Skocz do zawartości
Nerwica.com

zanik emocji ?


lamia

Rekomendowane odpowiedzi

hej, jestem nowa wiec od razu sie przywitam, czesc!

 

zarejestrowalam sie w sumie tylko w celu, zeby sie podzielic swoim problemem, mam nadzieje ze cos poradzicie, napiszecie cokolwiek.

 

jeszcze 2lata temu bylam bardzo silna osoba. wyprowadzilam sie z domu, zaczelam sie utrzymywac, i nawet w najgorszej sytuacji dawalam sobie rade, zawsze sie usmiechalam. nie zawsze bylam przy tym szczesliwa, ale wierzylam ze jutro bedzie lepiej.

 

teraz teoretycznie powinno byc cudownie. mam wymarzonego faceta, ktory jest najlepszy na swiecie. nasz zwiazek od poczatku nie byl latwy bo na odleglosc. pozniej, w wyniku kilku poswiecen i jego i moich, zamieszkalismy razem. oboje mamy dosc niekonfliktowe charaktery, nasze zycie bylo cudowne. nareszcie zdobylam odwage na rzucenie studiow ktore mnie meczyly i ktorych niecierpialam. zaczelam podrozowac tak jak zawsze marzylam. niestety pare kolezanek mi pozazdroscilo, moje przyjaznie rozysypywaly sie jedna po drugiej z braku wspolnych tematow. teraz z szerokiego grona przyjaciol zostalo mi 3 dobrych znajomych z ktorymi zadko sie widuje, bo mieszkam daleko od nich. przez jakis czas nawet nie myslalam o tym, nawet teraz jakos konkretnie mi to nie doskwiera, poprostu opisuje sytuacje. wiekszym problemem jest to ze od jakiegos czasu wydaje mi sie ze nie mam uczuc. wiem ze go kocham, ale nie czuje tego. gdyby nie cala reszta braku emocji pomyslalabym ze nasz zwiazek sie wypalil, ale to napewno nie to. jeszcze pare miesiecy temu bylam nalogowa palaczka. z dnia na dzien poprostu odechcialo mi sie palic. to akurat plus choc dla mnie dosc niepokojacy. kiedys podrozowanie, poznawanie nowych miejsc czy ogolnie podziwianie pieknych widokow naladowywalo mnie energia. dzis, mimo ze zamieszkalam w miejscu ktore zawse mi sie podobalo, w pieknej wiosce w gorach, w pieknym domu, ktory urzadzilam tak jak zawsze chcialam, nie potrafie sie z tego cieszyc. uwielbiam dzieci, ale teraz kiedy zajmuje sie czasami jednym, nie potrafie sie smiac z tego jak smiesznie mowi, chodzi... zawsze marzylam o psie, szczeniaki zawsze mnie rozczulalay, teraz kiedy dostalam wreszcie psa nie wykazuje zadnego entuzjazmu.

 

te wszystkie pierdoly typu widoki dzieci psy itd, to jest malo wazne. ale boje sie ze juz niedlugo nie bede umiala udawac czulosci wzgledem partnera. boje sie mu powiedziec ze mam taki problem, bo to by zabrzmialo jak zerwanie, zlamaloby mu serce. a ja wiem ze go kocham, ale to tak boli. a nie powinno, robimy to co chcielismy zawsze zrobic, o czym rozmawialismy godzinami, jak bedzie wygladalo nasze cudowne zycie. on sie cieszy, kocha mnie, akceptuje kazda moja niedoskonalosc, wiem ze bardzo go kocham, ale nie potrafie juz okazywac milosci tak prosto z serca, mam wrazenie ze to co robie jest udawane....

 

bardzo prosze o jakies rady bo nie wiem co zrobic. boje sie ze to sie zaraz wszystko rozsypie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co prawda to prawda, kolorowo nie bylo... i faktycznie moje najczarniejsze wspomnienia pochodza z dziecinstwa. ale z drugiej strony tez nie bylo NAJGORZEJ. poprostu sie klocili i tyle, moze troche wiecej niz w przecietnej rodzinie. moja mama byla nieszczesliwa i jest nadal, z ojcem nie mam kontaktu zbyt czestego, tylko w swieta, o ile w ogole sie zjawia, bo wyprowadzil sie za granice jak skonczylam gimnazjum. w rodzinie chyba najlepiej dogaduje sie z siostra, ktora bardzo kocham i z mama, ktora troche mi namieszlaa w glowie mowiac ze mam robic w zyciu co chce i pchajac jednoczesnie do najlepszego liceum a pozniej na studia, ale nie mam z nia zadnych nierozwiazanych konfliktow, mam nadzieje ze ulozy sobie kiedys zycie.

 

ogolnie, jak bylam mlodsza lepiej sobie chyba radzilam ze zmartwieniami, moze poprostu dlatego ze ogolnie nie bylo super, a teraz kiedy teoretycznie jest tak jak sobie wymarzylam, poprostu wyrazniej widze ze cos ze mna nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może taka już jesteś, że potrafisz cieszyć się tylko zdobywaniem tego co chcesz. gdy jesteś na szczycie, cały urok pryska? Wszystko tkwi w dzieciństwie. mówisz, że nie było najgorzej, ale nie było też normalnie i na pewno wywarło to duży wpływ na psychikę małego dziecka. znam to.

ja po ciężkiej depresji przestałam odczuwać jakiekolwiek emocje. ale szybko nauczyłam się, że ludzie tego nie lubią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm.. pomyśl... masz jakiś przyjaciół.. są tacy, którzy i tego luksusu nie mają, choć pewnie ciężko jest Ci w to uwierzyć. Przed ewentualnym sięgnięciem po jakieś antydepresyjne psychotropy, co powinno być ostatecznością, postaraj się może znaleźć jakąś pasje, poznać jakieś nowe ciekawe osoby, sporo rozmawiać z kim tylko możesz, czasem na banalne tematy. Polecam lekturę "Przebudzenia" Anthony de Mello. Mimo, iż to były jezuita, lektura jego tekstów pomaga nawet ludziom zupełnie niereligijnym . To taka droga trochę przez świadomość i autoanalizę... trochę spuścizna orientalnego sacrum, które w przeciwieństwie do zachodniego jest raczej praktyką terapeutyczną. Zresztą samemu trzeba poczytać (można znaleźć także audiobook)

Także mam problem z atrofią uczuć, pewnie dzięki lekom, ale czasem wolę to od pewnych niezbyt pozytywnych emocji. Nie możemy też np. żyć w stanie euforii, bo to zmęczy zwyczajnie psychikę i wcale nie przyniesie upragnionych skutków. Ba podobnie jak permanentny stres powoduje w rezultacie depresje. Sztuka polega na poszukiwaniu harmonii, do tego nie na silę, ale we własnym,

subiektywnie dobranym tempie. Nie ma potrzeby się spieszyć.

Wiem, że zaczął się unosić lekki smrodek new age, zen itp. ale co z tego, jeśli to czasem zwyczajnie działa.

Z tego co piszesz to jesteś osobą samodzielną i masz w sobie spory potencjał, żeby niejedno zmienić i sporo osiągnąć jeśli się nie poddasz temu co tam w Tobie narasta. Na razie nie widzę specjalnych powodów do wielkiego niepokoju.

Ogólnie nie wiadomo czemu ludzie, którzy wg. powszechnej opinii powinni być szczęśliwi takimi nie są i vice versa. Może po prostu nasze czasy są takie, ze zobojętniają ludzi emocjonalnie. Może po prostu Twój dotychczasowy stan Ci się przejadł, może potrzebujesz jakiejś zmiany, lub właśnie odpoczynku od wrażeń wszelkich. Może jakieś nowe studia, ciekawa praca etc.

Na razie skoncentruj się na !!dobrych!! relacjach z otoczeniem. Może czas wszystko poukłada i zaczniesz zwyczajnie cieszyć się życiem, nawet z zupełnie banalnych rzeczy.

Może poznasz ludzi, którzy Ci w tym pomogą. Możesz poszukać kogoś z podobnym problemem.

Jeśli stan ten będzie się długo utrzymywał to chyba czeka Cie wizyta u psychologa. Wątpię jednak, by ten kryzys się rozwinął.

Wiem, ze mówię dość trywialne rzeczy, ale wiem, że w stanach przygnębienia, czy braku uczuć, jaki opisujesz, lepiej takie działają niż opasłe elaboraty. Przepraszam za dość chaotyczne rady, ale może w tym coś odnajdziesz dla siebie. Pozdrawiam i życzę zdrówka :)

 

PS. Porozmawiaj ze swoim facetem o tym wszystkim. Pamiętaj, ze on zasługuje na szczerość.

Może Ci wiele pomóc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×