Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed utratą kontroli


nvm

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie, silne emocje to następstwo myśli pojawiających się w reakcji na danę sytuację (a dokładnie: sytuacja->myśli->emocje->reakcja somatyczna->zachowanie). Rozumiem, że Twoim sposobem na radzenie sobie, jest unikanie konkretnych sytuacji, które to powodują równoczesne unikanie konkretnych myśli i związanych z nimi emocji.

 

Jeśli jesteś w stanie zaakceptować Taki punkt widzenia, to czy jesteś w stanie powiedzieć, jakie myśli Ci się pojawiają (w reakcji na nieprzyjemną sytuację), które wywołują w Tobie tak silne emocje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie, silne emocje to następstwo myśli pojawiających się w reakcji na danę sytuację (a dokładnie: sytuacja->myśli->emocje->reakcja somatyczna->zachowanie). Rozumiem, że Twoim sposobem na radzenie sobie, jest unikanie konkretnych sytuacji, które to powodują równoczesne unikanie konkretnych myśli i związanych z nimi emocji.

 

Jeśli jesteś w stanie zaakceptować Taki punkt widzenia, to czy jesteś w stanie powiedzieć, jakie myśli Ci się pojawiają (w reakcji na nieprzyjemną sytuację), które wywołują w Tobie tak silne emocje?

Chyba jestem w stanie, ale niestety nie potrafię.Tzn. mogę wyodrębnić kilka, które ostatnio zauważam (choć to tylko teoria!):

 

:arrow: "Mylisz się co do mnie!"

:arrow: "To ogranicza moją wolność. Nie mogę przez to robić tego, co bym chciał."

 

Ale mam chyba poczucie, że w tamtym najbardziej stresującym okresie mojego życia było coś jeszcze. O, już wiem: Było:

 

:arrow: "Boję się Ciebie stracić. Nie mogę żyć bez Ciebie. Nie potrafię sobie wyobrazić takiego życia." (ale z tamtą myślą się w jakiejś mierze w końcu uporałem (choć może nie do końca), wizualizując sobie takie życie bez niej)

:arrow: "Boję się cokolwiek powiedzieć, bo się między nami znowu może popsuć. Ja będę się czuł winny, a Ty możesz znowu spróbować przeze mnie popełnić samobójstwo."

 

Teraz jakiś stres powstrzymuje mnie przed wysłaniem tego posta. Obstawiam:

 

:arrow: "To skłoni ludzi do powiedzenia na mój temat jakichś bolesnych głupot, czyli krytyki, z którą nie będę się zgadzał. A ja źle się będę czuł takie wypowiedzi antycypując.Dobrze wiem, że przecież moje emocje nade mną wezmą w takich sytuacjach górę, bo za dla mnie za silne i za szybko się uaktywniają."

:arrow: "Ten stres ograniczy moją wolność. Nie będę mógł przez to robić tego, co bym chciał. Podobnie jak działa na mnie ból i dyskomfort fizyczny zresztą."

 

Odnośnie pójścia do pracy i wszelkich innych zobowiązań (także takich jak pójście do psychologa):

 

:arrow: "To ograniczy moją wolność. Nie będę mógł przez to robić tego, co bym chciał."

 

Odnośnie skontaktowania się z kimś - podobnie jak z wysłaniem tego posta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchaj, zacznę od tego i bardzo to podkreślę: NIE CHCĘ CIĘ URAZIĆ! Chcę przede wszystkim przedstawić to, co mi przyszło do głowy, zdając sobie sprawę, że możesz to odczytać, jako jak to ująłeś "bolesne głupoty".

 

Szczerze Ci powiem, że patrząc na sytuację z mojej perspektywy, zapędziłeś się w kozi róg. Mogę się oczywiście mylić. Chodzi mi o to, że z jednej strony czujesz, że gdzieś jest problem, ale z drugiej, dość mocno odpierasz niemal każdą sugestię, która pojawiła się w tym wątku. Ja rozumiem, że może tu na przykład chodzić o to, że nie jestem ze swoim umysłem, przyswoić Twojego przekazu, gdyż za bardzo ogranicza mnie sposób, w jaki patrzę na świat. Ale z drugiej strony, może z Twoim umysłem jest podobnie? W sensie, że traktujesz sugestie właśnie jako "bolesne głupoty, z którymi się nie zgadzasz" zamiast jako na przykład "dary losu". Myślę, że wszyscy forumowicze wypowiadający się w tym wątku, mieli baaaardzo dobre intencje, lecz zostali potraktowani nieco "szorstko". Ja rozumiem, że w Twojej opinii nie trafili w sedno, ale sam napisałeś, że wysławiasz się tak, jak na daną chwilę potrafisz. Skoro więc przekaz mógł nie być klarowny, to czy powinno się z kimś spierać o opinię do tego przekazu? Przyznaję, że gdy przeczytałem ten wątek, to miałem wrażenie, że na koniec zostałeś sam, samiutki. Ludzie rzucili się z pomocą, Ty ich odpychałeś dotąd, aż nikogo nie było. Ja się co prawda odezwałem, ale też bez większej wiary, zrobiło mi się Ciebie żal i postanowiłem spróbować. Wiem, że Ty to inaczej odebrałeś i nie piszę tego, aby Cię zranić, ale żeby pobudzić do przemyśleń - że nie zawsze nasz punkt widzenia jest taki sam jak innych i że czasem potrafimy mocno się mylić w ocenie sytuacji...

 

Zmierzam do tego, że może warto założyć, że nikt nie chce Cię skrzywdzić, upokorzyć czy wytknąć błędów. Może warto przyjąć liczne komentarze, jako wyraz troski o Ciebie i chęć pomocy? Jeśli mogę Ci coś zasugerować, to może przeczytaj komentarze w tym poście, jakby były pisane przez Twojego najlepsiejszego przyjaciela, który chce dla Ciebie jak najlepiej. Kiedyś sam robiłem takie ćwiczenie i byłem zaskoczony, jak te same słowa, mogły brzmieć inaczej, w zależności od mojego nastawienia...

 

Po drugie, zaimponowałeś mi. Obstawiałem, że wykręcisz się od odpowiedzi na moje pytanie. A Ty napisałeś, szczerze, bez ściemy, pomimo obaw o skutki. Tak to przynajmniej odebrałem. Ode mnie za to - szacunek.

 

Po trzecie wreszcie (w obawie, że nazwiesz to głupotami), odważę się jednak stwierdzić, że jest nieco egocentryzmu w Twoich myślach. Łatwiej mi to pisać niż stosować w praktyce, ale Ci napiszę.

Co z tego, że ja Ci napiszę, że jesteś taki i owaki, skoro nigdy się nie spotkaliśmy i jestem tylko wypowiedzią w tym wątku? Czy warto przejmować się moją opinią na Twój temat aż tak bardzo? Wspomniałem wcześniej o kontroli, bo miałem sam z nią problem - zbyt bardzo przejmowałem się tym, co pomyślą inni, bo to z kolei miało wpływ na moje decyzje. Dlaczego jednak ludzie mieliby się zachowywać według moich wzorców, tego co ja oczekuję i dlaczego miałbym ich kontrolować, albo wszystko wokół traktować jako ograniczenie mojej wolności? To takie proste napisać, że opinia innych nie ma znaczenia. Problem w tym, że dopóki nic nie zmieniało się w temacie mojej akceptacji dla samego siebie, to oczekiwania wobec innych i kontrolowanie ich, były cały czas na czasie...

 

Wiem, że dużo tego - akceptacja dla samego siebie, oczekiwania, kontrola, egocentryzm... Widzę u Ciebie to, przez co ja przechodziłem i przechodzę. Dlatego o tym mówię. Czy chcesz to przyjąć i rozważyć, czy potraktować jako bolesne głupoty, to oczywiście Twoja sprawa. Mam nadzieję, że nie odbierzesz mojego wpisu jako atak. Na dzisiaj jest mi w każdym razie o tyle łatwiej, że nie będę się tak mocno przejmował Twoją opinią, na temat mojej opinii, do Twojego pytania.

 

Smutna prawda jest taka, że dopóki nie dopuścisz do głowy żadnej nowej myśli, to nic się nie zmieni. Bez nowej myśli nie powstanie bowiem żadna nowa emocja, która zrównoważy te, które już masz. I żeby było jasne - nie twierdzę wcale, że myśl, której potrzebujesz jest ukryta w tym, co właśnie napisałem. Chociaż gdyby była, to miałbyś znacznie łatwiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pokonacstres.pl Tak. Zapewne masz rację. Dziękuję za tego posta. Przypominasz mi trochę moją wizję lepszego siebie, jaki mógłbym być w przyszłości. Jest we mnie pycha. Sporo pychy. Boję się śmierci swojego ego, tzn. utraty swojego wizerunku samego siebie i myślę, że to może być dla mnie kluczowy problem. Właściwie mógłbym przeprosić za swoje zachowanie cyklopkę i kosmostradę, ale jakoś mi tak głupio się teraz przyznać xD Wstyd mi po prostu :P Poza tym nie mogę obiecać, że znowu się tak nie zachowam. To są dla mnie silne i bolesne emocje, a tryb ochrony ego bardzo łatwo się u mnie włącza. Przypomina mi to trochę ten czarny kostium spider-mana.

 

Ale niech będzie, przemogę się: cyklopko i kosmostrado: przepraszam. Macie rację, że nad-interpretuję i tak dalej. Robię to, aby ochronić swojego ego i z powodu pychy, która mnie zalewa. Stąd też mój avatar - sympatyzuję z takimi narcyzami, bo mnie wyrażają. Nie mogę jednak niestety obiecać, że znowu się tak nie zachowam... :P Nie mogę niestety również obiecać, że się z tych słów później nie wycofam... :P

 

Oprócz ochrony mojego ego, chodzić może mi jeszcze o dezaprobatę, odrzucenie, ostracyzm społeczny i banicję.

Ale odnośnie ograniczenia mojej wolności, to chodzi mi tu na przykład o zobowiązania - że powinienem na przykład coś zrobić, albo określoną ilość czasu poświęcić na coś; albo w określonym czasie znaleźć się w określonym miejscu; Albo jakieś zakazy i nakazy moralne, których powinienem się trzymać. Albo w końcu jakiś dyskomfort skłaniający i zmuszający mnie do zajęcia się czymś innym, niż to miałem w swoich "planach".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×