Skocz do zawartości
Nerwica.com

ciągłe wyciskanie - uzaleznienie, czy co to właściwie jest?


wiola249

Rekomendowane odpowiedzi

Nie ma chyba dnia, żebym sobie nie wycisnęła czegoś na twarzy lub skórze głowy. Nawet tego czego praktycznie nie ma (czasem tak po kolei każdy najmniejszy punkcik), robią sie wielkie wulkany czerwone a ja dalej cisnę i cisnę bo się powstrzymać nie mogę i wygladą to jeszcze gorzej i potem patrzeć nie mogę na to wsyztsko w lustrze. Albo gdy idę spać i nie mogę zasnąć, bądź też w sytuacjach stresowych, zaczynam wyciskać całe czoło, jak tylko wyczuje cos na głowie to też, a potem się budzę z masakrą na twarzy...:/ Tak mi właśnie przyszlo na myśl, żeby o tym napisać. Może też na terapii wspomnę..? Chyba, że przesadzam i to wcale nie jakieś "nienormalne" zachowanie? Hmmm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej ma to podłoże nerwicowe, ale w tym sensie, że za bardzo się przejmujesz swoim wyglądem.

Praktycznie każdy ma pryszcze przez pewien okres życia, oczywiście często stanowi to kompleksy, jak u Ciebie, ale jak nauczysz się akceptować siebie to problem przejdzie. No i warto też zadbać o mniej stresujące życie, ale wiadomo, to nie zawsze zależy od nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma chyba dnia, żebym sobie nie wycisnęła czegoś na twarzy lub skórze głowy. Nawet tego czego praktycznie nie ma (czasem tak po kolei każdy najmniejszy punkcik), robią sie wielkie wulkany czerwone a ja dalej cisnę i cisnę bo się powstrzymać nie mogę i wygladą to jeszcze gorzej i potem patrzeć nie mogę na to wsyztsko w lustrze. Albo gdy idę spać i nie mogę zasnąć, bądź też w sytuacjach stresowych, zaczynam wyciskać całe czoło, jak tylko wyczuje cos na głowie to też, a potem się budzę z masakrą na twarzy...:/ Tak mi właśnie przyszlo na myśl, żeby o tym napisać. Może też na terapii wspomnę..? Chyba, że przesadzam i to wcale nie jakieś "nienormalne" zachowanie? Hmmm

 

Mam tak samo i też mnie to wkurza. A głowę to już rozdrapuję totalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to może być objaw nerwicowy, który niekoniecznie ma coś wspólnego z obsesją na punkcie wygladu, ja bym się skłaniala, że to chodzi o poczucie kontroli nad ciałem. Wyciskanie aż do krwi i rozszarpywanie wręcz strupków może być jakimś łagodnym objawem samookaleczania. Kiedyś zauważyłam, żę moja nastoletnia córka potrafi przesiedzieć przed lusterkiem nawet godzinę skubiąc sobie buzię aż była cała czerwona i napuchnięta. Gonienie jej nic nie dało, tłumaczenie też nic, że sobie robi krzywdę, ze będzie miała blizny, że powinna bardziej dbać o cerę, a nie usuwać skutki, ale któregoś dnia ona wybuchnęła i powiedziała, żę ją to uspokaja, że ma wrażenie, żę pozbywa się jakiegoś wewnętrznego brudu i odczuwa przyjemność, jak się jakiegoś głęboko podskórnego czegoś pozbywa. Pomogła nam jej psycholog szkolna, której na początku nie wierzyłam, że to może być też moja wina (bo w opinii córki bardzo ją krytykowałam i nie wierzyłam w nią, to był naprawdę cieżki dla mnie orzech do zgryzienia, ale dałyśmy radę).

 

Warto o tym wspomnieć terapeutce, jeśli takową posiadasz, a jeśli nie, to warto by się przejść do jakiegoś przyjaznego psychologa i się nie wstydzić. Skubanie ciała może być objawem nerwicy. Proszę, porozmawiaj z kimś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi.

shinobi, Dokładnie tak samo mam. Jakbym sobie zgoliła głowę na łyso, to by chyba sie ukazały same blizny itd. Na głowie to totalnie już rozdrapuję strupki i na nowo..i potem wyglada to tak, że goi mi się to tygodniami. A potem się jeszcze boję do tego, czy aby czasem jakiegoś znamienia nie rozdrapałam (bo na plecach tak już było..)

KeFaS, Wydaję mi się, że tu chyba nie chodzi o przejmowanie się swoim wyglądem. Zawsze miałam jakiś tam trądzik i mieć będę(u mnie to genetyczne), ale nie aż tak, żeby się tym jakoś przejmować. Raczej innymi rzeczami w wyglądzie sie przejmuję. Mogłabym brać jakieś leki na ten trądzik, jak brat czy siostra jedna czy druga, którzy naprawdę z tym mają problemy, ale nie przyszło mi to do głowy. Wkurzam się dopiero jak z czegoś czego praktycznie nie widać, zrobię sobię wielki czerwony bąbel, któremu nie mogę "dać spokoju".

I tu własnie zainteresowała mnie Twoja odpowiedz basia_m. Jakbym widziała siebie! Nic mi nie daje mówienie, że tylko pogarszam sprawę, że będę miała blizny, brat mi ciągle zwraca uwagę, ja też sobie to powtarzam, bo wiem ze tylko sobie szkodzę, ale to nic nie daje...Ja po prostu muszę. I nasililo się to w ostatnich miesiącach, z resztą wraz i z innym moimi zaburzeniami. I tak samo jak Twoja córka odczuwam pewnego rodzaju przyjemność, gdy pozbędę się właśnie "jakiegoś głęboko podskórnego czegoś". Gorzej jak się nie da, a wtedy jeszcze bardziej cisnę i cisnę w myśl, że może się jednak uda. Chyba powiem terapeutce przy następnej okazji o tym co napisałaś, bo jak jej wczoraj wspomniałam o tym wyciskaniu, to powiedziała, że to jak obgryzanie paznokci, ale jakoś mnie ta jej odpowiedź nie usatysfakcjonowała do końca, bo czułam że może chodzić o coś więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cieszę się, żę mogłam pomóc choć trochę. Ta psycholog mi powiedziała, żę to może być tak, że córka nie czuje więzi z grupą i stara się jakby... pokarać swoją twarz, że jest beznadziejna. Ale to się zmieniło, dzięki psychologowi właśnie, bo pani, która z nią rozmawiała była bardzo cierpliwa i madra i nie zbywała jej problemu takim hasłem "to jak obgryzanie paznokci". Zwróć jej proszę uwagę, że to jest duży problem, to się da wyleczyć, bo córka przestała, choć nadal strasznie ją denerwuje, jak coś tam zobaczy (i dusi na siłę), albo widzi to u innych i chce koniecznie się do tego "dorwać". Ale wie, z czego to wypływa i ja też wiem, jak jej pomóc (u nas było tak, żę jak ona miała problem, to ja jej od razu doradzałam i nie wierzyłam w to, że sama sobie poradzi, aż wstyd się przyznać... teraz już staram się tak nie robić mnie też się przydała terapia!)

 

Trzymam za Ciebie kciuki!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie trochę, a nawet dużo mi pomogłaś, za co dziękuję, bo bym zapewne zostawiła już ten temat i go nie poruszała na terapii, a tak to zrobię to przy następnej okazji:) Coś jest w takiej interpretacji tego zachowania, myślę, że u u mnie może być podobnie. No ale zobaczymy jeszcze, co powie na to moja pani psycholog.

Co do Twojego zachowanie względem córki, to pewnie ma to jakieś podłoże, z czegoś może to wynikać, może z jakihs doświadczeń z przeszłości. Terapia na pewno nie zaszkodzi, a może wiele pomóc:) Można naprawdę wiele się o sobie dowiedzieć, o motywach takiego czy innego postępowania. W każdym razie najważniejsze jest to, że sobie uświadomiłaś, że coś jest nie tak, jakieś błędy w postepowaniu. Bo moja mama np (jak jej coś powiem na ten temat), w ogóle tego nie widzi albo nie chce widzieć, że zawsze traktowała mnie (i całe rodzeństwo z resztą) jak jakąs niedorajdę, wszytko było zawsze nie tak, że nic nie umiem zrobić więc ona lepiej to sama zrobi, a jak coś mi się nie powiodło, choćby jak nie zdałam prawka za pierwszym razem i to za swoje pieniądze, to tylko pretensje bo ojciec (kilkadziesiąt lat temu) zdał od razu. I to ciągłe porównywanie z innymi i opowiadanie jak to któśtam (sasiąd, znajomy, wszystko jedno) ma fajną prace, a ten to w ogóle pracuje i studiuje naraz, żeni się, taki on zaradny itp itd (co ja odbieram tak, że dalej sobie pewnie myśli: "a ty co?!"). Ostatnio jeszcze usłyszałam, jaka to jestem "dupiata" bo nie chciałam zadzwonić do takiej mojej rodziny w Anglii, z która tylko wysyłamy sobie kartki na święta i ja jeszcze krótki list dołączam, bo w sumie nie miałam im nic do powiedzenia i się stresowałam, że nagle nic nie bede umiała po angielsku powiedzieć. Po prostu ochoty nie miałam. A dziś np pytanie jak szłam robić pranie w pralce, czy umiem, jakbym pierwszy raz to robiła. Ehhh szkoda gadać, jak mnie to denerwuje. Jeszcze tylko ciągle słyszę krytykę tego, że chodzę na terapię - przecież "wszyscy psychologowie i psychiatrzy to głupki", i że w ogóle sobie coś wymyślam i po co tam chodzę, tylko mi to szkodzi-to ostatnie usłyszałam jak wreszcie sie odważyłam obronić po tej systuacji z dzwonieniem i powiedziałam że sobie nie życzę takich określeń i poniżania. A ja naprawdę mam duże problemy ze sobą i muszę na terapię chodzić, a ona tego nie rozumie i krytykuje. Przepraszam, że się tak rozpisałam, w ogóle chyba już trochę nie na temat ale jakoś tak mnie nagle "naszło" i musiałam to z siebie wyrzucić. Od razu lepiej:)

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma chyba dnia, żebym sobie nie wycisnęła czegoś na twarzy lub skórze głowy. Nawet tego czego praktycznie nie ma (czasem tak po kolei każdy najmniejszy punkcik), robią sie wielkie wulkany czerwone a ja dalej cisnę i cisnę bo się powstrzymać nie mogę i wygladą to jeszcze gorzej i potem patrzeć nie mogę na to wsyztsko w lustrze. Albo gdy idę spać i nie mogę zasnąć, bądź też w sytuacjach stresowych, zaczynam wyciskać całe czoło, jak tylko wyczuje cos na głowie to też, a potem się budzę z masakrą na twarzy...:/ Tak mi właśnie przyszlo na myśl, żeby o tym napisać. Może też na terapii wspomnę..? Chyba, że przesadzam i to wcale nie jakieś "nienormalne" zachowanie? Hmmm

 

Mam poprostu identycznie jak Ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wyrzucaj z siebie, wyrzucaj, co będę mogła, to pomogę!

 

poproś swoją panią psycholog o naukę komunikatów typu "ja" - to jest bardzo fajna rzecz. Pomaga w zachowaniach asertywnych i są to 4 zdania:

1. Stwierdzenie faktu

2. opinia o fakcie

3.uczucia związane z faktem

4 propozycja oczekiwań.

 

Czyli "Mamo, właśnie nazwałać mnie kretynką. Uważam, że to jest niesprawiedliwe. Jest mi przykro, że tak nisko mnie cenisz. Proszę, nie rób tego więcej". Oczywiście najpewniej na początku jedyne co uzyskasz, to awantura, że jestes bezczelną smarkulą, ale nie daj się :) Bo najwidoczniej mama ma problem z utratą kontroli nad Tobą. Więcej możesz przeczytac tu:

http://www.menopauza.pl/psyche/menopauza_w_domu_1/relacje_z_doroslymi_dziecmi/rodzicu_nie_truj_.html

 

Trzymam te kciuki, trzymam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

basia_m, Dziękuję za rady i w ogóle:) A ten artykuł to do mojej sytuacji chyba by nie można odnieść, bo ze mnie to już nie taka nastolatka ;) te prawie 25 lat... :lol:

W sumie to wiek u nas w domu prawie nie ma znaczenia, tak jest ciągle, i czy to chodzi o mnie czy o młodszego brata, czy o ponad 30-letnie siostry. No i zamiast mnie wspierać w leczeniu, to moja mama to jeszcze ciągle krytykuje. No trudno, trzeba się z tym pogodzić, że nie mam co liczyć na jej zrozumienie i wsparcie, bo nie dociera do niej w ogóle powaga problemu, a ja już nie mam sił dyskutować i się denerwować dodatkowo.

 

-- 28 lut 2012, 19:43 --

 

Co do wyciskania jeszcze, to wczoraj chyba przesadziłam z pastwieniem się nad swoją twarzą... Cały wieczór i dziś po obudzeniu się-w jednym miejscu szczególnie, nad brwią, i tak mnie to teraz tam boli, bez dotykania nawet, twarde to takie :( może sobie coś uszkodziłam bardziej... jakby nie wystarczyło, że i tak mnie już wszystko boli, ehh..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola249, ja wczoraj bardzo zmasakrowała,m sobie twarz, że na ulice

bez podkładu bym sie nie pokazała. Wyciskam nawet coś czego praktycznie nie ma

i z takiej małej krosteczki robi się olbrzymia rana. Mam teraz twarz całą w takich

paskudnych śladach po wyciskaniu. W kilku miejscach to przesadzoiłam jak Ty

bo porobiły mi sie az takie zgrubienia i ciężko się to goi. Także ból emocjonalny

odbija się u nas w masakrowaniu swojej twarzy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzę, że nie jestem sama...

wspomniałam o tym swojemu psychiatrze, obiecał, że się nad tym zastanowi. Ale... no własnie. Nie mam pieniędzy na kolejną wizytę, pracy ani widu ani słychu, a 100zł plus leki w aptece piechotą nie chodzi.

Już dawno doszłam do wniosku, że to musi mieć podłoże nerwicowe plus jakieś natręctwo. Ja też drapię, wyciskam co się da i gdzie się da (najgorzej na piersiach i dekolcie). To jest po prostu straszne, kompletnie nie umiem sobie z tym poradzić, opanować, cokolwiek. Macam, szukam, wyciskam i, tak jak napisała Basia w przypadku jej córki, satysfakcja gwarantowana gdy "coś się uda".

I to ciągłe rozdrapywanie! Coś takiego miałam już jako małe dziecko! Ponoć miałam skazę białkową i drapałam swędzącą skórę. Teraz zastanawiam się, czy ta skaza nie była może efektem jakiejś wczesnej nerwicy, w końcu zawsze byłam 'płaczliwa' i 'strachliwa'.

Jasny kot, mam dość, jestem w dołku.. Do tego przeraził mnie fakt, że przecież to ciągłe uszkadzanie skóry może doprowadzić do raka, wyczytałam to na jakimś forum (\"alarmującym sygnałem jest to, że rana się nie goi. Jeśli kontynuujesz wyciskanie w tym samym miejscu, dajesz sygnał komórkom żeby naprawiały to miejsce cały czas.\" więc zachodzi niehamowana naprodukcja komórek, a jak ktoś się uczył biologii to wie, że to jest rak. ). I jak tu się nie załamać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raka??!! No to mam kolejny powód do stresu..Świetnie... a myślałam, że mnie mama tylko straszy. Zapewne i tak już mam tego raka, bo nieraz przy tym drapania, wciskaniu, znamiona sobie rozdrapuję :evil:

Co do terapii claudu_su, to możesz też iść na NFZ, zarówno do psychiatry, jak i do psychologa (do psychologa ze skierowaniem, do psychiatry bez). Nie wiem jak odległe terminy są w Twoim mieście, ale zawsze zapisać się już możesz i czekać ;)

A póki co staraj się tak tym nie przejmować, że będziesz raka mieć i dodatkowo nie nakręcać.

Z tym dekoltem, to też miałam takie okresy, że ciągle tam coś wyciskałam (choć nie bardzo było co, tak właściwie); teraz mam takie białe plamki i tak myślę, że to blizny mi po tym zostały..:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz, myślę,ze tak łatwo o tego raka skóry nie jest, ale warto bardziej uważać. Przecieram wszystko Riwanolem + mocne postanowienie poprawy.

Wiem jak wyglądają sprawy z NFZ, już się sporo nachodziłam i naczekałam. Ten psychiatra prywatnie był moją prawie że ostatnią nadzieją, nie chcę na razie iść do innego, podstawowego leku jeszcze mam na trochę, więc bez błagania u jakiegokolwiek innego o receptę na razie się obejdzie :-) Trzeba to przespać, przeczekać jakoś, bywało gorzej.

Wczoraj znalazłam na forum taką oto książkę http://www.stoppickingonme.com/, po angielsku, nie ma polskiej wersji, ale czyta się to całkiem całkiem. Zamierzam porobić notatki i z tym pójść kiedyś do mojego psycholka :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiola249, ja też potrafie wyciskać nie tylko na twarzy ale i na dekolcie, plecach rozdrapywac, i krosti których tak naprawde nie ma.

 

-- 22 mar 2012, 13:02 --

 

claudu_su, nie bój się, od wyciskania nie dostanie się raka, jest to niemożliwe, bardziej jakby się rozdrapywało nieustannie znamiona, natomiast zwykłe krosty to jest niemozlwe, nie ma co czytać takich artykółów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dostaje się, czy nie, nałóg straszny. Mam już nawet taki odruch kontrolnego przejechania palcami po czole. Nie wiem, czy tego można się pozbyć. Najgorsze jest to, że ktoś może założyć - tutaj nie ma żadnej krostki - ale ja wiem swoje, coś się zawsze znajdzie, nawet jak nie widać. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×