Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pozbyć się złości?


Gość kafka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem strasznie zła. tzn czuję w sobie wielką złość połączoną z bezsilnością. Na moich rodziców, na mojego męża.

Czasem w supermarkecie gdy mnie ktoś potrąci to zdarza mi się mu oddać. Tzn w 95 % przypadków jestem spokojna, ale kilka razy zdarzyło mi się, że nie wytrzymałam.

Pewnie coś w tym jest, że w swojej rodzinie nic nie mogłam zrobić, pożalić się, cokolwiek zmienić i teraz ta frustracja wychodzi. Ale tylko czasami. Z reguły jestem wyrozumiała dla innych, spokojna i nic nikomu nie mówię złego, starając się go usprawiedliwić.

 

W ogóle popłakałam się jak czytałam ten wątek. W sumie nie wiem dlaczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, nie to, że kogoś uderzyłam, ale jak ktoś popchnął mnie to zdarzyło mi się parę razy, że ja też lekko popchnęłam, czy zawadziłam, tak niby niechcący, ale i tak wiedział, że to nie był przypadek.

Czy jeszcze kilka lat temu (jeju, to była chyba inna epoka) na dyskotece jak ktoś mnie potrącił to zdarzyło mi się nadstawiać łokieć by nadział się jeszcze raz.

Ja mam taką potrzebę sprawiedliwości. Nie mogę się pogodzić z tym, że w życiu jej nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, ja też mam niedługo wizytę u psychiatry, bo tak zalecił psycholog. Wolałabym leków nie brać jednak. :(

 

Kurcze tylko w końcu jak wyzbyć się tej złości. Bo dziś to aż kipiała ze mnie. Miałam taki dzień, że wszystko po kolei się waliło, a moje dziecko jeszcze do tego dokładało swoje humorki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem okropna jak się wściekam :evil:

Wrzeszczę na wszystkich dookoła, trzaskam szafkami, mega przeklinam, najgorsze że zaczęło się obrywać dzieciom. Bo przeważnie one tylko są ze mną. Syn mi się zaczął zamykać w sobie, a jak był zły to zaczął tak samo reagować jak ja, córka mnie się bała, zaczynała płakać, często obrywała podwójnie, bo brat jej dokuczał, a matka klapa potrafiła przyłożyć. Potem oczywiście miałam mega wyrzuty sumienia i przepraszałam....

Sama boję się własnych reakcji jak jestem wściekła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, nie to, że kogoś uderzyłam, ale jak ktoś popchnął mnie to zdarzyło mi się parę razy, że ja też lekko popchnęłam, czy zawadziłam, tak niby niechcący, ale i tak wiedział, że to nie był przypadek.

Czy jeszcze kilka lat temu (jeju, to była chyba inna epoka) na dyskotece jak ktoś mnie potrącił to zdarzyło mi się nadstawiać łokieć by nadział się jeszcze raz.

Ja mam taką potrzebę sprawiedliwości. Nie mogę się pogodzić z tym, że w życiu jej nie ma.

 

Cudownie to ujęłaś, POTRZEBA SPRAWIEDLIWOŚCI (to jest właśnie moim zdaniem najbardziej dobijająca rzecz w zaburzeniach lękowych - nerwicy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też od pewnego czasu czuję coś takiego. Pani ekspert pisze, że jak Cię ktoś potrąci, to możesz zwrócić uwagę. A co, jeżeli ktoś denerwuje Cię tylko dlatego, że wszedł do pomieszczenia i istnieje? Mnie tak od dłuższego czasu ludzie denerwują. Denerwują mnie ogólnie, jako "wszyscy". Jak już zacznę z kimś rozmawiać, to nie. I też mam takie poczucie niesprawiedliwości. Czuję się, jakbym nie dostała czegoś, co mi się należało. Może to jest właśnie źródłem złości? Jak sobie myślę, że mogłam mieć taki a taki dom, że mogłam być tak a tak w nim traktowana to nienawidzę wszystkiego i wszystkich. Czy to uczucie nienawiści przeminie z czasem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się, jakbym nie dostała czegoś, co mi się należało.

No bo tak było. Nie dostałam odpowiedniej dawki miłości, czułości, wsparcia, poczucia bezpieczeństwa i wkurwia mnie to że inni to mają/mieli, że zawsze moga liczyć na rodzinę, niezależnie od tego co się stanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No bo tak było. Nie dostałam odpowiedniej dawki miłości, czułości, wsparcia, poczucia bezpieczeństwa i wkurwia mnie to że inni to mają/mieli, że zawsze moga liczyć na rodzinę, niezależnie od tego co się stanie.

 

Otóż to! I nikt już nie zwróci mi tych setek godzin, w których powinnam być wysłuchana, tych pogłaskań, kiedy płakałam, nie zada tej masy pytań świadczących o zainteresowaniu. Nie wypowie tych komplementów, ani słów miłości. Tego się już nie dostanie. To znaczy... niby można... ale można teraz. A to było potrzebne WTEDY i do tego czasu nie można się już cofnąć. I na dodatek te wszystkie konsekwencje...Tak, mnie chyba faktycznie to denerwuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klarunia, i teraz sami musimy być dla siebie rodzicami.

 

Tak? :( Dla mnie najgorszą konsekwencją przeszłości jest to, że ludzie mnie kompletnie olewają. Nikogo nie obchodziłam, kiedy byłam mała i teraz też nikogo nie obchodzę. Inni jakoś mimowolnie przyciągają do siebie ludzi, a o mnie wszyscy zapominają. Nikt prawie nie proponuje mi spotkań, nie pisze do mnie, nie chce się ze mną związać. To jedyna rzecz, nad którą mi się wydaje, że nie mam kontroli, że nie mogę tego zmienić. Moja terapeutka twierdzi, że mogłabym jak magnes przyciągać do siebie ludzi, ale to się nie dzieje. Wiem, wciąż mam w głowie negatywne przekonania na ten temat, i chyba wiem, co w swoim myśleniu powinnam zmienić, ale nikt nie da mi gwarancji, że jak zmienię swoje przekonania, to ludzie zaczną bardziej się mną interesować. A jeżeli nie? Wtedy spotka mnie podwójna rozczarowanie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klarunia, nie. Tzn ona to wypowiedziała w formie jakby pytania, a ja powiedziałam że tak nie jest. Nie podała nawet przykładów, więc nie wiem o co jej chodzilo. W ogóle przestaję ja lubić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klarunia, bo chyba podświadomie odpycha się,ludzi. Psycholog powiedziała mi, ze sprawiam ze ludzie mnie porzucają.

 

A wytłumaczyła Ci to jakoś? Powiedziała na ten temat coś więcej?

W/g mnie w życiu dorosłym powielamy schematy z dzieciństwa. Wybieramy sobie ludzi którzy traktują nas np. jak toksyczny rodzic, albo sami prowokujemy do odtworzenia takiej relacji, wszystko podświadomie.

Nie wiem, czy chodzi o odtwarzanie jakiś konfliktów żeby je wreszcie zakończyć, czy tez nie potrafimy funkcjonować poza mechanizmami wyuczonymi z domu. Może jedno i drugie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×