Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy zaburzenia osobowości da się wyleczyć?


śliwka_

Rekomendowane odpowiedzi

Co do wiary - nie wiem jak ktoś mógł zrobić chrześcijanizm albo hinduizm i nazwać to religią. Bardzo fajnie, że ktos to ułożył. Jednak chyba wiara opiera się na tym by wierzyć a nie wyznawać jakąś religie. Więc nie, nie jestem chrześcijanką, i nigdy nikim nie będę. Tam, gdzie zaczyna się nazywanie, tam kończy się wiara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tylko jeden z filmików, moyraa... Tego w internecie jest wiele. Bardzo wiele. Jednak nie każdy weźmie to do siebie tak jak trzeba. Np. ta strona jest w większości chyba szczera i prawdziwa, ale jest też dużo haków w niej, ale to tak będzie zawsze - bo jest stworzona przez człowieka, po prostu.

 

http://www.ezoteryka-terapia-trojmiasto.pl/poziomy_swiadomosci.html

 

-- 13 lis 2012, 16:59 --

 

:*

 

Tam, gdzie zaczyna się nazywanie, tam kończy się wiara.

Problem w tym, że to nasza umiejętność nazywania tworzy z nas ludzi.

 

(Oglądam filmik)

 

A kto Ci tak powiedział? Może w ogóle żyjemy w grze i to jest iluzja?

 

-- 13 lis 2012, 17:01 --

 

Zapraszam jeszcze do przeczytania tego, tylko z dystansem - ani nie wierzyć ani nie negować...

 

http://www.ezoteryka-terapia-trojmiasto.pl/poziomy_swiadomosci3.html

 

Pewnie ktoś poczuł się nie raz obrażony tutaj przez moje slowa. Bez sensu. Ja po prostu piszę, do nikogo personalnie nic nie mam, mam nadzieję, że nie uraziłam nikogo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto Ci tak powiedział? Może w ogóle żyjemy w grze i to jest iluzja?

No może. Ale nadal mam świadomość dzięki umiejętności nazywania i określania. To mnie odróżnia od dżdżownicy czy jakiejś ryby.

 

Koleś strasznie zagmatwał, że wszyscy jesteśmy częścią większego bytu i musimy przestać się określać jako "ja", żeby do tego dojść. Napisałabym, że to nic oryginalnego, ale jeszcze się wkurzysz, że nazywam. ;-)

 

Ogólnie nie dla mnie myślenie, bo ja jestem jednak przywiązana do swojego "ja". Chcę być indywidualnym bytem, dobrze mi z tym. Nawet jeśli jestem tylko chmurką. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzkie to jest odczuwanie szczęśćia. Gdy czujemy jakieś negatywne emocje to nie jest ludzkie. Lęk nie jest ludzki. Tzn. no dobrze, w intelektualnym pojęciu jest ludzki. Wszystko co nas otacza jest.

 

Ale w duchowym już nie. Czy energetycznym. Ludzie są strasznymi egotykami, to nas gubi. Myślimy co jest ludzkie a co nie. Pewnie istotę z kosmosu nazwalibyśmy nieludzką. Bo by nieludzko wyglądała. A co jeśli ma taką samą świadomość jak i my? I takie samo pole energetyczne, czy coś w tym stylu?

 

Ja nie umiem nazywać tego pojęciami profesjonalnymi.

 

W ogole w tym momencie jak to piszę to jestem b. zaburzona, mam negatywne emocje, pełno we mnie lęku i wg mnie jestem nieludzka. Ale miałam stany innej świadomości, jeszcze nie dawno, więc wtedy inaczej postrzegałam świat a także rozumiałam linki, które tutaj zamieściłam. TERAZ ich nie rozumiem. Choćbym zes...ała się to nie rozumiem.

 

Ale mam nadzieję, że ktoś może z Was coś w tym dobrego dla siebie znajdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga, każdy ma prawo do swoich poglądów - również na temat wiary. Szanuję więc Twoje zdanie. ;)

A religie mają za zadanie przekazywać wiarę dalej. Tak to widzę. Gdyby ich nie było, to najzwyczajniej na świecie wiara przestałaby istnieć. Z powietrza się nie weźmie. Z tym, że jak mówiłam - nie znam się zbytnio, moja teoria jest bardzo ogólna i narazie niezbyt składna. Mam z resztą całe życie przed sobą, żeby zrozumieć to, czego nie rozumiem.

 

Z tymi rożnymi stanami świadomości - świetnie rozumiem :? .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem o czym piszę, na prawdę. I umiem mysleć normalnie = społecznie, ale duchowo też umiem ISTNIEĆ, bo mysleniem bym tego nie nazwała. Nie czujcie się obrażeni, ok? Bo nie o to mi chodzi... Chciałam tylko coś pokazać, dlatego piszę tutaj w taki sposób.

 

Polecam ten link jeszcze raz, powaznie, skupcie się, wyłączcie wszystko, nie sugerujcie się mną ani sobą, tylko skupcie sie na czytaniu i wyobrażaniu wielkości świata. Przydatne tez jest wyobrażenie sobie nieskończoności czasu, no bo on jest wieczny, ludzki umysł nistety go nie obejmuje, ale świadomość już bardziej ---> http://www.ezoteryka-terapia-trojmiasto.pl/poziomy_swiadomosci3.html

 

Jutro jadę na studia, oddaję pracę na asp, znowu akademik, znajomi, moje nowe buty na obcasach. Ach, ta codzienność i moja tożsamość! moje zycie!

 

Czy aby na pewno?

 

Nie wiem, ale musze iść wynieść śmieci ; )

 

Ja walę ale to ch...jowo brzmi. No ale tak to jest niestety. Brzmi jak kazanie i pompatycznie. Chciałam tego uniknąć, ale chyba jeszcze nie umiem. Po prostu w całej tej dyskusji chciałam coś przekazać. Moze mi sie nie udało. A juz wiem zemu - bo sugerowałam się tym by podpasować się pod wymogi forum...

 

Eh... W każdym razie na mnie uwagi nie zwracajcie, a linki b. przydatne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A religie mają za zadanie przekazywać wiarę dalej.

Ja myślę, że dlatego, że ludzie czują potrzebę tworzenia wspólnoty.

Dlatego się wiążą w pary, zakładają rodziny, trzymają się ze swoimi rodzinami, czują potrzebę należenia do jakichś kościołów czy stowarzyszeń, subkultur, sekt, związków kuźwa zawodowych... :D

To wszystko jest moim zdaniem oparte na tej samej zasadzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, to też swoją drogą :D. Gdyby nie, to jako istota ludzka nie mielibyśmy prawa przetrwać. Wiem, że nie na temat, ale tak ostatnio stwierdziłam, że świat na tyle dziwaczeje, że za X lat, X wieków pewnie będziemy się łączyli w związki homoseksualne, a dzieci będą rodzić się za pomocą in vitro. :roll: Kompletnie nie rozumiem co się dzieje. I jak się dziwić, że w tym całym chaosie ludzie na potęgę chorują na nerwice, depresje, mają zaburzenia osobowości i tak dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, teraz to chyba każdy ma nerwice...

 

Wydaje mi się, że zaburzenie osobowości to nie jest kwestia czy da sie wyleczyc czy nie, tylko kwestia - jak zyć.

 

http://www.youtube.com/watch?v=5fBYtWNfWi8 - ten link jest leszy, mnie ten Mooji trochę irytuje, choć mądrze gada przecież. Dobra, ja już chyba spadam z tego forum na dziś. pozdro;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie i kwestia połączenia jak żyć-jak myśleć. Tylko z takim chaosem i sieczką w głowie trudno jest mi cokolwiek zmieniać :? . Nie wiem, czy mam ZO, czy nie. Okaże się. Na jednej terapii wytrwałam przeszło 2 miesiące, ale mi nie podpasowała. Za miesiąc będę miała namiary na dobrego psychoterapeutę na NFZ.

Wiem tyle, że moje problemy nie pozwalają mi na szczęście, na bliską relację też zdaje się, że nie, a lęk czai się wszędzie. Gnida jedna. Układam siebie wciąż na nowo, sypię się i tak w kółko. Czas święty raz, a dobrze się poskładać i stworzyć jakiś w miarę stabilny kręgosłup. W związku to już kompletna klapa, jak się okazało. Umieranie na łóżku ze strachu, bo "on mnie opuści". Wszystko było niepewne, podszyte strachem. Wrażenie, że on-ja to jedność od zaraz, więc przestanę istnieć, układanie sobie w głowie wszystkiego ciągle od nowa i od nowa. Żeby było logicznie i spójnie, i jakoś tak normalnie, a przede wszystkim - aby ukryć przed nim swoje wariactwa, od których roiło mi się w głowie. Jak dobrze, że uwolniłam się od tego koszmaru. Lepiej dać sobie spokój ze związkami narazie i tkwić w wyimaginowanej miłości (przecież kogoś kochać muszę...). Jak mam uciekać przed siebie ze strachu jak w tatrze, po czym wybuchać płaczem i być w różnych bajkach - dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście że nie z każdej. to tak jakby założyć że każdy kto miał ch*jową matkę bedzie miał bpd. sama znam dobrze osobe której ojciec intensywnie chlał. studiowała 2 kierunki, ma 2 dzieci, męża i dobrze jej sie powodzi, jest szczęśliwa, a skończyła 23 lata. ma sporo dobrych koleżanek, żadno niepowodzenie nie jest w stanie poważnie jej załamać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może oszukuje.

 

jest dużo cech wspólnych.

 

"bycie porzuconym wskutek lekceważenia przez opiekunów naszej potrzeby przynależności do kogoś, której zaspokojenie jest tak ważne w okresie rozwoju, to główna przyczyna stawania się dorosłym dzieckiem. Dorastamy, wyglądamy tak jak dorośli, chodzimy i mówimy jak dorośli, ale wewnątrz nas kryje się małe dziecko, które czuje pustkę i nienasycenie, którego potrzeby na zawsze pozostaną nie zaspokojone, bo są to potrzeby dziecka ukrytego w ciele osoby dorosłej. Właśnie to nienasycone dziecko jest źródłem wszelkich kompulsywnych i nałogowych zachowań"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpowiem pesymistycznie - że NIE :cry: Leczę się 3 lata (może mało, może dużo), u pewnego lekarza od lutego tego roku (czyli 9 miesięcy) i właśnie w ubiegłym tygodniu stwierdził, że NIE BĘDZIE MNIE DALEJ LECZYŁ, bo to nie ma sensu, że moja i jego współpraca nie ma sensu. i TYLE. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, dosłownie tak powiedział. Wiem, że trudno uwierzyć, sama byłam w szoku :shock::idea::!::!: Obrzydzenie - do mnie - w sensie mego postępowania. Nie wyglądu (że obrzydliwie wyglądam czy coś :bezradny: ) I chciałam się tutaj tym podzielić, bo według mnie to dziwne. Diagnoza - na dole F60.2 dyssocjalne zab. osobowosci. :bezradny::bezradny:

 

 

Nie chciałabym pisać kto to, bo ale na priva mogę podac info .

 

 

Jeszcze coś - nie zachowywałam się nigdy wulgarnie, chamsko itp. Mówiłam szczerze o swoich objawach. Nie jestem jakąś chodzącą patologią, jeśli o to chodzi:) (bez obrazy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marija2010, no ale mniejsza o większość, jakie zaburzenie masz, lekarz nie ma prawa tak mówić. Co to za lekarz w ogóle! Ja bym do izby lekarskiej się na niego poskarżyła. No i poszłabym po prostu do innego a ten niech se wsadzi. Zaburzenie dyssocjalne to żaden wyrok, ok 2,5% osób w naszym kręgu kulturowym to ma. To znaczy co 40 osoba mijana na ulicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×