Witam,
najpierw się przedstawię
jestem kobietą, przed 30-tką, 3 lata po ślubie.
Razem z mężem budujemy dom. Nasz wymarzony. Mąż chce żeby był idealny. Ja chcę żeby po prostu był.
Mąż od początku jest bardzo nerwowy jak tylko pomyśli o domu, wszystko ma być zrobione idealnie, równiutko, z najlepszych materiałów. Jak widzi że coś jest nie tak, chociaż drobny szczegół, to się bardzo denerwuje, zaczyna chodzić jak oparzony, klnie.
W miarę upływu czasu i wzrostu wartości domu dzieje się coraz gorzej. Gdy tylko tam jedziemy, coś dotknę nie tak jak powinnam, coś położę w miejscu innym niż on by położył, powiem nie to co chciałby usłyszeć - zaczyna na mnie wyzywać, że jestem głupia, że wszystko robię nie tak, wrzeszczy, klnie. Nawet w naszym obecnym mieszkaniu nie mogę się wypowiadać na temat domu bo od razu robi się czerwony i się zaczyna... Sugeruję że coś powinno być tak i tak, to od razu się wścieka. Ty się nie znasz, nie wypowiadaj się jak nie wiesz, głupia jesteś, nie chcę cię słuchać. Jak jesteśmy w jakimś towarzystwie i ktoś porusza temat naszego domu to ja zaczynam się denerwować że znowu wybuchnie.
Czuję się beznadziejnie, nie cieszy mnie to o czym marzyłam, właściwie to już dawno nie byłam w naszym domu, nawet na chwilę, bo po prostu czuję się tam źle. Dom nie kojarzy mi się z wolnością, jakiej pragnęłam, ale z tymi wszystkimi upokorzeniami jakich doznałam.
Mąż po chwili się uspokaja, zachowuje się tak jakby się nic nie stało, jakby nie pamiętał swoich słów. Jak mu tłumaczę że mnie skrzywdził to mówi że nie wie o co chodzi. A ja się trzęsę, chce mi się wymiotować, nie umiem powstrzymać łez.
Jak mam pomóc mężowi aby nie był tak przewrażliwiony na punkcie domu?
Jak mam pomóc sobie żeby lepiej znosić jego wybuchy?
Co mam zrobić żeby zacząć się czuć dobrze we własnym domu?
Pomocy