Witam.
Mam taki o to dziwny problem, który dotyka mego męża i kompletnie nie wiem jak sobie z tym poradzić.
Do tej pory pokazały się w nim wszystkie cechy osobowości niedojrzałej: infantylność przeżywania, brak dojrzałych sposobów adaptacji i zaspokajania potrzeb, dziecięce reakcje, brak samokontroli i odpowiedzialności za siebie, dążenie do natychmiastowego uzyskania przyjemności - Przyjemność jest najważniejsza.
Osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline także się ujawnia: ciążenie ku byciu uwikłanym w intensywne i niestabilne związki, prowadzące często do kryzysów emocjonalnych, silny lęk przed odrzuceniem, napady intensywnego gniewu.
W tym zgodnie z DSM-IV przez dłuższy okres czasu występowały:
- gorączkowe wysiłki uniknięcia rzeczywistego lub wyimaginowanego odrzucenia,
- niestabilne i intensywne związki interpersonalne, charakteryzujące się wahaniami pomiędzy ekstremami idealizacji i dewaluacji,
- impulsywność w co najmniej dwóch sferach, które są potencjalnie autodestrukcyjne (np. wydawanie pieniędzy, seks, nadużywanie substancji, lekkomyślne prowadzenie pojazdów)
- nawracające zachowania, gesty lub groźby samobójcze
- niestosowny, intensywny gniew i trudności z kontrolowaniem gniewu
Czasem po prostu wydaje mi się jakby mieszkały w nim dwie osoby, raz pokazuje się jedna, później druga i tak na zmianę. Przez krótki okres jest "spokojnie" po czym wystarczy jedno złe słowo, zdanie, jakaś wkurzająca sytuacja i jakby budziła się w nim druga osobowość. Nie wspominając o tym, że oficjalnie uznaje, że ma pewne "zasady", że chce normalnego życia z ukochaną osobą a mimo to, jego zachowanie pokazuje coś zupełnie innego, tak jakby nie umiał nad sobą zapanować. Z jednej strony nie chce mnie ranić, z drugiej właśnie ciągle to robi i próbuje nie myśleć, że tak się dzieje.
Nie mam pojęcia gdzie się z tym zgłosić i szukać pomocy, bo w przypadku gdy zostawię to tak jak jest to zdaję sobie sprawę z tego, że któregoś dnia nie wytrzymam tego psychicznie. On problemu nie widzi, wspominał jedynie kiedyś, że był taki problem i był u psychologa i niczego ciekawego się nie dowiedział. Teraz po prostu stara się o tym nie myśleć i nie mówić i uważa, że problem zniknie. Ja jednak widzę, iż wcale tak się nie dzieje. Problem jest ale "ukryty" głębiej.