Skocz do zawartości
Nerwica.com

pomocy co robic jak sobie z tym poradzic


żonaty

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Zacznę od początku.

11 lat temu poznałem dziewczynę która była przysposobiona do życia w rodzinnie.

Była świetna kobietą, kochając, martwiącą się itd.

Chodź nasz początek związku był bardzo trudny.

Jej rodzina adopcyjna nie chciała naszego małżeństwa wrzucali nam kłody pod nogi do samego ślubu.

Co spowodowało ze nie życzyliśmy sobie ich na ślubie.

Jej matka to typowy generał w domu, to co powiedziała miało być zrobione.

Mieliśmy 1,5 roku przerwy w kontakcie z nimi było wszystko dobrze wtedy.

Kiedy wrócił kontakt zaczęliśmy się ze sobą kłócić, zona była pod dużym jej wpływem.

Trwała moja walka o to żeby zrozumiała ze to my teraz podejmujemy decyzje za siebie a nie ktoś inny.

Sytuacja ustała. Mieszkaliśmy długi czas u mojej mamy. Zona obrała sobie ją jako wroga nr 1.

Potrafiła niszczyć jej rzeczy aby coś udowodnić, zawsze to robiła tak aby nie było winnego, zawsze coś się samo popsuło.

W tym czasie zona 1 raz znalazła sobie kolegę na internecie z którym romansowała. Na bilingu telefonicznym były widoczny nr telefonu nie znany i duże koszty rozmów. Zona twierdziła ze nie zna tego nr. Dopiero jak zainstalowałem keyloggera w komputerze okazało się że zona romansuje z nim i wtedy nie miała już wyjścia do przyznania się. Chciała nawet pojechać do niego aby dowiedzieć się czy coś czuje do niego.

Po 2 latach ciężkiego życia pod dachem mojej mamy, dostała propozycje przeprowadzki do swoich rodziców do domku ale tym razem mieszkanie osobne na poddaszu które mieliśmy wyremontować.

Wtedy niestety ja i zona pracowaliśmy na rożne zmiany. Ja na pierwsze zona na drugie i to trwało jakieś 1,5 rok. To według mnie był ten okres w którym zona zaczęła uciekać ode mnie uczuciowo.

1,5 roku mieszkania u nich był męczarnia ,a ich obietnica remontu wspólnego poddasza okazał się fiaskiem. Stojąc w takiej sytuacji musieliśmy podjąć decyzje o przeprowadzce. Niestety jedyna jaka była to właśnie znów moja mama, jako baza do dalszego lepszego życia.

Początek był dobry, ale to było na krótką mete. Po jakimś czasie wszystko wróciło. Co także stawiało mnie w ciężkiej sytuacji. Broniłem żony ale wiedziałem że robi źle. Wtedy przy głupiej rozmowie żona wyskoczyła do mnie ze jej nie znam. Wtedy dowiedziałem się od niej ze spotyka sie z kims.

Było to 3 facetów z czego jednym dłużej. Opowiadała mi jak wyglądają te spotkania gdzie się spotykają, o czym rozmawiają jaki on jest czym sie zajmuje gdzie pracuje. Ja zacząłem szukać tej osoby. I znalazłem go. Wtedy zona ze strachu przyznała mi sie ze to była fikcja wciągając w to klienta ze swojego sklepu. Ze to wszystko to bajka, aby coś mi udowodnić. Zycie trwało dalej. Zona miała raz mysli samobójcze prosiła swoją rodzinę adopcyjna o dokumenty z jej leczenia psychiatrycznego z dzieciństwa bo takie było. Niestety ich nie dostała. Zycie trwało dalej Ciągła walka mojej zony z moja mama. Pracowała na 2 zmiany. Kiedy miała pierwsza zmianę to po pracy spala nie zajmowała się nasza 2 dzieci tłumaczyła sie ze jest zmęczona. Kiedy miała 2 zmiany to leciała do miasta. Któregoś dnia udało nam się dostać mieszkanie do remontu z czego skorzystaliśmy. Wzięliśmy kredyt na remont i zaczęliśmy remont naszego azylu. Zona wtedy zaczęła druga prace wiec nie widziałem jej cały dzień. Ucieczka jej ode mnie trwała juz długo. Fakt ze po tych dwóch sytuacjach nie ufałem jej nie wierzyłem jej. Widziałem ze jest jakaś inna. Ze coś się dzieje jedyna myśl jaka przychodziła mi do głowy ze ktoś inny jeszcze jest w naszym życiu. Po szlem ta droga. Męczyłem ja pytaniami co się dzieje, czemu taka jesteś, czy jest ktoś inny. Potrafiłem ja pytać nawet przez sen. Wypominałem jej te 2 poprzednie wybryki które mi zrobiła. Zamieszkanie u siebie dal mi spokój od kłótni. Wtedy moja mama spytała mnie kto tym razem będzie wrogiem u mojej zony. Powiedziała ze mogę być to ja. Cały czas była daleko ode mnie nie rozmawiała ze mną . Wiedzieliśmy ze ma jakieś rodzeństwo z swojego starego życia. Nigdy nie chciała się z nimi kontaktować. Nasilałem te pytanie czy nie myśli o nich czy mam ich odszukać zgodziła się. 2 miesiące ich szukałem aż znalazłem. 23 lata po stracie rodzeństwa odzyskała ich wszystkich. Szukałem 3 znalazłem 4. Po wielu nockach pisania oraz rozmów na skype padła decyzja od wyjeździe i poznaniu ich. Spotkanie było bardzo emocjonujące tam się ukazały mojej zony prawdziwe uczucia. Tam podjęła decyzje i poszła podziękować swojej biologicznej matce ze jej nie szukała. Tam spojrzała swojemu oprawcy w oczy. Ojcu który jej nie uznał a on małego maltretował. Gdzie pary razy jako kilku latka trafiała do szpitala. Tam tez były rozmowy które powodowały łzy i wspomnienia do dzieciństwa. Cieszyłem się z tego wyjazdu liczyłem ze odzyskam zonę po tych wszystkich złych rzeczach które nas po drodze złapały. Wróciliśmy do domu . Emocje były cały czas. Rodzeństwo przestało się odzywać, ona wtedy zaczęła bardziej z tego powodu się załamywać. Byla cicha nie rozmawiała ze mną. Wtedy też była okazja ich zaprosić na komunie córki. Mieli wszyscy przyjechać, zona miała by okazje pokazać całemu swojemu światu cale swoje rodzeństwo. Włożyła w ta komunie bardzo duzo pracy. Starala się latała przy wszystkim. A wtedy każdego dnia okazywało się ze ktoś nie przyjedzie. Na końcu nie przyjechał już nikt. 8 tygodni temu pod czas znów ucieczki zony w spanie wyszedłem z domu, aby się uspokoić. Wróciłem wtedy i dowiedziałem sie ze zona korzysta z serwisu BADOO gdzie poznaje tam osoby i z jedna z nich spotyka sie. Gdzie na drugim spotkaniu on ja pocałował, muskał ja ustami. Postawiła mnie bardzo zlej sytuacji zacząłem ja pytać dlaczego, co zrobiłem takiego w naszym życiu ze do tego doszło. Usłyszałem ze kiedy mnie potrzebowała to mnie nie było przy niej. Fakt ze jej ucieczka ode mnie spowodowała moja ucieczkę w komputer. Dziećmi i tak ja sie zajmowałem ona wiecznie nie miała czasu, chęci, i zawsze była zmęczona. Włamałem się na jej konto na badoo w najlepszym momencie kiedy koleś namawiał ja na sex, z pytaniami jak mocno chce dokuczyć mężowi. Wtedy jej kontakt z nim się urwał . Myślałem ze wtedy będzie już wszystko dobrze, ze nasze życie się jakoś ułoży, choć ona chciała rozwodu. Poszliśmy do poradni małżeńskiej przy kościele. Szla tam z myślą ze osoba prowadząca udowodni mi ze to już koniec. Po tym spotkaniu podjęła decyzje ze robi to dla dzieci . Chciała nawet sama odejść. Duzo ja w tym czasie męczyłem rozmowami, męczyłem ja pytaniami, bo cala ta sytuacja przerosła mnie. Męczyła mnie ta myśl ze moja zona ucieka do obcych. Na badoo założyłem sobie konto pod inna nazwa i innym zdjęciem rozmawiałem tam z nią normalnie . Bolało mnie ze tam siedzi ale jakoś to ogarnąłem. Tłumaczyłem jej ze wszystko będzie dobrze ze uczucia które do mnie straciła wrócą. Bo twierdzi ze uczuć do mnie już nie ma. Kilka dni temu znów sie okazało ze jest już 4 osoba z która moja zona sms i rozmawia przez telefon. Pytając ja o czym z nim rozmawia twierdzi ze o pierdołach. Pytałem czemu nie może ze mną rozmawiać o tych pierdołach twierdzi ze już nie ma na to ochoty. Przy okazji wyszła trudna sytuacja w jej pracy. Gdzie często korzystała z telefonu używając go do pisania na badoo. Do rozmowy z braćmi i ze mną. Szef po przejrzeniu monitoringu wysłał ja na urlop aby odpoczęła. Od dłuższego czasu nie przytula mnie, nie chce dać reki pod czas spaceru. Nie patrzy na mnie twierdzi ze moja osoba ja bardzo mocno meczy w życiu i jedynym wyjściem jest tylko rozwód. Pytanie do was drodzy czy mam dalej nic walczyć i rozumieć to jako ze nasz związek sie wypalił. Czy mam podejść do tego ze moja zona jako DDA i ostatnio ciężka sytuacja emocjonalna jak tak dobiła, że odbija sobie wszystko na mnie. Ze teraz ja naprawdę muszę dać jej mocno odpocząć od siebie aby zrozumiała swoje błędy i zaczęła je naprawiać. W tym tygodniu staram się umówić nas do ośrodka uzależnień gdzie jest kierunek osób z problemami DDA. Cała ta sytuacja mocno odbija sie na naszych dzieciach, na mnie bo żyje w codziennym stresie nie wiedząc co będzie jutro. A ja osobiście kocham swoja zonę i uważam ze teraz potrzebuje pomocy, ale każdy gest z mojej strony jest odbierany jako atak, co złe wpływa na nasze relacje teraz. Co robić? jak jej pomóc?, odejść? zostawić to i myśleć o swoim szczęściu? pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale widzisz ona ucieka cały czas mi w obcych mężczyzn. Szuka na serwisie ludzi z którymi może sobie porozmawiać, o swoich problemach. Ci ludzie nie są świadomi z czym maja doczynienia. Boje sie ze znajdzie kogoś kto jej zle doradzi. Ide jutro z nia do poradni uzależnień, liczę ze tam mi sie uda coś zdziałać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinniscie porozmawiac i podjąć jakas decyzje wspólnie - albo ratujecie OBOJE małżeństwo i ona musi podjąć się terapii DDA, albo rozstajecie się. Bo z tego co piszesz, zona nie chce z Toba być, a Ty na siłe próbujesz jej pomóc i utzrymac przy sobie. To jest bez sensu, nikogo nie zmusisz ani nie przekonasz, żeby był z Toba, dopóki ta osoba sama tego nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale widzisz moja osoba nic złego nie zrobiła w tym małżeństwie aby mnie teraz karać za cos czego nie zrobiłem. Moim zdaniem ona musi uświadomić sobie ze zle moje zachowanie jest odpowiedzią na jej wybryki. Przecież ja chcę dla niej tylko szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Własnie szukam tego rozwiazania. iała matke tą adopcyjna ktora ja zamkneła w swoim swiecie. Nie miała prawa chodzić na dyskoteki spotykać sie ze znajomymi. Studiówke była dla niej do 1 w nocy przy obecnosci matki. Po uciecze w prace poczuła wolność która jej sie spodobała. Moja osoba ządała od niej zajmij sie domem dziecmi kiedy jestes w domu. Ona tego nie chciala meczylo to ją. i taki mam final teraz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale widzisz moja osoba nic złego nie zrobiła w tym małżeństwie

 

No to jest akurat pojęcie względne, abstrahując już od tego, że piszesz o sobie "moja osoba". Często myślimy, że wszystko robimy dobrze, a okazuje się, że wcale tak nie jest. Akurat w przypadku Twojej żony, to mam wrażenie, że ona ma potężne problemy sama ze sobą, więc jakby teraz ponosisz ryzyko związania się z kimś takim. Współczuję Ci, sam nie wiem, co bym zrobił na Twoim miejscu, bardzo niefajna sytuacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz ona sama mi mowi ze nie jestem zlym czlowiekiem a ona tego nie potrafi sama zrozumiec czemu tak jest. Sama sie do tego przyznala ze szuka w tej kwestii pomocy. Ale nie mielismy okazji pojsc gdzies razem na jakas terapie i teraz z kazdym dniem jest coraz gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale widzisz moja osoba nic złego nie zrobiła w tym małżeństwie aby mnie teraz karać za cos czego nie zrobiłem. Moim zdaniem ona musi uświadomić sobie ze zle moje zachowanie jest odpowiedzią na jej wybryki. Przecież ja chcę dla niej tylko szczęścia.

W ten sposób do niczego nie dojdziesz.

Ona nic nie musi.

Uchowaj mnie od podobnych uszczęśliwiaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z toba. Nic na sile. Ale chodzi mi o to ze ja staram sie byc dobrym czlowiekiem dla niej. Tworzyc dobra rodzinne. Jestem nie pijacy nie wychodze z domu sam. Jestem uczuciowym czlowiekiem. 11 lat malzenstwa. Chcem to ratowac ale wspolnie z zona. Szukam odpowiedzi czy mam to zostawic czy jej dziecinstwo moze miec wplyw na terazniejsza sytuacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×