Skocz do zawartości
Nerwica.com

Każda myśl pomocna


popapranna

Rekomendowane odpowiedzi

Popapranna, to zaobserwuj ile tych rzeczy pamięta, i jakiej wagi one dla Ciebie są ... Bo jeśli pamięta te najważniejsze wątki z Twojego życia, to dobrze. Może zdarzyło jej się zapomnieć coś mniej istotnego ? Wiesz.... jestem sceptycznie nastawiona bo wydaje mi się że to po prostu za krótko , pół roku .

Terapeutka to też człowiek ,może zapomnieć etc. Wiem że to ciężko przyjąć do wiadomości , bo jednak mniej więcej jej praca zależy od tego co i jak zapamięta np.

Tak jak mówiłam, poczekałabym na Twoim miejscu jeszcze...

Opowiadanie nowej osobie wszystkiego od nowa, też na pewno w jakiś sposób Cię osłabi , napełni znów tą " pustką " wyrzucania z siebie.

 

Jeśli pragniesz większych więzi z osobą , to może zastanów się nad inną formą terapii . Wiesz ,tutaj wejdę na kruchy grunt, bo nie mam tu zbytniego rozeznania, ale ponoć osoby które chodzą na terapie grupowe, bardzo się ze sobą potrafią zżyć ....

Tak tylko podsuwam, bo nie wiem tak na prawdę czego konkretnie oczekujesz...

 

 

Tak coś czułam że to o to chodzi. Nie potrafisz sobie poradzić z tym nieodwzajemnionym uczuciem którym ją obdarzyłaś . Wydaje mi się że to po części normalne, jakby nie było otwierasz się przed tą osobą , mówisz wiele rzeczy które nigdy nie przekroczyły jeszcze granicy Twoich ust.. A ta osoba słucha ( może czasem ma tego aż za dużo i chwile pomyśli o kafelkach- niech będzie wybaczone ) .. i jako tako " jest " .

Wtedy gdy z siebie wyrzucasz....zapominasz o pieniądzach o tym że to jej praca.... Dlatego czujesz się dobrze.

A kiedy przychodzi koniec wizyty, w za długiej drodze powrotnej , zatrzymując się na stacji by dotankować .. łapie Cię cały bezsens i wstydzisz się tego co się dzieje .

..... eeee....muszę Ci coś powiedzieć . Może to będzie spalony strzał. Ale ... wydaje mi się że niektóre fakty koloryzujesz, by mieć jako tako argumenty by zrezygnować z terapii u niej , bo obawiasz się tego że się do niej przywiązałaś.. do lekarki, terapeutki..

Jeśli masz w sobie silne emocje i uczucia , którymi potrafisz odurzyć zdrowy rozsądek i logikę , to prawdopodobieństwo tej śmiałej z mojej strony tezy, własnie podskoczyło o trzy oczka w górę ...

 

Postaraj się skupić na tym z czym przyszłaś do tej terapeutki , resztę może zostaw na później....

A może... ufasz jej już na tyle , by się z nią podzielić tym strachem przed zależnością i nieodwzajemnionnymi wstydliwymi odczuciami ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtedy gdy z siebie wyrzucasz....zapominasz o pieniądzach o tym że to jej praca.... Dlatego czujesz się dobrze.

A kiedy przychodzi koniec wizyty, w za długiej drodze powrotnej , zatrzymując się na stacji by dotankować .. łapie Cię cały bezsens i wstydzisz się tego co się dzieje .

Nooo..... i wściekam się na nią, że zarabia na moich emocjach, słabości, a potem na siebie, że jestem frajerką... i chcę skończyć tę farsę.

wydaje mi się że niektóre fakty koloryzujesz, by mieć jako tako argumenty by zrezygnować z terapii u niej , bo obawiasz się tego że się do niej przywiązałaś..

Nooo.... (chyba się powtarzam ;)

Masz rację SrebrnaSowa powinnam jeszcze trochę poczekać. Tylko to jest takie przez głowę "powinnam", a mam impuls żeby to zakończyć, zniszczyć i poczuć ulgę.... :roll:

 

A tak z innej parafii, domyślam się, że może być wkurzające próbowanie radzenia mi, bo mało szczegółów podaję, ale chyba chciałam nie tyle opisywać wszystko, ile po prostu poczuć, że ktoś jest obok, ktoś, komu nie muszę płacić kasą, czy "wdzięczeniem się", udawaniem, że jestem lepsza niż jestem i w ogóle permanentnym keep smilingiem. Zmęczona już jestem ludźmi, sobą, wszystkim....

(bosz.. jak to brzmi, chyba zebrało mi się na marudzenie... sorry)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtedy gdy z siebie wyrzucasz....zapominasz o pieniądzach o tym że to jej praca.... Dlatego czujesz się dobrze.

A kiedy przychodzi koniec wizyty, w za długiej drodze powrotnej , zatrzymując się na stacji by dotankować .. łapie Cię cały bezsens i wstydzisz się tego co się dzieje .

Nooo..... i wściekam się na nią, że zarabia na moich emocjach, słabości, a potem na siebie, że jestem frajerką... i chcę skończyć tę farsę.

wydaje mi się że niektóre fakty koloryzujesz, by mieć jako tako argumenty by zrezygnować z terapii u niej , bo obawiasz się tego że się do niej przywiązałaś..

Nooo.... (chyba się powtarzam ;)

Masz rację SrebrnaSowa powinnam jeszcze trochę poczekać. Tylko to jest takie przez głowę "powinnam", a mam impuls żeby to zakończyć, zniszczyć i poczuć ulgę.... :roll:

 

A tak z innej parafii, domyślam się, że może być wkurzające próbowanie radzenia mi, bo mało szczegółów podaję, ale chyba chciałam nie tyle opisywać wszystko, ile po prostu poczuć, że ktoś jest obok, ktoś, komu nie muszę płacić kasą, czy "wdzięczeniem się", udawaniem, że jestem lepsza niż jestem i w ogóle permanentnym keep smilingiem. Zmęczona już jestem ludźmi, sobą, wszystkim....

(bosz.. jak to brzmi, chyba zebrało mi się na marudzenie... sorry)

 

 

Łeee kobitko , sami swoi ;)

Jak chcesz sobie pomarudzić to do woli...

 

Także co postanawiasz, na dzień dzisiejszy w sprawie swojej terapeutki i terapii ? :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SrebrnaSowa, nie wiem.. Nie chce mi się tam wlec. Padła mi motywacja, paliwo się totalnie wyczerpało. Czuję mega opór przed samą drogą. Pogadać z nią bym mogła, może coś byśmy wymyśliły... choć znając siebie i to, jak szybko czas na sesji ucieka, pewnie i tak by nic z tego nie wyszło, bo bym ją zagadała i "na dziś musimy skończyć, jak będzie pani chciała, to wrócimy do tego następnym razem". I znowu mam czekać tydzień z tymi rozbebeszonymi emocjami? Mam dość wiecznego czekania...

Przez tydzień ogarniam się jakoś, stawiam do pionu, bo trzeba żyć, pracować, zarabiać na... terapię i potem znowu sesja i odgrzewanie starego kotleta, sprzed tygodnia, którym nawet nie idzie się najeść do syta. Grrr...

I wkurzam się na siebie, że w ogóle się zdecydowałam jeździć taki kawał drogi. Przecież czułam, że w końcu tego nie wytrzymam. No i tadam! masz babo placek, tzn kotlet...

W ogóle nie wiem, co mi do głowy strzeliło z tą terapią. Ostatnio, jak byłam i kwestionowałam zasadność leczenia, ona powiedziała: "zapomniała już pani, jak pani źle?". Wcale nie jest mi tak źle, bywało znacznie gorzej i wcale nie jestem pewna, czy cele, które ustaliłyśmy, to są naprawdę moje cele, czy po prostu oczekiwania społeczne, które czuję ze wszystkich stron i przyjęłam, że taaak, rzeczywiście coś ze mną nie tak. Ok, w większości obszarów coś jest nie halo, ale wszystko razem jakoś gra, jakoś żyję i może po prostu szukam dziury w całym. Ot, taka fanaberia... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. I znowu mam czekać tydzień z tymi rozbebeszonymi emocjami? Mam dość wiecznego czekania...

 

Myślisz że na terapii którą będziesz miała w budynku na rogu Twojej ulicy , nię bedzie paradowania z bebechami na wierzchu ?

 

 

 

Ostatnio, jak byłam i kwestionowałam zasadność leczenia, ona powiedziała: "zapomniała już pani, jak pani źle?". Wcale nie jest mi tak źle, bywało znacznie gorzej i wcale nie jestem pewna, czy cele, które ustaliłyśmy, to są naprawdę moje cele, czy po prostu oczekiwania społeczne, które czuję ze wszystkich stron i przyjęłam, że taaak, rzeczywiście coś ze mną nie tak. Ok, w większości obszarów coś jest nie halo, ale wszystko razem jakoś gra, jakoś żyję i może po prostu szukam dziury w całym. Ot, taka fanaberia... :roll:

 

Miałam kiedyś podobne myślenie do Twojego . Na szczeście pojawił się taki jeden bardzo życzliwy ktoś , kto za pomocą niby zabawy , zmienił mój tok rozumowania.

Wyobraź sobie swoje wymarzone życie, jakby wyglądało, co byś w nim robiła, gdzie, kto by się znalazł przy Twoim boku, jakie byłyby relacje, jaka byś była..

I kiedy już będziesz miała w głowie ten swój obrazek, to porównaj to życie z tym obecnym...

Jeśli różnice będą skrajne... to powinno dać Ci to do myślenia. Powinnaś się zorientować co jest Twoimi oczekiwaniami i potrzebami a co sobie dałaś zaprogramować .

Serio świadomiej się patrzy na siebie i wszystko inne.

 

A jeśli to taka tylko fanaberia, to może warto poczekać aż się uspokoi i wróci trzeźwe myślenie ? :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może ja &%$#@ jakaś upośledzona jestem, ale niech mnie ktoś oświeci, jakim cudem "relacja" za pieniądze może leczyć? Czego ja się uczę w takiej "relacji"? że bez kasy by jej nie było? że tak naprawdę to nie ja się liczę tylko biznes? że mam prawo mówić o sobie i swoich emocjach tylko za 100 zł, tylko przez 45 min, a potem wypad z baru??! Ja pierniczę, przecież to jakaś totalna ściema. Jak mi to ma pomóc w relacjach, jak tu nie ma żadnej relacji tylko takie udawanie za kasę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×