Skocz do zawartości
Nerwica.com

jasiekpr

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jasiekpr

  1. a masz dowody, by udowodnić, że jest odwrotnie? Och, oczywiście że nie mam! To jest nieracjonalne ale chory i tak będzie w to wierzył. Mam w głowie mnóstwo teorii które rzekomo zaprzeczają naukowym teorią, ale moje teorie są niewytłumaczalne dla innych i tylko ja je rozumiem. Kiedy objaśniam sobie te teorie w głowie to jakby nie używam słów że np mówię sobie w mózgu: ''mam argumenty takie i takie, ta teoria jest taka i taka'', tylko wszystko w mojej głowie dzieje się jakby za pośrednictwem uczuć, wyobrażeń... nie ma słów żeby to opisać, to rozumiem tylko ja i nie umiem tego nikomu wytłumaczyć.
  2. Witam. Mając jakieś 12 lat miałem ten problem, teraz to wróciło. Po prostu czuje że ten świat nie jest prawdziwy; jest czyjąś grą albo eksperymentem naukowców. Wszystkie elementy tego świata stworzone są by wyglądał on dla mnie jak najprawdziwiej. Czuję też że to co jest poza polem mojego widzenia nie istniało - ludzie w afryce, brat w pokoju obok, czaska pod jego skórą, wszystko to jakby nie istniało. Kwestionuję też każdą teorię matematyczną i fizyczną, twierdze że jest za mało dowodów by to udowodnić lub jest to jedna wielka konspiracja. Bardzo utrudnia mi to wszystko bo robiąc cokolwiek zaczynam bardzo głęboko o tym myśleć i kwestionować sens tego, realność i często dochodzę do wniosku że to bez sensu bo i tak to nieprawdziwe. Proszę o pomoc.
  3. Narobicie mi więcej problemów niż pomożecie. Beznadziejne to wasze forum liczyłem na pomoc a to przysporzy mi jeszcze więcej problemów. To nie była próba samobójcza cioły. Nigdy nie pragnąłem śmierci. Ja che być tylko normalny!
  4. Moje życie nie ma takich stron!!! Inni mają pasję, sport, dobrze się uczą, interesują się rodziną, a ja nie!!! Gdzie jest sprawiedliwość!!! KURWA MAĆ NIE CHCE TAK ŻYĆ!!! Dlaczego to się stało mnie! Mam tysiąc problemów w głowie a gdyby mnie o nie zapytano to nie jestem w stanie wymienić nawet jednego! Czuję pustkę, taką wielką pustkę że jeszcze nikt na ziemi tak nie miał. Ja mam najgorzej uwierzcie mi. Tego nie da się opisać słowami.
  5. Nie potrafię! Jak ja bardzo chciałbym już dawno powiedzieć komuś o moich problemach, ale ja nie umiem! Boże, do czego ja się sprowadziłem! Czemu nie mogłem mieć normalnego życia! Powiedz mi proszę jakie jest ryzyko? co się może stać, i za ile?
  6. Nic. Siedzę przed kompem i piszę. Wszyscy w domu, a ja mogę umrzeć. Wstydzę się tego co zrobiłem. Przeważnie popełniam decyzję impulsywnie a potem po ochłonięciu żałuję.
  7. W jakim sensie co się dzieje?
  8. Fizycznie? Normalnie. Psychicznie? Jak się mogę czuć? Teraz dochodzi mi wstyd za to co zrobiłem. Rzadko popełniam zdecydowane decyzje, ale kiedy już, często pózniej wstydzę się za nie tak jak teraz.
  9. To były krople. Nie liczyłem ale na oko 5-6 dawek.
  10. Jakich oczekujecie efektów? I za ile? To smutne co się dzieje. Wygląda na to że skończę jak Matka... Jestem ciekaw od ilu pokoleń to się ciągnie. Chociaż ma to też dobre strony... Żadne dziecko nie ucierpi więcej tak jak Ja, Matka, Babcia i nikt inny. Wydaje mi się że jesteśmy przeklętą linią, a ja być może ją zakończę.
  11. Jakie myśli? To wszechogarniające uczucie beznadziejii to właśnie powoduje. Właściwie w mojej głowie panuje taki chaos i pustka zarazem że nie wiem co się dzieje. Moje myśli nie są moimi. Już dawno przestały być. Gdy występuje sytuacja w której muszę mieć jakąś opinię ona po prostu powstaje i nie jestem w stanie nic zrobić. Ta opinia na jakiś temat jakby nie jest moją ale jest i muszę w nią wierzyć bo to w końcu moja opinia. Tak jest ze wszystkim.
  12. Witam stuknęła mi już 16 ale wydaje się że to już koniec. Wszystkie problemy o których pisałem na forum pogłębiają się i nie mogę się już cieszyć z życia. Jedyne co daje mi życie to wstyd i upokorzenie. Nienawiść do samego siebie i innych. Zazdrość. Brak perspektyw na przyszłość. W moim mózgu jest przeświadczenie że nic mi nie pomoże. Wydaje mi się że leczenie nie poskutkuje. Po więcej zapraszam do moich tematów, na których niestety nie otrzymałem pomocy. Dzisiaj w napadzie nerwów, poczucia beznadziei i doła próbowałem zakończyć moje żałosne życie. 6 krotna dawka Zyrtecu miała załatwić sprawę. Nie trafiłem nawet do szpitala, nikt nie wie o mojej próbie. Kolejność tego co chciałbym by mnie spotkało wygląda tak: Zdrowie> Ułożenie się jakoś wszystkiego > Śmierć > dalsze życie w beznadziei jakiej żyje Ludzie ja naprawdę nie chce umierać, ale to życie tak bardzo mnie męczy, stresuje i wykańcza że czasami nie wytrzymuję. Gdybym tylko miał nadzieję że to się kiedyś skończy, że będzie jak dawniej... Ludzkie słowa nic tu nie pomagają..
  13. jasiekpr

    pomocy!

    Mateusz, przeczytałem twoje porady i sorry ale nie wyciągnąłem z niego KOMPLETNIE NIC. Ludzie chyba nie rozumieją natury mojego problemu. Ja też nie. Te słowa które czytam nic nie znaczą, nie motywują mnie, nie mają na mnie żadnego wpływu. Staram się, chce żeby mi coś pomogło ale nic. Wszyscy mówią: nie martw się, myśl pozytywnie lalalaa... Nie Umiem. To nie zależy odemnie. Boże niektórzy mogą tak gadać ale ja mam rację jestem JEDYNY CZŁOWIEKIEM NA ŚWIECIE Z CZYMŚ TAKIM. Boże błagam ratuj mnie ja już długo nie pociągne nie jestem w stanie nic dla siebie zrobić... Zadna praca nad sobą tu nic nie pomaga, przy każdej próbie spokojnego przemyślenia czegokolwiek, mam w głowie mętnik, bombard myśli, wątpliwości na temat wszystkiego. margotz, jest mniej więcej jakiś punkt gdzie to wszystko się zaczęło... Gdy miałem 12 lat miałem bardzo straszny sen. W sumie jeśli chodzi o treść tego snu to wcale nie było to nic strasznego, nie jestem w stanie opisać całego snu mam tylko fragmenty w głowie. No więc pamiętam że była tam moja piwnica, były tam jakieś dziwne lalkowato-karłowate postacie. Powiedziały mi że są uwięzione, lub coś w tym stylu. Nastrój był bardzo mroczny. Pózniej te same postaci na moim ogrodzie a jedna w środku rozmawiająca ze mną. Nie wiem co mi powiedziała, ale w tych postaciach było dużo bólu i nędzy. Sen niby nie straszny i ja też o tym wiem, ale miał on dziwny, przerażający przekaz. Nie jestem w stanie opisać co to było dokładnie. Od tamtego czasu nie patrze na życie tak samo. Wtedy życie jakoś samo szło do przodu nie zauważałem tego, a teraz jakoś... inaczej, odczucia są inne. Od pierwszego snu cały czas przybywały nowe, podobne, równie przerażające. W tym czasie miałem ciężką depresje i lęki. Wszystkie takie odczucia potrafie dokładnie ukryć żeby nikt tego nie widział. Po ciężkiej depresji, ok. 2 miesiące to trwało, utrzymuje się dystymia. Nie jestem dokładnie w stanie określić zaczął się problem który opisuje w tym poście. Może miesiące, rok... nie wiem.
  14. jasiekpr

    pomocy!

    Skąd mam to wiedzieć? Sam nie wiem. Tak naprawdę to w sumie nic o sobie nie wiem. Jestem na tym forum bo szukam odpowiedzi. Spędziłem naprawdę za dużo czasu na głowieniu się nad moimi problemami. Nie mam hobby, przyjaciół i niczego więc spędzam czas na zabijaniu go przed kompem; a jeśli nie to, to zostaje porwany myślami o moich problemach i użalaniu się nad sobą. Jednym słowem im więcej szukam tym mniej znajduje.
  15. jasiekpr

    pomocy!

    No nie wiem stosunki w domu są dość dobre lubie się z rodzicami nie ma picia nie biją mnie no możę w weekend troche popiją ale może coś w tym jest. Rozmowa z ojcem to dla mnie masakra. Wogule za dużo nie rozmawiam z rodziną bo nie jestem rozmowny zbyt. Zawsze gdy rozmawiam z ojcem to ze spuszczoną głową denerwuje się co powiem i chce jak najszybciej skończyć rozmowę. Nie mam pojęcia skąd mogło to się wziąć bo nigdy nie było między nami zle. To znaczy nie było wydarzenia które przewróciło by nasze relacje do góry nogami. Nie było przemocy (no możę dostałem parę razy klapsa jak byłem mały ale to jeszcze nic poważnego). Wiem że to zabrzmi okrutnie ale za bardzo to moja rodzina mnie nie interesuje. Sam się sobie dziwie przecierz włożyli tyle starania we mnie a ja tak im się odpłacam. Z nauką jednym słowem - żałość. Mam zero chęci i motywacji do nauki wiem jakie to ważne ale po prostu nie jestem w stanie się za to zabrać. Ludzie moje życie jest puste! Nie mam przyjaciół i hobby. Kazde zainteresowanie które wybiore po 2 miesiącach mi się nudzi i rzucam je w kąt. Nie mam zainteresowania w przyjazni bo wiem że pielęgnacja jej stanie się dla mnie po jakimś czasie obsesją. Tak samo było z moją pierwszą dziewczyną w wieku 12 lat. To tylko dziecinna miłość a wiecie jaki byłem posrany? Niby ze sobą chodziliśmy ale ja nie byłem w stanie się do niej odezwać słowem. Teraz gdy czasami ją widze to nie jestem w stanie przebywać w jej obecności, cały czas czuje na sobie jej wzrok, pocę się i denerwuje; Nie jestem w stanie spojrzeć jej w oczy. Ale najgorsze jest to że cały czas ją kocham i kocham tylko cieleśnie. Nie interesowała mnie nigdy rozmowa tylko przytulanie i całowanie. To okropne. Teraz nie jestem wsatnie spojrzec na inną kobietę z pożądaniem. A jesli chodzi o pracę nad sobą: Jaka praca? Ja nie umiem pracować! Moje starania spełzną na niczym i ja to wiem. Gdy zacznę pracę nad sobą mój umysł wmówi sobie że ta terapia nie działa i ona na prawdę nie będzie działać. Bo jakie leczenie zadziała gdy się w nie podświadomie nie wierzy? Niektórzy z was powiedzą ''uwierz w to a będzie dobrze"- ale to nie ja wybieram w co wierze. Moge co najwyżej chcieć w to wierzyć ale to nic nie da. Nie panuje nad tym co toczy się w mojej głowie. To choroba wybiera w co mam wierzyć, jak dobrze mi w czymś idzie. To najgorsze co kiedykolwiek mi się przytrafiło. Wiem żę jeśli tego nie zmienię nie zmienię to wyląduje na ulicy. Nie znajde pracy ani nie założe rodziny. Nie wiem co mam robić. Nawet nie wierze że cos moze mi pomóc. -- 30 sty 2012, 18:19 -- Czy ktoś może mieć pomysł co to jest? Moja sytuacja jest naprawdę opłakana... Jeśli psychoterapia nie pomoże to co? Wiem że psychoterapia nic tu nie zdziała bo nie mam wiary w to żę wyzdrowieję, a nawet jeśli wyzdrowieje, to z kąd będe wiedział żę tak? Szaleństwo mam w genach nie wiem co to znaczy być normalnym bo po prostu nie mam porównania.
  16. jasiekpr

    pomocy!

    Ludzie błagam mam 15 lat nie wiem jak możecie mi w tym pomóc ale ja naprawde muszę iść do psychologa! Nie potrafię o tym powiedzieć rodzicą ani nikomu! nie wiem co mam robić. Ja nawet podświadomie nie wierze w to że kiedykolwiek się wyleczę. Psychoterapia to już na pewno nie pomoże bo co niby słowa tu zdziałają? Mój umysł jest jakby przeciwko mnie i wszystkie moje akcje jakby chcą mnie stoczyć jeszcze niżej. Ja sam nieświadomie zaneguje tą całą pomoc jaką dostanę nie rozumiem tej choroby tak jakbym działał przeciwko sobie albo coś siedziało we mnie i za wszelką cenę chciało mnie zniszczyć! Nawet jeśli z terapii wyniknie jakaś nauka to jej efekt potrwa co najwyżej dzień bo potem już ten przekaz wogule nie będzie na mnie działał. Leki są już lepszym rozwiązaniem i być może coś zdziałają ale i w to wątpie. Jak ja wam do cholery zazdroszcze! Może to głupio zabrzmi ale wasze depresje, natręctwa, chęci zabijania to NIC w porównaniu z tym co się ze mną dzieje. Ta choroba żyje za mnie nie mam żadnego panowania nad swym życiem! Czuje uczucia za mnie, przeszkadza mi we wszystkim! Czy to jest dla mnie koniec? czy nie ma ratunku? Boże gdzie jesteś? Gdzie jesteś gdy ludzie jak ja potrzebują pomocy!!! Zycie jak dotąd to jakiś wielki okrutny żart!! Nie chce żyć w ten sposób! Chce być wolny WOLNY. Matko czemu moim narodzeniem ściągnełaś na mnie to przekleństwo! I czemu póżniej wiedząc o tym zostawiłaś mnie samego? Samobójczyni! Tak moja matka powiesiła się gdy miałem 6 lat!! też była chora nie obchodziło ją to jak będe cierpieć niezrozumiany! Czy ta męka się kiedyś skończy? Oddałbym wam wszystko co mam i jeszcze więcej gdyby któryś mi pomógł. WSZYSTKO.
  17. Brawo teraz jak już mu to pięknie rozrysowaliście gość prawdopodobnie nigdy nie pójdzie do tego psychiatry bo jak widzicie on po prostu się boi. Zalecał bym trochę więcej łagodności szczególnie na forum poświęconym takiej delikatnej sprawie jak psychologia.
  18. Dobra, ludzie, poddaje się, Nie ma szans żebym się komukolwiek przyznał. Wstyd i Lęk jest zbyt duży. Teraz nie wiem co mam robić. Jak mam zwrócić na siebie uwagę? Chce żeby to zauważyli! Jak ja mam to niby zrobić? Podchodze i mówię: siema jestem nienormalny? Sorry że sie tak wyrażę ale KURWA MAĆ ja tu z siebie wychodzę! Czuję jaki jestem bezsilny w stosunku do choroby! Szczerze, gorszej choroby na świecie to już chyba nie ma Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego cholerstwa -- 29 gru 2011, 02:25 -- No dobra, jest. Pisałem to pod wpływem impulsu. W każdym razie nie jest to przyjemne.
  19. Wydaje mi się że to co kolega wyżej napisał, sprawdza się. Przeczytałem artykuł o dystymii, i prawie całkowicie do niego pasuje.Skoro już to wiem, to teraz trudniejsza część: chce się wyleczyć, ale jak mam o tym powiedzieć rodzicom? Mam 4 rodzenstwa, a wiecie jakie jest dzisiejsze społeczenstwo. Najmniejszy problem zwiącany w jakimś stopniu z psychologią=całkowite odżucenie. Rodzina, rodzenstwo, i koledzy będą myśleli że jestem szalony i niebezpieczny dla nich. Jeśli nie odżucą mnie, to będą podchodzić z dystansem. Już zbyt długo tkwie w tym stanie i chce zrobić coś by to zmienić. Prosze o radę.
  20. Sam chciałbym wiedzieć czemu tak jest. Moja matka zmarła gdy miałem 6 lat, pózniej znalazł sobie nową kobiete. I co rozumiesz mówiąc czy mnie w tym wspierali? Co niby mogli robić?
  21. Witam mam 15 lat i duży problem, który niszczy moje życie. Chodzi o to że cokolwiek za co się długotrwale biore spełza na niczym. Przytocze kilka przykładów: jakiś czas temu kupiłem sobie gitare i zapisałem na lekcje. Do jakiegos momentu sie uczyłem a potem moje umiejętności stanęły w miejscu. Gdy próbuje ćwiczyc w domu juz po paru porażkach rzucam tym wszystkim i nie ćwicze. Najgorsze jest to że wogule nie mam wiary to żę kiedykolwiek będe umiał grać dobrze. Po paru dniach siadam do tego znowu i robi się błedne koło. Mówie sobie: '' chcesz grać dobrze? chcesz! Musisz ćwiczyć by być dobrym!'' Ale to że sobie to mówie wogule nic nie działa. Trudno to opisać, jak jakby chce, ale z drugiej strony nie chce. Tak jakbym chciał chcieć. Ale ten problem nie odnosi się tylko do gry na gitarze, a do każdej dziedziny mojego życia. Ta sama sytuacja występuje w nauce, sporcie i wszystkim innym. Możecie sobie wyobrazić jak to wygląda. Poza tym mam niską samoocenę i kompletny brak wiary w siebię. PS: mam 15 lat, chłopak.
×