Skocz do zawartości
Nerwica.com

pieprz....uczucie pustki i utraty zmysłów


szamaJa

Rekomendowane odpowiedzi

Ja od jakiegoś czusu siedzę na tym forum obserwóje wasze posty, czytam dochodze do wniosku ,że każdy z was ma swoje życie i każdy na swój sposób walzy z nerwicą, stara sie normalnie żyć.

Mnie nerwica męczy kilka lat od paru miesiecy mam nawrut, jest inny niż poprzedni nie wiem czy silniejszy ale bardziej się męczę, poprzednio czułam ulge kiedy nie byłam sama teraz nawet jak jest wokół mnie najukochańsza osoba ja nie czuję poprawy, mam dziwne uciski w głowie, czuje się strasznie zmęczona na tyle że fizycznie pomnie widać( np wory pod oczami) mam cos w rodzaju sztywnienie twarzy itp itd szukam pomocy gdzie popadnie, ale z rzadnej ze stron tej pomocy nie otrzymałam, na tyle się przestraszyłam zże tak naprawde to chyba się boje o pomoc prosic. Czasm mam wrażenie ze za dużo ze sobą gadam, do tego wymyslam różne scenariusze, czuje sie zmeczona i boje sie ze moze byc to schizofrenia, bo czasem mam zwidy i do tego spiskuje, zdaje sobie sprawe z tego ze to nie jest normalne ale jakos nie moge sie uspokoic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety nerwica ma to do siebie, że lubi wracać, ja nawrót maiłam ok 1,5 roku temu i teraz jest dużo gorzej. Brałam rozne leki, ktore nie bardzo mi pomagały. Teraz chodze na psychoterapie, staram sie normalnie funkcjonować, zająć się czymś nie myśleć tyle...

czasem to wszystko wydaje mi sie bez sensu, że nie mam po co walczyć, że i tak nie dam rady...ale potem sobie mówię ,że życie jest przeciez piękne, szkoda go marnować w taki głupi sposob, zamartwiając się i wkrecając sobie pierdoły.

Ja chyba byłam już u wszystkich lekarzy w moim małym miescie, niestety nie usłyszalam nic konkretnego same bzdety, typu czym ja się tak stresuję!??albo patrzyli na mnie jak na kosmitę. Jak sobie czasem poczytam na tym forum to jest mi lżej, ale i szkoda mi WAS wszystkich, bo wiem co przeżywacie.

Zycze zdrowia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie również nerwica wróciła, kiedys to był pikuś a teraz koszmar, ale szamaJa, powiedz mi czy diagnozował cię jakiś lekarz, czy byłaś w ogóle u jakiegoś z tym co masz przez te lata choroby? i naprawdę nie bój się schiza, też gadam sam do siebie i to bardzo dużo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszyscy gadamy do siebie :) mechanizm nerwicy polega też na tym, że ona wyolbrzymia rzeczy, które tak naprawdę są normalne, tzn. sprawia, że zastanawiamy się, czy coś jest ok, czy raczej nie. normalnie nigdy byś pewnie nie pomyślała, że mówienie do siebie to coś złego (w rozsądnych granicach, chyba że wygadujesz do siebie zdań na głos na ulicy, w sklepie itd.) ;) w nerwicy już się zastanawiasz: "czy aby nie jestem chora?". albo serce ukłuje, już się martwisz, że zawał. normalnie nawet byś pewnie nie zwróciła na to uwagi. nie martw się, to norma ;) te Twoje sztywnienia karku i twarzy - to według mnie nerwica jak się patrzy. potrzeba Ci trochę relaksu. zatrzymaj się, nie pędź tak, zdążysz.

 

a te nawroty są normalne w nerwicy. dlatego o zaburzeniach nerwicowych mówi się "przewlekłe".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz racje ja wiem ze wyolbrzymiam, z tym ze czuje sie naprawdę przestraszona przestałam sobie ufaći nie wiem boje się że strace nad sobą kontrolę tego obawiam się najbardziej że zwariuje, wypatruje jak durna kiedy zaczne widzieć jakieś dziwne rzeczy na tyle że wkońcu widze jakieś plamki itp itd, do tego nabawiłam się fobi boję się podróży do pracy na tyle że przestałam jeździć autobusami, lęk był tak silny że cała się pociłam i chciałam prosić kierowce o to by się zatrzymał i mnie wypuścił..hehe , teraz ten lek jakby jest słabszy i czuje pustkę, jest dziwnie, proszę o pomoc, piszcie do mnie czuje sie strasznie osamotniona, potrzebuję tyćki nadziei :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem, ale po pierwsze - nie powinnaś za bardzo wsłuchiwać się w siebie, bo w końcu naprawdę coś zobaczysz :)

 

po drugie - zastanów się, czego tak naprawdę chcesz. jeśli chcesz ciągle tkwić w lękach, to ok. ale próbuj się wydostać z tego zamkniętego koła. nie rezygnuj z jazdy autobusem, ale przeciwnie, pokaż nerwicy, że masz ją gdzieś.

 

i nie martw się, nie zwariujesz. tak łatwo się nie wariuje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz zupełną rację, Ja nie chcem tkwic w stanie jakby zamrożenia chcem się cieszyć życiem, wiesz przedemną zaręczyny boję sie ze nie bede w stanie się z nich cieszyć, boję sie tego

niebardzo mam pomysl na przerwanie błędnego koła, ponieważ albo sie boje albo mam doła nad ktorym nie panuje

kiedyś z tego już wyszłam tylko niepamiętam jak

jeśli chodzi o wsłuchiwanie się w siebie to robie to ciągle, obserwuje swoje reakcje słucham siebie i gadam ze sobą w myśli, wymyslam np dialogi z tobą, z facetem, z rodzicami itp itd

ps. co rozumiesz mowiac "rozumiem, ale po pierwsze - nie powinnaś za bardzo wsłuchiwać się w siebie, bo w końcu naprawdę coś zobaczysz :)" czy mozna sobie tak wkrecic , nakrecic do wariactwa?

mysle ze w glebi duszy to ja jestem przerazona zyciem, boje sie rutyny, monotoni, ze nie bede szczesliwa..eeeee same smuty

jednak wiem ze mam w sobie sile

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi sie wydaje ze wiekszosc z nas jest tak naprawde przerazona zyciem dlatego dotyka to najczesciej w mlodym wieku jak sie mamy usamodzielnic. u mnie to chyba o to chodzi, teraz tak mysle. zawsze pod skrzydlami mamy, nie wyksztalcilam swojej pewnosci siebie, bylam pewna siebie bo byla zawsze mama, mama napisala zwolnienie do szkoly jak mi sie nie chcialo isc itd. teraz trzeba spojrzec w oczy doroslemu zyciu. juz nie bedzie 2 m-cy wakacji, trzeba bedzie chodzic do pracy bo jak nie to cie zwolnia, brac udzial w wyscigu szczurow, rodzice sie starzeja, choruja, wszyscy chca od ciebie odpowiedzialnosci bo w koncu jestes dorosla, a ja sie nie czuje wcale dorosla, nie jestem gotowa na choroby rodzicow, odpowiadanie sama za siebie itd. wydaje mi sie ze wszyscy wokol juz do tego dorosli a ja gdzies sie zblokowalam i nie potrafie isc dalej. ostatnio zauwazylam ze jak nachodzi mnie lek i mysle o sytuacji istniejacej ktorej sie boje np. isc do pracy to tel lek o nic sie zamienia w lek rzeczywisty przed tym pojsciem do pracy. wtedy latwo go zniszczyc. albo pogadac z kims o tym albo sie wyplakac i wykrzyczec, potem jest mi jakos lzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm, umnie było inaczej, wychowywał mnie ojciec, mama niestety wyjechala za zarobkiem, rzucono mnie na głęboką wodę jedyna dziewczyna w domu wiec sobie wyobraź zmywanie pranie sprzatanie :-) nie narzekałam dopuki moje kontakty z ojcem przeistoczyly sie w wieczna walke, bunt, kłutnie, nie było mi łatwo ale miałam braci razem z nimi wspieralismy sie duzo mi poagali, rozweselali, kiedy brat wyjechał

jebbbbło wszystko kilka miesiecy pozniej mialam 1 atak leku i tak oto skonczylam 27 lat i od 3 lat mam ataki nerwicowo depresyjne aleeeeeee:

dzis swieci słonce :-)

rolingstone nie wiem czemu ale dzieki twojej odp poczulam sie lepiej, za mocno sie staram, za mocno chcem juz teraz pędze przez te zycie i czuje sie ciągle zmęczona

dziekuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ps. co rozumiesz mowiac "rozumiem, ale po pierwsze - nie powinnaś za bardzo wsłuchiwać się w siebie, bo w końcu naprawdę coś zobaczysz :)" czy mozna sobie tak wkrecic , nakrecic do wariactwa?

 

Jeśli będziesz za bardzo wsłuchiwać się w siebie, to tak się na sobie skoncentrujesz, że nie pozwoli Ci to normalnie funkcjonować. Nie sądzę, żeby można w sobie wywołać np. schizofrenię, ale po co masz się zamykać w sobie, wciąż się zastanawiając, czy wszystko jest ok, czy może jednak nie do końca. Po prostu żyj, staraj się czymś zająć, spaceruj, nie unikaj kontaktów z innymi (choć wiem, że czasem ciężko). I rób nerwicy na przekór. Jeśli boisz się wyjść z domu, to wyjdź. Najpierw może to być trudne, ale potem powinno być lepiej.

 

Co do Twoich lęków. Piszesz, że zostałaś rzucona na głęboką wodę. Myślę, że tam gdzieś tkwi źródło Twoich problemów. Powinnaś z kimś to przedyskutować. Może zrzucić coś z siebie. Myślę tu o porządnej psychoterapii. Czasem pomaga zaledwie kilka spotkać z psychologiem. Spróbuj i zacznij żyć. Życzę powodzenia i powrotu do równowagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zrezygnowałam z psychoterapii jakies 2 miesiace 3 tenu, nie wiem czemu, to była rzecz moja cos co robilam dla siebie, teraz szukam psychoterapeuty z tym ze nie wiem jak to zaczac robic, bo jak juz to chcem chodzic do najlepszego, z certyfikatem itp itd

 

nie wiem czy jestem gotowa by stawic sobie czolo, swoim lekom i postrzegania świata

mam czasami poczucie deralizacji ale nie przeraza mnie on tak jak to było wczesniej

do tego mam dziwne uczucie ze jest to nerwica udawana, nie wiem czemu ale nie wierze w to co sie dzieje czasami staram sie z tego smiac, ale nie mija smutek ,,i tak jakos :-)....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×