Skocz do zawartości
Nerwica.com

"Nie ma do kogo gęby otworzyć"


Gość Brid

Rekomendowane odpowiedzi

Jest to dość popularne powiedzenie, którego w ogóle nie czuje. Często się zastanawiam czy to ja taki po prostu jestem, czy to jest jakieś zahamowanie. Generalnie nie czuje potrzeby odzywania się do "świata", rozmowa nie sprawia mi przyjemności, a raczej jest dla mnie wysiłkiem. Mógłbym w ogóle z nikim nie gadać i żyć.

 

To są moje odczucia, a w rzeczywistości, ja często prowokuje rozmowę, gdyż wydaje mi się że "muszę się odzywać!"

Przez ten fakt, jestem lubiany( że kontaktowy, pogada itp.), tylko że ja tak naprawdę to udaję, nie ma w tym luzu, tylko jest ciągłe staranie się. Potęguje to późniejszą niechęć do rozmów i tak w kółko... :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę Cię rozumiem, bo też zdarzają mi się sytuację gdy zaczynam mówić sama z siebie w obecności innych osób, mimo że nie mam ochoty rozmawiać, ale wiesz co? Nie musisz się tak starać :D Jeśli nie chcesz, nie rozmawiaj, nie będziesz wtedy gburem :)

 

Rada roku ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja właśnie nie jestem gburem. Jestem powszechnie uważany za bardzo miłego i przyjaznego człowieka :D

A jeśli zaprzestane się zmuszać, to w ogóle się nie będę odzywał, a w obecności ludzi to się tak nie da...

Jest to dla mnie meczące, bo to złe i tamto złe. W dwojga złego właśnie wybieram to zmuszanie się.

Nie wiem czy dobrze robię,, dziwnie się z tym czuje.

Moim marzeniem było kiedyś na "na lajcie" porozmawiać z kimś - w sensie utrzymywać taką relacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coś bym napisała, ale po prostu, mam gorszy czas i najchętniej schowałąbym głowę pod kołderkę.. a i tak w ciągu dnia przespałam chyba z 10 godzin.. jestem królową gburów :roll: i w dupie z tym..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeśli zaprzestane się zmuszać, to w ogóle się nie będę odzywał, a w obecności ludzi to się tak nie da...

 

Da się :]

Aczkolwiek ja też czasem zaczyna rozmowy, choć na tym legendarnym "lajcie" to już od dawna z nikim nie gadałem. A im bardziej kogoś lubię, tym gorzej mi się z nim rozmawia(boję się, że coś głupiego strzelę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj Wy :) To ja przecież pisze, że jeśli nie będziecie rozmowni to nie będzie automatycznie znaczyć, że jesteście gburami ;)

 

Lakuda mam nadzieję, że jutro będziesz miała lepszy dzień.

 

Brid nie wiem co Ci doradzić, bo rady w stylu "selekcjonuj potencjalnych rozmówców" są trochę dyskryminujące dla innych ;)

Może po prostu znasz zbyt dużo ludzi i ciąży Ci ta ilość? Bo wiesz, im mniej ludzi tym relacje z nimi bliższe - choć zdarzają się osoby, które potrafią żyć blisko prawie z każdym kogo znają.

 

Imre heh mam tak samo, denerwuję się by głupot nie mówić... a i tak mówię, więc nie wiem po co się staram :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie byłem nigdy w związku, głównie przez to, że wydaje mi się, że będąc z kimś będę się musiał do niej ciągle odzywać, zagadywać. To się staję wręcz utrapienie. Zawsze myślałem, że to powinno wypływać z wnętrza. W sposób naturalny i spontaniczny. Efekt ten mogę uzyskać za to po alkoholu. ale nie chcę wspomagaczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja z natury jestem malorozmowna ale luubie gdy ktos ze mna pogada,w domu coz hmmm nie ma z kim,brat ma swoich kolegow i ma mnie gdzies nawet jak w domu siedzi to sie slowem nieodezwie,babcia ze mna niegada bo twierdzi ze jestem zdrowa tylko udaje nerwice a mnie serio meczy jednym slowem w domu grobowa cisza.Calymi dniami siedze sama i niema z kim przegadac jestem tylko ja i moj laptop no i komora ale malo kto do mnie dzwoni rodzina ma swoje i ja wogole do nich nieistnieje,brak mi mamy szkoda ze umarla ehh :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może właśnie coś w tym jest. Że coś mnie blokuje. Nie wiem. Zdarza się że, już po małej ilość alkoholu, język mi się rozwiązuje jak "starej babie"

dlatego się zastanawiam, czy to nie jest jakieś zahamowanie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie lubię przebywać z innymi ludźmi i zawsze staram się takie spotkanie jak najszybciej skończyć. A już szczególnie kiedy moja siostra sprasza do domu swoich znajomych, za którymi z różnych przyczyn za bardzo nie przepadam, to bierze mnie kurwica, bo chociaż przez grzeczność muszę przez chwilę z nimi pogadać.

Ale z drugiej strony kiedy mam jakąś długą przerwę, że z nikim się nie spotykam, to okazuje się, że nawet brak tych powierzchownych kontaktów mi doskwiera. I tak źle, i tak niedobrze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Imre dokładnie tak,

jak znowu zbyt długo w domu siedzę i z nikim się nie widzę to też jest źle.

więc jednak te kontakty są potrzebne.

nie umiem znaleźć rozwiązania, żeby było dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dori26 też się nad tym często zastanawiam. nie rozmawiam za dużo ze swoją mamą. a ona dość często zagaduje. a jak odejdzie... może to jest jedyna osoba która tak naprawdę się mną interesuje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bird podziwiam .. że przy tej niechęci do rozmowy umiesz odgrywać przeciwną do milczka rolę.. ja nawet starać się nie umiem. bardzo bym chciała umieć tak grać, ale w towarzystwie najczęściej milczę - i jest mi z tym nie raz zaskakująco dobrze, ewentualnie jestem zdolna pociągnąć narzucony temat. mało kiedy zagadam sama, a jeżeli już to jest to najczęściej jakiś suchar, powstający właśnie w wyniku tych wymuszonych starań. za gbura nie uchodzę, raczej w towarzystwie jestem odbierana jako osoba spokojna, nieśmiała, pociągnięta za język okazuje się nawet dobrym partnerem do dyskusji, ale do kreatorów tematów do rozmowy zdecydowanie nie należę.. a chciałabym, choć milczenie samo w sobie nie jest dla mnie zbyt wielkim problemem - póki co..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brid, moim zdaniem stwierdzenie" Nie ma do kogo geby otworzyc" wychodzi chyba z ust tych, ktorzy naprawde nie maja do kogo otworzyc geby dluzszy czas...Natomiast jesli Ty masz az za duzo okazji do rozmow, a z natury bardzo rozmowny i komunikatywny nie jestess, to nic dziwnego, ze tego stwierdzenia nie pojmujesz ;)

 

Prusak, jak mozesz miec Krecika w awatarze! :D;) Wszelkie prawa do wizerunku Krecika zastrzezone dla Niemadrego :D:lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też odczuwam taki przymus mówienia i czuje się z tym okropnie, nieautentycznie, czuję absurd. Ale są na tym świecie osoby z którymi mogę rozmawiać i z którymi mogę milczeć. Nie ma ich wiele ale są dla mnie bardzo ważne, mogę być sobą, nie muszę myśleć nad tym co mówię tylko mówić co chcę co czuję nie muszę nic udawać, dmuchać jakiś bezsensownych rozmów męczących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani ten przymus mówienia to nic innego jak instynkt stadny a to poczucie winy z tego powodu to kwestia niskiej samooceny .

Walczcie z tym ,nie jesteście zerami jesteście fajnymi acz chorymi ludźmi .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Guzik, W sumie ja też mam powiedzmy trzech znajomych, za których dałbym sobie rękę obciąć i pewnie oni za mnie też, bo się zżyliśmy. aczkolwiek dłuższe spędzanie z nimi czasu też mnie męczy. męczy mnie ogólnie towarzystwo ludzi. przez co sam eliminuje znajomych ze swojego środowiska. tylko, że jeżeli już na dłużej zostaje sam, to też nie jest dobrze. szczerze mówiąc to nie wiem jak żyć na polu "relacji z ludźmi". praca, obowiązki - ok rozumiem. ale relacji nie ogarniam. za bardzo się staram.to też źle. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba nie do końca tak, np jak pracowałam chyba 2 a może 3 lata temu to w pracy do nikogo się nie odzywałam bo nie czułam takiej potrzeby, nie znałam tych ludzi nie obchodziły mnie ich życia, myśli, miałam pracować tam 3 miesiące i pa, pa, ale nawet rodzina nie masz ochoty rozmawiać ale przecież nie odwrócisz się na pięcie i sobie nie odejdziesz, to nie jest niska samoocena, tylko jakaś forma bycia np. córką, a na uczelni, z osobami z innych specjalizacji nie rozmawiam wcale, nawet nie znam ich imion, ale np idę na zajęcia, widzę kogoś, sobie siedzi to się dosiadam z przyjemnością i wtedy czuję taką powinność, wcale nie uważam że jestem zerem, nawet nie myślę że jestem chora. Nie czuję przymusu kiedy przebywam wśród osób które znają mnie i ja je znam, kiedy się rozumiemy i kiedy wiem że moje milczenie nie zostanie odebrane w jakiś hmm.... dziwny sposób. Niewiele osób potrafi milczeć, mam wrażenie że każdy czuje się nieswojo i dmucha tą rozmowę nawet jeśli nie ma takiej potrzeby i wtedy est się wciąganym w ten żałości balon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LitrMaślanki, No ale kurs interpersonalny, to wydaje mi się jest dla osób, które mają ogólne problemy komunikacyjne. Np. przy nawiązywaniu kontaktów, utrzymywaniu. Ja to mniej więcej umiem, znam zasady działania. tylko ten cały mechanizm (rozmowy) wpływa na mnie bardzo męcząco (szybko się męczę w rozmowie) przez co później jej unikam. A następnie wydaje mi się, że jednak powinien mówić, staram się i się koło zamyka. Poruszam ten problem na terapii, ale do niczego nie mogę dojść. Tak samo ciągle w kółko ten temat wałkuje.

Nie znam takich kursów, nie wiem co na nich jest. Ale to sprawdzę.

 

Guzik, a czy Ciebie to męczy, czy to akceptujesz, i się tym nie przejmujesz (chodzi ten przymus)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Guzik, W sumie ja też mam powiedzmy trzech znajomych, za których dałbym sobie rękę obciąć i pewnie oni za mnie też, bo się zżyliśmy. aczkolwiek dłuższe spędzanie z nimi czasu też mnie męczy. męczy mnie ogólnie towarzystwo ludzi. przez co sam eliminuje znajomych ze swojego środowiska. tylko, że jeżeli już na dłużej zostaje sam, to też nie jest dobrze. szczerze mówiąc to nie wiem jak żyć na polu "relacji z ludźmi". praca, obowiązki - ok rozumiem. ale relacji nie ogarniam. za bardzo się staram.to też źle. :?

 

Brid! A kto ogarnia relacje! Może trzeba przestać się starać i jakoś tak utrzymywać relacje naturalnie(?). Mnie też męczy bycie wśród ludzi, bo czuję jakieś formy i normy w które się nie wpasowuję, ale w sumie to też jakoś bardzo mnie chyba nie martwi, tylko jest to męczące, np takie relacje z instruktorem jazdy - naprawdę nie widzę sensu jakiś pogaduszek więc siedzę sobie cicho i mówię kiedy mam jakieś pytania czy uwagi, tak zwyczajnie a z drugiej strony czuję że to nie tak powinno wyglądać bo każdy się hiha i haha na tych jazdach ale nie rusza mnie to specjalnie, tylko męczy, wiem że ta osoba myśli co myśli że jestem hmmm może i nudnym gburem ale cóż, trudno. Nie wiem sama tego nie rozumiem i nie wiem o co mi chodzi. Są osoby z którymi nie dmucham tego balona bo chyba czujemy podobnie, nie czujemy potrzeby takiego paplania bez sensu bo to bez sensu. Chyba bezsensy mnie męczą, a ja mogę w takim trwać i się śmiać i rozmawiać i rozbawiać a i tak czuje się z tym dziwnie i nieswojo bo takie jakby w próżni.

 

-- 31 sty 2011, 01:02 --

 

Guzik, a czy Ciebie to męczy, czy to akceptujesz, i się tym nie przejmujesz (chodzi ten przymus)

 

Ten przymus to chyba znoszę. On mnie męczy bo mnie rozrywa, ale akceptuję chyba przez formy i staram się nie przejmować ale absurd zostaje i jakieś rozdarcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brid, Taki jest cel ,przy okazji nabiera się pewności siebie . W zasadzie problem z niechęciom do obcowania z innymi tez ma jakieś podwaliny . Każde działanie które pomoże Ci odszukać powód ,jest dobre dla Ciebie .

No ,istnieje jeszcze jedna opcja -lubisz samotność i tylko sporadyczne ( niezbędne/nieuniknione ) spotkania i rozmowy ?

Wyśle ,że w Twoim wypadku tak nie jest ,mam racje ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×