Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak możliwości zakochania się... Wypalanie uczuć


mezet

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was...

 

Piszę tutaj ze swoim problemem, ponieważ jest to miejsce, gdzie ludzie najbardziej zrozumieją takie rzeczy oraz może znajdzie się osoba, która ma/miała podobne dolegliwości, ew. może ktoś doradzi...

 

Jestem osobą, która cierpi na depresję i lęki (chociaż za sprawą psychoterapii już dużo mniej). Pomimo kochających rodziców, moja sytuacja rodzinna nie była nigdy zbyt dobra, ze względu na wieczne kłótnie rodziców, problemy z pieniędzmi, brak okazywania uczuć przez rodziców... Na dodatek jestem facetem, który miał styczność z molestowaniem seksualnym przez mężczyzne... Sąsiada, który był mi bliski i którego uważałem za przyjaciela, prawie jak ojca...

 

Sprawa wygląda tak, że nie jestem w stanie się zakochać... W swoim 24 letnim życiu byłem zakochany tylko raz... po prawie rocznym spotykaniu się i sytuacji, która tak na prawde wywołała we mnie miłość - gdy dziewczyna odwróciła się ode mnie, jak dowiedziała się, że pisałem z inną (jeszcze wtedy nie do końca byłem dojrzały...). Coś mnie wtedy wzięło i zakochałem się praktycznie w 3 dni... Niestety związek trwał przez 2/3 miesiące i rozpadł się z mojej przyczyny.

 

To, z czym piszę, jest dosyć skomplikowane, ponieważ w/w było jedynym razem, gdy poczułem, że kogoś kocham. Niestety jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że mam poważny problem ze związkami i uczuciami. Czemu poważny? Ponieważ cierpię na coś, co nazywam "wypaleniem". Wygląda to tak, że jak spotykam ciekawą osobę, nawiązujemy bliższe relacje i jesteśmy na etapie zauroczenia, przychodzi taki dzień, że wszystko we mnie schodzi - wszystkie uczucia i chęć bliskości. Wygląda to tak, że powiedzmy przez kilka tygodni jestem w stanie zauroczenia, wszystko jest tak, jakbym chciał - nagle przestaje czuć "to coś". Zawsze próbowałem z tym walczyć, pokonać to wypalenie w relacji, odnaleźć się w tym, jednak skutkowało to zawsze jeszcze większą awersją do wszystkiego co romantyczne i seksualne.

 

Aktualnie spotykam się z dziewczyną, która coś dla mnie znaczy, która jest wyrozumiała i pomimo tego, że często ją ranie, stara mi się pomóc w mojej sytuacji i motywować. Niestety również jej mój problem nie ominął, ponieważ przy niej również odczuwam wypalenie... brak chęci bliskości, brak chęci na romantyczność i uczuciowość. Najchętniej prawdopodobnie zakończył bym tą znajomość, jednak boje się że ją stracę i boje się, że na prawdę ona wiele dla mnie znaczy, jednak poprzez jakieś blokady w sobie odtrącam jej i swoja uczucia...

 

Aktualnie staram się pracować nad tym problemem z terapeutką, jednak nie do końca wierzę, że znowu będę w stanie nie czuć się jak impotent uczuciowy... jak osoba niepełnosprawna... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jest to spowodowane lękiem przed odrzuceniem? Boisz zaangażować emocjonalnie, bo może się to zakończyć odtrąceniem Twojej osoby (domyślam się, że nie chodzi tylko o dziewczyny, ale o znajomych również).

Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, że właśnie w tym tkwi Twój problem. Ja na przykład nie mam przyjaciół - nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego zazwyczaj urywam kontakt z każdym, z kim dobrze się rozumiem; przestaję odpisywać na smsy, odbierać telefony. Zauważyłam, że podobnie zachowuje się dużo osób, które poznałam na terapii grupowej na oddziale leczenia nerwic - po prostu nagle, bez powodu, przestają się odzywać, odcinają się.

Próbowałam to przeanalizować i doszłam do wniosku, że odtrącam ludzi ze strachu, że to oni mnie odtrącą. Wiem, że to głupie i staram się nad tym pracować, ale... nie do końca mi się to udaje.

Jeśli chodzi o związki, każdy zainteresowany mną chłopak, nawet jeśli bardzo go lubiłam i mile spędzaliśmy razem czas, podzielił los znajomych - nagle zero kontaktu bez słowa wyjaśnienia. Podobnie jak Ty traciłam zainteresowanie spotkaniami i czułam ogromną niechęć przed kolejnym umówieniem się choćby na głupią kawę. Trafił się jeden bardzo zdeterminowany - człowiek o dwóch twarzach, który pod płaszczykiem miłości i troski ukrywał potwora (na pożegnanie mnie pobił). Wszystkich normalnych odrzuciłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jest to głównym problemem, ale po części możesz mieć rację, bo nawet na psychoterapii uświadomiliśmy sobie z terapeutką, że jestem w stanie odciąć się od ludzi, podobnie jak Ty. Chyba nie do końca czuje, że jestem z kimkolwiek blisko... Czuje, że tęskniłbym do ludzi, czy tych "bliskich", ale tak czy siak czuję, że byłbym w stanie przestać kontaktować się z praktycznie każdym, nawet rodzicami...

 

Dziękuje cheiloskopia za wiadomość i przykro mi, że ktoś Ci zrobił krzywdę... :( Też czasem masz wrażenie, że czegoś Ci brakuje w życiu? Do podobnych wniosków jak Twoich doszedłem kilka dni temu... uświadomiłem sobie (albo jeszcze nie do końca), że starając się chronić, tak na prawdę się krzywdzę i odbieram przy okazji to, co piękne - przyjaźnie, miłość, bliskość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaaa, też czasem uświadamiam sobie, że brakuje mi czegoś w życiu... Nie potrafię jednak skonkretyzować, co by to miało być.

Podobnie jak Ty borykałam się z depresją, która zawiodła mnie na zamknięty oddział psychiatryczny (kilka prób samobójczych, po których uznano, że stwarzam zagrożenie dla samej siebie i powinno się mnie zamknąć w bezpiecznym miejscu, z dala od wszystkiego, na czym można byłoby się powiesić). Dokuczały mi lęki i ataki paniki. Do tego uświadomiono mi, że cierpię na anoreksję...

Przeszłam terapię, od kilku miesięcy biorę leki i zupełnie inaczej patrzę na życie.

Długo spotykasz się z dziewczyną, na której - mimo wszystko - zależy Ci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spotykam się z nią od grudnia... Czasem budzę się z wrażeniem, że nigdy jej nie będę w stanie pokochać. Tak naprawdę każdy dzień to dla mnie katorga, bo muszę sobie radzić z mega wypaleniem, co odbiera mi siły do wszystkiego. Nie mogę przestać myśleć o tym wszystkim i odpuścić. To jest najgorsze, że teraz może i mam różne awersje, duużo wątpliwości itp. a jednak jakbym ją zobaczył, że kręci z kimś innym, to czuje, że momentalnie bym się zakochał :/ Nie umiem docenić tego, że jest. Paradoksalnie doceniłbym pewnie wtedy, kiedy by jej nie było... Przy innych dziewczynach dopuszczałem swoje odczucia i kończyłem związki, jednak przy tym jakoś nie potrafie, chyba za dużo dla mnie znaczy, chociaż i tak nie potrafię jakoś tego odczuć...

 

Ja też czasem mam wrażenie, że czegoś mi brakuje w życiu i dokładnie nie wiem czego... chociaż tak jak wspominałem, prawdopodobnie może to być bliskość...

 

Szczerze powiedziawszy sam czasem myślę o tym, jakby pięknie było, gdyby z tym wszystkim skończyć - chociaż nie tędy droga... Widzę, że też przeszłaś swoje... Troche jest to smutne, że czasem musimy przechodzić przez różne cierpienia... Aktualnie chodzisz jeszcze na terapię, czy starasz sobie radzić sama?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×