Skocz do zawartości
Nerwica.com

ot


elo

Rekomendowane odpowiedzi

Nadinterpretujesz ;)

Oczywiście, że rzeczy, za które nie dostaje się pieniędzy bywają bardziej wartościowe. Prowadzenie spotkań z kołem naukowym jest bardziej wartościowe dla mnie niż prowadzenie zajęć - mam tam tylko zainteresowanych tematem ludzi - to ich wola, nie obowiązek. Ale nie jest to moja praca, mimo wszystko.

Tak samo ten głupi start w samorządówce - o matko, ile ja w to sił włożyłam, naprawdę jest to męczące - cholernie męczące. Bardziej męczące niż praca, ale nie było to pracą.

To moje hobbystyczne zajęcie. Chciałam - to mam. Może nietrafione, może męczące, ale de facto hobbystyczne. Nie otrzymywałam za nie żadnego wynagrodzenia (bo się nie dostałam), za to wywaliłam kupę forsy. I mam to nazwać pracą?

Nazywaj to jak chcesz. Ale ci, którzy na sprzątanie domu czy prasowanie mówią praca, też mają do tego prawo.

 

Czy pogardę? Nie. Raczej zauważanie głupoty, braku ambicji, niecenienia siebie.

Co jest na pewno prawdą - bardziej szanuję swoje studentki, aplikantki, praktykantki, niż dziewczyny które w ich wieku rodzą i siedzą w domu. Podświadomie, nawet się nad tym nie zastanawiając. Może wynika to z tego, że bardziej szanuję pracę umysłową od fizycznej.

Dlaczego uważasz, że ta , która zajmuje się domem to od razu głupia, niedoceniająca siebie i bez ambicji? Zresztą o jaką ambicję chodzi? O karierę? Ja akurat nie zamierzam nie pracować, ale nigdy mnie nie pociągało robienie kariery, nie rozumiem tego, nie wiem co w tym fajnego, ale staram się nie oceniać i wyrażać tak, żeby nikogo nie urazić.

A Ty piszesz o mających sie oburzyć mamusiach. Trochę zapomniał wół, jak cielęciem był - kiedy oceniano, że kobieta, która nie chce mieć dzieci, ale nie jest np. chora, jest egoistką, to Ci się to nie podobało. Teraz sama w podobny sposób oceniasz trochę inny, ale zbliżony wybór.

 

 

Ale to o burzacych sie mamusiach dotyczylo jedynie fragmentu o "podcieraniu zada" ;) z autopsji wiem, ze jak sie mowi o podcieraniu tylka, to matki od razu mysla, ze dzieciecego.

 

Jak maja prawo, to niech do sadu pracy ida o ustalenie stosunku pracy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, dobrze. Już wiemy, jakimi poglądami przesiąkłaś, gdyż (auto)refleksją bym tego nie nazwała.

A teraz interesuje mnie, co naprawdę Ty myślisz.

 

Hehe.

Akurat trafilas, bo od nastolatki gardze osobami bezrobotnymi. Wynika to z faktu, ze juz wtedy musialam sie martwic o pieniadze i jakos sobie radzilam (bo musialam). Skoro laczylam szkole i dorabianie po lekcjach i w wakacje, to uwazam ze niezarobkowanie jest najwyzszym, napietnowania godnym stopniem lenistwa. Swoje pieniadze zaczelam zarabiac od 1. klasy liceum i prycham, widzac utrzymanke bez ZADNYCH wlasnych pieniedzy. Zadnych - nie mowie, ze ma zarabiac 20 tys. czy koniecznie tyle samo, co partner. Co wiecej - bedac na studiach, mieszkajac z mezem, moglam nie dbac o pieniadze - ale dla mnie to 2000 stypendium i praca w kancelarii byly po prostu status quo (kiedys stypendia za wyniki byly znacznie wyzsze niz obecnie). A narobilam sie zdrowo nad tym, nie raz do 4 nad ranem siedzialam, zeby ogarnac 700 stron na egzamin, ktory zdawalo 10%.

Z autopsji - gardze lenistwem i niezarobkowaniem. Dla wlasnego widzi-mi-sie, dla pewnej wygody.

 

Mam na ten temat zdecydowanie bardziej radykalny poglad niz malzonek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo za refleks. Praca "w kancelarji" byłaby kompromitacją ;)

 

Przeciez to byla literowka ;)

J jest zaraz obok i ;)

Zwykle wstawiam post bez uprzedniego czytania.

Zreszta sama mozesz zobaczyc, ze literowek mam sporo - prawie wszedzie.

Czesto pisze tutaj, stojac na swiatlach ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoje pieniadze zaczelam zarabiac od 1. klasy liceum i prycham, widzac utrzymanke bez ZADNYCH wlasnych pieniedzy. Zadnych - nie mowie, ze ma zarabiac 20 tys. czy koniecznie tyle samo, co partner.

No i właśnie tego nie rozumiem. Po co prychać na kogokolwiek?

Ja też mogłabym prychać na karierowiczki, bo sama kariery robić nie będę, a głupie jest dla mnie poświęcanie się dla życia zawodowego kosztem życia prywatnego i różnych innych ciekawszych rzeczy.

 

Z autopsji - gardze lenistwem i niezarobkowaniem. Dla wlasnego widzi-mi-sie, dla pewnej wygody.

Czyli dla dowartościowania się kosztem pogardzanych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie te wstrętne, nielogiczne feministki, to byś zasuwała w domu przy tuzinie dzieciaków i obsługiwała swego pana męża. Zacznij myśleć!

https://pl.wikipedia.org/wiki/Feminizm_pierwszej_fali

Ja się w szkole uczyłem o tym pod nazwą "emancypacja kobiet" i niech tak zostanie ;-)

 

Dla mnie to tak jakby łączyć dzisiejszą "Solidarność" z tą z PRLu.

 

Jak dla mnie, to:

 

Emancypacja kobiet - TAK.

Feminizm - NIE.

 

no nic wracamy do bicia sie o to gdzie i w jaki sposob kobieta ma zyc

 

dalej nie zalujcie sobie - ja tylko postoje z boku i sie troszke posmieje

Róbta co chceta. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie badz chamem i daj sie jej dowartosciowac ta bajka bydlaku

życie.kto nie jest najsłabszym ogniwem ten będzie całe życie głupiał kiedy i gdzie popadnie kiedy woda sodowa wreszcie uderzy do głowy i zacznie w stanie nietrzezwym chodzić po linie bez zabezpieczeń

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elo, Czyli ufamy żonie w poniedziałi środy i czwartki a we wtorki i weekendy już nie? chodzi ogólnie o to że iiwa troche odleciała w chmury, a my próbujemy ją tylko sprowadzić na ziemie. Nie twierdze że związki są tylko złe, to jest napewno lepsze wyjscie niz stanie z mułem pod sklepem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoje pieniadze zaczelam zarabiac od 1. klasy liceum i prycham, widzac utrzymanke bez ZADNYCH wlasnych pieniedzy. Zadnych - nie mowie, ze ma zarabiac 20 tys. czy koniecznie tyle samo, co partner.

No i właśnie tego nie rozumiem. Po co prychać na kogokolwiek?

Ja też mogłabym prychać na karierowiczki, bo sama kariery robić nie będę, a głupie jest dla mnie poświęcanie się dla życia zawodowego kosztem życia prywatnego i różnych innych ciekawszych rzeczy.

 

Z autopsji - gardze lenistwem i niezarobkowaniem. Dla wlasnego widzi-mi-sie, dla pewnej wygody.

Czyli dla dowartościowania się kosztem pogardzanych.

 

A co rozumiesz przez kariere? Mnie rowniez nie podoba sie zycie w stylu korpo i nigdy bym takiego nie chciala. Znam - z opowiesci - korporacje, w ktorej pracuja od 9 do 21, a potem biora robote do domu.

Dla mnie rowniez to glupota. Nie chcialabym pracy, przez ktora nie moglabym nigdzie wyjechac, poczytac ksiazki, wyjsc do teatru, obejrzec filmu. Znaczna czesc mojej pracy jest bardzo rozwijajaca - ta naukowa - nie sposob na nia narzekac. 10 godzin jest liczone wlasnie z praca naukowa - pisaniem na przyklad.

Ale jednoczesnie nie chcialabym zycia "prywatnego", ktore mi to uniemozliwia. Jak nam wolny czas, to nie czuje sie w obowiazku eliminowania kurzu, przydlugiej trawy w ogrodzie czy wygniecien na koszuli. Nie musze wstawac w sobote czy niedziele o swicie, bo cos tam. Zreszta mamy z mezem zwyczaj spania do 10-11 w dni wolne ;)

Nikt mi nie powie, ze takie zycie nie jest wygodniejsze. Ot, zaleta bezdzietnosci ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rabinizm - feminizm a feminizm.

Ten wspolczesny ma juz tak wypaczona forme, jak "akcja" kobiety biegnacej w maratonie z miesiaczka - bez podpaski, tamponu, kubeczka.

Jak to zobaczylam, to o maly wlos sie nie udlawilam.

Dzisiejszy feminizm ma juz twarz pani Frej, ktora wszem i wobec glosi, jak bardzo przeszkadza jej otwieranie drzwi przez mezczyzn.

 

Feministka w typie Thatcher?

Piekny cytat:

Bardzo cię kocham, ale nigdy nie będę jedną z tych kobiet, które tylko ładnie wyglądają,uwieszone na ramieniu męża.

Albo stoją w kuchni przy zlewie.

Życie człowieka musi coś znaczyć. Więcej niż gotowanie, sprzątanie i dzieci. W życiu musi być coś więcej.

Nie umrę zmywając filiżanki.

Mówię serio. Potwierdź, że to rozumiesz.

Jestem jak najbardziej za. Bo zycie czlowieka musi cos znaczyc ;)

 

Feministka w typie Frej? Nie, dziekuje.

 

 

To jest wlasnie postawa godna podziwu.

Nie latanie z mopem, ale tez nie bieganie bez tamponow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh... Nie chodziło mi o to, jaka praca mi się podoba, a jaka nie, tylko że dziwi mnie to "prychanie". Po co? Co złego w tym, że babka siedzi w domu i "lata z mopem", zamiast iść do pracy zarobkowej? Jeśli tak chce i nikt jej nie zmusza, to co za problem? Krzywdy Ci tym nie robi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×