Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zimny analityk


Gość Dziwak1987

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Z góry przepraszam za chaotyczne pisanie,ale nie wiem właściwie od czego zacząć i dlaczego tutaj to wszystko piszę.

Mam 27 lat,co może zabrzmieć dziwnie ale czuję się już staro w tym wieku.Czuję że nie wykorzystałem życia i młodości jako nastolatek,zamiast zabawiać się z dziewczynami,uczyć się i planować przyszłość,ja piłem i szlajałem się cholera wie gdzie bez celu.Nie skończyłem szkoły(w drugiej technikum zrezygnowałem),nie miałem właściwie żadnej dziewczyny(Tak jestem w tym wieku jeszcze prawiczkiem) i nie osiągnąłem niczego z czego mógłbym być dumny.Przebudzenie przyszło jakieś półtorej roku temu,po porzuceniu pracy i półrocznym piciu na czacie przy komputerze.Wziąłem się w sobie i zacząłem naprawiać życie.Znalazłem nową pracę,spłaciłem długi,zacząłem ćwiczyć na siłowni,rzuciłem palenie,ograniczyłem do minimum picie alkoholu,Odłożyłem trochę pieniędzy,poszedłem do zaocznego liceum(Teraz zdałem na 4 semestr).Niby wszystko idzie w dobrym kierunku,ale ciągle mam takie uczucie presji że muszę te wszystkie lata jak najszybciej nadrobić,w dodatku ostatnimi czasy straciłem jakby powera po tej dobrej passie.Zacząłem się zastanawiać jaki to wszystko ma w ogóle sens,w dodatku czuję się cholernie samotny.żeby nie czuć się samotnym musiałbym przebywać z ludzmi,przed którymi np.wstydzę się przyznać że mam teraz tylko podstawowe wykształcenie(Co jest dziwne bo wiem że dzisiaj wykształcenie nie ma większego znaczenia).Jestem niezdecydowany w wielu sprawach,niby chciałbym mieć dziewczynę ale z drugiej strony bym nie chciał,pewnie by się większości wydało dziwne że nie mam doświadczeń seksualnych i nie bardzo umiem się obchodzić z dziewczynami(nie umiem tańczyć,nie wiem co kupić,kiedy kupić).Wszystko na zimno analizuję/kalkuluję,niby mam wiele pasji i zainteresowań ale jakoś nic mnie nie podnieca,nie fascynuje.Zastanawiam się czy ja w ogóle potrafię cieszyć się życiem...

Jeżeli ktoś te wypociny przeczytał do końca to dziękuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwak1987, 27 lat to jeszcze nie tak późno na zmianę życia. Ja prawiczkiem byłem jeszcze dłużej. A wykształcenie ma dziś drugorzędne znaczenie, ja mam niby wyższe a robię w pracy to co ludzie po podstawówce, bardziej liczą się umiejętności i doświadczenie niż jakis papierek także tym bym się najmniej przejmował. Dużo gorzej z tym brakiem radości życia też go właściwie nieustannie odczuwam, kiedyś myślałem że może miłość, dziewczyna na to pomogą ale chyba już nawet w to nie wierzę. A psychotropy to też rozwiązane sztuczne i na krótką metę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziwak1987, temat bardzo mi bliski i ogólnie przypadek ma sporo cech wspólnych. Sporo osiągnąłem w ostatnich miesiącach a kompletnie nie umiem sie z tego cieszyć, z niczego zresztą nie potrafie się już cieszyć. Jestem ciekawy czy to wynik tego że nie ma sie drugiej połówki czy chodzi o coś zupełnie innego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahhh... te zmarnowane młodzieńcze lata. Jestem w tym samym wieku. Z jednej strony troche żalu przez niewykorzystane szanse, z drugiej podniecenie z powodu tej jednej szansy, która jest możliwa tylko dzięki nie wykorzystaniu pozostałych... Ciekawe co miałbym w głowie, gdybym żył jak statystyczny nastolatek. Nieskromnie, uważam się za nieoszlifowany diament. Najpięknejsze z błyskotek szlifują się same, ale to wymaga czasu. Czasem taki kamień wpadnie w ręce kogoś kto chce stworzyć dzieło sam, nadać mu kontury i połysk. Problem zaczyna się kiedy jubiler ma dwie lewe ręce, nawet jeśli chce jak najlepiej ,nie bardzo mu to wychodzi. Problemem jest oczywiście sam kamień; sam wpadł na blat, chujowo się go trzyma, wyślizguje sie, i kiedy sie na niego patrzy szczerze, można zobaczyć swoje własne odbicie. Wywołuje to u niego zmęczenie i skrytą agresje, jako że włożył w ten projekt sporo pracy, czasu i pieniędzy. Ale któregoś dnia będzie podziwiany... tylko kto będzie go trzymał, tak aby ręka nie odciągała uwagi i cały obraz nie sprawiał wrażenia asymetrii.

Żyję tylko w jednym celu, prędzej czy poźniej, zapewne po wielu porażkach go osiągne. Reszta to zwykłe pierdoły i nikt nie będzie mi wciskał pierdół do głowy i tresował po swojemu. Ludzie czasem popełniają błędy i nic złego w tym nie ma. Co do dziewczyn olej je w pizdu na tym etapie. Ja np o nich prawie wogóle teraz nie myślę. Czasem jak mnie przyciśnie zjazd na ręcznym załatwia sprawę. A miłości tym bardziej teraz nie potrzebuję, choć nadzieja, że kiedyś mnie trafi jakaś jest w mojej głowie. A rady typu znajdź dziewczynę, załóż rodzinę, idź na imprezę to ci się odmieni ignoruj. Może u innych to działa u ciebie niekoniecznie musi. U mnie imprezowanie może tylko w określonych warunkach psychofizycznych podziałać na mnie dobrze. W innym przypadku mnie tylko rozleniwia i uzależnia. Póki co myślę jakby tu rzucić fajki, bo alkohol udało mi się rzucić parę lat temu z powodzeniem. Z fajkami to jakaś tragedia. Może jakiś sposób aby chociaż ograniczyć? Niestety fajki związały się u mnie z innym nałogiem czyli myśleniem. Najlepiej mi się myśli przy fajce, dlatego nie ukrywam ,że palę jak kocioł.

Mimo wszystko powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×