie czasy :)

nie o sam brak wiedzy sie rozchodzi a o metode w jaki sie objawia

 

nie ma nic gorszego od gloszenia bzdur z pozycji wszechwiedzacego

 

O, o, to też. I to mnie drażni.

Jak czegoś nie wiem - to kładę uszy po sobie i słucham MĄDRZEJSZYCH w danej dziedzinie, tych, którzy wiedzę mają.

 

I razi mnie taka "pochwała głupoty".

Nie to, że ktoś czegoś nie wie, ale to, że on podkreśla, że to DOBRZE, że nie wie, że on sobie "w internetach sprawdzi" (gdzie jest masa błędów...), że jemu to "nie potrzebne" i że tylko frajerzy się tego dowiadywali.

 

O, pochwała głupoty... Ale mi się powiedziało ;) I co, i czas na Googla? Bo ktoś zarzucił Erazmem z Rotterdamu?

 

 

Ostatnio przechodziłam korytarzem, zaoczni siedzą na korytarzu. Dyskusja:

- a to jest cienkie?

- jakieś 600 stron

- o matko, to ja więcej niż 100 nie czytam!!!!!!!!!

 

Matko, matko, matko.... :hide:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo,

 

nie o sam brak wiedzy sie rozchodzi a o metode w jaki sie objawia

 

to tobie może o to się rozchodzi ja się odniosłem do wypowiedzi iiwyy, a z niej i teraz z powyższej jej wypowiedzi wynika, że sama niewiedza jest godna pogardy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo,

 

nie o sam brak wiedzy sie rozchodzi a o metode w jaki sie objawia

 

to tobie może o to się rozchodzi ja się odniosłem do wypowiedzi iiwyy, a z niej i teraz z powyższej jej wypowiedzi wynika, że sama niewiedza jest godna pogardy.

 

a z Twojej, że godna pochwały....

 

Zależy JAKI jest stopień niewiedzy i jakiej sfery dotyczy. Jeżeli ktoś potrzebuje kalkulatora, żeby policzyć 10 procent z jakiejś sumy, to jest to poważny problem.

Podobnie - błędy ortograficzne.

Podstawowa wiedza, taka z liceum, nawet gimnazjum.

Taki człowiek się sam ośmiesza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak czegoś nie wiem - to kładę uszy po sobie i słucham MĄDRZEJSZYCH w danej dziedzinie, tych, którzy wiedzę mają.

no ja tak samo plus zawsze dziekuje osobie ktora zwrocila mi uwage na blad i przy tym z niego wyprowadzila

 

ale niektorzy wole wtedy odwrocic kota ogonkiem i zaczynaja atakowac rozmowce zeby odwrocic cala uwage

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, to nie jest głupota tylko niewiedza jeśli już.

i widzisz mam swoje zdanie bez znajomości tego cytatu, bo umiem krytycznie myśleć.

 

trzeba umieć szukać informacji, rozróżniać, wtedy internet niestraszny ;)

 

jest tyle książek, tyle informacji to wszystko tak się rozgałęziło, że zwyczajnie nie jesteś w stanie wielu spraw przyswoić i googlowanie jest juz koniecznością.

 

chcesz sobie pogadać o młodej polsce? świetnie a ktoś inny o kartach graficznych i na jakiej podstawie stwierdzisz, że twój temat jest bardziej ambitny? bo w pewnych kręgach tak się przyjęło?

 

a z Twojej, że godna pochwały....

 

o i tu właśnie potwierdzasz, już po raz nty, że masz problemy z wyciąganiem wniosków, nic takiego nie wynika z mojej wypowiedzi.

napisałem, że pewne rzeczy są dopuszczalne, a to nie znaczy, że godne pochwały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×