Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość niedojrzała + chwiejna emocjonalnie


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Mam taki o to dziwny problem, który dotyka mego męża i kompletnie nie wiem jak sobie z tym poradzić.

 

Do tej pory pokazały się w nim wszystkie cechy osobowości niedojrzałej: infantylność przeżywania, brak dojrzałych sposobów adaptacji i zaspokajania potrzeb, dziecięce reakcje, brak samokontroli i odpowiedzialności za siebie, dążenie do natychmiastowego uzyskania przyjemności - Przyjemność jest najważniejsza.

 

Osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline także się ujawnia: ciążenie ku byciu uwikłanym w intensywne i niestabilne związki, prowadzące często do kryzysów emocjonalnych, silny lęk przed odrzuceniem, napady intensywnego gniewu.

 

W tym zgodnie z DSM-IV przez dłuższy okres czasu występowały:

- gorączkowe wysiłki uniknięcia rzeczywistego lub wyimaginowanego odrzucenia,

- niestabilne i intensywne związki interpersonalne, charakteryzujące się wahaniami pomiędzy ekstremami idealizacji i dewaluacji,

- impulsywność w co najmniej dwóch sferach, które są potencjalnie autodestrukcyjne (np. wydawanie pieniędzy, seks, nadużywanie substancji, lekkomyślne prowadzenie pojazdów)

- nawracające zachowania, gesty lub groźby samobójcze

- niestosowny, intensywny gniew i trudności z kontrolowaniem gniewu

 

 

Czasem po prostu wydaje mi się jakby mieszkały w nim dwie osoby, raz pokazuje się jedna, później druga i tak na zmianę. Przez krótki okres jest "spokojnie" po czym wystarczy jedno złe słowo, zdanie, jakaś wkurzająca sytuacja i jakby budziła się w nim druga osobowość. Nie wspominając o tym, że oficjalnie uznaje, że ma pewne "zasady", że chce normalnego życia z ukochaną osobą a mimo to, jego zachowanie pokazuje coś zupełnie innego, tak jakby nie umiał nad sobą zapanować. Z jednej strony nie chce mnie ranić, z drugiej właśnie ciągle to robi i próbuje nie myśleć, że tak się dzieje.

 

Nie mam pojęcia gdzie się z tym zgłosić i szukać pomocy, bo w przypadku gdy zostawię to tak jak jest to zdaję sobie sprawę z tego, że któregoś dnia nie wytrzymam tego psychicznie. On problemu nie widzi, wspominał jedynie kiedyś, że był taki problem i był u psychologa i niczego ciekawego się nie dowiedział. Teraz po prostu stara się o tym nie myśleć i nie mówić i uważa, że problem zniknie. Ja jednak widzę, iż wcale tak się nie dzieje. Problem jest ale "ukryty" głębiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kawa z mlekiem, na początku radziłabym Ci nie stawiać diagnoz. To nie jest takie proste jak się wydaje i to, że dana osoba posiada parę cech osobowości chwiejnej emocjonalnie wcale nie oznacza, że ją ma. Wszystko rozbija się o czas, natężenie, ilość "objawów" i wiele innych czynników. Także porządną diagnozę jest w stanie postawić tylko specjalista po dłuższym czasie i różnych testach.

 

Jeśli chodzi o Twojego męża, to Ty za niego do psychologa nie pójdziesz i właściwie w tej chwili możesz chyba jedynie namawiać go do tej wizyty. Nie wiem, postawić sprawę jasno, że skoro sam mówi, że był kiedyś taki problem, a nie został rozwiązany, to teraz, z czasem, wszystko jedynie może się nasilić. Niestety, ale w życiu nic się samo nie rozwiązuje. A już na pewno nie problemy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie ja postawiłam takie diagnozy, tylko raczej właśnie ten psycholog i to mniej więcej też to co mój mąż sam u siebie widzi/widział i potwierdzał. A co więcej ja też je widzę.

Wydaje się jakby dalej o tym wiedział, ale unikał pomocy w tej sprawie udając, że to nie wymaga specjalisty.

 

Przez jakiś czas jest normalnie, bym po chwili dowiedziała się co znowu zrobił. Przeprasza i mówi, że źle zrobił, że będzie panować nad sobą. A za jakiś czas znowu dochodzi do podobnych sytuacji. Gdy pytam o psychologa albo jakąś pomoc to twierdzi, że był, że nic mu nie powiedzieli konkretnego i nie potrzebuje tego. A ja w dalszym ciągu nie rozumiem jak można jednocześnie się starać w związku i jednocześnie ranić ukochaną osobę.

 

Stąd właśnie moje pytanie co teraz zrobić, skoro problem jest i on o tym wie.. Do kogo się udać.

Mamy przez to co jakiś czas spięcia, awantury i nie raz mało brakowało byśmy rozeszli się w swoje strony.

 

Słyszałam już od niego, że jest emocjonalnie upośledzony przez to co miało miejsce w przeszłości i ciężko mu teraz "żyć inaczej". Cały czas powraca tamto "złe".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie ja postawiłam takie diagnozy, tylko raczej właśnie ten psycholog i to mniej więcej też to co mój mąż sam u siebie widzi/widział i potwierdzał. A co więcej ja też je widzę.
Kawa z mlekiem, przepraszam, mój błąd.

 

Jeśli Twój mąż otrzymał już taką diagnozę, to wg mnie będzie potrzebna mu psychoterapia, a nie kilka spotkań z psychologiem, z których nic nie wynika. Napisałaś, że sam mówi, że jest upośledzony emocjonalnie, przez to, co wydarzyło się w przeszłości. Psychoterapia może mu pomóc uporać się z przeszłością i nauczyć się funkcjonować inaczej. Ale on musi tego chcieć.

 

Sama mam osobowość chwiejną emocjonalnie i wiem, że trzeba w to włożyć wiele, wiele pracy. I moim zdaniem, żaden border tego nie dokona bez wsparcia. Bo ma w sobie takie cechy jak bagatelizowanie, uciekanie. Często nie wytrzymuje w terapii, często walczy z terapeutą, traktuje go jak wroga, a nie kogoś, kto chce pomóc. Poza tym, moment kiedy człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę z coraz większej ilości swoich zachowań nie jest miły, w głowie panuje totalny chaos, emocjonalny rollercoster. Sprzeczności rozrywają na dwie części i nie wiadomo, co zrobić. Dlatego borderzy często rezygnują, uciekają i chowają się, bo udając, że wszystko jest ok żyje się łatwiej.

 

A ja w dalszym ciągu nie rozumiem jak można jednocześnie się starać w związku i jednocześnie ranić ukochaną osobę.
Nie wiem czy to w ogóle da się zrozumieć. Wg mnie borderline to nielogiczne zaburzenie i pełno w nim sprzeczności, a człowiek coraz bardziej się w tym wszystkim gubi. I tak jak piszesz, z jednej strony kocha Cię nad życie, a z drugiej rani. I nie jest w stanie nad tym zapanować. Nawet ubrać w słowa tego nie potrafię... W każdym razie, myślę, że najważniejsze aby Twój mąż zdecydował się na terapię, bo bez tego nic się nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×