Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prawdziwy ja umarłem


PanPremier

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 20 lat, rzuciłem studia, jestem gejem. Uznacie mnie za nienormalnego.

 

Nie wiem czy mam depresję, borderline, osobowość histrioniczną, czy inne niedojebanie mózgowe. Psycholog po testach zdiagnozował tylko specyficzne zaburzenia osobowości bez określania typu. Leczę się sertraliną (Asertin).

Z Diagnostycznego Kwestionariusza Osobowości miałem podwyższone skale: depresja 30, psychopatia 26; w normie były hipochondria 22, histeria 21, psychastenia 25, paranoja 23, schizofrenia 18, mania 21.

Z Inwentarza Osobowości NEO-FFI: neurotyczność 8, ekstrawersja 3, otwartość na doświadczenia 8, ugodowość 3, sumienność 5.

 

Mam wrażenie, że moje prawdziwe ja umarło. Coraz mniej czuję się sobą. Znacznie się zmieniłem z charakteru. Na gorsze i nie jestem w stanie tego powstrzymać, ani nawet opisać. Nie czuję się dobrze będąc sobą. Czuję się teraz kim innym, albo jakby sterowany przez kogoś. Nie chcę tak żyć. Zdrowi faceci myślą kilkadziesiąt razy dziennie o seksie, natomiast ja myślę o tym jak uśmiercić siebie i innych. Jestem oderwany od rzeczywistości. Np. w pracy o 21, gdy jest największy ruch, przerywam swoją pracę, staję w miejscu, rozglądam się i nie wiem co się dzieje. Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia, a ja myślę dlaczego jestem w tym miejscu, ile lat minęło od ukończenia gimnazjum, ile lat już żyję, być może przeżyłem już połowę życia, czuję jak bije mi serce, przypominam sobie jak zwyzywałem anglicę i straszono mnie kuratorem, jak poszedłem do łóżka z X i tego żałowałem, jak pokłóciłem się z mamą i jak bardzo ją kocham, i boję się, że nigdy jej tego nie powiem, że chcę ją przytulić, wypłakać się jak czasami w wannie i na balkonie, jaki jest sens życia, czy jestem antynatalistą, że powinno się mnie ukarać za to, że w przeszłości byłem podły i okrutny dla innych, oraz że powinno się ukarać nas wszystkich za niesprawiedliwość na świecie, dlaczego komunizm się nie udał, dlaczego istnieje świat, jak to możliwe, że wszechświat nie ma końca, co było przed jego powstaniem, jak może istnieć wieczność i nieskończoność, jak Bóg może istnieć od zawsze i czy sięgając pamięcią wstecz cały czas będzie znajdywał nieskończenie wiele wspomnień, co się stanie gdy zginę, gdy popełnię samobójstwo, czy stanę nad swoimi zwłokami i zacznę płakać, że tak spierdoliłem sprawę, a przecież miałem takie wielkie marzenia, warunki do jego spełnienia i życie, o którym marzą miliardy ludzi na świecie.

 

Wczoraj miało miejsce następujące wydarzenie. Współlokator (który nie wiem czy jest dla mnie przyjacielem, czy tylko znajomym) specjalnie dla mnie wziął urlop na żądanie. Nie wiem dlaczego to u niego wyprosiłem. Jakoś miałem ochotę spędzić z kimś wieczór, a wybrałem go tylko dlatego, że nie znalazłem nikogo innego. Pokłóciliśmy się. Zaczął płakać, powiedział mi jak bardzo go ranię, że on mnie kocha, a ja cały czas go poniżam, biję (to niestety prawda). Przepraszałem, próbowałem go przytulić, ale odsuwał się ode mnie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że z mojej strony było to nieszczere. Było mi głupio, że doszło do takiej sceny i chciałem żeby się uspokoił. Uważam, że jest idiotą i wolałbym go nigdy nie poznać. Lepiej dla niego byłoby gdyby umarł.

 

Jednak nawet kilka razy dziennie zmieniam swój stosunek do niego. Parę razy wydawało mi się nawet, że go kocham. Wcześniej miał iść na operację. Odprowadziłem go do szpitala, gdzie miał zostać na trzy dni. Okropnie się bałem, chciało mi się płakać. Na szczęście okazało się, że operacja nie jest konieczna i wrócił do domu. Nie potrafię jednoznacznie ocenić swojego stosunku do niego.

 

Niedawno postanowiliśmy dać sobie do przeczytania nasze rozmowy na fb. Jedna jego przyjaciółka uważa mnie za psychopatę i ogólnie strasznie hejtuje. Chłopak, który się w nim zauroczył, a z którym kiedyś się zadawałem, również. Inny nasz wspólny znajomy nie chce ze mną rozmawiać, bo cały czas go obrażałem.

 

W ostatnich latach kilkukrotnie doznałem urazów głowy, w tym z utratą przytomności. W dzieciństwie lunatykowałem, miałem dziwne sny, mówiłem przez sen. Coraz częściej mylę wspomnienia z wyobrażeniami, zapominam nawet słów, nie mówiąc o nazwiskach, czy rzeczach do zrobienia. Nie rozpoznaję ludzi po twarzach (część ludzi tak ma). Zaczynam się bać, że któregoś dnia nieświadomie przejdę na czerwonym świetle. Dobrze, że nie obsługuję niebezpiecznych maszyn.

 

Kilka miesięcy temu pisałem o tym, że nie jestem w stanie się zakochać i nienawidzę siebie. Mam dosyć takiego życia, a jednocześnie nie mam odwagi, by popełnić samobójstwo (co chyba świadczy o chęci do życia). Chciałbym żeby ktoś wyciął z mózgu ten wadliwy element i żebym był już zdrowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PanPremier, Opisujesz sytuacje, które kwalifikują Ciebie wraz z całym inwentarzem zachowań do psychoterapii. Innego wyjścia z sytuacji nie widzę. Lekami możesz się wspomagać, ewidentnie w tym co opisujesz są patologiczne zachowania. Sam sobie nie poradzisz, potrzebujesz specjalisty - psychoterapeuty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×