Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Dokladnie! od nas zalezy jak się bedziemu czuć!!! :) Taka prawda.

nova_2013, a czytałas "Potega Podswiadomosci" ? Jak nie to polecam, tam tez sa podobne historie, jak nasza podswiadomosc wplywa - wlasnie na nasze zdrowie, na to jak nam sie wiedze w zyciu itd. I ze organizm sam jest zdolny nawet do samoleczenia, tylko musimy mu na to pozwolic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a pewnie, ze czytalam ! Te ksiåzke napisal Joseph Murphy. Pamietam z niej jak opisywal pewnego faceta, ktoremu nakleil na szyi zwykly znaczek pocztowy i powiedzial mu, ze bol przejdzie. Oczywiscie facet byl przeswiadczony, ze to jakis super plaster z substancjå przeciwbolowå. Te ksiåzke czytalam chyba ze trzy razy. Wysmienita ksiåzka bo mozna czytac rozdzialy losowo w zaleznosci od swoich potrzeb. Ksiåzka godna polecenia kazdemu kto zaczyna wåtpic w siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj mialam akcje... zgubilam sie na autostradzie :) Costam nowego pobudowali, slonce swiecilo tak, ze nie widzialam co jest na tabliczkach, no i wjechalam gdzie nie trzeba... nie mialam pojecia gdzie jade, gdzie jestem i jak zawrocic :-/ Oczywiscie zaczal sie lekki nerw, bo autostrad tak czy siak nie lubie, a jak jeszcze wiem, ze jade nie wiadomo gdzie (ale na pewno nie w strone domu) to juz w ogole :) Ale jakos opanowalam sytuacje, i wrocilam.

 

Z kolei wczesniej bylam w centrum handlowym. I nie wiem... no ja nie moge tam wytrzymac. Jakos tak wszystko swieci, te swiatla, podlogi - mi az cos w glowie sie dzieje. NAwet nie to, że taka typowa panika, ale takie wrazenie raczej - jakbym miala zaraz zwariowac, stracic swiadomosc... Dziwne to jest.. i wkurza mnie, bo nie moge normalnie sboie na shopping isc :( Potem podjechalam do takiego mniejszego centrum, gdzie nie bylo swietlowek tylko normlane oswietlenie i zupelnie inaczej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gratuluje nerwa ! Dalas rade opanowac lekki strach i zapobiec panice. To SUPER umiejetnosc i wlasnie chce sie jej nauczyc.

Milo robi sie na serduchu jak czytam o kolejnych malych kroczkach do przodu. Sukces innych wprawia mnie w podziw i chec walki o siebie.

 

BRAVO nerwa :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, dzieki!!!! :)

No fajne to jest o tyle, ze nie boje sie drugi raz tego zrobic, bo wiem, ze nawet jak zacznie się jakis lęk, to przejsc moze szybko i nic mi nie bedzie. Im wiecej takich sytuacji tym bardziej czlowiek nabiera pewnosci.

Chociaz powiem Ci, ze mi dużo daje samochod... za granica nie mam na codzien samochodu i jest duzo gorzej - wieksza agorafobia :( A po przyjezdzie do Polski, jak sobie jezdze wszedzie gdzie chce, to jakos duzo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nawet do centrum oddalonego o 400 metrow podjezdzam samochodem bo sama boje sie wyjsc z domu. I ciekawe bo przewaznie w samochodzie lapiå mnie ataki, ale to sie tyczy tylko dluzszych tras. Pewnie tutaj takze dziala podswiadomosc bo czuje sie bezpieczniej w samochodzie niz bez niego, ale to wynika chyba z unikniecia "robienia z siebie widowiska" w trakcie atakow. Sama nie wiem.... wole chyba osunåc sie w samochodzie na fotelu niz upasc na chodniku i tym sposobem zwrocic uwage przechodniow. Musze o tym pogadac z psychiatrå.

 

-- 28 gru 2013, 18:51 --

 

czy zaglådala do nas dzisiaj pika30 ? Wczoraj wspomniala, ze idzie do bioenergoterapeuty. Ciekawa jestem jak sie czuje po zabiegu,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, masz racje, cos z tym robieniem widowiska jest :) Ja w ogole w samochodze czuje sie czasem "jak w domu". I jakos nie mam takiego poczucia, ze jestem sama gdzies daleko. I tez jak samochod jest to wiadomo, ze w miare szybko mozna sie dostac do domu :) Chociaz niestety, czasem - korki czy cos, i też mogą być problemy :) Ale i tak wole samochod mimo wszystko.

 

A pika30 nie wiem czy byla, moze na Zjednoczonych Stanach, ale tam tak szybko lecą wątki, ze jak wchodze po jakims czasie to nie jestem w stanie ogarnac ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że się w trącę w dyskusje, ale chciałbym opowiedzieć swoją historię...

 

Mam 24 lata, stany lękowe mam od paru lat, dokładnie ilu? Powiedzmy trzech. Nie dawałem rady jeździć autobusami, nie mogłem chodzić po sklepach, stać w kolejkach, na dyskotekach było ciężko, egzaminy w szkole - chęć wybiegnięcia z klasy z powodu lęku (myślałem, że zaraz zemdleję, nie wiem, umrę, cokolwiek). Zacząłem zagłębiać się w temat i znalazłem coś takiego jak agrofoboia - no idealnie, znalazłem dokładnie to co mi dolega! Dostałem jakieś dwie pozycje do poczytania, ale jestem takim człowiekiem, że śmieszy mnie coś takiego, muszę dać sam rade, bo jak nie dam sam to nikt mi nie pomoże, no, ale nic... Postanowiłem przeczytać książkę, oczywiście nie dokończyłem do końca, ale zrozumiałem mniej więcej sens tej lektury - tolerować lęki, przyzwyczaić się, nie być złym, że to mnie akurat spotyka, nie mięć do siebie pretensji, starać się zrozumieć. Lęki jako tako ustąpiły, mogłem jeździć autobusami, w sklepach było ok, kolejki przy kasach już tak nie stresowały, przyszła jakąś poprawa (na pewno nie po książce) ale nie w 100%, chociaż przyznam, że było na prawdę ok. Jednak jak to w życiu bywa, kolorowo ciągle być nie może :) Od niedawna znowu jest źle, mogę nawet powiedzieć, że gorzej bo wszystko to spotyka mnie w domu, kiedy siedzę w pokoju/leże już w łóżku, do tego mam bule/pulsowania/migotania (nie wiem jak to nazwać) po lewej stronie głowy, ciśnienie mi raczej skacze, serce szybciej bije, wiadomo - myślę, że zaraz p*******e na zawał albo nie wiem na co, mieszkam póki co z matką i ojczymem, ale nie chce jej martwić na noc, ona również przechodziła przez nerwice, jest kobietą po przejściach i nie chce jej na noc martwić, w ogóle nie chce jej martwić bo sama ma wystarczająco kłopotów. Dodam do tego, że palę papierosy i dzisiaj i wczoraj przy paleniu ta głowa mi się odzywała i lęki, że zacząłem sobie wkręcać, że to od tego, pewnie tętniak albo guz mózgu i dziś zapaliłem jednego papierosa bo oczywiście w trakcie znów mnie dopadło (z jednej strony dobrze, może uda się rzucić). Także tak to mniej więcej wygląda, w baaardzo dużym skrócie. Zamierzam pójść do lekarza, bo przyznam, że mówiłem sobie, że żadna chemia itp, ale powoli mam tego dosyć bo niegrzecznie pisząc bardzo mnie to wk****a, młody człowiek, a funkcjonować do końca nie można, wiadomo, że to nie jest najgorsze co nas może spotkać, ale jeżeli można z tym walczyć to taką walkę chyba trzeba podjąć, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj zwyklyczlowiek rozgosc sie.

Ciesze sie, ze trafiles do nas i piszesz o swoim problemie. Pytanie tylko, dlaczego tak dlugo zwlekales skoro masz objawy juz 3 lata ? Wlasnie wtedy powinienes zglosic sie do lekarza psychiatry. Antydepresanty pomogå Tobie zniwelowac meczåce Cie doznania ale pomysl tez o psychoterapii.

Tak, wiem, ze poczåtki nie så latwe i najpierw nastepuje szok z ktorym musimy sie oswoic ( podobnie jak ja gdy po wielu wedrowkach po lekarzach specjalistach dotarlo do mnie, ze nie mam ani guza mozgu, ani bialaczki ani raka itp. ), po jakims czasie nadchodzi uczucie pogodzenia sie z chorobå i zaakceptowania nerwicy, strachu, obawy przed przyszlosciå itp. Zwroc sie do lekarza, ktory dobierze Tobie odpowiednie farmaceutyki i zlagodzi dolegliwosci. Poza psychoterapiå czy cwiczeniami relaksujåcymi dobrym zajeciem jest odwrocenie swojej uwagi od choroby a wiec albo poprzez rozmowy na forach, graniem na jakims instrumencie, sportem, sluchaniem ulubionej muzyki i regularnym snem jak i odpowiednim odzywianiem.

 

Ja osobiscie tez dopiero zaczelam kuracje i pomimo przekroczonej juz 40-ki po raz pierwszy spotkaly mnie ataki paniki. Ale jestem osobå optymistycznå i bardzo chcåcå wyjsc z choroby. Moje zycie dorosle i dziecinstwo bylo poukladane i dotychczas takie jest (!), rodzina, praca, stabilizacja finansowa i PANK - cos peklo ! Gdzie, kiedy i dlaczego to moje nieustanne pytania. Nie przeszlam zadnej traumy.

 

Glowa do gory Zwykly ! Pamietaj, ze w grupie zawsze razniej i latwiej pokonac strach. Tutaj nawzajem dzielimy sie naszymi doswiadczeniami i wspieramy na duchu. Jak juz troche ogarniesz to cale forum psychologiczne to pewnie znajdziesz inne interesujåce Ciebie wåtki. No i musze stwierdzic, ze tutaj panuje ciepla atmosfera, nikt nikogo nie ocenia i nie przekresla. Låczy nas wszystkich jeden wspolny cel - wyjsc z choroby.

 

Zycze Tobie pogody ducha Zwykly, pomimo Twojego nastroju. Uzbroj sie w cierpliwosc i pokore podczas walki bo ta choroba wymaga dosc dlugiego czasu. Ale nie zalamuj sie, så tutaj osoby od kilku ladnych lat i do dzis sobie radzå. Z tå chorobå da sie zyc, nalezy tylko szukac sposobow na ujarzmienie i wyciszenie nieprzyjemnych objawow, a z drugiej strony wierzyc, ze powrocimy do pelni zdrowia bo to takze mozliwe i wykonalne.

 

Trzymam kciuki Zwykly i prosze, nie daj sie poniesc emocjom. W walce z chorobå pomaga jedynie spokoj, akceptacja i zrozumienie dla samego siebie :great:

Buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj zwyklyczlowiek

 

Widzisz, ja myślałem, że to chwilowe, że może spowodowane jest jakimś stresem, jakimś etapem w życiu, mówiłem sobie - eee tam, to przejdzie, co ja sobie wmawiam itp. Też żałuję, że dopiero teraz "dojrzałem" lub może pogodziłem się z tym, że sam mogę sobie pomóc, ale do końca nie będę potrafił rozwiązać tego problemu i musi mi w tym ktoś pomóc. U mnie akurat dzieciństwo nie było zbyt ciekawe, brak ojca, a jeżeli był to pił, bił i tak w kółko, praktycznie go nie znam, kojarzy mi się jedynie ze złymi rzeczami, oprócz może kupienia "super ludzika", któregoś razu w sklepie z zabawkami... Może dla tego też jestem silnym człowiekiem (tak mi się wydaje, ale wzruszyć też się jest łatwo w jakiejś konkretnej sytuacji) Na co dzień nie jestem nerwowy, spokojna głowa :) Jestem raczej spokojnym człowiekiem, może nie jakimś wariatem, szalonym i tryskającym wesołym humorem, ale na pewno nie jestem typem osoby co się użala nad sobą, chodzi smutna itp. tutaj akurat nie mam problemu jakiegoś dołka czy czegoś w tym stylu. Szczerze przyznam, że te ataki nastąpiły podobnie jak u Ciebie - od tak, raptem, ale może to jest spowodowane przeszłością, matka też miała poważne problemy z nerwicą (może to jakieś dziedziczne?), jest "wyleczona", ale do dzisiaj widzę jak panikuje jak czegoś szuka bo myśli, że gubiła np. portfel czy telefon, to chyba niestety ciągnie się całe życie, chociaż pewnie zależy też od charakteru. Także nie zamierzam się załamywać, nic z tych rzeczy, zamierzam walczyć i to twardo i bez żadnych skrupułów dla tej bezczelnej i złej nerwicy, już ja jej pokaże kto kogo ma się "bać" :) Po nowym roku albo po weekendzie poszukam odpowiedniego lekarza (domyślam się, że ma być to psychiatra) i pójdę wytłumaczyć mu swój problem, czas coś z tym robić bo i tak późno zaczynam jak zauważyłaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj w nocy miałem podobnie, zacząłem robić brzuszki i "nożyce" jakoś mnie to uspokajało, ogólnie zauważyłem, że wysiłek fizyczny pomaga, ale kurde potem znów to wracało po chwili aż się nie zmęczyłem na dobre i zasnąłem, spróbuj, może akurat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze na zachete powiem Ci zwykly , ze ja tez sama bardzo chcialam sobie pomoc i unikalam drogi do psychiatry ponad rok !

Jak sie pojawil pierwszy moj atak paniki w lutym to wzielam wolne z pracy na 2,5 miesiåca i w tym czasie solidnie odpoczelam. Z natury jestem pracoholikiem a na urlopie bylam z jakies 12 lat temu. Podczas dlugiego wolnego czasu zaczelam cwiczyc, chodzic 3x dziennie na spacery 45-minutowe ze swoimi pieskami i chodzilam na masaze. Przeszlo ! Ale w listopadzie pojawily sie kolejne ataki paniki i ostatni dal mi tak popalic, ze stwierdzilam iz moje zmagania nie przejdå gladko, potrzebuje wiec pomocy fachowca. I tak trafilam w ostatecznosci do psychiatry i zaczelam brac tabletki. Od 10 stycznia zaczynam terapie behawioralnå i to w niej pokladam najwieksze nadzieje na wyleczenie sie z choroby.

 

Dodatkowym czynnikiem bardzo zle na mnie wplywajåcym jest aura jaka panuje w Szwecji. Mieszkam w Stockholmie i choc pokochalam to miasto i kraj calym swoim sercem od od jakis paru lat zauwazylam, ze coraz gorzej sie czuje w okresie jesienno-zimowym. Kto wie, moze jakbym zaczela jakås terapie swietlnå z 5 lat temu to uniknelabym obecnych atakow paniki. Moglam zareagowac kilka lat wczesniej ale zbagatelizaowalam swoje samopoczucie i teraz mam za swoje.

 

Najwazniejsze, ze sie nie poddaje, odszukalam tutejsze forum, czytam ksiåzki wzmacniajåce moj optymizm, zapisalam sie na yoge i staram sie eliminowac stresujåce czynniki. Od kilku dni pomimo paskudnej i pochmurnej pogody wstaje z usmiechem na twarzy wyobrazajåc sobie, ze swieci sloneczko i widze blekitne niebo. Podswiadomie wiem takze, ze juz teraz z kazdym dniem przybywa swiatla dziennego, a to napawa mnie jeszcze wiekszym optymizmem. I pewnie znow na wiosne zniknå wszystkie ataki. Powinnam zaczåc sie marwtic jak sobie poradze w nastepnym polroczu kiedy to juz we wrzesniu dajå mi sie we znaki krotsze dnie. Ale nic sobie z tego nie robie :yeah: Po co sie zamartwiac na przyszlosc ??? Lepiej myslec, ze bedzie dobrze bo juz samo dobre nastawienie sprawia, ze latwiej nam poradzic sobie z problemami.

 

Zmykaj do specjalisty zwykly i daj znac. My martwimy sie o wszystkich, ktorzy do nas trafili.

Pozdrawiam Cie serdecznie !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie ,wpadłam bo nie mam z kim popisać :( ostatnio było już dobrze ,ale ostatnie dwa dni mam mega stres co spowodowało że już 2raz miałam atak obudziła się całkiem zlana spocona jakbym inaczej czuła własne ciało nagle poczułam jakby prawa noga mi spuchła urosła jakby nie moja ,serce znowu chciało wyskoczyć , teraz wiem że stres mi szkodzi ale nikt tego nie rozumie do tego teraz coraz częściej myślę o pójściu do pracy i mam silny lęki jak to będzie wiem że zemdleje ,jakie to chore :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DżejnRołs, ja miałem tak gdy położyłem się spać, także temu pisałem, że zasnąłem. Miałem podobnie, serce biło jak oszalałe, w lewej skroni jakby coś miało pęknąć, stopy i ręce całe mokre, ale dziś siedzę i piszę do Ciebie tego posta i jest wszystko dobrze :) Spróbuj z tymi brzuszkami, na forum czytałem coś jeszcze o kontrolowaniu oddechu, może ktoś jeszcze Ci coś doradzi, nie napiszę nie martw się bo wiem jak jest, miej świadomość, że to przejdzie :great:

nova_2013, ja właśnie tak miałem w "początkowej" fazie mojego stanu, że unikałem dosłownie miejsc publicznych, starałem się wpierw zaplanować co i jak, czy mogę jakoś inaczej to rozwiązać żeby tam nie iść, wykluczałem miejsca gdzie mógł mnie dopaść nagły atak, ale pomyślałem, chwila, chwila, kolego, przecież nie będziesz chyba siedział w domu resztę życia? No i parę razy zastosowałem na sobie terapię "szokową", że tak powiem i chodziłem, po sklepach, na imprezę, wsiadałem do autobusu (tu chyba bywało najgorzej), oj ciekawie nie było, ale po dłużej chwili strach/lęk minął i mogłem funkcjonować jak "zwykły" człowiek. Najbardziej dobija, chociaż to może złe słowo, po prostu smuci mnie myśl, że będę musiał poinformować o tym moją matkę, tzn. wiadomo - człowiek nic nie musi niby, ale wiem, że ona może mi pomóc w sprawach takich jak wizyta u lekarza, może załatwienie jakiegoś konkretnego specjalisty itp. Z drugiej strony chyba lepiej żeby dowiedziała się wcześniej niż później, nie? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie, ze to dobry pomysl na szczerå rozmowe z mamå. Ona nie tylko moze Tobie pomoc w sensie skierowania Ciebie do odpowiedniego specjalisty ale tez pewnie wyjasni Tobie jak sobie pomogla dzieki swoim srodkom. Kazdy z nas wypracowal juz sobie jakies awaryjne postepowanie na czas atakow wiec Twoja mama podejrzewam moze sporo Ci pomoc w tej kwestii. Moze nie dopadala jej panika ale napewno zna sposob jak zmniejszyc napiecie nerwowe albo wyluzowac emocje.

 

-- 28 gru 2013, 20:49 --

 

A swojå drogå to rzeczywiscie sport wplywa lagodzåco na stres i nerwice bo podczas wysilku wzrasta poziom serotoniny, a to przeciez ona wplywa na dobre samopoczucie. Poza tym pogoda ducha, optymistyczne nastawienie, oglådanie komedii i smiech. Podobno juz samo myslenie o smiechu ma zbawienny wplyw na nasz organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, przyznam, że rozmawiałem z nią kiedyś o tym, ale teraz po tej przerwie mam trochę inny rodzaj tych ataków, bardziej dokuczających mi. Wtedy radziła mi pozytywne myślenie (wiadomo), dała mi wspomniane dwie książki i powiedziała, że jak będzie źle to żebym powiedział i pójdziemy do specjalisty. W sumie wtedy też do końca nie powiedziałem jej prawdy, w sensie, że "zmniejszyłem" trochę problem żeby aż tak jej nie zamartwiać, wspomniałem coś, że czasami mam dziwny lęk jakbym miał zemdleć, ale bardzo rzadko, że gorąco mi itp. No cóż, teraz trzeba będzie porozmawiać szczerze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×