Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przeżyć.


borek1987

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie, mam na imię Michał i od 7 lat choruję na depresję lękową.wszystko zaczęło się od wypalenia dużej ilości marihuany, uaktywniło to we mnie silne zaburzenia. Ciągle odczuwam lęk, zadręczam się , nie odczuwam żadnej przyjemności, cierpię, chyba nie muszę pisać jak to jest :-(. Do tego dochodzi śnieg optyczny, szum uszny, duszności i wiele innych, co również utrudnia życie. Jest źle, nic nie przynosi ulgi. Było już parę psychoterapii, było przerabiane z 10 konfiguracji leków, dużo metod niekonwencjonalnych, chyba tylko elektrowstrząsów nie miałem. Egzystuję z dnia na dzień, pracuję na pół gwizdka( tak samo zarabiam), szczerze mówiąc jako 26 latek jestem na utrzymaniu rodziców. Nikt wokół mnie nie rozumie, udaje, że jest ze mną dobrze, bo po co mówić że cierpię jak nikt tego cierpienia nie zrozumie. Nie mam tego szczęścia że jakiekolwiek leczenie na mnie działa, szczerze mówiąc to chyba pogodziłem się z tym, że do końca życia tak będzie. Chciałem się poradzić jak mogę sobie jeszcze pomóc, jak na pozór normalnie przeżyć życie? Może macie jakieś sposoby które pomagają wam egzystować , bo ja mimo wielu prób nie znalazłem takich. Kończy mi się cierpliwość i zastanawiam się jak dać sobie radę przetrwać tak życie...kończą się pieniądze, na normalną pracę nie ma siły, jest ciężko. Może jest ktoś kto jest w podobnej sytuacji i podzieli się spostrzeżeniami radami i doświadczeniem.

pzdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie, mam na imię Michał i od 7 lat choruję na depresję lękową.wszystko zaczęło się od wypalenia dużej ilości marihuany, uaktywniło to we mnie silne zaburzenia. Ciągle odczuwam lęk, zadręczam się , nie odczuwam żadnej przyjemności, cierpię, chyba nie muszę pisać jak to jest :-(. Do tego dochodzi śnieg optyczny, szum uszny, duszności i wiele innych, co również utrudnia życie. Jest źle, nic nie przynosi ulgi. Było już parę psychoterapii, było przerabiane z 10 konfiguracji leków, dużo metod niekonwencjonalnych, chyba tylko elektrowstrząsów nie miałem. Egzystuję z dnia na dzień, pracuję na pół gwizdka( tak samo zarabiam), szczerze mówiąc jako 26 latek jestem na utrzymaniu rodziców. Nikt wokół mnie nie rozumie, udaje, że jest ze mną dobrze, bo po co mówić że cierpię jak nikt tego cierpienia nie zrozumie. Nie mam tego szczęścia że jakiekolwiek leczenie na mnie działa, szczerze mówiąc to chyba pogodziłem się z tym, że do końca życia tak będzie. Chciałem się poradzić jak mogę sobie jeszcze pomóc, jak na pozór normalnie przeżyć życie? Może macie jakieś sposoby które pomagają wam egzystować , bo ja mimo wielu prób nie znalazłem takich. Kończy mi się cierpliwość i zastanawiam się jak dać sobie radę przetrwać tak życie...kończą się pieniądze, na normalną pracę nie ma siły, jest ciężko. Może jest ktoś kto jest w podobnej sytuacji i podzieli się spostrzeżeniami radami i doświadczeniem.

pzdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Próbowałeś się aktywizować - jakaś forma wolontariatu, może sport, jeśli lubisz? Może pomyśl o czymś takim, żeby stopniowo wychodzić ze zdołowania związanego z tym, że z pracą kiepsko.

Mogę Ci polecić coś, co mi teraz dużo daje - medytację. Wcale nie trzeba tego robić w trudnych pozycjach w rodzaju lotosu - ja to robię na leżąco. Zasada jest jedna - skupienie na głębokim oddechu z przepony; na początku to wymaga cierpliwości, ale powoli staje się naturalne. Raz że to uspokaja, dwa że wzmaga uważność, w przeciwieństwie do leków które raczej przytępiają.

Trzymaj się i nie mysl, że już jesteś stracony, bo tak nie jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Próbowałeś się aktywizować - jakaś forma wolontariatu, może sport, jeśli lubisz? Może pomyśl o czymś takim, żeby stopniowo wychodzić ze zdołowania związanego z tym, że z pracą kiepsko.

Mogę Ci polecić coś, co mi teraz dużo daje - medytację. Wcale nie trzeba tego robić w trudnych pozycjach w rodzaju lotosu - ja to robię na leżąco. Zasada jest jedna - skupienie na głębokim oddechu z przepony; na początku to wymaga cierpliwości, ale powoli staje się naturalne. Raz że to uspokaja, dwa że wzmaga uważność, w przeciwieństwie do leków które raczej przytępiają.

Trzymaj się i nie mysl, że już jesteś stracony, bo tak nie jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszukaj sobie w necie. Tak wstępnie

http://anima.republika.pl/por_medytacja.htm

http://polski.wildmind.org/pozycja/siedzenie-na-krzesle

 

czasem piszą, że leżenie to raczej nie najlepsza pozycja do medytacji, ale mi dotychczas najbardziej "leży". W każdym razie podstawa to skupienie na ciele i oddechu - pozycja ma to maksymalnie ułatwić, więc po prostu wybierz najwygodniejszą dla siebie.

Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszukaj sobie w necie. Tak wstępnie

http://anima.republika.pl/por_medytacja.htm

http://polski.wildmind.org/pozycja/siedzenie-na-krzesle

 

czasem piszą, że leżenie to raczej nie najlepsza pozycja do medytacji, ale mi dotychczas najbardziej "leży". W każdym razie podstawa to skupienie na ciele i oddechu - pozycja ma to maksymalnie ułatwić, więc po prostu wybierz najwygodniejszą dla siebie.

Powodzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×