Skocz do zawartości
Nerwica.com

pomocy!


jasiekpr

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie błagam mam 15 lat nie wiem jak możecie mi w tym pomóc ale ja naprawde muszę iść do psychologa! Nie potrafię o tym powiedzieć rodzicą ani nikomu! nie wiem co mam robić. Ja nawet podświadomie nie wierze w to że kiedykolwiek się wyleczę. Psychoterapia to już na pewno nie pomoże bo co niby słowa tu zdziałają? Mój umysł jest jakby przeciwko mnie i wszystkie moje akcje jakby chcą mnie stoczyć jeszcze niżej. Ja sam nieświadomie zaneguje tą całą pomoc jaką dostanę nie rozumiem tej choroby tak jakbym działał przeciwko sobie albo coś siedziało we mnie i za wszelką cenę chciało mnie zniszczyć! Nawet jeśli z terapii wyniknie jakaś nauka to jej efekt potrwa co najwyżej dzień bo potem już ten przekaz wogule nie będzie na mnie działał. Leki są już lepszym rozwiązaniem i być może coś zdziałają ale i w to wątpie.

Jak ja wam do cholery zazdroszcze! Może to głupio zabrzmi ale wasze depresje, natręctwa, chęci zabijania to NIC w porównaniu z tym co się ze mną dzieje. Ta choroba żyje za mnie nie mam żadnego panowania nad swym życiem! Czuje uczucia za mnie, przeszkadza mi we wszystkim! Czy to jest dla mnie koniec? czy nie ma ratunku? Boże gdzie jesteś? Gdzie jesteś gdy ludzie jak ja potrzebują pomocy!!! Zycie jak dotąd to jakiś wielki okrutny żart!! Nie chce żyć w ten sposób! Chce być wolny WOLNY. Matko czemu moim narodzeniem ściągnełaś na mnie to przekleństwo! I czemu póżniej wiedząc o tym zostawiłaś mnie samego? Samobójczyni! Tak moja matka powiesiła się gdy miałem 6 lat!! też była chora nie obchodziło ją to jak będe cierpieć niezrozumiany! Czy ta męka się kiedyś skończy? Oddałbym wam wszystko co mam i jeszcze więcej gdyby któryś mi pomógł. WSZYSTKO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasiekpr, Cześć młody Jasiek! widzę , że jesteś bardzo rozdarty, czy to twoje zachowanie trwa już długo? .Sory ale zapytam! czy od razu po śmierci mamy tak się zachowywałeś i czułeś,czy od jakiegoś czasu? .Jakie miałeś i masz relacje z rodzicami i rodzeństwem jeśli je masz? , no i szkoła -jak przebiegają również i tam. Środowisko w którym przebywasz też ma ogromny wpływ na twoją osobowość. Co miałeś na myśli pisząc ,że wszystkie twoje akcje chcą Cię stoczyć jeszcze niżej ?. Piszesz dość poważnie jak na 15 latka. Gdy napiszesz mi jaki klimat panuje w domu między Tobą ,a rodzicami i odwrotnie,to na podst. tego mogę Ci poradzić ,jeśli nie będziesz miał nic przeciwko temu. Współczuję Ci ,że taki młody chłopak a ma już problemy dorosłego. Jeśli chodzi o psychiatrie to jest ona zaliczana w Polsce na 1 lub 2 miejscu jako choroba społeczna, nasze społ. jeszcze się nie ustosunkowało do tego, więc jest to TABU i jeszcze długo będzie. Jeśli już pójdziesz do tego lekarza TO PAMIĘTAJ ,że leki to tylko 25% leczenia a reszta PRACA,PRACA nad sobą. Warto spróbować choć jest to bardzo trudne ALE WARTO, to nie przychodzi szybko trwa nawet długimi latami . WARTO ŻYĆ CHOĆBY DLA SIEBIE. pozdrawiam Cię .Pa! :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem stosunki w domu są dość dobre lubie się z rodzicami nie ma picia nie biją mnie no możę w weekend troche popiją ale może coś w tym jest. Rozmowa z ojcem to dla mnie masakra. Wogule za dużo nie rozmawiam z rodziną bo nie jestem rozmowny zbyt. Zawsze gdy rozmawiam z ojcem to ze spuszczoną głową denerwuje się co powiem i chce jak najszybciej skończyć rozmowę. Nie mam pojęcia skąd mogło to się wziąć bo nigdy nie było między nami zle. To znaczy nie było wydarzenia które przewróciło by nasze relacje do góry nogami. Nie było przemocy (no możę dostałem parę razy klapsa jak byłem mały ale to jeszcze nic poważnego). Wiem że to zabrzmi okrutnie ale za bardzo to moja rodzina mnie nie interesuje. Sam się sobie dziwie przecierz włożyli tyle starania we mnie a ja tak im się odpłacam.

Z nauką jednym słowem - żałość. Mam zero chęci i motywacji do nauki wiem jakie to ważne ale po prostu nie jestem w stanie się za to zabrać. Ludzie moje życie jest puste! Nie mam przyjaciół i hobby. Kazde zainteresowanie które wybiore po 2 miesiącach mi się nudzi i rzucam je w kąt. Nie mam zainteresowania w przyjazni bo wiem że pielęgnacja jej stanie się dla mnie po jakimś czasie obsesją. Tak samo było z moją pierwszą dziewczyną w wieku 12 lat. To tylko dziecinna miłość a wiecie jaki byłem posrany? Niby ze sobą chodziliśmy ale ja nie byłem w stanie się do niej odezwać słowem. Teraz gdy czasami ją widze to nie jestem w stanie przebywać w jej obecności, cały czas czuje na sobie jej wzrok, pocę się i denerwuje; Nie jestem w stanie spojrzeć jej w oczy. Ale najgorsze jest to że cały czas ją kocham i kocham tylko cieleśnie. Nie interesowała mnie nigdy rozmowa tylko przytulanie i całowanie. To okropne. Teraz nie jestem wsatnie spojrzec na inną kobietę z pożądaniem.

A jesli chodzi o pracę nad sobą: Jaka praca? Ja nie umiem pracować! Moje starania spełzną na niczym i ja to wiem. Gdy zacznę pracę nad sobą mój umysł wmówi sobie że ta terapia nie działa i ona na prawdę nie będzie działać. Bo jakie leczenie zadziała gdy się w nie podświadomie nie wierzy? Niektórzy z was powiedzą ''uwierz w to a będzie dobrze"- ale to nie ja wybieram w co wierze. Moge co najwyżej chcieć w to wierzyć ale to nic nie da. Nie panuje nad tym co toczy się w mojej głowie. To choroba wybiera w co mam wierzyć, jak dobrze mi w czymś idzie. To najgorsze co kiedykolwiek mi się przytrafiło. Wiem żę jeśli tego nie zmienię nie zmienię to wyląduje na ulicy. Nie znajde pracy ani nie założe rodziny. Nie wiem co mam robić. Nawet nie wierze że cos moze mi pomóc.

 

-- 30 sty 2012, 18:19 --

 

Czy ktoś może mieć pomysł co to jest? Moja sytuacja jest naprawdę opłakana... Jeśli psychoterapia nie pomoże to co? Wiem że psychoterapia nic tu nie zdziała bo nie mam wiary w to żę wyzdrowieję, a nawet jeśli wyzdrowieje, to z kąd będe wiedział żę tak? Szaleństwo mam w genach nie wiem co to znaczy być normalnym bo po prostu nie mam porównania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasiekpr, Witam Cię ,czy teraz masz ferie? porozmyślaj trochę.Koniecznie musisz iść do pedagoga szkolnego (przełam lody),bo inaczej nie ruszysz z miejsca,aż będzie gorzej. Nie wiem co jest powodem twej dużej nieśmiałości nawet w relacjach z ojcem?,czy się go boisz jak zareaguje lub Cię wyśmieje.? Przecież jest twoim ojcem,a pedagog w szkole jest po to żeby rozwiązywać problemy. Ja sama chodziłam do pani pedg. jak było coś niepokojącego u mojej młodzieży, a teraz świat biegnie troczę za szybko i narastają problemy u coraz to młodszych osób. Napisz dlaczego taka duża bariera i nieśmiałość w stosunku do rodziców, a zwłaszcza do taty?. pozdrawiam cię gorąco. :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd mam to wiedzieć? Sam nie wiem. Tak naprawdę to w sumie nic o sobie nie wiem. Jestem na tym forum bo szukam odpowiedzi. Spędziłem naprawdę za dużo czasu na głowieniu się nad moimi problemami. Nie mam hobby, przyjaciół i niczego więc spędzam czas na zabijaniu go przed kompem; a jeśli nie to, to zostaje porwany myślami o moich problemach i użalaniu się nad sobą. Jednym słowem im więcej szukam tym mniej znajduje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jasiekpr, Jasiek to dodrze ,że chociaż jesteś na forum , a nie grasz bo to wtedy człowiek się dobija. nie napisałeś mi odp. czy to tak już od śmierci mamy,czy dopiero teraz gdy się zaczyna dorastać?,dlaczego? nie masz śmiałości do twojego ojca. o pedagogu też nie wspomniałeś.W jakim ty województwie mieszkasz,czy nigdy nie lubiłeś się zająć lub zabawić czymkolwiek?,a dlaczego nie masz koleżanek lub kolegów?.Myślę ,że skoro już piszesz że masz problem to trzeba go dokładniej opisać,czy w ogóle nie radzisz sobie ze sobą, czy tylko tak uważasz.pozdrawiam cię cieplutko i czekam na szybką odpowiedż jak jeszcze siedzisz przed kompem,tylko najpierw sobie dobrze przemyśl co chcesz napisać a nie tak szybko-szybko. :silence::uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Piszesz, że Twój umysł działa przeciwko Tobie, że nie masz nad sobą kontroli, a co jeśli powiem Ci, że Twój umysł Cię nie tworzy, że to tylko narzędzie, które jednak potrafi nieraz dać w kość. Polecam tutaj abyś obejrzał sobie na youtube wypowiedzi Ekcharta Tolle ;) A co do genów, to dziedziczymy pewne matryce zachowań, predyspozycji po rodzicach ale geny same z siebie nie działają, dopiero pod wpływem naszych doświadczeń, postaw jakie przyjmujemy geny mogą się aktywować i powodować jakieś zaburzenia, ale należy pamiętać, że i wtedy da się wszystko cofnąć i uleczyć.

Tutaj natomiast polecam wypowiedzi Bruce Liptona odnośnie wpływu genów na nasze życie. Piszesz, że depresje, natręctwa itp to nic w porównaniu z Twoim problemem, ale tak tylko się mówi, i jest to trochę zgubne bo skupiasz się przez to tylko na problemie, jest to jedne z wielu działań właśnie naszego umysłu, który boi się zmian i dzięki takim właśnie przekonaniom utrzymuje nas w miejscu, nie pozwalając na działanie ku lepszemu). To co się teraz dzieje z Tobą to efekt wielu negatywnych doświadczeń, traum itp, wydaje nam się, wtedy, że umysł działa przeciwko nam. Piszesz, że nie masz przyjaciół, zainteresowań itp , spróbuj zastanowić się na spokojnie co jest tego przyczyną, zapewne pojawią się wtedy jakieś odczucia, zamknij wtedy oczy, postaraj się je zobaczyć nie oceniając ich, tylko je obserwuj, a potem zastanów się nad tym, że to tylko odczucie, nic więcej, a co jeśli zastąpisz to odczucie całkiem przeciwnym, pozytywnym, może wtedy tez Twoje działania się zmienią ;) Bo tutaj właśnie trzeba działać. Większość naszych problemów wynika z bierności, zawsze bez wyjątków gdy spotyka nas coś negatywnego, trzeba wtedy spojrzeć jasno na sytuację, znaleźć w sobie wewnętrzną moc i działać. Pamiętaj też, że żadna sytuacja z zewnątrz nie może Cię bardziej zaboleć niż powinna, postaraj się raz dziennie usiąść na spokojnie i odnaleźć w sobie te pozytywne odczucia, pewność siebie, stabilność, wszystko to czego Ci brakuje. Wiem z doświadczenia, że nie jest prosto wprowadzać te zmiany kiedy żyło się ileś tam lat całkiem inaczej, ale wiem, że jest to możliwe ;) i nawet kiedy Twój umysł będzie dawał Ci w kość, to postaraj się wtedy jakby spojrzeć na niego z góry, i uświadom sobie, że to tylko narzędzie, że jest coś wyższego(świadomość), nieograniczonego co daje nam moc aby wszystko zmienić. Możesz też spróbować popracować nad sobą z EFT. Jeżeli masz jakieś pytania to pisz śmiało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA CHYBA UMIERAM!!!!!!!!!!!!!!! BOJE SIE..NIECH KTOS DO MNIE ZADZWONI...PLISS.... :why::why::why:

 

-- 03 lut 2012, 01:57 --

 

formacji ogólnej żeby się UFFFF..... w koncu chyba powoli dochodze do siebie i dlatego chciałam tylko podać do informacji Ogólnej, zebyście się nie martwili niepotrzebnie o mnie :((

Papa

 

:great::zzz::silence::why:

 

 

 

, króra naychiast do mnie dzwoniłą..... :uklon::uklon::uklon::shock::shock::shock:

chciałąbym jeszcze tylko Podziękować Swojej Przyjacłółce, która akurat była na posterunku i zadzwoniła do mnie i udało Jej sie zdążyć .. :uklon::uklon::uklon::uklon::uklon:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mateusz, przeczytałem twoje porady i sorry ale nie wyciągnąłem z niego KOMPLETNIE NIC. Ludzie chyba nie rozumieją natury mojego problemu. Ja też nie. Te słowa które czytam nic nie znaczą, nie motywują mnie, nie mają na mnie żadnego wpływu. Staram się, chce żeby mi coś pomogło ale nic. Wszyscy mówią: nie martw się, myśl pozytywnie lalalaa... Nie Umiem. To nie zależy odemnie. Boże niektórzy mogą tak gadać ale ja mam rację jestem JEDYNY CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE Z CZYMŚ TAKIM. Boże błagam ratuj mnie ja już długo nie pociągne nie jestem w stanie nic dla siebie zrobić... Zadna praca nad sobą tu nic nie pomaga, przy każdej próbie spokojnego przemyślenia czegokolwiek, mam w głowie mętnik, bombard myśli, wątpliwości na temat wszystkiego.

 

margotz, jest mniej więcej jakiś punkt gdzie to wszystko się zaczęło... Gdy miałem 12 lat miałem bardzo straszny sen. W sumie jeśli chodzi o treść tego snu to wcale nie było to nic strasznego, nie jestem w stanie opisać całego snu mam tylko fragmenty w głowie. No więc pamiętam że była tam moja piwnica, były tam jakieś dziwne lalkowato-karłowate postacie. Powiedziały mi że są uwięzione, lub coś w tym stylu. Nastrój był bardzo mroczny. Pózniej te same postaci na moim ogrodzie a jedna w środku rozmawiająca ze mną. Nie wiem co mi powiedziała, ale w tych postaciach było dużo bólu i nędzy. Sen niby nie straszny i ja też o tym wiem, ale miał on dziwny, przerażający przekaz. Nie jestem w stanie opisać co to było dokładnie. Od tamtego czasu nie patrze na życie tak samo. Wtedy życie jakoś samo szło do przodu nie zauważałem tego, a teraz jakoś... inaczej, odczucia są inne. Od pierwszego snu cały czas przybywały nowe, podobne, równie przerażające. W tym czasie miałem ciężką depresje i lęki. Wszystkie takie odczucia potrafie dokładnie ukryć żeby nikt tego nie widział. Po ciężkiej depresji, ok. 2 miesiące to trwało, utrzymuje się dystymia. Nie jestem dokładnie w stanie określić zaczął się problem który opisuje w tym poście. Może miesiące, rok... nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie mówienie nie martw się, myśl pozytywnie potrafią na pewnym etapie tylko wkurzyć i wywołać w nas odczucia, że to właśnie nie zależy od nas, jakby coś przejęło nad nami kontrole. Można wiele czytać jak należy postępować itp ale jak się tego nie czuje w samym sobie to mało to da. A takie myślenie, że jest się jedynym człowiekiem z czymś takim jest błędne, to jest kolejna pułapka umysłu, który każe umartwiać się nad sobą, swoją sytuacją itp, najpierw co bym Ci radził, czego nie musisz czuć żeby działało to nie ufanie własnym myślą, nie identyfikowanie się z nimi, to co przychodzi Ci negatywnego na myśl po prostu w to nie wierz. Już samo to, że w tak młodym wieku zauważyłeś, że coś jest nie tak i chcesz to zmienić jest na duży plus. ;) To co teraz czujesz jest efektem wielu lat życia w napięciu, nie możności poradzenia sobie z pewnymi sytuacjami, takie zwykłe podejście psychologiczne może dać nie wiele bo jak sam wiesz nic nie wyciągasz z takiej pomocy ;) a spróbuj poćwiczyć trochę z tym eft i z emocjonalną jogą( jej opis znajdziesz w "Krokach do wolności") tutaj nie potrzeba wierzyć w to aby zobaczyć efekty na samym początku jej stosowania, a kiedy zobaczysz efekty pracy, wiara przyjdzie sama ;)

 

-- 04 lut 2012, 20:09 --

 

I też nawet jak się wierzy w różne mądrości psychologiczne to nieraz mało to daje albo terapia taka trwa długo bo ciężko rozmową dotrzeć i uwolnić głęboko zakorzenione emocje, ale pamiętaj, że ze wszystkim można dać sobie radę, potrzeba tylko odpowiedniego podejścia do tego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×