Witam. Ja i mój problem.

[malutka_]

Witam!

Jeszcze miesiąc temu było ze mną raczej ok. Ale zaczęły się problemy ze zdrowiem mojego narzeczonego i przez to w naszym związku. Ostatecznie zostawił mnie i zjechał równo z góry na dół, że zepsułam mu te lata, że wszystkiego żałuje. Na dodatek zwyzywał Nie radzę sobie już. On był oprócz tego, ze moją miłością to też moim jedynym przyjacielem... Straciłam wszystko. W dodatku chyba znalazł sobie nową dziewczynę (w sensie, że podoba mu się i będzie coś próbować). Jak to widzę to mnie krew zalewa...

Nie śpię po nocach... Bez przerwy płaczę. Nawet w autobusie. Nic mnie nie cieszy. W dodatku miewam myśli samobójcze Nie zdawałam sobie sprawy ze skali tego, dopóki wczoraj w tv nie mówili o depresji. Wymienione tam objawy pasowały do mnie... Boję się jutra. Nie chcę wychodzić z domu. Nie jem, płaczę... Co robić? To tak strasznie boli...

[Joana]

Malutka.

Twój stan trwa dosyć krótko by mówić o depresji. myślę, że to raczej epizod depresyjny. Dobrze, ze dostrzegłaś w miarę szybko, że z Tobą dzieje się coś niedobrego. Radzę udać się do psychologa - im wcześniej zaczniesz się leczyć tym lepiej!

Strata boli, rozumiem Cię..

[Gość]

Witaj!

Posłuchaj Mnie!

Skoro Cię zwyzywał to pomyśl sobie jaki on jest przecież to on cię wybrał na dziewczynę a teraz temu zaprzecza wyzywając Cię.

Nie ułożyło się między wami ale zwyzywał cię bo nie umie sam z tym sobie poradzić.

Najlepiej by było żebyś się wybrała do psychiatry po jakieś leki i może do psychologa porozmawiać

Tutaj poznasz wielu ludzi którzy cię zrozumieją.

Witamy na forum :)

[malutka_]

Bardzo mi ciężko... jeszcze jak widzę, że on się umawia z koleżankami a mnie ignoruje... jestem załamana i naprawdę chcę sobie coś zrobić