Skocz do zawartości
Nerwica.com

boję się wyjeżdżać, o bliskich


Gość chrupka2

Rekomendowane odpowiedzi

Na sylwestra chciałam pojechać do koleżanki, do miasta oddalonego o 2 i pół godziny drogi od mojego. boję się wyjeżdżać, nie wiem czemu, ale czuje niepokój. Autobus mam jutro o 15 i boję się, że nie pojadę i wystawię swoją koleżankę :why:

Boję się że jak rodzice zostaną sami w domu to coś się stanie albo jak pojadą gdzieś na spacer do lasu czy na zakupy. Boję się jak gdziekolwiek wychodzą z domu nawet. Panicznie boję się o bliskich, nawet jak wychodzą do sklepu oddalonego o minutę od domu lub jak schodzą po schodach. Jak mają jechać na zakupy albo na wakacje 1 dniowe nawet to jadę z nimi. A przeciez oni też czasami chcieliby chyba pobyć sami. Kiedyś się bedę musiała wyprowadzić i zacząć sobie życie układać i to chyba naturalna kolej rzeczy.

 

Jeszcze nie dawno tak nie miałam. Chciałabym jechać, ale boję się i wyjazdu i o rodziców. Staram się sobie mówić, że nie mogę się tak wszystkim przejmować, ale to nie pomaga. Jestem młoda i powinnam jechać z radością, bawić się w sylwestra i dzień później (bo wracałabym dopiero 2 stycznia wiczorem). Nie wiem co mam zrobić, bo jak zostanę w domu, to będe się dołować, że nie mam znajomyych i oferma ze mnie, a z drugiej strony jak pojadę to bedę się martwić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na Twoim miejscu spróbowałbym pojechać. Jest to dobra okazja, żeby popracować nad swoimi lękami. Jeżeli nie chcesz abyś zawsze odczuwała irracjonalne lęki to należy zacząć próbować mierzyć się z nimi. Można to odwlekać, ale tak naprawdę masz niewiele do stracenia a sporo do zyskania. W najgorszym wypadku, będziesz się bardzo martwiła i stresowała. Jednakże, po tym wyjeździe wrócisz na pewno silniejsza i pewniejsza siebie. W czasie pobytu u koleżanki jest duże prawdopodobieństwo, że jej towarzystwo zaabsorbuje Cię na tyle, że nie będziesz ciągle myślała o domu.

 

Przed wyjazdem poproś rodziców, żeby na siebie uważali lub ewentualnie, żeby co jakiś czas wysłali Ci sms, że jest wszystko w porządku. Jak będziesz czuła bardzo duży niepokój to możesz zawsze do nich zadzwonić. A na 2,5 godziny drogi proponuję przygotować sobie jakąś fajną muzykę albo film.

 

Niemniej, nawet jeżeli zdecydujesz, że jednak nie czujesz się gotowa jechać to świat się nie zawali. To, że siedzisz w domu nie oznacza, że jesteś "ofermą" tylko, że masz swoje powody. Szkoda tylko marnować fajną okazję do miłego spędzenia czasu i pracy nad własnymi słabościami.

 

Trzymam kciuki za udanego sylwestra i pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oni nie wiedzą, że mam takie lęki. Nie umiem z nimi rozmawiać na trudne tematy. Nie zauwazają tego, bo dużo pracują. jak np. trzeba pojechac na zakupy to zawsze ichw tym wyręczam albo wyjść z psem w nocy na spacer, to też ja idę. Jak czasami ich najdzie na spacer o 23 przed spaniem, to trochę panikuję i co chwilę coś wymyślam, żeby nie szli.

Nie wiedzą że nie mam za dużo znajomych, bo jak idę do sklepu na dłużej to mówię że się z kimś umówiłam.

 

Jak kiedyś powiedziałam siostrze że ma czegoś nie robić bo się martwię, to mi powiedziała, że jestem głupia i na chwilę mi to pomogło :) Nie pamiętam o co chodziło, ale było coś w stylu "nie jedź do znajomych bo się martwię" czy "nie idź do sklepu bo się martwię". Wiem, że to są głupie rzeczy, bo przecież wszyscy chodzą do sklepów, jeżdżą samochodami po całym kraju a wypadki są nieliczne jakby porównać sobie. Często zdaję sobie sprawę, że to tylko moje wymysły i to siedzi w mojej głowie. 1 dzień jest ok, a potem 10 dni takich, że rodzice jeżdżą tylko do pracy i z powrotem, bo we wsyztskich wyjściach ich wyręczam. Boję się teraz, ze jak pojadę to gdzieś pojadą lub wyjdą, bo przecież nie będą siedzieli w domu przez 2 dni. Często jeżdżą do wujka poza miasto (ok 25 min drogi), to ostatnio jeżdżę z nimi, bo się boję, że się coś stanie. A nawet nie lubię tego wujka zbytno i często mi się tam nudzi. Kiedyś zostawałam w domu i oglądałam film czy coś posprzątałam...

 

Z miłą chęcią bym pojechała, ale nie wiem czy dam radę. Koleżanka powiedziała, żebym dzisiaj dała jej znać czy jadę, więc mam mało czasu do przemyśleń.

 

-- 30 gru 2013, 19:36 --

 

nie wiem skąd mi się to wzięło, ale panicznie boję się o bliskich. Pół roku temu było wszystko wporządku.

 

Czytałam, że często jest to brak witamin. A ja dobrze się odżywiam, bo jem sałatki, mięso, ryby, piję świeżo wyciskane soki z warzyw i owoców, jem jogurty, nabiał, jajka. Często zdarza mi się podjadać słodycze i niezdrowe jedzenie, ale to przez stres głównie, bo wtedy mam ochotę na śmieciowe jedzenie. Piję kawę, ostatnio mniej, dużo zielonej herbaty. Dużo się ruszam i uprawiam sport 3 -5 razy w tygodniu - bieganie, basen, aerobik itd. Do tego długie spacery z psem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę, że podejmiesz dobrą decyzję :)

 

To, że dbasz o siebie - zdrowo się odżywiasz i uprawiasz sport to bardzo dobrze. Oprócz tego, że generalnie lepiej być zdrowym i aktywnym życiowo, to na pewno ma to też dobry wpływ na formę twojej psychiki. A z czego wynikają te lęki to trudno ocenić. Ważne, że zdajesz sobie sprawę z tego, że są przesadne. Teraz warto byłoby jeszcze spróbować nad nimi trochę zapanować.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jak tam, chrupko, udało się?

Wiem co to znaczy, te stany lękowe. Są straszne, nie pozwalają żyć. Mam dokładnie tak samo. Odchodzę od zmysłów jak tylko nie mam wszystkiego pod kontrolą, wszystkich na oku.

Jedyne wyjście widzę w wizycie u psychiatry i faszerowaniu się jakimiś psychotropami, tak właśnie zamierzam z tym walczyć, termin wizyty powoli się zbliża. Nie wiem czy to dobre wyjście. Pewnie są lepsze. Ja niestety nie mam już siły szukać, wolę iść na łatwiznę.

Pozdrawiam, trzymaj się ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, nie było mnie jakiś czas, ale myśle, że pobyt tutaj mi pomoże...

 

Wtedy nie udało się, ale mam małe sukcesy w życiu codziennym. Jeżeli ktoś wychodzi to CZASAMI jest ok. Większość chyba i tak powoduje u mnie stres, że coś się komuś stało, ale jednak czasami o tym nie myślę.

 

Ja kiedyś miałam depresję, w sumie do teraz jako tako mam pozostalości, bo zamknęłam się na ludzi. Chodziłąm do psychiatry i psychologów. Brałam leki, miałam jedne tabletki na sytuacje stresowe i one dawały mi poczucie bezpieczeństwa, brałam je tylko przed silnym stresem. Nie wiem czy to działało na psychikę czy rzeczywiście pomagało. Pomogło, bo je odstawiłam i nie biorę ponad rok. Jestem śmielsza, ale nie śmiała, bo ciągle nieśmiała ;) Jednak czasami, jeżeli mam dobry dzień, to potrafię tupnąć nogą.

 

W psychologów nie wierzę. Może dlatego, bo trafiłam na felernych. Jak powiedziałam, że sama sobie pomagam, staram się myśleć pozytywnie i przemóc za wszelką cenę, bo walczę, to zapytali mnie po co własciwie do nich przyszłam skoro radzę sobie sama...

 

Więc fakt, po co mam do nich chodzić. Nie umiem się otwierać na ludiz, muszę sama sobie poradzić, czerpać mądrości i to mi pomaga. Tylko trwa długo, bo mam poczucice, że życie marnuje czasami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×