Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja historia, nerwica?


pomylanka

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Chciałabym Wam przedstawić moją historię, ponieważ samej brak mi obiektywizmu i już nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim..

Mam 22 lata i brak chęci by dalej żyć..

Moje życie nigdy nie było radosne, cały czas towarzyszyły mi problemy, mniejsze i większe, lecz zawsze byłam z nimi sama. Nigdy nie miałam oparcia w rodzicach, nie mam rodzeństwa, a najbliższym znajomym nie chciałam mówić o moim popapranym życiu. Mając niewiele ponad 10 lat każdego dnia byłam obarczona wiadomościami, obowiązkami, które powinny zostać wyłącznie w gronie dorosłych. Nikogo nie interesowało to, że jest to okres mojej beztroski. Depresja mojej mamy, kryzys w małżeństwie rodziców, najgorsze możliwe dramaty i choroby, groźby, szantaże emocjonalne.. To wszystko spadało na moją głowę, za wszystko musiałam brać odpowiedzialność. Nie mogłam się zbuntować, wszystko przyjmowałam w milczeniu. Aż w końcu uznałam to za normę. Nie widziałam wtedy jak bardzo zmienia to moje życie, mój sposób bycia, moją psychikę. Oprócz problemów innych miałam też własne, które doprowadziły mnie do kompleksów, zaniedbania. Zaczęłam mieć stany depresyjne, czasami kilka tygodni, podczas których nie miałam motywacji by wstać z łóżka. Później pojawiała się poprawa, życie nabierało kolorów, byłam duszą towarzystwa, oparciem dla każdego. I tak sobie żyłam, od pogorszenia do poprawy. Do czasu.

Lato 2013 było dla mnie pełne stresu. Nawarstwiające się problemy zaczęły przytłaczać, doszła apatia, niechęć do wszystkiego. Pewnego wieczoru poczułam nagłe zawroty głowy, zdrętwienie lewej strony ciała, duszność. Byłam przerażona, po dłuższej chwili doszłam do siebie, sądząc, że rano nie będę o tym pamiętać. Pamiętałam, ponieważ objawy wciąż trwały. Pojechałam na SOR, gdzie po zrobieniu badań (EKG, morfologia, troponina) lekarz stwierdził, że było to na tle nerwowym. Uspokoiłam się, zapomniałam i wszystko minęło. Po powrocie na studia w październiku zaczęłam mieć tępe bóle w okolicy żołądka, promieniujące wzdłuż lewego łuku żebrowego. Bez względu na to co jadłam, piłam, czy leżałam, stałam ból był nieustanny. Nie mogłam myśleć o niczym innym. Trwało to około dwóch miesięcy. Wizyta u lekarza rodzinnego - skierowanie na gastroskopię i leki na śluzówkę żołądka. Mniej więcej w tym samym czasie włosy zaczęły wypadać mi garściami.. Następne były problemy z oddychaniem, nie mogłam wziąć pełnego wdechu, czułam taką blokadę. A gdy skupiałam się na tym - nie mogłam oddychać w ogóle. Wieczorem, kładąc się do łóżka myślałam tylko o tym, żeby oddychać. Budziłam się co chwilę przerażona, bałam się zasnąć i stracić kontrolę.. Brałam ziołowe tabletki uspokajające, hydroksyzynę, piłam melisę. Żołądek przestał boleć, sam z siebie. Kilka dni później zaczęło boleć serce, delikatne ukłucia, podwyższone tętno (90-100), uczucie niemiarowości. Zaczęłam więc obserwować już nie tylko oddech, ale i bicie serca. Popadłam w obłęd. Tętno mierzyłam co kilka minut, wsłuchiwałam się w każdą nieprawidłowość. Zdarzały mi się zasłabnięcia w tramwaju, autobusie. Świat stawał się nagle odległy, ludzie nierealni, nie mogłam oddychać, serce waliło, nogi i ręce drżały..Zdecydowałam się na wizytę u kardiologa - EKG i echo prawidłowe. Uspokoiłam się, serce przestało boleć, a z czasem oddychanie stało się łatwiejsze. Powrócił ból żołądka. Wizja o wyłysieniu nie opuszczała mnie, stosowałam wiele kuracji, bez efektów, byłam zdołowana. Dodatkowo robiłam badania hormonalne, wszystko w normie. Lekarz rodzinny, u którego bywałam średnio raz na tydzień, zasugerował mi, że moje objawy pasują do zespołu lękowego.. Bałam się, nie poznawałam siebie. Po latach bycia nieszczęśliwą zdecydowałam się na wizytę u psychiatry. Usłyszałam, że moje życie jest idealnym podłożem do nerwicy, a rozwiązanie tej sytuacji wiąże się z farmakoterapią i psychoterapią. Nie mogłam uwierzyć, że moje ciało odzwierciedla stan mojej duszy.. Z osoby aktywnej, wysportowanej stałam się wrakiem człowieka. Nie miałam chęci życia, wciąż nie mam. Do zestawu moich dolegliwości doszły bóle głowy, szyi, zaburzenia wzroku, problemy z koncentracją. W każdej sekundzie towarzyszy mi wewnętrzne napięcie, które za nic nie chce się zmniejszyć.. Nie zaczęłam brać leków, jest to dla mnie ostateczność, które zbliża się wielkimi krokami.. Czekam teraz na rozpoczęcie psychoterapii, ale zacznie się ona dopiero w czerwcu..

Dwa dni temu miałam okropne kołatanie serca, myślałam, że jest już po mnie. Poprzedzone było to zdenerwowaniem. Dwie godziny później kolejne, a po nim jeszcze dwa. Czułam, że serce łomocze, zatrzymuje się, przyspiesza.. Okropne. Nie mogę tak dłużej żyć. Niszczę swoje życie, ludzi wokół mnie, oddalam się od wszystkiego. Egzystuję, cierpię, panicznie się boję każdego dnia i każdej nocy. Dałabym wszystko żeby odzyskać równowagę i spokój..

Będę wdzięczna za każde słowo, za każdą sugestię, poradę i każdego kopa..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sprawdz poziomy wapnia i magnezu oraz witaminy D. mozesz miec a raczej na pewno masz problemy z gospodarka elektrolitowa. badania pod katem tezyczki sobie zrob i tarczycy. jakie hormony badalas?

jak sie odzywiasz? prowadzisz aktywny tryb zycia?

 

pomijam juz fakt niskiej odpornosci na stres i przenoszenia problemow ze studiami doroslym zyciem itp na problemy zastepcze co ma wielu ludzi, ale nasilenie tego problemu wskazuje na zwiekszona labilnosc ukladu nerwowego. trzeba sie skupic na tym co jest powodem tego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badania hormonalne:

tarczyca - pełen komplet (TSH fT3, fT4) - prawidłowe

Miałam podejrzenia, że mam jakieś zaburzenia, bo u mnie w rodzinie jest to pokoleniowe.

hormony płciowe - 3dniowy pobyt w szpitalu - bardzo niski poziom estradiolu, lekko podwyższona prolaktyna po obciążeniu metoklopramidem

Mam podejrzenie PCOS od kilku lat, ale nikt nie postawił ostatecznej diagnozy.. :/

 

 

Krew:

sód, potas, chlorki, żelazo - prawidłowe

limfocyty w rozmazie obniżone od zawsze

 

Cała reszta prawidłowo.

 

 

 

Odżywiałam się bardzo dobrze, prowadziłam aktywny tryb życia. Nie miałam żadnych problemów zdrowotnych, osłabień, itd.

W momencie, gdy zaczęłam się czuć jak kupa złomu odechciało mi się wszystkiego i aktywność fizyczna bardzo spadła.

 

Suplementowałam przez 3 miesiące magnez, może podświadomie czułam lekką poprawę.

Aktualnie zaczęłam brać Asparginian (głównie na moje kołatania serca).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę długo do czerwca i podjęcia psychoterapii, ale jeśli jest to uwarunkowane z określonych powodów to trzeba poczekać.

 

To wszystko spadało na moją głowę, za wszystko musiałam brać odpowiedzialność. Nie mogłam się zbuntować, wszystko przyjmowałam w milczeniu. Aż w końcu uznałam to za normę.

Wszystko wyjaśniłaś. Tłumienie w sobie emocji jest podstawową przyczyną powstania zaburzeń lękowych ! To oczywiście nie jest tak, że przez jedną sytuację nabieramy nerwicy... Cegiełka do cegiełki. Jeśli stało się to Twoja normą to tym bardziej punkt kulminacyjny musiał nadejść. Ja nie mam wątpliwości, że masz zaburzenia lękowe.

 

Przede wszystkim nie daj się zwariować, bo nerwicę da się pokonać bez jakichkolwiek leków ! Zapychając się antydepresantami czy psychotropami leczysz tylko i wyłącznie objawy, a nie przyczynę !

Co możesz zrobić przez okres wyczekiwania na początek psychoterapii ? Przede wszystkim tam się dowiesz, że najważniejszy jest czas spędzony między sesjami. Więc dlaczego by teraz nie zacząć już się kształcić ? Zacznij się rozwijać w tym kierunku i najważniejsze, Z NERWICĄ NIE MOŻNA WALCZYĆ. Prawda jest taka, że już na miesiąc przez wizytą możesz nabrać bardzo dużo wiedzy jeśli tylko chcesz. Jest bardzo dużo wartościowej literatury na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzbraniam się przed rozpoczęciem farmakoterapii, bo wiem, że jest to tylko leczenie objawowe. Nie chcę się po prostu w to wpakować.

Teraz biorę tylko Asparginian i piję melisę. Wróciłam do biegania, endorfiny dobrze na mnie wpływają, chociaż na kilka godzin. Ograniczyłam kawę, bo po niej jestem roztrzęsiona, ale bez niej ciężko żyć :) Postanowiłam rzucić palenie, bo to jeszcze bardziej mnie nakręcało. Mam nadzieje, że mi się uda.

Ogromnym problemem są koszmarnie wypadające włosy.. Cały czas wypadają, są na ubraniach, podłodze, pościeli. Dotknę ręką, a już kilka wypadnie. Czesanie, mycie to istny dramat. To wszystko dobija mnie okropnie. W dalszym ciągu nie znalazłam przyczyny i nie wiem jak z tym walczyć.. Ostatnią opcją jest, że wypadają przez niski poziom estrogenów, a co za tym idzie - łysienie androgenowe? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×