Skocz do zawartości
Nerwica.com

rodzina????????


Rekomendowane odpowiedzi

Czytam to, co piszecie dziewczyny i przypomina mi się własne dzieciństwo. Bicie, poniżanie, strach, oskarżenia o najróżniejsze rzeczy, w tym kradzieże, zamykanie w kuchni. Znęcanie się fizyczne i psychiczne. Ulubioną zabawą moich rodziców było opowiedzenie mi ze szczegółami, jaka kara (zawsze bicie, czasami ręką, czasami pasem ze sprzączką lub innymi przedmiotami) czeka mnie za rzeczywiste lub wydumane przewinienie, zamkniecie mnie w domu i pojechanie do znajomych lub na zakupy. A ja miałam ich zdaniem myśleć, żałować i bać się tego, co spotka mnie za dwie lub trzy godziny.

I powiem szczerze z tak "wychowanego" dziecka nigdy nie wyrośnie zdrowy psychicznie człowiek. Za to jeśli naprawdę tego chce, może stać się po prostu normalny.

Moje pierwsze małżeństwo nie miało sensu: wybrałam człowieka zbyt podobnego do mojego ojca. Ale mam córkę, która na urodziny podarowała mi laurkę z dedykacją: "Gdybyś nie była moją mamą, chciałabym, abyś została moją przyjaciółką"

To najwspanialsze słowa, jakie usłyszałam i jednocześnie moja największa nagroda.

 

Zły los możemy odwrócić, uwierzcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Razorbladerka_, no wlasnie warto czekac na taki moment prawda?moja cora laurki robila baardzo dlugo,i do dzisiaj wysyla nam takie smieszne kartki z zyczeniami ,podzièkowaniami za to ze jestesmy ,ze mamy dobre relacje.razo tez siè doczekasz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Razorbladerka, chyba lepiej rozumiem twoja potrzebę zajścia w ciążę. Okaleczona psychicznie w wyniku nieszczęśliwego dzieciństwa w głębi serca pragniesz zapewne miłości bezwarunkowej, takiej jaką obdarzyć kobietę może jedynie jej dziecko. Mam nadzieje, ze kiedyś jej doświadczysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Razorbladerka_, och nie gdybaj tak kochana,jeszcze bardziej siè zdolujesz no?ja siè prawie wyleczylam czy zaleczylam i tez jeszcze myslè o dziecku,mimo ze jzsetem po 30 tce!zrobiè badania prenatalne i takie tam,jestes jeszcze mlodziutka wszystko przed tobà,glowa do gory!!nie jestem dobra w pocieszaniu :? ale co mi tam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Razorka- o ciąży pisaliśmy już w innym temacie. Rozumiem Cie bo wiem jak można pragnąć dziecka bo sama ciągle o tym myślę... Rozumiem też, ze pragniesz miłości bezwarunkowej, ale tak na poczatek to polecam kupić sobie pieska albo kotka (jak ja) on też kocha bezwarunkowo, uberam go w płaszczyk jak idziemy na spacer, ma buty nawet :roll: Wiem, to chore, ale na moim kocie wyżywam moje aspiracje na bycie matką. Dlaczego na kocie a nie na dziecku? Bo stać mnie na puszkę żarcia za 1,70zl dziennie dla kota, ale nie stać mnie na 1000zł na wózek (bo przecież chciałabym kupić ładny, taki jak mi sie podoba), 500zł na łóżeczko, na wanienkę, przewijak, ściągacz mleka, na szczepienia na meningokoki 600zł, na leki, na oliwki, na kaszki, na mleczka, na pieluszki, na fotelik do auta, na ubranka których trzeba setki...... Nie stać mnie na to finansowo (no dobra, stać mnie na tanią wersję gdzie wózek kosztuje 350zł a łozeczko 200zł) ale przecież chcę sie rozkoszować macierzyństwem. Chcę mieć radość z kupowania tych wszystkich fajnych rzeczy i kupić dobre, chcę mieć spokój psychiczny że mjemu dziecku NIC nie zabraknie. I nie jestem gotowa psychicznie- tak jak Ty. Bo to że CHCEMY to jeszcze nic. Pytanie jest- czy możemy sobie na to pozwolić? Wg mnie nie, jeszcze nie. Najpierw sie podleczmy/wyleczmy. Dziecko to nie jest terapia antydepresyjna czy antynerwicowa. Jesli nie mogę poradzic sobie w 100% ze sobą to nie decyduję sie na to, aby brać odpowiedzialność za istotę ktora będzie zależna praktycznie tylko ode mnie i mojego faceta.

 

Co do Twojej rodziny- myślę, ze to temat na terapię. Ale niekoniecznie Twoją. Twoi rodzice powinni sie na terapię wybrać, ale znam zycie na tyle, aby wiedzieć że tego nie zrobią. Twoja mama wygląda na nieszczęśliwą z opisu... Myślę, że tu trzeba czasu.. Moje relacje z rodzicami się polepszyły po mojej wyprowadzce, ale potrzeba było na to czasu. Niedługo będzie Wigilia. Nie narzucaj sie im do tego czasu, a na Wigilię poprostu tam pojedz... Być może też rodzice odżyją po tym jak sie wyprowadzilas. Moi za mną tęsknią i mnie kochają, ale widzę że przeżywają drugą młodość... ;) Daj im i sobie czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tytle czasu to juz trwa i zadnej poprway praktycznie ...

:shock:

Ale kochana Ty się nie leczysz.....raz poszłaś do psychiatry, dostałaś leki które akurat na ciebie nie działają i dalej je przyjmujesz, nie chodzisz do psychiatry na kontrole, nie zmieniasz leków, nie podjęłaś terapi..... to jak chcesz wyzdrowieć?

Gwarantuję ci, że jak się za to porządnie zabierzesz to efekty przyjdą :smile:

(i będę pisać i pisać i pisać o tym dopóki się nie wkurzysz i nie poleziesz do psychiatry i psychologa :mrgreen: )

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No racja, racja. Jedna wizyta u psychiatry to nie leczenie.

Są ludzie (jak ja) którzy sami sobie z tym jakoś radzą i leki biorą tylko doraznie bo na stałe one nie są konieczne. Ale w Twoim wypadku konieczny jest nadzór psychiatry i terapia u psychologa. Bo sobie ewidentnie nie radzisz.

 

Byłaś raz, leki być moze żle dobrał. Idz raz jeszcze, dostaniesz inne! I zapisz sie na terapię! Jak chcesz widzieć efekty nie lecząc tego?

 

To tak jak byś nasypała mąki do miski, nie dodała wody i dziwiłabys się że ciasta nie da sie ugnieść i nic nie urośnie.

 

U Ciebie też brakuje składnika. Ty to mąka a lekarz to woda. Bez wody sie nie uda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto wam powiedzial ze raz tylko bylam u psychiatry????

I leki te nie jedne bralam, a seronil z nich wszystkich chociaz czasami dziala, lekarka mi nie che zmienic lekow bo uwaza ze i tak mi nie pomogą bo dystymia nie jest taka łatwa do wyleczenia a leki co najwyzeej mogą raz pomoc a raz zaszkodzic... Bylam u kazdego psychologa w moim miescie i w gdańsku u prawie kazdego czy to prywatnie czy to na nfz... pierwszy raz w zyciu u psychologa bylam w wieku 7 lat, wiec zrozumcie, ze mam juz tego dosc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiesz co Ci powiem? Moj facet był raz u psychiatry-niby ze mną. Ale poszedl na wizytę. Lekarz powiedzial ze ma on dystymię. Bral leki. Jakiś Mocloxil czy jakos tak.. A ja mu wybilam z glowy, ze tabletki to nie super srodek, on myslal ze wezmie tabsa i bedzie zajebiscie. Zdziwil sie. Kzalam mu odstawic leki. Zaczal uprawiac sport, zdrowo sie odzywiac, znalazl sobie hobby- modelarstwo, kupilismy kota to ma zajecie, teraz pracy szuka. Nadal ma momenty ze sie gorzej czuje, ale ogolnie jest dobrze :smile: Dystymia to nie depresja i wiem co mowie bo zyje juz 2,5 roku z osobą z dystymią. To da sie wyleczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Razor - bo dystymia to lekka, aczkolwiek przewlekła forma depresji. Dlatego powinnaś sie cieszyć, że Twoje jest lżejsze.

A to, że uciekasz od ludzi- my też. Ale to nie wina dystymii ale nerwicy.

 

Widzę, że Ty troche jesteś jak mój facet :smile: Narzeka, że żle, ale nic nie robi aby to zmienić póki człowiek go za fraki nie wyciągnie...

Widocznie Wy z dystymią tak macie. Tutaj twoj facet powinien wziąść sprawy w swoje ręce, tak jak ja to zrobiłam z moim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh a to ciekawe, bo moja psychiatra powiedziala ze dystymia jest gorsza od depresji....

Ta, jak moj facet czegos za mnie nie zsrobi w momencie mojego zniechecenia albo zalamania to nikt tego nie zrobi... i wlasnie przyszedl taki momwnt, w ktorym stal sie bezradny i nie wie jak mi pomoc wiec jestem jego problemem.... i nie tylko jego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestes problemem. Gdyby tak bylo to by Cie zostawil. Wg mnie depresja jest gorsza od dystymii.

Wybierasz sie na jakas terapie? Z tego co wiem to nie pracujesz, wybierz sie do lekarza, w Gdansku napewno macie jakis oddzial dzienny i terapie, w Szczecinie jest cos takiego. Chodzilabys codziennie przez kilkanascie tygodni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda, ja juz bylam nawet na jednej konsultacji u psychologa by wybrac dla mnie odpowiednią grupę do terapii... mialam isc na kolejną konsultacje, ale przegapilam ten dzien(wlasciwie to calkiem o tym zapomnialam) no i mialam tam zadzonic w pon zeby dowiedziec sie na jaki dzien mnie umowili, no ale jakos mnie to przestraszylo ze cos jest nie tak i po prostu nie pojechalam tam i nawet nie zadzwonilam... jak zwykle uciekłam :(

Anno R., dokucza mi to ze istnieje....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×