Skocz do zawartości
Nerwica.com

pomylanka

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia pomylanka

  1. Wszyscy lekarze zalecają brać rano, właśnie z tego względu, że potem mogą być problemy ze snem.
  2. Moja chora głowa nie nie pozwalała mi na więcej, bałam się.. Dodatkowo miałam w tym czasie ostatni egzamin na studiach, więc nie mogłam dopuścić do tego, żeby poczuć się gorzej. Dlatego to było 12 dni. Teraz siedzę w domu, teoretycznie nie muszę nic robić, czekam na obronę, więc mogę się trochę pomęczyć..
  3. możliwe, na początku moze nasilać stany lękowe, najlepiei doraźnie benzo do czasu az nie zacznie działać -- 18 cze 2014, 11:10 -- objawy uboczne i ewentualne nasilenie stanów lękowych jest od razu, w zasadzie od pierwszej dawki i nie ma to nic wspolnego z wkręcaniem sobie czegoś 12 dni brałam 5mg, od 5 dni 10mg, na początku było względnie, teraz trochę gorzej. Dzisiaj znowu ciężko na klatce piersiowej, ból żołądka. O 18 mam gastroskopię, do tego czasu chyba zejdę. :/
  4. U mnie najpierw był pierwszy napad lęku, po kilku tygodniach dołączyły się bóle żołądka, duszności, sercowe wariacje i to wszystko było przeplatane stanami lękowymi i depresyjnymi. Więc mam nadzieję, że paroksetyna coś da, bo dłużej tak nie pociągnę.
  5. A czy oprócz zmniejszenia/zlikwidowania lęków paro wpłynęła na Wasze codzienne dolegliwości somatyczne? Bo szczerze mówiąc nie wiem czego się spodziewać po tym leku..
  6. Rzecz w tym, że u mnie uczucie ciężkości na klatce piersiowej, problem z głębokim wdechem są cały czas. Plus mnóstwo innych somatycznych objawów, które powoli wyjaśniam. Np. jutro mam gastroskopię, bo żołądek od 10 miesięcy ściśnięty i boli. Dzisiaj miałam dosyć stresujący dzień, byłam na rozprawie w sądzie, która mnie dotyczy, ku memu zdziwieniu nie padłam na sali. Być może napięcie wyszło na wierzch dopiero pod wieczór. Mówi się, że początkowo paro nasila objawy, więc zastanawiam się, czy nie jestem przez nią bardziej spięta, nakręcona i dlatego mocniej odczuwam moje dolegliwości? Wiem, że pozytywny efekt leczenia pojawia się dopiero po kilku tygodniach, ale mi już ciężko na tą chwilę. Jak zajmę swoje myśli i ciało czymś innym to jest lepiej, nie pamiętam o tym, że muszę oddychać, nie mam potrzeby takich głębokich 'westchnięć'..
  7. Witajcie. Zaczęłam swoją przygodę z paroksetyną (Parogen). Przez pierwsze dni brałam 1/4 tabletki. Moja głowa pracuje i bałam się początkowych objawów ubocznych. Pierwszego dnia już po pół godziny dostałam napadu paniki, nie wiem czy to była zasługa leku czy mojego strachu przed nim. Później nie czułam już nic. Od 4 dni biorę 1/2 tabletki. Znowu pierwszego dnia na większej dawce miałam koszmarny napad (duszność, drętwienie, kołatanie serca, uczucie gorąca i słynne uczucie przechodzącego prądu po całym ciele). Drugi i trzeci dzień był okej. Dzisiaj popołudniu zaczął się ucisk w klatce piersiowej i duszności, kontroluję swój oddech, boję się, że się uduszę. Już wcześniej miałam nerwicowe problemy z oddychaniem, ale teraz to się spotęgowało. Czy możliwe, żeby paro nasiliła ten problem? I jutro, za kilka dni będzie lepiej? Bo już nie wiem co ze sobą robić. Biorę jakieś ziołowe uspokajacze, ale nic nie dają, a skończyła mi się hydroksyzyna. Proszę o poradę.
  8. Wzbraniam się przed rozpoczęciem farmakoterapii, bo wiem, że jest to tylko leczenie objawowe. Nie chcę się po prostu w to wpakować. Teraz biorę tylko Asparginian i piję melisę. Wróciłam do biegania, endorfiny dobrze na mnie wpływają, chociaż na kilka godzin. Ograniczyłam kawę, bo po niej jestem roztrzęsiona, ale bez niej ciężko żyć :) Postanowiłam rzucić palenie, bo to jeszcze bardziej mnie nakręcało. Mam nadzieje, że mi się uda. Ogromnym problemem są koszmarnie wypadające włosy.. Cały czas wypadają, są na ubraniach, podłodze, pościeli. Dotknę ręką, a już kilka wypadnie. Czesanie, mycie to istny dramat. To wszystko dobija mnie okropnie. W dalszym ciągu nie znalazłam przyczyny i nie wiem jak z tym walczyć.. Ostatnią opcją jest, że wypadają przez niski poziom estrogenów, a co za tym idzie - łysienie androgenowe?
  9. Badania hormonalne: tarczyca - pełen komplet (TSH fT3, fT4) - prawidłowe Miałam podejrzenia, że mam jakieś zaburzenia, bo u mnie w rodzinie jest to pokoleniowe. hormony płciowe - 3dniowy pobyt w szpitalu - bardzo niski poziom estradiolu, lekko podwyższona prolaktyna po obciążeniu metoklopramidem Mam podejrzenie PCOS od kilku lat, ale nikt nie postawił ostatecznej diagnozy.. :/ Krew: sód, potas, chlorki, żelazo - prawidłowe limfocyty w rozmazie obniżone od zawsze Cała reszta prawidłowo. Odżywiałam się bardzo dobrze, prowadziłam aktywny tryb życia. Nie miałam żadnych problemów zdrowotnych, osłabień, itd. W momencie, gdy zaczęłam się czuć jak kupa złomu odechciało mi się wszystkiego i aktywność fizyczna bardzo spadła. Suplementowałam przez 3 miesiące magnez, może podświadomie czułam lekką poprawę. Aktualnie zaczęłam brać Asparginian (głównie na moje kołatania serca).
  10. @elo Paroksetyna ma stosunkowo dobre opinie, jeśli można mówić w ten sposób o tego typu lekach. Mam blokadę przed rozpoczęciem brania jakichkolwiek leków z grupy antydepresantów. Znam możliwe działania i objawy niepożądane, a poza tym boję się, że jeśli raz w to wejdę to już nigdy nie wyjdę.
  11. Witajcie. Chciałabym Wam przedstawić moją historię, ponieważ samej brak mi obiektywizmu i już nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim.. Mam 22 lata i brak chęci by dalej żyć.. Moje życie nigdy nie było radosne, cały czas towarzyszyły mi problemy, mniejsze i większe, lecz zawsze byłam z nimi sama. Nigdy nie miałam oparcia w rodzicach, nie mam rodzeństwa, a najbliższym znajomym nie chciałam mówić o moim popapranym życiu. Mając niewiele ponad 10 lat każdego dnia byłam obarczona wiadomościami, obowiązkami, które powinny zostać wyłącznie w gronie dorosłych. Nikogo nie interesowało to, że jest to okres mojej beztroski. Depresja mojej mamy, kryzys w małżeństwie rodziców, najgorsze możliwe dramaty i choroby, groźby, szantaże emocjonalne.. To wszystko spadało na moją głowę, za wszystko musiałam brać odpowiedzialność. Nie mogłam się zbuntować, wszystko przyjmowałam w milczeniu. Aż w końcu uznałam to za normę. Nie widziałam wtedy jak bardzo zmienia to moje życie, mój sposób bycia, moją psychikę. Oprócz problemów innych miałam też własne, które doprowadziły mnie do kompleksów, zaniedbania. Zaczęłam mieć stany depresyjne, czasami kilka tygodni, podczas których nie miałam motywacji by wstać z łóżka. Później pojawiała się poprawa, życie nabierało kolorów, byłam duszą towarzystwa, oparciem dla każdego. I tak sobie żyłam, od pogorszenia do poprawy. Do czasu. Lato 2013 było dla mnie pełne stresu. Nawarstwiające się problemy zaczęły przytłaczać, doszła apatia, niechęć do wszystkiego. Pewnego wieczoru poczułam nagłe zawroty głowy, zdrętwienie lewej strony ciała, duszność. Byłam przerażona, po dłuższej chwili doszłam do siebie, sądząc, że rano nie będę o tym pamiętać. Pamiętałam, ponieważ objawy wciąż trwały. Pojechałam na SOR, gdzie po zrobieniu badań (EKG, morfologia, troponina) lekarz stwierdził, że było to na tle nerwowym. Uspokoiłam się, zapomniałam i wszystko minęło. Po powrocie na studia w październiku zaczęłam mieć tępe bóle w okolicy żołądka, promieniujące wzdłuż lewego łuku żebrowego. Bez względu na to co jadłam, piłam, czy leżałam, stałam ból był nieustanny. Nie mogłam myśleć o niczym innym. Trwało to około dwóch miesięcy. Wizyta u lekarza rodzinnego - skierowanie na gastroskopię i leki na śluzówkę żołądka. Mniej więcej w tym samym czasie włosy zaczęły wypadać mi garściami.. Następne były problemy z oddychaniem, nie mogłam wziąć pełnego wdechu, czułam taką blokadę. A gdy skupiałam się na tym - nie mogłam oddychać w ogóle. Wieczorem, kładąc się do łóżka myślałam tylko o tym, żeby oddychać. Budziłam się co chwilę przerażona, bałam się zasnąć i stracić kontrolę.. Brałam ziołowe tabletki uspokajające, hydroksyzynę, piłam melisę. Żołądek przestał boleć, sam z siebie. Kilka dni później zaczęło boleć serce, delikatne ukłucia, podwyższone tętno (90-100), uczucie niemiarowości. Zaczęłam więc obserwować już nie tylko oddech, ale i bicie serca. Popadłam w obłęd. Tętno mierzyłam co kilka minut, wsłuchiwałam się w każdą nieprawidłowość. Zdarzały mi się zasłabnięcia w tramwaju, autobusie. Świat stawał się nagle odległy, ludzie nierealni, nie mogłam oddychać, serce waliło, nogi i ręce drżały..Zdecydowałam się na wizytę u kardiologa - EKG i echo prawidłowe. Uspokoiłam się, serce przestało boleć, a z czasem oddychanie stało się łatwiejsze. Powrócił ból żołądka. Wizja o wyłysieniu nie opuszczała mnie, stosowałam wiele kuracji, bez efektów, byłam zdołowana. Dodatkowo robiłam badania hormonalne, wszystko w normie. Lekarz rodzinny, u którego bywałam średnio raz na tydzień, zasugerował mi, że moje objawy pasują do zespołu lękowego.. Bałam się, nie poznawałam siebie. Po latach bycia nieszczęśliwą zdecydowałam się na wizytę u psychiatry. Usłyszałam, że moje życie jest idealnym podłożem do nerwicy, a rozwiązanie tej sytuacji wiąże się z farmakoterapią i psychoterapią. Nie mogłam uwierzyć, że moje ciało odzwierciedla stan mojej duszy.. Z osoby aktywnej, wysportowanej stałam się wrakiem człowieka. Nie miałam chęci życia, wciąż nie mam. Do zestawu moich dolegliwości doszły bóle głowy, szyi, zaburzenia wzroku, problemy z koncentracją. W każdej sekundzie towarzyszy mi wewnętrzne napięcie, które za nic nie chce się zmniejszyć.. Nie zaczęłam brać leków, jest to dla mnie ostateczność, które zbliża się wielkimi krokami.. Czekam teraz na rozpoczęcie psychoterapii, ale zacznie się ona dopiero w czerwcu.. Dwa dni temu miałam okropne kołatanie serca, myślałam, że jest już po mnie. Poprzedzone było to zdenerwowaniem. Dwie godziny później kolejne, a po nim jeszcze dwa. Czułam, że serce łomocze, zatrzymuje się, przyspiesza.. Okropne. Nie mogę tak dłużej żyć. Niszczę swoje życie, ludzi wokół mnie, oddalam się od wszystkiego. Egzystuję, cierpię, panicznie się boję każdego dnia i każdej nocy. Dałabym wszystko żeby odzyskać równowagę i spokój.. Będę wdzięczna za każde słowo, za każdą sugestię, poradę i każdego kopa..
  12. @monooso Nigdy nie myślałam o sobie jako o DDA.. To trochę sprzeczne. Nie popieram tego, mam inne poglądy, więc jakie miałoby to znaczenie, że mogłam mieć z tym styczność? @elo Psychiatra - paroksetyna + psycholog. Psycholog - psychoterapia. Leków nie biorę, czekam na psychoterapię.
×