Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boję się mieszkać z mężem we własnym domu


mulx

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

najpierw się przedstawię

jestem kobietą, przed 30-tką, 3 lata po ślubie.

 

Razem z mężem budujemy dom. Nasz wymarzony. Mąż chce żeby był idealny. Ja chcę żeby po prostu był.

 

Mąż od początku jest bardzo nerwowy jak tylko pomyśli o domu, wszystko ma być zrobione idealnie, równiutko, z najlepszych materiałów. Jak widzi że coś jest nie tak, chociaż drobny szczegół, to się bardzo denerwuje, zaczyna chodzić jak oparzony, klnie.

 

W miarę upływu czasu i wzrostu wartości domu dzieje się coraz gorzej. Gdy tylko tam jedziemy, coś dotknę nie tak jak powinnam, coś położę w miejscu innym niż on by położył, powiem nie to co chciałby usłyszeć - zaczyna na mnie wyzywać, że jestem głupia, że wszystko robię nie tak, wrzeszczy, klnie. Nawet w naszym obecnym mieszkaniu nie mogę się wypowiadać na temat domu bo od razu robi się czerwony i się zaczyna... Sugeruję że coś powinno być tak i tak, to od razu się wścieka. Ty się nie znasz, nie wypowiadaj się jak nie wiesz, głupia jesteś, nie chcę cię słuchać. Jak jesteśmy w jakimś towarzystwie i ktoś porusza temat naszego domu to ja zaczynam się denerwować że znowu wybuchnie.

 

Czuję się beznadziejnie, nie cieszy mnie to o czym marzyłam, właściwie to już dawno nie byłam w naszym domu, nawet na chwilę, bo po prostu czuję się tam źle. Dom nie kojarzy mi się z wolnością, jakiej pragnęłam, ale z tymi wszystkimi upokorzeniami jakich doznałam.

 

Mąż po chwili się uspokaja, zachowuje się tak jakby się nic nie stało, jakby nie pamiętał swoich słów. Jak mu tłumaczę że mnie skrzywdził to mówi że nie wie o co chodzi. A ja się trzęsę, chce mi się wymiotować, nie umiem powstrzymać łez.

 

Jak mam pomóc mężowi aby nie był tak przewrażliwiony na punkcie domu?

Jak mam pomóc sobie żeby lepiej znosić jego wybuchy?

Co mam zrobić żeby zacząć się czuć dobrze we własnym domu?

Pomocy :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbuję rozmawiać ale on się tylko bardziej denerwuje. Nazywa mnie histeryczką, chorą kobietą. Przyznaję, że czasem, gdy chcę mu powiedzieć że jest mi źle - boję się. Kiedyś byliśmy w stosunku do siebie bardziej otwarci, teraz, gdy konflikt wisi w powietrzu - częściej milczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedz mu, że jak tak dalej będzie to sam w nim zamieszka.

 

A jeśli ten pomysł mu się spodoba? Skoro uważa że ma złą żonę to pewnie by się ucieszył...

 

btw: na pewna rozmowa nas czeka, jeśli nie mój monolog, w każdym razie myśl o tym że pewnie niedługo będziemy znów tam jechać, a niedługo zamieszkamy, powoduje u mnie dreszcze i nie tylko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matko... jakbym widziała starszą wersję mojego partnera. Mam bardzo podobny problem. G., kiedy ja próbuję zrobić coś na czym on myśli, że zna się lepiej (a nie zawsze tak jest), to od razu się zaczyna "daj to! daj! zostaw! czekaj ja to zrobię!" i mnie popycha żebym się odsunęła. Myślę sobie wtedy - koleś wyluzuj, to tylko zawiązywanie worka na śmieci... (autentyczny przykład). U Ciebie pewnie jest podobnie, tylko sprawa o wiele większej wagi, wiec i zachowania bardziej nasilone.

 

 

Tak czy inaczej, jeżeli byś się zastanawiała: Nie jesteś chorą kobietą ani histeryczką! Racja jest po Twojej stronie bez dwóch zdań!

 

Poza tym nie wydaje mi się, że masz się uczyć znosić jego wybuchy. To, co on robi jest złe, więc dlaczego Ty masz to znosić? Ja widze takie rozwiązania (których oczywiście sama nie stosuję, bo łatwiej to radzi się komuś innemu :D):

- powiedz mu, że nie możesz tak żyć, i że nie masz zamiaru znosić jego humorów. W związku z tym niech coś z tym zrobi albo niech spada i dręczy kogoś innego.

- idź z nim na terapię. Może okaże dobrą wolę i zacznie POWAŻNIE pracować nad swoim charakterem.

 

Nie wiem czy to, co napisałam ma sens, ale jedno jest pewne - współczują i trzymam Twoją stronę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej dziewczyny,

prawda jest taka ze to Wasi partnerzy mają bardzo poważne problemy ze sobą które wyładowywuja na Was.Wstydzą sie tego wiec chcą Was obarczyć za to winą,mówią ze to Wy jesteście chore...A to nie prawda! W moim zwiazku przez pewien czas było podobnie (teraz tez bywa/czasami) ,ale przeprowadziłam poważną rozmowe (po której zapadła cisza na długooo :pirate: ) ,postawiłam ultimatum=albo idzie do psychiatry po poradę albo się rozstajemy bo ja "wysiadam",mowię pas i koniec. Myślał długo,mowił ze to ja powinnam pójśc do pschiatry (to chyba oczywiste ze tak mówił :lol: ) ale go przekonałam zeby jednak on również poszedł ,ze jesli NIC mu nie jest to psychiatra nie przepisze mu leków 8) Okazało się ze ma depresje/nerwice :( . O kiedy bierze leki jest duzoooo lepiej ale nadal nie idealnie,powinien iść równiez na psychoterapię ale on do tego dopiero dojrzewa,a ja daje mu czas, bo juz teraz jest prawie "normalny" ;):mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matko... jakbym widziała starszą wersję mojego partnera. (...) to od razu się zaczyna "daj to! daj! zostaw! czekaj ja to zrobię!"

 

No mój nie mówi "Daj to, zostaw," przypuszczam że nie chce się skompromitować. Mój tylko mówi że to co robię - robię źle, używając przy tym epitetów. Gdy mu daję żeby sam zrobił - burczy coś pod nosem, odwraca się i jest zły albo mówi że tego wcale nie trzeba robić. W każdym razie zazwyczaj nie potrafi pokazać że zrobiłby to lub powiedział lepiej (wyjątkiem są takie chwile jak poniżej). Ja robię bardzo dużo w domu i wokół domu, nie wszystko robię dobrze, wszak nie myli się tylko ten co nic nie robi. A czepia się nawet o naprawdę drobne sprawy:

Kiedyś życie takie nie było - na "starych śmieciach", gdzie wszystko było można. W nowym domu nawet źle czasem patrzę. Za głośno oddycham (?!), mówię same głupoty i w ogóle wszystko robię źle.

Ostatnio mnie nawyzywał bo nie potrafiłam zamknąć (źle wyprofilowanych!) drzwi. Machał rękoma, wrzeszczał, w końcu sam z wielkim hukiem zamknął. "Co ty głupia jesteś że nawet jeb%$ drzwi nie potrafisz zamknąć? Ile razy %$& trzeba ci powtarzać jak się drzwi zamyka? Wszystko robisz źle, nie wiem co się z tobą dzieje!!!" Ja odparłam że zachowuje się tak jakby sam wszystko robił dobrze. Powiedział - "idź stąd". A że świadków mieliśmy a ja nie mogłam powstrzymać łez - poszłam na dłuuugi spacer. Jak wróciłam - długo ze sobą nie rozmawialiśmy, wieczorem zachowywał się jakby się nic nie stało.

 

Na psychoterapię nie pójdzie, na pewno nie wtedy kiedy ja go o to poproszę. Jak mu powiem "idź do lekarza bo widzę że chory jesteś" to nawet gdyby już nie mógł oddychać do lekarza by nie poszedł - bo to ja mu mówiłam że powinien iść. Z resztą on uważa się za człowieka w porządku - i bardzo szybko zapomina wszelkie złe słowa które wypowiada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mulx,mój mąz tez jest 'najmądrzejszy na świecie ' :lol::mrgreen: ,ale po ultimatum albo my (mamy córkę) albo koniec ,wybrał jednak nas czyli wizyte u psychiatry.

Jesli jest tak jak mówisz,ze mąż nie daje sobie NIC powiedziec ,co nie jest po jego mysli ,to z nim juz jest bardzoooo zle :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mulx Twój mąż jest po prostu podjarany tym, że buduje dom, dlatego tak reaguje. Myślę, że z czasem przejdzie mu ta fascynacja i ochłonie. Mój ojciec ma podobny charakter, ciągle jest niezadowolony choćby nie wiem jak było zrobione, nigdy nie pochwali ale często skomentuje ale już przywykłem do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×