Skocz do zawartości
Nerwica.com

mulx

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mulx

  1. Myślałaś o terapii? No poznawczo- behawioralnej?
  2. mulx

    Nutki w głowie

    Dawno mnie tu nie było Zatem witajcie, piszę w dziale nerwica natręctw choć nie do końca wiem czy to jest to. Mam czasem tak że napinam mięśnie lub ruszam jakaś częścią ciała według rytmu który mam w głowie. Dziś na przykład w głowie na przemian wysokie i niskie dźwięki i na przemian mrużę lewą powiekę, potem prawy kącik ust, jeśli "nutki" są te same to oba kaciki, czasem marszczę nos jak dźwięk wyższy o pół tonu... Albo zaciskam prawą stronę szczęki i lewą na przemian albo w jakimś rytmie lewą lewą prawa lewa lewą prawa i to tak długo aż szczęka boli. Czasem wydaję cichy wdech, świst, wydając cicho wyższy dźwięk i wypuszczam wydając ciszej niższy. Cały dzień wymyślona muzyka w głowie. 2-3 nutki. Mam nerwicę lękowa, biorę Elicea 10 mg ale ze względu na możliwe problemy z sercem - biorę obecnie 5 mg, jak brałam 10 mg to tego nie zauważyłam. Zauważyłam natomiast że po całym dniu tych "tików kontrolowanych" pobolewa mnie głowa. Ludzie mówią że mam tiki nerwowe ale one są chyba mimowolne a te moje ruchy są związane z tymi dźwiękami w głowie... Czy to się jakoś nazywa? Miał ktoś i się tego pozbył?
  3. No mój nie mówi "Daj to, zostaw," przypuszczam że nie chce się skompromitować. Mój tylko mówi że to co robię - robię źle, używając przy tym epitetów. Gdy mu daję żeby sam zrobił - burczy coś pod nosem, odwraca się i jest zły albo mówi że tego wcale nie trzeba robić. W każdym razie zazwyczaj nie potrafi pokazać że zrobiłby to lub powiedział lepiej (wyjątkiem są takie chwile jak poniżej). Ja robię bardzo dużo w domu i wokół domu, nie wszystko robię dobrze, wszak nie myli się tylko ten co nic nie robi. A czepia się nawet o naprawdę drobne sprawy: Kiedyś życie takie nie było - na "starych śmieciach", gdzie wszystko było można. W nowym domu nawet źle czasem patrzę. Za głośno oddycham (?!), mówię same głupoty i w ogóle wszystko robię źle. Ostatnio mnie nawyzywał bo nie potrafiłam zamknąć (źle wyprofilowanych!) drzwi. Machał rękoma, wrzeszczał, w końcu sam z wielkim hukiem zamknął. "Co ty głupia jesteś że nawet jeb%$ drzwi nie potrafisz zamknąć? Ile razy %$& trzeba ci powtarzać jak się drzwi zamyka? Wszystko robisz źle, nie wiem co się z tobą dzieje!!!" Ja odparłam że zachowuje się tak jakby sam wszystko robił dobrze. Powiedział - "idź stąd". A że świadków mieliśmy a ja nie mogłam powstrzymać łez - poszłam na dłuuugi spacer. Jak wróciłam - długo ze sobą nie rozmawialiśmy, wieczorem zachowywał się jakby się nic nie stało. Na psychoterapię nie pójdzie, na pewno nie wtedy kiedy ja go o to poproszę. Jak mu powiem "idź do lekarza bo widzę że chory jesteś" to nawet gdyby już nie mógł oddychać do lekarza by nie poszedł - bo to ja mu mówiłam że powinien iść. Z resztą on uważa się za człowieka w porządku - i bardzo szybko zapomina wszelkie złe słowa które wypowiada.
  4. Pewna osoba bardzo mi bliska jest w bardzo podobnej sytuacji, różni się tylko ilość razy odchodzenia żony od męża, a tak to nawet terminy się pokrywają. Kobieta robi mu wodę z mózgu, raz mówi że z kimś jest, raz że nie, też historia z ciążą i nie ciążą... Widzimy że facet już jest na krańcu wytrzymałości więc radzimy mu: już przyjdzie pozew rozwodowy to się rozwiedźcie (mimo iż zawsze uważaliśmy ich za idealnie dobraną parę). Będzie miał chłopak spokój a tak to same nerwy i niepewność. Walczył długo, zawzięcie i nic to nie dało. Żal było patrzeć jak się facet męczy. Tylko w tej znanej mi historii kobieta mimo iż zdradza męża, też podobno zaszła z nim w ciążę - to nie czuje się ani trochę winna, zero skrupułów. Od początku nie dawała ani cienia nadziei. Tragedia. Nigdy nie poznałam kogoś tak bardzo pozbawionego uczuć. W tej chwili już w ogóle nie myśli o powrocie, chociaż obecny facet też nie chce z nią być. Tak samo jak przytoczony przeze mnie mężczyzna, sam będziesz pewnie wiedział kiedy już nie będzie sensu walczyć, będziesz też pewnie czuł czy masz jeszcze jakąś szansę. Życzę Ci żeby Twoja żona chciała jeszcze spróbować. Jeżeli macie oboje jeszcze chociaż odrobinę siły walczyć to uważam że warto próbować. A teściowej powiedz żeby się nie mieszała.
  5. A jeśli ten pomysł mu się spodoba? Skoro uważa że ma złą żonę to pewnie by się ucieszył... btw: na pewna rozmowa nas czeka, jeśli nie mój monolog, w każdym razie myśl o tym że pewnie niedługo będziemy znów tam jechać, a niedługo zamieszkamy, powoduje u mnie dreszcze i nie tylko.
  6. Próbuję rozmawiać ale on się tylko bardziej denerwuje. Nazywa mnie histeryczką, chorą kobietą. Przyznaję, że czasem, gdy chcę mu powiedzieć że jest mi źle - boję się. Kiedyś byliśmy w stosunku do siebie bardziej otwarci, teraz, gdy konflikt wisi w powietrzu - częściej milczymy.
  7. Witam, najpierw się przedstawię jestem kobietą, przed 30-tką, 3 lata po ślubie. Razem z mężem budujemy dom. Nasz wymarzony. Mąż chce żeby był idealny. Ja chcę żeby po prostu był. Mąż od początku jest bardzo nerwowy jak tylko pomyśli o domu, wszystko ma być zrobione idealnie, równiutko, z najlepszych materiałów. Jak widzi że coś jest nie tak, chociaż drobny szczegół, to się bardzo denerwuje, zaczyna chodzić jak oparzony, klnie. W miarę upływu czasu i wzrostu wartości domu dzieje się coraz gorzej. Gdy tylko tam jedziemy, coś dotknę nie tak jak powinnam, coś położę w miejscu innym niż on by położył, powiem nie to co chciałby usłyszeć - zaczyna na mnie wyzywać, że jestem głupia, że wszystko robię nie tak, wrzeszczy, klnie. Nawet w naszym obecnym mieszkaniu nie mogę się wypowiadać na temat domu bo od razu robi się czerwony i się zaczyna... Sugeruję że coś powinno być tak i tak, to od razu się wścieka. Ty się nie znasz, nie wypowiadaj się jak nie wiesz, głupia jesteś, nie chcę cię słuchać. Jak jesteśmy w jakimś towarzystwie i ktoś porusza temat naszego domu to ja zaczynam się denerwować że znowu wybuchnie. Czuję się beznadziejnie, nie cieszy mnie to o czym marzyłam, właściwie to już dawno nie byłam w naszym domu, nawet na chwilę, bo po prostu czuję się tam źle. Dom nie kojarzy mi się z wolnością, jakiej pragnęłam, ale z tymi wszystkimi upokorzeniami jakich doznałam. Mąż po chwili się uspokaja, zachowuje się tak jakby się nic nie stało, jakby nie pamiętał swoich słów. Jak mu tłumaczę że mnie skrzywdził to mówi że nie wie o co chodzi. A ja się trzęsę, chce mi się wymiotować, nie umiem powstrzymać łez. Jak mam pomóc mężowi aby nie był tak przewrażliwiony na punkcie domu? Jak mam pomóc sobie żeby lepiej znosić jego wybuchy? Co mam zrobić żeby zacząć się czuć dobrze we własnym domu? Pomocy
×