Skocz do zawartości
Nerwica.com

świat wypadł mi z moich rąk...


pustkaa

Rekomendowane odpowiedzi

przepraszam za to, że narzekam... jest mi czasem wstyd, że tylko jęczę...

przepraszam za długość... nie musisz tego czytać, może jak to wyrzucę z siebie przyniesie mi wewnętrzne katharsis...

 

 

nazywam się pustka - pustka, pestka, p., wołajcie jak chcecie..

gdzieś się pogubiłam... w którym momencie świat wypadł mi z moich rąk, nie wiem już jak żyć... nie poznaję swojego życia...

oddałabym wszystko, żeby cofnąć się z 3 miesiące wstecz. nigdy nie chciałam być kimś, kim teraz jestem...

patrzę na siebie w lustrze i mam ochotę rozbić to lustro, gardzę twarzą, która się w tym lustrze odbija, to nie jestem ja... niech ktoś mi odda moją tożsamość:(

 

 

nigdy w życiu nie miałam łatwo, ale zawsze zaciskałam zęby i pięłam się się do przodu, bo tak mówili, że trzeba...

nigdy nie miałam dzieciństwa... za każdym razem kiedy chce je sobie przypomnieć widzę przed oczami ojca, za którego tak strasznie się wstydziłam... że przyjdzie pijany... tak strasznie się go bałam... pamiętam jak z mamą chowałam się w łazience i przykrywałam ją ręcznikiem, żeby nas nie znalazł i nie uderzył...

mój brat, dużo starszy - miał dzieciństwo, wtedy ojciec jeszcze nie pił, mi ktoś to dzieciństwo odebrał...

mając 7 lat uczyłam się rąbać drewno, bo "tatuś" pijany leżał w domu, a mi było zimno... trzeba było rozpalić w piecu...

babcia od strony mamy odtrąciła mnie i mojego brata, za to, że matka wyszła za mąż, za ojca... a co ja byłam winna? czy to moja wina?

pamiętam jak poszłam do niej i błagałam, żeby przyszła do mnie na komunie... powiedziała mi, że mam się wynosić... mam do niej straszny żal, a teraz, gdy jestem dorosła, matka każe mi z nią utrzymywać kontakt...

 

 

odkąd pamiętam musiałam być odpowiedzialna, zawsze byłam ta ułożona, dobrze się ucząca, kochana córeczka... tak mi wmawiała mama... nigdy nie chciałam robić problemów, żeby nie dokładać zmartwień mamie... przez co czasem podchodzę do wszystkiego zbyt poważnie, wszystko biorę od siebie...

 

 

od zawsze byłam gruba, brzydka, nieatrakcyjna... w przedszkolu, podstawówce, gimnazjum... zawsze przybierałam rolę ofiary, zawsze mnie gnębiono, naśmiewano się ze mnie... w gimnazjum przeszłam kryzys, chodziłam na tabletkach uspokajających, bo już sobie nie dawałam rady..

 

ale nigdy też nikt nie brał moich łez na poważnie... mogłam płakać, ile wlezie... i tak zawsze słyszałam, że po co stroję fochy i może przestanę w końcu ryczeć...

 

kiedy moja pierwsza miłość, o którą tak się bardzo starałam, na którą czekałam półtora roku, robiłam wszystko, by tylko być z nim, stawiałam na głowie, żeby mnie docenił - zdradził mnie po 2 tygodniach, przespał się z moją przyjaciółką - od mamy usłyszałam jedynie pretensje, że kogo ja wybrałam, że to moja wina, że ona ostrzegała... nigdy ze mną nie rozmawiała... a ja tak potrzebowałam zwykłej rozmowy... zwykłego "co się stało córciu?" nie... to bylo zbyt wiele... przecież ja na to nie zasługuje....

 

od zawsze gruba, od zawsze na diecie.... moje diety doprowadziły mnie do kompulsów, później wymiotowałam, ale nie chce nazwać tego bulimią... wyszłam z tego... do dziś mam zakrzywiony obraz samej siebie. czy ważę 15 kg mniej czy 15 kg więcej zawsze jestem gruba...

 

nigdy nie byłam w związku, żeby ktoś mnie obdarzył prawdziwą miłością... żebrze całe życie o miłość, zainteresowanie, daje z siebie wszystko, a nie otrzymuje nic... mi tak niewiele potrzeba, żeby się do kogoś przywiązać. mam ochotę przychylić wszystkim nieba, a tak często ludzie zrzucają mnie na samo dno piekła...

 

cały czas do tej pory się jednak trzymałam... jednak pękam, rozpadam się każdego dnia, codziennie jest gorzej... czasami nie widzę sensu wstania z łóżka... bo po co? dla kogo? zawsze byłam pełna radości, optymizmu... wszystkich pocieszałam, kto zgasił we mnie ten promyk? kto mnie tak stłamsił?

 

miałam tyle planów... a teraz... jedyne co mam... to płacz i blizny na udzie... nie umiem, nie potrafię... niech mi ktoś odda moje życie...

 

 

przepraszam za ten wywód, nie oczekuje nawet żadnych odpowiedzi, sobie chociaż popiszę i to z siebie wyrzucę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutne to bo widać, że jesteś wartościową i wrażliwą osobą , wkoło ciebie są nieodpowiedni ludzie. Nikt nie jest brzydki, nikt nie jest gorszy, wszyscy ludzie są piękni, tylko cywilizacja w której żyjemy wyprała nam mózgi. Też kiedyś miałem z tym problem, ale zrozumiałem że życie nie na tym polega. Wal do lekarza i na terapię, nawet się nie zastanawiaj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pustkaa,

 

z twojego posta bije rozpacz i niska samoocena - nic dziwnego po dzieciństwie, które opisałaś. To raczej oczywiste, że jeśli najbliżsi dołowali Cie, zamiast wspierać, to nie potrafisz sobie poradzić. Biegnij na terapie, po jakies leki, potem systematyczna praca i na pewno zaczniesz inaczej postrzegac siebie i otoczenie . Duzo osób przechodzi koszmar w dzieciństwie, można sie z tego podnieść, więc nie trac nadziei. Nie bedzie może łatwo, ale na pewno lepiej.

 

PS Jesteś niepełnoletnia ? zależna od rodziny ? nie rozumiem, w jaki sposób matka może Cię zmusić do kontaktów z babką ... sama piszesz, ze całe życie żebrałaś o zainteresowanie innych - po co , skoro sama widzisz, że to nic nie daje.. zmień swoje zachowanie, jeśli Ty niczego nie zmienisz, nic się nie zmieni .. zacznij traktować innych tak , jak na to zasługują, może cos do nich dotrze.. u mnie to zdało egzamin ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi że miałaś/masz takie trudne życie.Naprawde mi przykro,nie pisze tak bo wypada pocieszyć smutną osobę.W pewnym sensie identyfikuje się z tobą,moje życie było i jest dość podobne.

nigdy nie byłam w związku, żeby ktoś mnie obdarzył prawdziwą miłością... żebrze całe życie o miłość, zainteresowanie, daje z siebie wszystko, a nie otrzymuje nic... mi tak niewiele potrzeba, żeby się do kogoś przywiązać. mam ochotę przychylić wszystkim nieba, a tak często ludzie zrzucają mnie na samo dno piekła...

Jezu jak ja bardzo to rozumiem.Teraz,ech kiedyś miałem dużo przyjaciół byłem naprawde popularny,ale nawet wtedy moja samoocena zależała w drastycznym stopniu od uwagi innych.Doskonale to ujęłaś,żebranie o miłość i akceptacje.Teraz robie to cały czas,już od dawna nie jestem popularny,stałęm się smutny i nieśmiały.Ciągle staram się zwrócić czyjąkolwiek uwagę na siebie,staram się być miły dowcipny jak kiedyś.Zupełnie mi nie wychodzi,zawsze zostaje w końcu odtrącony,inni którzy nie starają się być fajni są 100 razy bardziej lubiani niż ja.Nie wiem czemu ale zawsze kończe jako wyrzutek.Całe życie bałem się że zostanę odrzucony i samotny,wszystkie moje lęki stały się prawdą.

Ja też łatwo się przywiązuje,każdy przejaw akceptacji podnosi mnie na duchu,każda dziewczyna która jest dla mnie miła,to potencjalna szansa na miłość dla mnie,przez co tak bardzo i często się rozczarowuje.Chyba związałbym się z każdym,byle tylko nie być dłużej sam.W ogóle nie zastanawiam się czy ktoś mi się podoba czy nie byle była dziewczyną i nie uciekała odemnie to jest dobra.Wiem że to źle,ale wziąłbym byle kogo.Pewnie gdybym kogoś takiego znalazł,udawałbym miłość i zaangażowanie,ale nie byłbym szczęśliwy.Myśle że to czuć ode mnie i zrażam tym do siebie dziewczyny.

Stałem się taki nudny i nieśmiały.Nie myślałem że dożyje takiej chwili.Dziś znowu to poczułem,że jestem nikim.

Przperaszam to nie temat o mnie,tak czy siak,chciałem tylko powiedzieć,że nie jesteś sama z takim życiem.Naprawde przeżywam to samo,ten sam rodzaj bólu,podobne myśli.Też teskknie za moim starym życiem,za starym mną.Nie wiem kiedy to się stało,nie wiem jak,ciągle próbuje się wyrwać,coś zmienić.Nie wychodzi.W końcu zawsze wracam do punktu wyjścia.Nie wiem czy też masz takie poczucie,ale ja czuję jakby spadłą na mnie jakaś klątwa,wszystko co robie rozpada się na kawałki.

Mam nadzieję że kiedyś uda nam się z tego wyrwać,wielu ludzi wychodzi z życiowego bagna,wierze w to.Może się i nam uda.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blackbird, dziękuję bardzo za Twój post, szczególnie, że był pierwszy. Gdzieś w głębi serca tez chce wierzyć, że los się odmieni, przecież wszystkim powtarzam, że cały czas nie może padać deszcz.. :(

 

Kaczanov, umówiona jestem już na wizytę u psychologa, jakiś krok do przodu, przed czym się bardzo broniłam :)

 

Cudak, tak jak wyżej pisałam - jestem juz umówiona do psychologa, nie bardzo chce naprawiać swoje życie lekami... wierzę, że się uda inaczej... Jestem pełnoletnia oczywiście, to całe "zmuszanie do kontaktu z babcią" nie jest oczywiście na zasadzie, że mama ciągnie mnie do babci za rękę, stawia przed drzwiami, dzwoni dzwonkiem i każe mi z nią rozmawiać... ależ skąd. Po prostu całe życie czuje na sobie presję, cały czas słyszę, że jaka jestem okropna, bo nie odwiedzam babci, bo jestem złą wnuczką, bo jej nie doceniam bla bla bla.... mój brat również nie pała miłością do babci, dlatego skąd to się wzięło. Obydwoje mamy do niej żal, dlatego ciężko wpaść na stricte rodzinne relacje, bo niektórych słów nie da się cofnąć, niektórych relacji nie da się naprawić...

Wiem, że widzę, że żebrzę o zainteresowanie innych - ale ja bez ludzi nie potrafię żyć, ja nie mogę się ludźmi nie otaczać, a żeby ich przy sobie zatrzymać czuję obowiązek dawania im z siebie wszystkiego... wiem, że czasem przekładam to nad swoje dobro, zdaję sobie z tego sprawę, ale ciężko to zmienić. Ja już zmieniałam swoje życie, ponad rok temu zmieniłam o 180 stopni otoczenie, byłam przez chwile twarda i czułam, że bez ludzi potrafię, że sama sobie i tak dam radę... ale kiedy znowu ich wokół siebie zebrałam, znowu się od nich uzależniłam. Nie wiem czy ma sens to co piszę, masło maślane, ale zapewne wiesz o co mi chodzi.

 

Dean, Ty doskonale rozumiesz moje słowa, a ja Twoje.. podpisuję się pod tym co piszesz, to wspaniałe uczucie poczuć, że mnie ktoś rozumie, kiedy mam wrażenie, że ostatnio otaczam się w świecie, w którym mówię innym językiem... Też czasem sie czuję taka nudna... i nieśmiała, chociaż dobrze gram, bo próbuję pokazać, że jestem pewna siebie i przebojowa, bo inaczej bym w ogóle zginęła gdzieś na dnie, ludzie by mnie stłamsili do końca. Oczywiście jeżeli chcesz to pisz w tym temacie, wiem ile daje napisanie tego co się czuję. Zapraszam :)

 

I chciałabym od razu każdemu z osobna i wszystkim razem podziękować za odpowiedzi. Nie spodziewałam się... bo ostatnio mam wrażenie, że stoję w czapce niewidce i każdy przechodzi obok moich problemów nijako... co za ironia losu - tutaj każdy ma jakiś problem, ale nikt nie wkłada ich na wagę i nie mówi kto ma gorzej... każdy z bagażem doświadczeń i bólem, żalem w sercu, ale pomaga drugiej osobie i ją rozumie... jaki świat byłby piękny, gdyby tak zachowywali się wszyscy... :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutny ten Twój post, i tak jak kaczanow napisał nikt, nie jest brzydki to tylko cywilizacja, kiedyś ludzie mieszkali w jaskiniach, specjalnie nie dbali o higienę, nie było zabiegów upiększających , fryzjerów a jednak i tak łączyli się w pary i mieli dzieci a Ty jesteś fajną dziewczyna na zakręcie, dobrze,ze idziesz do psychologa a po takim dzieciństwie to musisz mieć zahamowania, gdybyś miał fajny dom z ułożonymi prawidłowo relacjami bez awantur to nie było by Cię na forum, to tak jest jak ktoś kiedyś napisał najpierw się nie dobiorą prawidłowo , później kłócą i dra do siebie ryje a później wyrastają ludzie pełni lęków i natręctw,dobre dobranie się jest podstawą prawidłowo funkcjonującego związku bez awantur w , którym wyrastają fajni ludzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaczanov, umówiona jestem już na wizytę u psychologa, jakiś krok do przodu, przed czym się bardzo broniłam :)
już Ci to pisałam,ale napiszę jeszcze raz-cieszę się,że się zdecydowałaś i mocno trzymam za Ciebie kciuki :great:

dziękuję :) już Ci to pisałam, ale napiszę jeszcze raz - jesteś kochana :)

 

Smutny ten Twój post, i tak jak kaczanow napisał nikt, nie jest brzydki to tylko cywilizacja, kiedyś ludzie mieszkali w jaskiniach, specjalnie nie dbali o higienę, nie było zabiegów upiększających , fryzjerów a jednak i tak łączyli się w pary i mieli dzieci a Ty jesteś fajną dziewczyna na zakręcie, dobrze,ze idziesz do psychologa a po takim dzieciństwie to musisz mieć zahamowania, gdybyś miał fajny dom z ułożonymi prawidłowo relacjami bez awantur to nie było by Cię na forum, to tak jest jak ktoś kiedyś napisał najpierw się nie dobiorą prawidłowo , później kłócą i dra do siebie ryje a później wyrastają ludzie pełni lęków i natręctw,dobre dobranie się jest podstawą prawidłowo funkcjonującego związku bez awantur w , którym wyrastają fajni ludzie

dlatego mam nadzieje, że uda mi się stworzyc kiedyś moim dzieciom dom, którego ja nie miałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pustkaa, bardzo smutna opowieśc życia, ale jak zauważyłaś tylko na zewnątrz czujesz się

jak w czapce niewidce, tu na forum napisałaś o swoim problemie i przeżyciach i znalazły się osoby, które to zauważyły,

przeczytały i odpisały a to chyba bardzo dużo.

 

Każdy z nas ma jakiś swój wewnetrzny problem i albo go opisze na forum albo męczy się w samotności, Ty wybrałas to

pierwsze i ja tak zrobiłam jak już nie wiedziałam z kim pogadać.

Jesteśmy ludzmi, którzy żyją w stadzie i Ty jak każdy potrzebuje ich w swoim otoczeniu, tak wygląda życie człowieka.

A problemów nigdy nie można kłaśc na "wagę" i sprawdzać który jest cięższy ten jest wazniejszy, nieprawda każdy problem

jest ważny poprostu na wagę złota.

Niejeden z nas chciałby cofnąć czas..................... aby być tą osobą przed jakąś chorobą ale to niewykonalne.

Ja też bym chciała ale wiem że się nie da, więc trzeba zadbać o swoje zdrowie psychiczne i walczyć o siebie i lepsze jutro.

 

Jestem z Tobą i życzę powodzenia w walce

Uda się !!!!!! jak tylko będziesz bardzo chciała to małymi kroczkami zaczniesz inaczej postrzegać siebie i świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że widzę, że żebrzę o zainteresowanie innych - ale ja bez ludzi nie potrafię żyć, ja nie mogę się ludźmi nie otaczać, a żeby ich przy sobie zatrzymać czuję obowiązek dawania im z siebie wszystkiego... wiem, że czasem przekładam to nad swoje dobro, zdaję sobie z tego sprawę, ale ciężko to zmienić. Ja już zmieniałam swoje życie, ponad rok temu zmieniłam o 180 stopni otoczenie, byłam przez chwile twarda i czułam, że bez ludzi potrafię, że sama sobie i tak dam radę... ale kiedy znowu ich wokół siebie zebrałam, znowu się od nich uzależniłam.

 

pustkaa,

 

to co opisujesz podejrzanie przypomina mój problem, a mianowicie symbiotyczne zaburzenie osobowości. Uzalezniałam swoje życie od innych, byleby tylko uzyskac ich milość, uwagę, sympatie, zainteresowanie ... nie potrafiłam byc samodzielna, nie chodziło o brak umiejetności lub inteligencji, ale emocjonalne uzależnienie, przede wszystkim od rodziców. Oczywiście z czasem wyrosłam z tego, tylko po to, żeby się uzalezniac np od partnerów :cry: i tak to sie toczy.... teraz przynajmniej już wiem , o co chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mi się płakac chce znowu i czuje,że zaraz chyba to zrobię i znowu mi tak nieprzejadnanie smutno i tęsknie za kimś, trzecia w nocy a ja spać nie mogę znowu, mam dość tego niespania , chyba w ogóle nie pójdę spać dzisiaj tylko dopiero jutro koło 15-stej zobaczę może mnie zmorzy,

bomba21,

a jak u ciebie pamiętam, że pisałeś ,ze tez masz sporo problemów z lokum i rodzicami i nie dajesz rady ,że chyba nie będziesz miał gdzie mieszkać, nie wiesz co ze szkołą poukładało się jakoś chociaż troszeczkę :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beti19 masz 100% racje - bardzo dużo dało mi to, że ktoś odpisał mi na mój post, jak pisałam, nawet nie spodziewałam się, że ktoś to przeczyta... daje mi to dużo nadziei, czytam to wszystko kiedy mam chwilę zwątpienia, tak jak teraz :( mam nadzieje, że zaczne postrzegac świat a przede wszystkim siebie inaczej... meczy mnie to już wszystko strasznie... chciałabym zaczac robic chcoiaz minimalne, milimetrowe kroki do przodu, ale się już nie cofać :(

 

Ukasz ja tańczyłam, ja!! :)

 

Cudak robisz coś w kierunku oduczenia się uzależnienia od ludzi? psycholog? ja w ten sposób spróbuje... nie wiem jak będize wygladac relacja ja-partner na dłuższą metę, bo przecież nigdy z nikim nie byłam na dłużej, ale wiem co się ze mną dzieje jak się zakocham - wszystko ponad wszystko, aż chce się zacytować piosenkę Myslovitz:

"najchętniej zamknałbym cię w klatce, bo kocham na ciebie patrzeć..."

taka klatka, co by mieć pewność, że nikt ode mnie nie ucieknie:(

Twój post zastanowił mnie jeszcze nad jednym - mianowicie uzaleznieniem od matki i muszę przyznać, ze bardzo często czuję wyrzuty sumienia (a właściwie bardzo łatwo wzbudzić u mnie takie wyrzuty sumienia, co czasem robi, że ją znów zostawiam, że może bym posiedziała trochę z nią :? )kiedy ją zostawiam sama w domu, bo gdzieś wychodzę... a nie daj boże, jak wyjeżdżam... w dzieciństwie każdy wyjazd bez mamy kończył się płaczem, nawet jak jechałam z bratem... nie mam relacji z mamą jakiś nadzwyczajnych, nie jesteśmy przyjaciółkami, ona tak naprawdę od dluższego czasu nie ma pojęcia co się dzieje u mnie w życiu, kogo poznaję, wie tyle co widzi... czyli mój emocjonalny związek z nią powinien osłabnąć, bo mam w głebi serca do niej sporo żalu za niektóre rzeczy, a jest odwrotnie :?

 

Bomba, jaka perełka :) perełki są doceniane i się błyszczą, a ja gdzieś straciłam swój blask i leżę matowa i porysowana od piasku na dnie oceanu...

 

Tahela ja też teraz mam ochotę się rozpłakać... nienawidzę wieczorów, tak ładnie się trzymałam, tak ładnie :( a teraz znowu ogarnia mnie jakiś głupi lęk, że zostanę sama, chociaż nie mam takich podstaw :( oczy mi same łzawią, ja już nie chce, mam sporo rzeczy do zrobienia

nienawidzę swoich huśtawek nastrójów :x rano czułam, że dzień będzie beznadziejny, po południu tryskałam energią,smiałam się, a teraz... znów to samo :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pustkaa, może takie wieczory smutne i przygnębiajace kiedys się skończą ............ życze Ci tego

ja też często wieczorem rozmyślam nad sobą nad zmarnowanym życiem, nad błądami jakie poczyniłam w życiu ale jak na razie nie

znalazłam żadnej odpowiedzi co i w którym momencie schrzaniłam.

Od 5 kwietnia zaczynam kolejną terapię z Pania psycholog i mam nadzieję że ona pomoże znaleść mi odpowiedzi na moje

znaki zapytania.

W chwili obecnej mój pozim energii bardzo wzrósł, ale 3 miesiące temu w dni wolne nie wychodziłam z łóżka a po pracy

pakowałam się pod koc i spałam, bądź leżałam patrząc w sufit, cały grudzień zmarnowałam

aż pewnego dnia moja córka powiedziała:

- mamo idź do lekarza, zrób coś bo wiedzę że się męczysz a ja chcę żeby moja wesoła mama wróciła

te słowa bardzo do mnie trafiły i powiedziałam sobie że dla córki muszę walczyć, poszłam do lekarza i dobrze zrobiłam.

Niestey na zły nastrój i nawroty choroby nawet lekarz nie ma recepty, trzeba przeczekać, a nuż leki zadziałają, a nuż coś

się zmieni na lepsze.

Nie podawaj się, każdy ma gorsze dni ale trzeba znaleść cel dla którego warto walczyć...........

Dasz radę, to chwilowe , mam nadzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mam nadzieję, że to chwilowe.. :( chociaż mam wrazenie, że z wieczora na wieczor jest gorzej, a tego nie chcę, naprawdę się staram. w czwartek ide do psychologa, mam nadzieję, że pierwsze nawet spotkanie mi coś da... rodzi się we mnie lęk, tego wcześniej nie było, coś mnie ściska od środka, łapie za gardło, a nie wiem co to jest...

teraz jedyne czego mi potrzeba to, żeby mnie ktoś przytulił i powiedział, że bardzo kocha, taka jaka jestem... źle ulokowałam swoje uczucia po raz kolejny i nie słyszę tego, że ta osoba mnie kocha, a co tam.. jeszcze sobie nieszczęśliwą miłość dołożę! a co tam, nadaje się na bohatera romantycznego, szkoda, że nie żyłam za czasów Mickiewicza, miałby o czym pisać :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, ułożyło się tylko tyle że w maju jadę do UK, wiem gdzie mam iść na studia chociaż nie wiem czy zdam maturę (matma) i mieszkam z wujem do czasu kiedy wyjadę, ale depresja daje sobie we znaki prawie codziennie, w nocy nie śpię w dzień jak nic nie robię to odsypiam, zaraz jak poczuję że idzie taka depresja to robię coś żeby nie myśleć i skupiam się na czymś innym tak jak teraz siadłem na laptopa, a w nocy o 1-3 wychodzę na balkon i patrzę w niebo (już kilka razy zaliczyłem spadające gwiazdy :D ) i ten sposób trochę pomaga, moja depresja strasznie dziwna jest jednego dnia mam niesamowitego doła, drugiego całkowicie odwrotny tok myślenia, a ten wyjazd jedynie trzyma mnie przy życiu bo już mam dość, jeżeli chodzi o twoje nieprzespane noce to polecam melatonine - idzesz zaraz spać, w aptece można kupić ale radzę na allegro, ja w nocy nie biorę bo specjalnie nie chcę iść spać jakoś nie chce mi się następnego dnia żyć i dlatego wydłużam sobie noc :mhm:

 

pustkaa, taką perełkę ktoś w końcu odnajdzie z tego dna, i pielęgnowana ożyje i na pewno będzie najpiękniejsza, nie trać wiary

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beti19,

A pomyśłałs ,ze moze ty nic nie schrzaniłaś ,ze to może ktoś inny schrzanił, ale na Tobie się o odbija bo jesteś dobrą i wrażliwą osobą i przeżywasz, ja przelażałam od lipca do grudnia , do lekarza poszłam po koniec sierpnia, teraz jest lepiej niż było leki działają,ale właśnie na pewne sprawy nawet leki nie są panaceum, chociaż bez nich było dużo gorzej

bomba21,

fajnie ze się trochę pozbierałeś pamiętam w jakiej nieciekawej sytuacji byłeś wtedy, jak tak siedzisz to może poucz się tej matmy trochę żeby jakoś te 30% wyrobić,

co mnie trzyma przy życiu sama nie wiem, wybieram sie tez do Anglii w pewnym konkretnym celu najprawdopodobniej w czerwcu, muszę anglika poćwiczyć, ale ten plan i zamierzenie wcale nie daje mi szczęścia, chciała bym zupełnie co innego i często chce mnie się płakać,

z tę depresją mam teraz tak jak ty raz gorzej i zupełny zjazd a raz w miarę ,ale to znaczy że jest poprawa bo w ciężkiej,

, tylko cały czas równia pochyła w dół, a to co przeżyłam w 2011r. to nikomu nie życzę, wtedy ie ma lepiej,

mam nadzieje, że pomogłam troszeczkę wcześniejszymi swoimi radami bo widzę ,że trochę się do nich zastosowałeś ;) , gratuluje,ze sobie poukładałeś jakoś świat w pewnym stopniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela,

 

no wiesz jak to jest zawsze człowiek zdołowany obwinia siebie za niepowodzenia w życiu,ja jestem na tyle wyrozumiałą osobą

że przeważnie biorę winę na siebie. Łatwiej chyba jest zwalić na kogoś? Fakt że w związku jak to mówią nie ma jednego winnego

tylko winę należy podzielić na dwie strony, bo przecież nikt nie jest idealny, każdy w życiu popełnia błędy.

Może łatwiej byłoby mi się pogodzić z sytuacją, gdybym mogła powiedzieć dośc ............ kilka lat temu a nie żyła w toksycznym związku.

Chciałabym aby mój były odczuł to co stracił, o ile jednak byłam dla niego ważna w zyciu, a tego nie wiem.

Nie potrafimy rozmawiać ze sobą od jakiś 2 miesięcy, a nie mieszkamy razem od 14 m-cy.

Miał wyprowadzić się tylko " na jakiś czas" aż dojdę do siebie bo podobno to ja w domu robiłam piekło.

Ale to na razie trwa do nadal i tak jakoś wszyscy mi mówią, zapomnij o nim bo nie jest Ciebie wart skoro zostawił

Cię samą z problemami i chorobą.

Poprostu uciekł jak zostałam skierowana na 3 - miesięczny pobyt na oddziale dziennym psychiatrycznym.

Podwinął ogon i uciekł jak spłoszony zając ................ tego nie potrafię mu zapomnieć........... to tak boli, być z kimś 12 lat,

wychowywać wspólnie dzieci a teraz nawet nie potrafi odpowiedzieć na moje pytanie:

- co z nami dalej będzie? czy ratujemy ten związek czy już dawno został pogrzebany ?

Szkoda że nie potrafię zamknąć przeszłości, jak drzwi wyjściowych i poprostu żyć, tylko cały czas zastanawiam sie

kiedy, w którym momencie zrobiłam coś źle ????

Czuję sie winna i przegrana

Muszę się z tym pogodzić ale nie jest to łatwe.

Wiem że należy sobie powtarzać iż kiedys będzie lepiej, kiedyś to minie, tylko ja to wiem a umysł płata figle

i myśli o czymś odwrotnym.

To tak boli................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miał wyprowadzić się tylko " na jakiś czas" aż dojdę do siebie bo podobno to ja w domu robiłam piekło.

Ale to na razie trwa do nadal i tak jakoś wszyscy mi mówią, zapomnij o nim bo nie jest Ciebie wart skoro zostawił

Cię samą z problemami i chorobą.

Poprostu uciekł jak zostałam skierowana na 3 - miesięczny pobyt na oddziale dziennym psychiatrycznym.

 

To jest najlepszy powód, żeby mu pokazać, że mimo, że Cię zostawił to dałaś sobie radę! Nie żebrz o jego zainteresowanie, zacznij żyć aktualnym życiem. Kiedy pokochasz siebie na pewno ktoś znów pokocha Ciebie, kto będzie wart Twojej miłości :)

A teraz... masz przecież dla kogo żyć :)

Pamiętaj co Ci córka powiedziała, dla niej jesteś całym światem, a kiedy Tobie się świat niszczy, jej też, dzieci przejmują emocje od dorosłych. Pomyśl, że masz dla kogo stanąć na nogi i poczuć w sobie siłę, bo Twój stan może mieć też na nią wpływ, bo wyrośnie z przekonaniem, że taki stan jest normalny i może wyrosnąć na bardzo słabą psychicznie kobietę, a przecież tego nie chcesz? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cudak robisz coś w kierunku oduczenia się uzależnienia od ludzi? psycholog? ja w ten sposób spróbuje... nie wiem jak będize wygladac relacja ja-partner na dłuższą metę, bo przecież nigdy z nikim nie byłam na dłużej, ale wiem co się ze mną dzieje jak się zakocham - wszystko ponad wszystko, aż chce się zacytować piosenkę Myslovitz:

"najchętniej zamknałbym cię w klatce, bo kocham na ciebie patrzeć..."

taka klatka, co by mieć pewność, że nikt ode mnie nie ucieknie:(

 

dokładnie tak...

a tekst z piosenki hey : w złotej klatce zamkne Cie, bedę karmic owocami, a do nogi przymocuje, złota kule z diamentami

 

to chore, a najchętniej tak bym właśnie zrobiła, nie tylko z partnerami, z wszystkimi ludżmi z mojego otoczenia, z przyjaciółmi też , z rodziną...

dla każdego staram sie byc naj, kazdego zadowolić ... jesli mi sie nie udaje, czuję niepokój, wyrzuty sumienia, złość na siebie - bo to przecież mój obowiązek

 

Napisałam, zebys biegła na terapie, po leki. Ja sama się nie leczę, nic z tym wszystkim nie robię.. dlaczego tak jest, to długa i smutna historia ... ale nie popełniaj mojego błędu, nie poddawaj się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest najlepszy powód, żeby mu pokazać, że mimo, że Cię zostawił to dałaś sobie radę! Nie żebrz o jego zainteresowanie, zacznij żyć aktualnym życiem. Kiedy pokochasz siebie na pewno ktoś znów pokocha Ciebie, kto będzie wart Twojej miłości :)

 

pustka

 

tak tu masz duż racji, racjonalnie myśląc tak powinnam zrobić pokazac mu że daję sobie radę.

Tak właśnie jest ja sobie świetnie w zyciu daję radę a w razie czego mam rodziców, którzy zawsze mi

pomogą ale wiesz czego najbardziej mi brakuje ????

czułości, przytulenia wieczorkiem gdy dzieciaki śpią, ja poprostu chyba go jeszcze kocham i dlatego

jest tak trudno zapomnieć i zamknąc przeszłość.

Po rozpadzie drugiego związku, nie mam nawet ochoty myśleć o jakimś facecie, po porostu rana się nie zagoiła.......

Ciągle jeszcze jest otwarta i nie wiem dlaczego ale kilka miesięcy temu jeszcze miałam nadzieję, że ten

związek da się skleić.

A dlaczego ???? bo spędziła z nami Boże Narodzenie, bo ciągle do czasu świąt , odwiedzał nas i mnie pocieszał

że my i tak będziemy razem bo on kocha dzieci i mnie.

I co miałam tak poprostu nie wierzyć w te słowa ?????

Może i tak , może jestem poprostu zbyt łatwowierna i naiwna, miałam nadzieję że tak będzie.

Ale od stycznia tego roku coś się zmieniło i to o całe 180 stopni, nagle nie ma czasu do nas przyjechać,

nie odbiera telefonu gdy dzwonię, na sms-y nie odpisuje.

Coś tu nie gra a ja nie lubię zabawy w ciucubabkę, jestem osobą, która stawia kawę na ławę

wóz albo przewóz.

Może czas sobie uświadomić że nie warto dalej mieć nadzieji ????

 

Niech mnie ktoś walnie młotkiem w łeb, to może oprzytomnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cudak,

Napisałam, zebys biegła na terapie, po leki. Ja sama się nie leczę, nic z tym wszystkim nie robię.. dlaczego tak jest, to długa i smutna historia ... ale nie popełniaj mojego błędu, nie poddawaj się...

 

 

ale przecież nigdy nie jest za późno, lepiej późno nić wcale :) chociaż droga będzie długa i kręta to chyba warto, zawsze wtedy robimy milimetrowe kroczki do przodu niż kilometrowe w tył!! :great:

 

Beti,

 

Coś tu nie gra a ja nie lubię zabawy w ciucubabkę, jestem osobą, która stawia kawę na ławę

wóz albo przewóz.

Może czas sobie uświadomić że nie warto dalej mieć nadzieji ????

Niech mnie ktoś walnie młotkiem w łeb, to może oprzytomnieje.

 

żadnych młotków, żadnych autodestrukcyjnych zachowań!! :) jeżeli się już zastanawiać nad czym czy warto sobie uświadomić to chyba znak, że to zrozumiałaś :) wiesz to, ale musisz to jeszcze wprowadzić w życie...

ja też wolę stawiać kawę na ławę, nie lubię jakiś niedomówień, półsłówek, przez co czasami trudno mi się z niektórymi dogadać bo ludzie wszak uwielbią nie domówić coś, zostawić bez wyjaśnienia bo tak łatwiej...

:bezradny:

jeżeli rana się nie zagoiła to nie warto na siłę sypać ją solą i pakować się w jakiś inny związek, żeby tylko zapewnić tę pustkę, bo zranisz nie tylko siebie, ale tego mężczyznę

w większości przypadków potrzeba jest czasu i wiary, tylko niestety tak się dzieje, że z upływem czasu wiara maleje, bo ile to czasu można stawiać małe kroczki do przodu, jakbyśmy chcieli zacząć już biec... ale może ktoś kiedyś podjedzie samochodem i nadrobimy wszystko i pojedziemy do przodu z prędkością 100 km/h :D

nie załamuj się Kochana :) dobrze wiesz, że masz sens życia

wiem, że kiedy dzieciaczki idą spać brakuje Ci tej drugiej osoby... przecież nie tak sobie wyobrażałaś życie, prawda? przecież w naszych marzeniach inaczej wyglądała rzeczywistość... ale znajdź nadzieję, że to tylko chwila, moment, epizod, to minie...

żeby ktoś otulił Cię ciepłem, przytulił, sama doceń siebie i najpierw sama daj sobie wiele czułości i zrozumienia, a reszta przyjdzie z czasem...

 

 

***

 

 

a ja się koszmarnie stresuje, jutro mam wizytę u psychologa,jeszcze od rana mam wolny dzień, więc będę tylko rozmyślała :bezradny: nie wierzę, że to ja idę do psychologa... co się porobiło, jakby mi to ktoś powiedział 2 miesiące temu - wyśmiałabym go - ja? niemożliwe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pustkaa, będzie dobrze u pschologa, trzymaj się

 

tak mądrze odpisujesz na moje posty że czasem czuję się jakbym odpowiedz od psychologa dostała

masz racje czas wprowadzić w życie to do czego teraz dochodzę , że czas sobie uświadomić iz to koniec

tak bedzie prościej

 

Oki żadnych młotków :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beti,

Dziękuję mam nadzieje, że będzie dobrze, boję się że stchórzę i tam nie wejdę :(

nie chce tam jechać sama, ale mama nie rozumie mojej całej potrzeby psychologa, a przyjaciółka jest jutro zajęta... nikt inny o tym nie wie bo jakoś boję się przyznać, ludzie mają bardzo często bardzo konserwatywne poglądy i małe horyzonty myślowe i dla nich już byłabym wariatką z problemami :silence:

 

 

zobaczysz, że łatwiej Ci będzie jak się pogodzisz z rzeczywistością... pamiętaj, że każdy koniec jest poczatkiem czegoś.. nigdy nie wiesz czy nie czegoś piękniejszego!!

tak to jest w życiu, że czasem idziemy po drodze całej obsypanej kolcami, bo tę drogę znamy i nie chcemy skręcić na skrzyżowaniu w drugą stronę, chociaż nam ktoś mówi, że tam są płatki róż - wolimy cierpieć, ale za coś co znamy, bo boimy się cierpieć za coś nowego - po co sobie dokładać, skoro już jest kiepsko, prawda? też tak myślę...

ale pora uwierzyć jak ktoś mówi, żeby obrać inną drogę, niech juz nasze stopy przestaną ranić te kolce, pora wejść na miękką obsypaną płatkami róż drogę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×