Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak reakcji w pewnych sytuacjach (pogrzeby, wypadki itp.)


DelRey25

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Piszę tutaj, bo nie wiem do jakiego działu ten temat się nadaje. Najwyżej moderator przeniesie.

 

Chcę znać Wasze zdanie na temat pewnych reakcji lub ich braku przy jakichś zewnętrznych bodźcach. Chodzi mi tutaj o płacz, smutek itp. Ja np nigdy nie płakałem na pogrzebach. Zmarła moja babcia: nic, zmarł ojciec kolegi: nic, zmarł mój ojciec: nic. Nawet nie wiem czy było mi przykro, nie pamiętam. Jedyne co pamiętam to szok, jakiś lęk, niepokój. Pamiętam, że za każdym razem chciałem tylko, żeby to wszystko już się skończyło i żeby każdy mógł wrócić do swojego życia. Takie rzeczy strasznie wybijają całą rodzinę z funkcjonowania i to mnie chyba najbardziej zawsze wkurzało. Do dzisiaj jak o tym pomyślę to mam wyrzuty sumienia, że na nic nie reaguję. Fakt, że moje własne problemy wydają mi się największe, ale czy możliwe bym był aż tak bardzo skoncentrowany na sobie?

 

Kiedyś dowiedziałem się, że mój kochany siostrzeniec jest w szpitalu. Piszę kochany, bo kiedyś on był jedynym dla którego chciałem żyć i czułem, że warto, bo chciałem widzieć jak dorasta, jak chodzi do szkoły, jak się uczy, móc mu kiedyś w czymś doradzić w razie gdyby potrzebował pomocy itp. W wieku 4 czy 5 lat trafił do szpitala z jakimś zatruciem pokarmowym. Zadzwoniła siostra i każdy strasznie się martwił, a ja? Jakby ktoś wylał na mnie beton. Owszem, bałem się, że coś mu się stanie itp., ale nie czułem jakiegoś wielkiego smutku tylko chwilowy szok i na tym koniec.

 

To samo z moją siostrą, która od 2 lat leczy się na zaburzenia depresyjno-lękowe. Jest u niej wszystko w porządku odkąd zaczęła zażywać lek, ale nie zapomnę nigdy o czym pomyślałem, gdy po raz pierwszy opowiedziała mi o swoich objawach. Podświadomie chyba chciałem, żeby okazały się one nerwicowymi. Dlaczego? Może chciałem, żeby wiedziała jak to jest, że ja nie udawałem, że naprawdę źle się czułem i że naprawdę może być tak, że masz ochotę tylko leżeć w łóżku i wyć. Powinienem był jej współczuć jakoś... Tzn., dawałem jej rady, starałem się wspierać itp., ale może to dlatego, żeby sam dobrze z sobą się czuć? Strasznie mnie to dzisiaj męczy, przecież to kompletnie nienormalne. Nie chcę być takim człowiekiem! Wolę umrzeć niż taki być...

 

Założyłem ten temat, bo coraz częściej w ostatnich dniach dochodzę do wniosku, że jestem potworem bez uczuć, który koncentruje się tylko na sobie. Szczerze to w takich chwilach żałuję, że się w ogóle urodziłem, że beze mnie byłoby mojej najbliższej rodzinie łatwiej, bo tak to co jakiś czas jest u mnie jakiś kryzys i wiecznie biegnę z problemami do mamy czy siostry, a one potem się tym wszystkim przejmują. Nie mogę ciągle zwalać winy na rodzinę za to, że byli nadopiekuńczy, że to oni mnie tak wychowali. Nikt sobie rodziny nie wybiera, a ja mam taką jaką mam. Co nie znaczy, że czasami nie dopada mnie myśl, że żałuję, że nie urodziłem się w innej rodzinie. Potem strasznie mnie dręczą wyrzuty sumienia, bo jak w ogóle można tak pomyśleć? Nienawidzę siebie za to i jest mi siebie żal :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo. Prawdopodobnie masz pozamrażane uczucia. Dzieje się tak kiedy w dzieciństwie żyjemy w ciągłym stresie i w końcu "uczymy" się radzić sobie z tym w taki sposób że wyłączamy/wytłumiamy odczuwanie. Wtedy zarówno dobre jak i złe przeżycia są dużo słabsze.

Cieszyć się pełnym sercem pewnie też nie umiesz? I nie jesteś spontaniczny?

 

jestem potworem bez uczuć, który koncentruje się tylko na sobie. Szczerze to w takich chwilach żałuję, że się w ogóle urodziłem, że beze mnie byłoby mojej najbliższej rodzinie łatwiej

to naturalne reakcje na Twój stan. Nie przejmuj się, tylko świadczą że masz sumienie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój brak reakcji na te zdarzenia nie jest czymś specjalnie dziwnym wiele osób tak ma np. ja nie płakałem od dzieciństwa ,co prawda ojciec mi nie zmarł ale babcie, wujkowie, ciocie tak i jakoś nie płakałem ani specjalnie smuciłem się z tego powodu. A co do siostry to jak ja dowiedziałbym się że moje rodzeństwo ma problemy psychicznie miałbym podobne odczucia do Ciebie nie współczucie ale właśnie taką radość że ich to też spotkało.

Myślę że wiele osób z problemami psychicznymi, nerwicą, depresją może mieć podobnie bo uznajemy że nasze problemy są najważniejsze, większe od innych, jesteśmy egocentrykami którzy są tak skupieni na sobie że aż nie odczuwamy rzeczy które dzieją się wokół nas.

 

Nie jesteś potworem bez uczuć po prostu zaburzenia natury psychicznej powodują u niektórych totalnie znieczulenie na krzywdę innych ja np. potrafię nie tylko nie żałować ale i się się cieszyć z wojen, katastrof, mordów, śmierci na świecie. Rozmawiałem o tym z psycholog i powiedziała że ja po prostu cieszę się jak inni maja gorzej ode mnie to skutek zaniżonej samooceny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za Wasze opinie, choć przez moment poczułem się jak człowiek.

 

Z cieszeniem się jest różnie, najczęściej mam tak, że gdy jest dobrze to myślę sobie 'z czego Ty się debilu cieszysz? i tak za jakiś czas wszystko zmieni się na gorsze...' albo mam poczucie winy, że się cieszę, bo na pewno za karę wydarzy się coś złego... Popaprane to wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×