Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z matką


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, postaram się opisać mój problem mozliwie najkrócej.

 

Mam 28 lat, dwie córeczki w wieku 7 i 6 lat. Po rozwodzie jestem od 5 lat.

Od kąd siegam pamięcią moja matka była dość specyficzną osobą. Do 7 r. mojego życia wychowywała mnie sama z pomoca babci. Potem pojawił sie ojczym. Do momentu jego pojawienia się nie pamiętam nic. Później już wszystko. Mam jakieś przebłyski, jakieś wizje ale każda próba aby sie od matki dowiedzieć czegoś na ten tamat kończy się że nic takiego nie miało miejsca.

Od kąd pojawił sie ojciec pamiętam że matka wstawała rano, rzucała "mięsem" na prawo i lewo bo nie miała humoru. Nigdy nie odczułam z jej strony jakiegos uczucia, zainteresowania, miłości czy troski a wciąż wyrzuty, pretensje. W wieku 17 lat przeszłam dośc silny bunt. Uciekałam z domu zaczęłam palić i nie wracać na noc, w sumie do domu wracałam jak do hotelu. Po 18tce ojciec mnie pobił, nie mówię że to tylko jego wina choć żal mam do dziś. Wtedy poznałam mojego byłego juz męza a że w domu nie było zaciekawie wyprowadziłam się do niego. Nasze małżeństwo trwało niecałe 4 lata a i to tylko na papierze.

Od rozwodu matka zatruwa mi życie, ciąglę słyszę jakim nieudacznikiem jestem, nic mi w życiu nie wychodzi, źle dzieci wychowuję i niczego się w życiu nie nauczę. Nigdy nie dostałam od niej jakiegokolwiek wsparcia, nawet przy rozwodzie to usłyszałam ze nawet rozwieść się nie umiesz, bo matka naciskała na orzeczenie z winy b. męza ja się rozwiodłam za porozumieniam.

 

Nie wiem jak to jest mozliwe ale ja od matki nie uslyszałam nigdy kocham cię, nigdy ze mną nie porozmawiała szczerze jak matka z córką, czasem odnosze wrażnie że ma w dupie jakie mam problemy itp. Dwóch moich młodszych braci ( od ojczma) sa wychowywani inaczej, słyszą kocham Cię, mój syneczku kochanie skarbie, ja tego nigdy nie słyszałam.

Stale stawia mi jakieś wymagania, mam przyjśc do niej posprzątac jej w domu, bo ona pracuje i nie ma czasu, mam pilnowac młodszego brata (10 lat) bo ona nie ma go z kim zostawić. Moje dzieci też nie są najlepiej traktowane, same nie chcą do niej chodzić twierdząc ze babcia za wszystko krzyczy i wszystkiego żałuje. Kiedy mówię jej że ja tez pracuję i mam obowiązki w domu strzela focha, skarzy się ojcu i na dodatek przekręca fakty. Tak samo jest z pilnowaniem moich dzieci. Miszkamy blok w blok, jak ide po południu do pracy ( od 18 do 21) to musze dzieci przyprowadzić, odbierając przyjśc po nich posprzatać i stale słysze wyrzuty jakie są niedobre i niewychowane) ostatnio jakieś dwa miesiące w ogóle dzieci tam nie zostawiam zabieram ze sobą do pracy bo było tak że się w ogóle nimi nie zajmowała a parę dni temu przywiozła mi je do pracy bo wypadła jej pilna sprawa. Od córek się dowiedziałam że pojechała do swojej siostry na wódkę.

Inaczej z kolei ma się sprawa pilnowania mojego brata, nie zadzwoni nie zapyta czy mogę popilnowac czy jestem w domu. Młody po prostu przychodzi to o 7 rano to o 18 jak jestem w pracy i mówi ze mama go przysłałą bo gdzies idzie. Jak mnie nie ma w domu i młody wpada w panikę to jest oczywiście moja wina bo powinnam zadzwonić powiedzieć ze jestem w pracy.

 

Ogólnie mam juz dość tego jest tak dużo że mogłabym pisac i pisać.

Całe zycie żyję w poczuciu winy, uważam na to co mówię żeby przypadkiem jej nie urazić. Mój rozwód byłego męża i to że na własne zyczenie spierdzieliłam sobie zycie jest tematem numer jeden przy okazji wszystkich rodzinnych zjazdów, a mina z jaka to opowiada jest po prostu masakryczna. Czasem mam wrażenie że ona się cieszy jak mi w życiu nic nie wychodzi, jak się zwracam do niej po pomoc to wtedy unosi głowe do góry i zachowuje się jakbym było człowiekiem niższej kategorii nie jej córką.

Najlepsze w tym wszystkim jest to że każda moja próba rozmowy z nia na temat co mnie denerwuje w jej zachowaniu i czego sobie nie zyczę kończy się wyzywaniem mnie a potem to ja mam wyrzuty sumienia i czuję się winna choć wiem że mam rację to i tak czuję się jakbym zrobiła jej krzywdę. W lipcu był mój narzczony który jest za granica. Widziała chłopaka pierwszy raz i od razu słyszę to idiota po co ci kolejny debil weź go zostaw. Nie isteresuje ją że jestem z nim szczęśliwa, że świetnie sie rozumie z moimi dziećmi. Przy pierwszym spotkaniu zwyzywała go od poje***ów, przygłupów, za kazdym razem zwracała się do niego per Artur, Rafał, Michał a na imię ma Sebastian, potem powiedziała że oj tylu zięciów miałam że pół miasta by się zebrało to ciężko imiona zapamiętać ( choć od rozwodu miałam jednego partnera) W ogóle kazdy mój partner jej z jakimś defektr=em, każdy jest idiota i nie pasuje do jej wymagań. Na każde jej zawołanie ja mam być z prędkością światła, jeżeli ja czegoś chcę to musze ładnie poprosić i poczekac aż się zastanowi.

 

Prosze omóżcie mi co ja mam robić, to uż się ciągnie tyle lat że nie wiem czy to z nią jej coś nie tak czy ze mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

justyna2204, Współczuję Ci bo wiem jak musisz się z tym czuć, niestety sytuacja wydaje się trudna i chyba nie ma dobrego rozwiązania., Jedyne co możesz zrobić to odciąć się od niej, może wyprowadzić? Jej i jej podejścia nie jesteś w stanie zmienić, możesz zawalczyć tylko o to by jak najmniej ono bolało i odbijało się na Tobie. Poczytaj o DDD , myślę ,że takim dzieckiem jesteś :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×