Skocz do zawartości
Nerwica.com

Powitanie


w.d.

Rekomendowane odpowiedzi

Mam nadzieję znaleźć na tym forum odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Nie ukrywam,że bardzo potrzebuję wsparcia w kwestii : skąd czerpać siły do życia.

Nie jestem już młoda.Od wielu lat leczę się na depresję. A właściwie jestem szpikowana przeróżnymi lekami antydepresyjnymi i poza tym nic ze strony lekarza się nie dzieje. Poprawy dłuższej nie ma i już nie mam żadnej nadziei na zmianę mojej sytuacji życiowej.Skłąda się na to wiele uwarunkowań i czynników najczęściej ode mnie niezależnych.

Pomimo codziennego brania leków od ponad 20! lat poprawy nastroju i chęci do działania są epizodyczne.

Nie mam już żadnej siły do walki z przeciwnościami losu, do "wzięcia spraw w swojej ręce".

W przeszłości - odległej, popełniłam błąd i zbieram jego owoce.Straszne,destrukcyjne, nie do naprawienia i przeskoczenia.

Bardzo źle wiedzie mi się pod każdym względem. Jestem od lat samotna, z konieczności i wyboru, stara, już nie chcę i nie potrafię zaufać ludziom w realu-zbyt wysoką cenę zapłąciłam za szczerość,naiwność,zaufanie.

Nie mam już siły. Jestem bliska zupełnego załamania, poddania się na dobre.

Skąd czerpać siły do życia kiedy nie mam możliwości pod żadnym względem cokolwiek zmienić.

Brak nadziei i brak oparcia w kimkolwiek, obce środowisko /wiele razy się przeprowadzałam z pewnych powodów/, niechęć do wzystkich i wszystkiego a największa do samej siebie.

Czuję się jak wyciśnieta cytryna. Jestem na dnie studni i nie ma nikogo, kto rzuciłby linkę. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w.d. witaj, ja też od niedawna zadamawiam się na forum. Nie wiem czy Ci to coś pomoże, wszak to wiedza powszechnie znana, ale w czasie depresji człowiek skupia się na beznadziejności i tak postrzega swój świat. Ja ze względu na marne możliwości osobiste dostrzegania jasnych stron życia często oddaję się drobnym codziennym przyjemnościom, co każdemu gorąco polecam, bo to nie jest ani jakieś wyzwanie w sferze emocjonalnej ani nie wymaga przełamywania się do podejmowania działań, przed którymi się bronimy ani nie utwierdza mnie w przekonaniu, że np. nigdy więcej nie będę mogła czegoś poczuć lub tym bardziej (o zgrozo) okazać. Świat jest jakby poza moim zasięgiem, ok. Staram się nie myśleć o tym i relaksuję się. Zrobię sobie kubek czekolady i oglądam jakimś film, leżę i słucham muzyki, późnym wieczorem wychodzę na spacer itd... Wiem, że to nie jest nawet substytut dobrego samopoczucia i marna porada, ale w złej chwili oddanie się drobnej przyjemności często odwraca uwagę od oddawania się złym stanom:) Też jak Ty mam takie wrażenie, że mi młodość uciekła, że nie mam nikogo bliskiego, nic mnie nie czeka itd... Innego "sposobu" na "chandrę" nie mam i trzymam kciuki za Ciebie. Na szczęście okoliczności życiowe nie są statyczne, jeszcze wiele Cię czeka, częściowo zależy to od Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Jestem tu od dziś....mam chyba taki sam problem:( ja nawet nie wiem co mam napisać,w głowie pustka ,a chciałabym pomocy...czy sama mogę sobie z tym poradzić? znajomi mówią że nie,że do tego jest również potrzebna pomoc otoczenia w którym żyję.Ja z doświadczenia wiem że tej pomocy raczej mieć nie będę. Co robić w takim razie? Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, też bylam w takiej sytuacji jak Wy, bez możliwości wypowiedzenia tego co czuję i bardzo samotna. Zawsze myślalam że trzeba być silnym i radzić sobie samemu i nie zawracać nikomu glowy wlasnymi problemami. Uzanawalam to za żalenie się. I przeciez stanu mojego umysłu nikt nie zrozumie. Nawet moja mama dowiedziala się o mojej chorobie dopiero po roku. Przez jakiś czas szukałam w necie osób, z ktorymi mogłabym pogadać. I znajdowałam. Okazalo się że komuś obcemu łatwiej mi było opowiedzieć o tym, jak się czuję. I przypadkiem trafilam też na kogoś , kto stał mi sie bliższy niż inni. :D Problemy pozostały, bo moja sytuacja życiowa nie ma szans na szybkie zmiany, ale możliwość przytulenia się do kogos (przyjaciela) daje dużego kopa. Nie wiem czy to pociecha dla Was, ale życie nie jest jednostajne i przynosi czasami jakieś pozytywy. Z depresją walczę już trochę i ktoryś raz z kolei, jestem na lekach. Chcialam tylko Was troszkę pocieszyć. ;)Jeśli sie nie udalo to przepraszam. Serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×