Skocz do zawartości
Nerwica.com

Conrado31

Użytkownik
  • Postów

    202
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Conrado31

  1. 1. Panna_Modliszka 2. dominika92 3. Aleks*olo 4. GreenEye 5. Korba 6. Brokenwing 7.Krwiopij 8.wovacuum 9.tet 10.God's Top 10 11. Misiek_NL 12. shadow_no 13. MOCca 14. martini 15. gawdzik 16. Wenedonga 17. refren 18. słońce_nie_wzejdzie 19. Conrado31
  2. chciałem wyrazić w krótkich słowach własną opinie: "piebszyć rymy świętokrzyskie i proste bity" dziękuje :)
  3. hmm.. po mojemu to ta słuchawka jest dla kontaktu z ekipą zapijaczonych w trupa copywrighterów i inszych tekściarzy. Siedzą, wala tanie jabole i podrzucają mu teksty na poczekaniu. Foremka natomiast to już szczyt intelektualnej bezradności. Pamiętam jak kiedyś powiedziała pewnemu zespolikowi, który używał niestandardowego instrumentarium tzn: szlifierki itp. + gitary, ze są szalenie oryginalni i jak ktoś coś takiego zrobi po nich to już epigonem ich będzie. No może ona nie zna słowa epigon, ale sens wypowiedzi był taki właśnie. I oczywiście krew mnie zalała. Moi ulubieńcy Einsturzende Neubauten robili przecie odważniejsze rzeczy w latach 80-tych, nie tylko z pomocą szlifierki tarczowej. Pozdrowienia dla wytrawnej znawczyni muzyki pani F. Ale, że Wojewódzki, jako w sumie krytyk muzyczny, na to nie zareagował, to już jest zastanawiające. Tania rozrywka, nic więcej..
  4. Właśnie nie wiem. Zupełnie bez związku z tematem. Oczywiście wzruszyłem się czytając to jak stary żołnierski siennik. To typowy off-top. Proponuje przenieść to gdzieś lub usunąć.
  5. Jasne, ze postęp niczego nie ukoi, może tylko pomóc osiągać pewne cele, prowadzić jednostkę np. do "twórczej samorealizacji". Co do cierpień wynikłych z "utraconego synostwa Bożego" to np. buddyści wcale tego nie czują. Cóż wyznają metempsychoze i budda wraca do nich w cyklach kolejnych wcieleń. O ileż są szczęśliwsi. Owe swary wewnątrz "tygla", są charakterystyczne na początku kształtowania się tego typu społeczności, jednak ustają, co wynika z poznania i akceptacji innych kultur i światopoglądów, a także praw dostosowywania się. Daje to nawet pewną swobodę wyboru, z czego wynika szersze, bezpośrednie poznanie. Czemu nic nie warte? Te prywatne racje nie przemijają. Nadal kultywuje się tradycje i wierzy głęboko w takim modelu społecznym, każda religia ma swoje obiekty kultu. Co więcej społeczeństwa w których obowiązywał tylko jeden model wyznaniowy generowały szybko fanatyzm religijny. Mamy wiele przykładów w historii europejskiej: inkwizycja, która początkowo będąc łagodnym trybunałem. potem zrodziła krwawy obyczaj wymuszania torturami zeznań i okrutne wyroki palenia na stosie, liczne pogromy żydów, innowierców, rzeż Hugenotów, w końcu rzymskie prześladowania chrześcijan z początku naszej ery. Dla ścisłości, te nastąpiły w Cesarstwie Rzymskim po niesprawiedliwym oskarżeniu przez Nerona chrześcijan, branych wtedy za sektę hebrajską, o spalenie Rzymu w 64 roku n.e. Przedtem mieli oni całkowitą swobodę wyznaniową, jak wszystkie inne opcje religijne. To o czym czytamy w "Quo Vadis" jest fikcją literacką. Podejrzewam, że te właśnie wydarzenia powodują, szczególnie u katolików obawę przed mnogością wyznań. Na nich kształtowały się podwaliny współcześnie znanego kościoła, które na zasadzie podświadomości zbiorowej pewnej zbiorowości, zrodziły te odzywające się wciąż obawy. Tu się zgadzam. Faktycznie powinnością rozwoju duchowego na tym czy innym polu powinna być możliwość refleksji. Ewolucja człowieka nadal się nie dokonała, nadal trwa, lecz powinna dotyczyć nie tylko technosfery, ale także kształtowania się wewnętrznego człowieka, jego psychiki i zdobyczy duchowo-intelektualnych, lecz bez żadnych uprzedzeń. Tu mamy cały szereg narzędzi i umiejętności: kultura, nauka, sztuka, analizowanie wieków rozwoju myśli ludzkich. Nie każdy ma na to czas, bo i niewielu widzi w tym korzyści dla siebie. Nie ma jednak wątpliwości, że harmonijny rozwój tych właściwości człowieka prowadzi do dalszego postępu na innych płaszczyznach. Wystarczy wspomnieć jaki biznes zrobili Dublińczycy organizując wycieczki śladami bohaterów „Ulissesa” Jamesa Joyce' a. Co do bólu egzystencjalnego to głownie od nas zależy czy będziemy go przeżywać. Można szukać pociechy w wierze, jakiejkolwiek. Wypróbować, czy faktycznie daje to nam poczucie wspólnoty, wzmacnia nas wewnętrznie. Należy jednak pamiętać, ze żadna wiara nie była i nie będzie panaceum na biedę, nędze i ludzkie nieszczęścia. Kościół katolicki nawet otwarcie stwierdzał: „musi istnieć bieda, gdyż inaczej nie moglibyśmy oferować jałmużny”. Naprawdę jednak głownie Franciszkanie oferowali otwarcie realną pociechę ubogim, wyzbywając się na ich rzecz własnej majętności i bez obrzydzenia zajmując się chorymi na trąd i inne przypadłości. I to jest skutkiem nieznajomości zasad psychologii i praw rządzących trudnym wiekiem dojrzewania. Być może, jeśli skończy się era ogłupiającego kapitalizmu, w którym ponad właściwości człowieka, warności humanistyczne stawia się li tylko wartość pieniądza. Źle jest to wszystko urządzone. Pracując w systemie min. 8/24 g rodzice nie znajdują odpowiedniej ilości czasu, ani nie są odpowiednio przygotowani na prowadzenie odpowiednich działań wychowawczych. Szkoła ich w tym raczej nie wyręczy. Nie wiem czy przyczyna tkwi w grzechu pierworodnym. Dla mnie jest on raczej sprytna, żydowską wymówką dla wytłumaczenia niedoskonałości człowieka. Tłumaczenie różnych zjawisk dotyczących człowieka jest podstawowa funkcja wszystkich mitologii a także religii. Co takiego razi mnie w tym skądinąd pięknym micie. Otóż spożycie owocu z drzewa poznania dobrego i złego miało dawać człowiekowi świadomość rozróżnienia między dobrem i złem. Wynikało by z tego, że człowiek rodzi się z tą władzą moralną. Tymczasem obserwując niedojrzałe, beztroskie postępki różnych berbeci, wyrywających skrzydełka muszkom, dających wyraz złośliwości etc. należy w to wątpić. Ja także nie pamiętam, żebym od urodzenia stosował w dzieciństwie jakieś metody rozróżniania co dobre a co złe , a zdolność tą nabywałem raczej w procesie wychowania. . Nie zgadzam się. Inteligencja do społu z logiką i doświadczeniem prowadzi do mądrości. Kościół nadal jeszcze nie przerobił praw ewolucji, gdyż wnioski z niej wynikające są jawnie sprzeczne z nauką Biblii. Gdybyśmy brali pod uwagę, w oficjalnej nauce, kościelne dogmaty nadal uważalibyśmy za jedyny słuszny geocentryczny, ptolemejski układ planetarny . A to cieszę się, że czytasz, ale nadal nie przedstawiłaś, żadnego rozsądnego toku rozumowania podważającego, którykolwiek z wniosków wysuwanych przez aparat naukowy psychologii. Więcej pytań niż odpowiedzi - jasne bo to nie jest dziedzina ścisła. Nie można wysunąć wzorów matematycznych na zachowanie się ludzi, strukturę ich świadomości. To nie jest żaden zarzut. Podobny można sformułować co do twierdzeń teologii i metafizyki. Tego rodzaju zarzuty są mało konkretne i nie pozwalają sobie wyrobić jakiejkolwiek opinii na dany temat. Że przytoczę anegdotę: Otto Hahna zapytano kiedyś, co myśli o metafizyce. - Metafizyka - odpowiedział śmiejąc się uczony - to poszukiwanie czarnego kota w ciemnym pokoju, w którym w ogóle nie ma kotów. W tej żartobliwej formie odsłania się tutaj istota nauk dotyczących sfer ducha i psychiki. Muszą być one nieścisłe, muszą czasem błądzić, opierać się na dedukcji. Piszesz, że „Bóg jest Miłością.” Czy to nie w pierwszym poście pojawiła się obrona różnych form nietolerancji. Czyż ta nie jest w istocie elementarnym brakiem miłości? Goethe wsadził kiedyś w usta Mefistofelesa pewną wypowiedź, dającą do myślenia: „Jam częścią jest tej siły, która sama sobie nieustannie przeczy” Ty tak właśnie postępujesz, niczym Mefisto, miotasz się, na razie, w okowach sprzeczności. Nie przyjmujesz do wiadomości, ze niektóre wysuwane przez Ciebie wnioski nie są uzasadniane argumentami, opartymi na faktach. . Jasne ja też czytałem te 450 pozycji Avicenny i w ogóle wszystko, bo żyje już 250 lat więc dla mnie to fraszka. Jedną z przyczyn naszej niedoskonałości poznawczej jest ilość wiedzy zgromadzonej przez wieki. Faktycznie nie czytałem encyklik papieskich. Co nie znaczy, że ich lektura wybitnie jakoś zmieniłaby mój światopogląd. Postaram się nadrobić tą lukę. Jestem natomiast daleki od uznawania czegoś z czym się nie zgadzam do końca, za jakąś pseudonaukę, choćby ze względu na jakąś niezrozumiałą terminologie, która daje się przecież poznać. Zdaję sobie sprawę, że natura ludzka jest z gruntu zła i niedoskonała, ale to właśnie droga logosu – intelektu jest najlepszą ścieżką samodoskonalenia się człowieka, bez popadania w skrajności i bez uzurpowania sobie prawa, do dysponowania jednym tylko i słusznym poglądem na organizacje rzeczywistości. A propos, nie mam naprawdę pojęcia, co ma Awicenna do rozwoju psychologii… Tak. Przytoczony fragment z encyklik dotyczy głównie zagadnień prawd moralnych. Sama „prawda” ma różne oblicza i dotyczy całego szeregu zjawisk, nie tylko moralnych. Istnieją przecież prawdy: estetyczne, naukowe, praktyczne itp. A na tych polach jest nawet wskazana pewna subiektywna dowolność, czasem nawet duża. Zgadzam się w pełni, ze w kwestii etycznej istotne są dokładne wytyczne i normy obiektywne. O ile założymy, że sama moralność jak to pisałem odnośnie grzechu pierworodnego nie jest własnością wrodzona, lecz nabytą. Co do rzeczonych tendencji do indywidualizacji moralności to większość nakazów regulują kodeksy prawne, które zawdzięczamy tradycji starożytnych rzymian. Nie są one normatywne dla sumienia. Jednak należy pamiętać, że nadmierne samooskarżanie się jest również niebezpieczne dla zdrowia psychicznego. Powinniśmy jednak bezwzględnie stosować do imperatywu nie czynienia innym rzeczy dla nich przykrych, nie narażania ich na jakąkolwiek krzywdę. Wolność jako absolut… nieprawda. Wolność nie jest i nie powinna być postrzegana jako wartość absolutna. Gdyby tak było, każdy mógłby wyjść na ulice i zlinczować krnąbrnego sąsiada, bezczelnego innowiercę, oraz budzącego powszechne obrzydzenie geja, pół-żyda, pół-masona rodem z Kurdystanu o cerze ciemnej jak heban. Natomiast wolność w obrębie pewnych norm moralnych, jak najbardziej. Pozdrawiam i czekam na jakieś wywody na temat podważania podstaw pseudo-naukowej psychologii. Sam jestem ciekawy bo raczej nikt takiej próby jeszcze nigdy nie przeprowadził.
  6. Wieża Babel- tu raczej się kłania, jeśli chodzi o egzegezę biblijną, gdyż istotna jest tu nie tylko z natury nietolerancyjna, egocentryczna natura człowieka, ale przede wszystkim problemy w komunikacji kulturowej. Poza tym istnieją wiarygodne, poparte badaniami teorie "tygla kulturowego" głoszące, iż właśnie w polikulturowych zbiorowiskach ludzkich, odznaczających się różnorodnością etniczną i kulturową, postęp dokonuje się szybciej, kwitnie sztuka, a zaraz za nimi postępują różnorodne inwestycje. Naprawdę nie wiem co ma do tego wszystkiego "grzech pierworodny" i mit hebrajski wygnania z raju. Może tylko to, ze przedustawnie miał on uczynić człowieka istotą niedoskonałą. Co do wniosków będących pochodną "teorią ewolucji" to chyba circ, jako przedstawicielka "ulta-katolickiej" ideologii nie dajesz im wiary?? Mi natomiast wydaje się, że człowiek jest istotą, która dzięki inteligencji wymyka się bezwzględnym prawom ewolucji. Tzn. nie potrzeba nam szponów, ni ostrych zębów, aby przetrwać. Potrzebne są jedynie pewne sprawności mózgu i chęć współpracy międzyludzkiej. Oczywiście do gry wchodzą umiejętności wykorzystywania i dbania o zasoby naturalne, operowania narzędziami i maszynami, także tymi "liczącymi" jak komputer. Czyli ogólnie mówiąc chodzi o rozwój technosfery i dbanie o to co nam zostało z natury. To dla każdego jest chyba sensowne, oraz całkowicie przeczy koncepcji przedstawionej w artykule przez circ. Ba, kwestia naszego przetrwania jak gatunku temu przeczy w erze rozbijania atomów. Nietolerancja raczej wydaje się być sprzeczna z naszym "mózgowym" kierunkiem ewolucji. Niestety, człowiek mimo wszystkich technologicznych nowinek etc. pozostaje niedoskonały, ponieważ tkwią w nas jeszcze pierwiastki nieetyczne, atawistyczne, z gruntu szkodliwe. Nowy człowiek ??? Czemu nie. Czy człowiek dotychczasowy był doskonały ?? Nie. Od wieków prowadziliśmy wojny, cieszyły nas igrzyska. Cała historia ludzkości jest historią pełną masowych mordów dokonywanych czy to z pobudek ideologicznych, religijnych, czy, oczywiście, ekonomicznych. Czy to były zdrowe instynkty? Nikt chyba nie wątpi, że nie bardzo. Do tego, jeśli chodzi o wielkie ruchy "ideologiczne" te stare i te powstałe w XX wieku, nikt w zasadzie nie ma czystych rąk. Ani faszyzm, ani komunizm, ani święty kościół katolicki etc. Na podbudówce pięknych i wzniosłych ideałów leżą stosy trupów i tylko fakt, że ich właśnie nie widzimy pozwala ludziom takim jak circ snuć tego typu, pozbawione racjonalnych pobudek, wywody. Zastanawiające jest dla mnie, czym w zasadzie jest ta koncepcja "prawdy", którą porusza ciri. Nie ma jednej prawdy, jest tylko zespól prawd, podobnie jak funkcjonuje zespół różnych umysłów inteligentnych, które na swój użytek je tworzą. Tylko człowiek niezwykle ograniczony, albo sięgający szczytów megalomanii wnosi istnienie jakiejś uniwersalnej "prawdy". Takowa będzie istnieć, gdy na świecie pozostanie tylko jeden człowiek! Ponadto nie ma prawdy w ogóle... jedynie zgodność tego co uważamy, co pomyślimy jako własne z zespołem faktów, teorii, przekonań, pism etc mających pretensje do obiektywności. Ponadto nikt nie powinien zabraniać nikomu prawa do zidentyfikowania się z jakimkolwiek poglądem, a jedyną błędem współczesnego społeczeństwa jest szerząca się głupota i ignorancja, w czym niewątpliwą rolę pełnią media, coraz gorszej chyba jakości. PS. Circ, co Ty bloogi tylko czytasz, że tak często się do nich odwołujesz? Poczytaj trochę książek, nawet popularno-naukowych, wchłoń trochę filozofii nawet, otwórz się na pluralizm różnorodnych poglądów. Poczytaj troche tej znienawidzonej przez siebie psychologii. Trochę Erica Fromma, Carla Gustawa Junga, Abrahama Maslowa etc. Piszesz gdzieś, że masz szerokie horyzonty etc. a mam wrażenie, ze niewiele wiesz, o tym, czego dotyczy Twoja krytyka. O ile jakakolwiek krytyką może być podejście typu:" to jest blaga, bo mi się nie podoba". Może lepiej byłoby rozważyć podstawowe zagadnienia pewnej nauki zanim się ją odrzuci, szczególnie w całości. Jeśli to już zrobiłaś, przedstaw jakąś konstruktywną i logiczną podstawę odrzucenie tych "zagadnień". Może wtedy kogoś przekonasz. Szczytem głupoty jest skreślenie sobie lekka ręką nauki, która kształtuje się od dziesięcioleci. Może jeszcze sobie skreślisz tak o wiele starsza ontologie, antropologie itd. bo "To mi nie pasuje". Osobiście wstydziłbym się takiego podejścia. Pozdrawiam.
  7. Conrado31

    Kicz i kiepski gust

    Kicz jest wszędzie i jest wszechobecny. Czasem coś bardziej ambitnego jest promowane, ale nie oszukując się wszędy można go doznać, usłyszeć, czasem zobaczyć. No cóż, masy lubią kicz, nic się na to nie poradzi. przykładów bezguścia, złego smaku itp. jest sporo i dużą w jego kreowaniu mają media masowe, szczególnie tv. Mam zresztą wrażenie, że wszystko ostatnio zmierza w złym kierunku, coraz bardziej tandetnym, mimo iż czasem technicznie podrasowanym. W latach 80-tych kicz w kinie, muzyce masowej, kinie a nawet innych dziedzinach sztuki, miał przynajmniej jakiś urok, smak, klimat. Lata 90-te przyniosły wiele ambitnych, czasem o masowym charakterze, przedsięwzięć, eventów, muzyki, filmów itp. Powoli jednak gust masowy zaczął kierować się w jak najbardziej zblazowanym i bezbarwnym kierunku. Wartości takie jak: prawdziwy artystyczny talent, indywidualność, bezkompromisowość itp. straciły na znaczeniu. Najbardziej porządane stały się rzeczy trafiające "do każdego" czyli właściwie bezbarwne i nijakie produkcyjniaki. Nędzne cgi w filmach, pseudo-piosenkarze śpiewający z play-backu, zalew nie różniących się prawie niczym między sobą telenowel, aktorzyny bez charyzmy i charakteru.. przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Dla reszty pozostały tzw. nisze. No, ale na szczęście takie nisze, dzięki internetowi, niezależnym kinom, podziemiu artystycznemu i undergrandowym inicjatywom i no i dzięki nietuzinkowym ludziom, nadal istnieją i myślę, że niekiedy mają się dobrze. Pozdrawiam.
  8. Conrado31

    Filmy i seriale

    hmm.. "Przystanek Alaska" (jeśli ktoś to jeszcze pamięta) "Miasteczko Twin Peaks" Davida Lyncha "Szpital Królestwo" Larsa von Triera "Millennium" z Lance Henriksenem nie za często oglądam seriale.... choć wciągają faktycznie.
  9. Popieram doxy. Samobójstwo tylko w ostateczności.. Trzeba by się przed tym nieźle znieczulić
  10. Proszem ulubione: Zombie flash eaters (kilka pozycji Fulciego by tu jeszcze weszło) Wishmaster Warlock Tourist Trap Tenebrae i prawie wszystkie pozycje Argento Return of the living dead (jedynaczka najlepsza) Phantasm 1-4 Ichi The Killer I Spit On Your Grave Hellraiser (seria) Graveyard Shift Ginger snaps 1-3 Cabin Fever Brain Dead Bad Taste Altered States (Odmienne stany świadomości ) Bennys Video Who Can Kill A Child Toxic Avenger Subspecies (dla fascynatów wampirów) Sleepaway Camp aka. Nightmare Vacation Shallow Ground Puppet Master 1-3 Occhi di cristallo (giallo z 2004) Last house on the left Amityville Evil Dead 1-3
  11. U nie podobnie: drgawki, szczególnie drżące ręce, uczucie ucisku na serce, palpitacje, bóle w plecach (choć to nie nerwicowe raczej, bo coś z jakimś kręgiem jest faktycznie nie tak), męczące problemy ze wzrokiem. Psychiczne: natrętne wracanie do nieprzyjemnych doświadczeń z przeszłości, lęki. Gdy miałem dobrze dobrane leki, przez długi czas, prawie o tym wszystkim zapomniałem. Teraz draństwo powraca i nie wygląda na to, ze wszystko się jakoś znormalizuje.
  12. cytrynka84- dziękuje za radę. Tak właśnie zamierzam zrobić. Nawet jakieś skrawki tabletki połykać. Dziś nie wziąłem swojej "działki" i teraz wszystko wróciło do normy. Mam nadzieję, ze będzie tak dalej. Choć świetnie byłoby zwyczajnie nic nie brać.
  13. Magdzia - Neurol 0,5 + obecnie Elicea 5 mg.. choć psychiatra zalecał 10 mg. Czuję się fatalnie, a to cholerstwo nie pozwala poleżeć... chyba nakręca mi nerwicę, zamiast hamować jej objawy.
  14. Biorę ten lek i nadmiernie mnie pobudza, śpię tylko 2-3 godziny dziennie i to po przyjęciu środków uspokajających, dochodzi brak apetytu i dziwne drgania mięśni nad którymi nie mogę zapanować. Biorę dopiero 5 dzień, ale bardzo mnie osłabił fizycznie. Nasilił mi zaburzenia nerwicowe. Wiem, że najpierw musi nastąpić pogorszenie, by mogła nastąpić poprawa. Trzeba czekać 2 tygodnie na właściwe działanie, ale jestem już tak osłabiony, że nie wiem czy nie przerwać przyjmowania leku. Nie wytrzymam raczej tak długo w takim stanie. Pije w zasadzie głównie soki i jem jogurty. Zaczynam się bać. Proszę o pomoc i poradę co dalej robić.
  15. Madzia dasz sobie radę, najważniejsze, żeby się mocno trzymać i się nie dawać. Na pewno po jakimś czasie przez chmury przebije słońce. Szczególnie dla tak wspaniałej osoby jak Ty. Dziękuje za pocieszenie. Trzymam kciuki za Ciebie.
  16. A u mnie 5 mg SSRI (Elicea) i 0,5 mg benzo. Niepokój wewnętrzny utrzymuje się i chyba nie przejdzie tak łatwo i za szybko. Jestem jakoś strasznie osłabiony po bezsenności, brakiem apetytu etc. wywołanymi SSRI, ledwo łażę. Derealizacji brak (czasem nawet szkoda). Oglądałem "Czyż nie dobija się koni" i mnie nieco to dobiło, choć kino znakomite. Nadal męczy mnie brak pamięci i koncentracji. Czuję się jakoś wrakowato.
  17. Chlorprothixenu nigdy nie brałem, ale po coaxilu miałem straszne bóle głowy. Po odstawieniu ból sie skończył. Idź skonsultować się w tej sprawie z psychiatrą i nic sobie nie wkręcaj. Może to tylko skutek uboczny i przejdzie za jakiś czas. W ulotce masz pewnie napisane: Niepożądane skutki: "Zawroty i bóle głowy etc."
  18. Tak, oczywiście. Poza tym pomóc może fakt, że te małe pasqudy (plemniki) nie mogą żyć poza organizmem dłużej niż pół godziny. Próba mycia rąk tylko raz, przez jakiś czas może pomóc. Jeśli chory na tego typu NN przekona się, że nic niepokojącego się nie dzieje, to już sukces.
  19. .. eee.. śmierć nie jest jeszcze taką najgorszą rzeczą pod słońcem... czasem życie bywa znacznie gorsze...
  20. Conrado31

    zadajesz pytanie

    Niegdyś tak, obecnie nienawidzę. Najbliższy życiowy cel do osiągnięcia ?
  21. Na szczęście nie mam CHAD, ale po lekach miałem podobne stany: od manii do depresji, taka ciągła huśtawka przez jakieś 4 tygodnie i wykończyło mnie to kompletnie psycho-fizycznie. siedziałem na łóżku i chciało mi się wyć, dosłownie. Prawdopodobnie był to jakiś zespół serotoninowy. Wyobrażam sobie więc, co musi przeżywać Robert czasem, bo można powiedzieć, że miałem coś takiego w pigułce. Śledzę Twoje zmagania z chorobą z zainteresowaniem i ciesze się, że jesteś coraz silniejszy i coraz lepiej sobie z tym gównem radzisz. Dobrze, że żona pomaga Ci stanąć na nogi, takie wsparcie to absolutny skarb. Co do karków, to chyba pokutują tu jakieś stereotypy. Sam znam kilku i są to wspaniali ludzie z ciekawym charakterem. Ćwiczenia fizyczne na pewno pomagają poprawić samopoczucie i nie są to tylko puste słowa. Ze "wspomagaczami" to bym nie przesadzał rober6666, serducho może cholera nie wyrobić.
  22. No właśnie tez mnie dziwi, że ktoś spodziewa się natychmiastowych efektów. Jogini muszą ćwiczyć długie lata, by osiągnąć stan całkowitego panowania nad reakcjami swojego ciała i umysłu. Wydaje mi się, że jak ktoś nie ma samozaparcia, silnej woli nie powinien się pchać w takie rzeczy..
  23. lukaniu - znajdź sobie jakąś pasje , prace itp. Podbuduj własne ego. Nie unikaj ludzi !!! Rozejrzyj się, ile fajnych kobiet łazi dookoła. Może kogoś znajdziesz. Zapomnij o tej pindzie, to nie ma sensu, Ty się męczysz, a ona ma Cię "głęboko w doopie" i wcale pewnie o Tobie nie myśli. To jest BEZ SENSU !!! Olej więc ją i poszukaj sobie alternatywy. Znajdź kumpli, albo skontaktuj się ze starymi znajomymi. Nie uzależniaj się od jednej tylko osoby. Inaczej nigdy nie będziesz miał silnej psychiki i nie będziesz szczęśliwy. Porzuć wspomnienia. Najlepszą na to radą jest coś działać, uciec w działanie. Wielu ludzi ma za sobą związki, które się rozpadły i nie zatruwają sobie życia z tego powodu. Z czasem zapomnisz o tej dziełsze i przestanie Cię zupełnie obchodzić. Może znajdziesz sobie jakąś pocieszycielkę, jak już bez kobiety nie możesz wytrzymać. W zasadzie jestem zgodny całkowicie z Alter Ego Pozdrawiam i trzymaj się mocno.
  24. nom,ładna muzyczka, tylko kto pomalował tego ślimaka na 1:36
×