Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia


Rekomendowane odpowiedzi

21 godzin temu, Mic43 napisał(a):

Ciekawe, ja w ogóle tak nie mam. Z resztą czym my się różnimy od dzieci? Że w dowodzie 18 lat jest? Dzieci bywają okrutniejsze od dorosłych, więc wcale nie uważam, żeby z konieczności zasługiwały na więcej współczucia 🙂

 

 

To nie kwestia metryki, tylko bezbronności. Dziecko nie rozumie świata jak dorosły, nie umie się bronić, nazwać swojej krzywdy ani sięgnąć po pomoc. Współczucie to nie nagroda za dobre zachowanie – to odruch wobec słabszego. I właśnie dlatego dzieci zasługują na więcej.

39 minut temu, Kiusiu napisał(a):

Ustalenie przyczyny długoletniej samotności często byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby kobiety były szczere i za każdym razem konkretnie, jasno i precyzyjnie mówiły, dlaczego kogoś nie chcą i co im się w nim nie podoba. Dawały informację zwrotną bez owijania w bawełnę. Choć jest też możliwe, że nieraz kobieta sama nie wie, dlaczego kogoś nie chce. To jest też kwestia samoświadomości i umiejętności odpowiedniego ubrania tego w słowa.

Jeśli ktoś ma słabe umiejętności społeczne, czy też np. niezdiagnozowany autyzm wysokofunkcjonujący, to z reguły ma trudności z wejściem w relację, mimo szczerych chęci. Jak ktoś jest fizycznie nieatrakcyjny, też. No ale skąd ktoś ma wiedzieć, że jest nieatrakcyjny albo że ma słabe umiejętności społeczne, skoro żadna kobieta mu tego nie powiedziała? Jeśli ktoś nie wie, nad czym ma pracować, to nie zacznie pracować. Nie ma szans. Dlatego szczerość i informacja zwrotna są ważne. Niestety, zbyt często pomniejszane, bagatelizowane i pomijane.

Pewnie, szczerość i informacja zwrotna są ważne – ale relacje to nie rekrutacja z listą wymagań i konkretnym feedbackiem po rozmowie. Czasem po prostu nie „zaskoczy”. Nie ma jednej konkretnej rzeczy „do poprawy”, tylko brak tej niewidzialnej iskry. Chemia, panie. I kobiety, i mężczyźni często nie wiedzą dlaczego ktoś ich nie pociąga – po prostu czują, że to nie to. I to też jest w porządku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Mic43 napisał(a):

Ciekawe, ja w ogóle tak nie mam. Z resztą czym my się różnimy od dzieci? Że w dowodzie 18 lat jest? Dzieci bywają okrutniejsze od dorosłych, więc wcale nie uważam, żeby z konieczności zasługiwały na więcej współczucia 🙂

Dzieci z natury nie są okrutne, ale nie mają też rozwiniętej umiejętności radzenia sobie z emocjami i to czy dziecko z np. złością będzie sobie radziło poprzez bicie kogoś, uderzania samemu o coś wynika z tego czego nauczyli ich dorośli. Dzieci żyją tu i teraz, jak się z czegoś cieszą, to całymi sobą, jak czegoś nienawidzą, złoszczą się na coś, to też całymi sobą. To rolą dorosłych jest pokazanie im jak sobie radzić z nadmiarem emocji, również tych trudnych - jeśli to zostanie zaniedbane, to tak, będziemy mieli w przyszłości nastolatka, dla którego przemoc jest sposobem na rozwiązywanie problemów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica. Nie mówię że ich wina, tylko co to oznacza, że jak były niemowlakami to rodzic za bardzo ciuciuciu do dziecka, zero surowosci, a potem dzieci już większe kilkuletnie zdają sobie sprawę jak postępują, że źle się zachowują, ale nie robią sobie z tego nic, nawet wykorzystują to czasem, żeby kupili mu zabawkę albo żeby wyjść z nudnego miejsca. 

Nie no nie udawajmy że ktoś nie zdaje sobie sprawy że wygląda nieatrakcyjne, każdy ma lustro, a media skutecznie reklamują to co jest uznawane za atrakcyjne, aż do bólu promują. To chyba nie dostrzeglby ktoś może z jakimś narcystycznym zaburzeniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Prince of darkness napisał(a):

jeśli ktoś chce brać fentanyl rekreacyjnie albo pić 3 litry gorzały codziennie to mi nic do tego jego zdrowie, jego życie.

Szkoda tylko, że tacy ludzie mają prawo do opieki medycznej i pomocy medycznej na równi z tymi, którzy potrzebują takiej pomocy nie z własnej winy. A liczba lekarzy jest ograniczona. A w krajach takich jak Polska to już w ogóle, gdzie liczba lekarzy na tysiąc mieszkańców jest jedną z najniższych w krajach rozwiniętych.

Podobnie, ogólnie, to niesprawiedliwe, że Janusze mający wiele niezdrowych nawyków są przez system traktowani praktycznie na równi z tymi, którzy dbają o siebie, tylko np. są obciążeni genetycznie lub mają pecha.

37 minut temu, Dryagan napisał(a):

Dziecko nie rozumie świata jak dorosły, nie umie się bronić, nazwać swojej krzywdy ani sięgnąć po pomoc. Współczucie to nie nagroda za dobre zachowanie – to odruch wobec słabszego. I właśnie dlatego dzieci zasługują na więcej.

 

23 minuty temu, Catriona napisał(a):

Dzieci z natury nie są okrutne, ale nie mają też rozwiniętej umiejętności radzenia sobie z emocjami i to czy dziecko z np. złością będzie sobie radziło poprzez bicie kogoś, uderzania samemu o coś wynika z tego czego nauczyli ich dorośli. Dzieci żyją tu i teraz, jak się z czegoś cieszą, to całymi sobą, jak czegoś nienawidzą, złoszczą się na coś, to też całymi sobą. To rolą dorosłych jest pokazanie im jak sobie radzić z nadmiarem emocji, również tych trudnych

Otóż to.

U dzieci to, co określa się mianem okrucieństwa, nie jest wynikiem świadomego nastawienia z premedytacją, tylko mniejszego zrozumienia i mniejszego radzenia sobie z emocjami.

13 minut temu, Dalja napisał(a):

a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica.

Przyczyny mogą być różne, np. brak czasu rodziców, czy brak podejścia.

Każde dziecko potrzebuje uwagi. Gdy rodzicom tej uwagi brakuje, to dzieci zaczynają wchodzić im na głowę. Bo im tego brakuje. Kwestia niezaspokojonych potrzeb.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Dalja napisał(a):

No a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica. Nie mówię że ich wina, tylko co to oznacza, że jak były niemowlakami to rodzic za bardzo ciuciuciu do dziecka, zero surowosci, a potem dzieci już większe kilkuletnie zdają sobie sprawę jak postępują, że źle się zachowują, ale nie robią sobie z tego nic, nawet wykorzystują to czasem, żeby kupili mu zabawkę albo żeby wyjść z nudnego miejsca. 

Dzieci w większości uczą się przez obserwację – to, co widzą u rodziców, same kopiują. Jeśli brakuje granic, szacunku czy spokoju w domu, trudno oczekiwać, że będą się inaczej zachowywać w miejscach publicznych. Awantury w sklepie czy na ulicy to często forma testowania granic: „czy znowu dostanę to, czego chcę, jeśli będę krzyczeć?”. Jeśli raz się uda – znaczy, że warto próbować dalej. Druga sprawa to sprzeczne komunikaty wydawane w domu – jeśli każdy dorosły mówi co innego (w sensie mama jedno, tata drugie, a babcia i dziadek kolejne), to dziecko nie ma jasnych zasad, tylko uczy się, jak manipulować sytuacją. A potem nie chodzi o złośliwość – tylko o zwykłą dziecięcą logikę: „robię to, co działa”.

 

21 minut temu, Dalja napisał(a):

Nie no nie udawajmy że ktoś nie zdaje sobie sprawy że wygląda nieatrakcyjne, każdy ma lustro, a media skutecznie reklamują to co jest uznawane za atrakcyjne, aż do bólu promują. To chyba nie dostrzeglby ktoś może z jakimś narcystycznym zaburzeniem

Co do wyglądu – to naprawdę nie jest kwestia tylko lustra. To, jak ktoś się postrzega, bywa zupełnie oderwane od rzeczywistości. Czasem piękna dziewczyna ma kompleksy, a ktoś faktycznie nieatrakcyjny uważa się za ideał. Zresztą atrakcyjność to nie tylko rysy twarzy – to też sposób mówienia, gesty, mimika, energia, sposób chodzenia, kontakt wzrokowy… Często to właśnie te rzeczy decydują, czy ktoś nas przyciąga, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kiusiu braku uwagi myślisz. Ja bym obstawila że brak uwagi to dziecko wycofuje, nie ma go. Nadmiar uwagi może bardziej hmm nie wiem

 

@DryaganjA się zgadzam co do wyglądu. Odpowiedziałam tylko na - skąd ktoś ma wiedzieć że wygląda nieatrakcyjnie jeśli nikt mu tego nie powie. Rysy twarzy to już kij kwestia gustu, ale np jak ktoś jest otyły, niezadbany, to trudno mi uwierzyć że tego się nie domyśli. Bo przecież kompleksy które każdy ma biorą się z surowego samo-osądu. 

Co do dzieci, takie malutkie dzieci 2 3 letnie chyba nie mają na tyle rozwiniętego jeszcze domysłu spostrzegawczości żeby zauważać że np. Rodzice wzajemnie nie stawiają sobie granic albo mają siebie gdzieś??

za to bezpośrednie interakcje do nich (dziecka) bardzo uważnie analizują takie dzieci, zastanawiają się nad zachowaniami swoimi i innych, potem same reagują według swoich wnioskow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dalja napisał(a):

Co do dzieci, takie malutkie dzieci 2 3 letnie chyba nie mają na tyle rozwiniętego jeszcze domysłu spostrzegawczości żeby zauważać że np. Rodzice wzajemnie nie stawiają sobie granic albo mają siebie gdzieś??

za to bezpośrednie interakcje do nich (dziecka) bardzo uważnie analizują takie dzieci, zastanawiają się nad zachowaniami swoimi i innych, potem same reagują według swoich wnioskow

Dzieci - nawet takie małe - rozumieją zdecydowanie więcej, niż się wydaje – tylko po swojemu. Czasem nie nazwą tego, co widzą, ale doskonale „czują” atmosferę, napięcia, brak granic czy chaos. I choć 2–3-latek może nie powiedzieć: „moi rodzice nie stawiają sobie granic”, to już wie, że można np. pokrzyczeć, poszantażować płaczem albo zignorować jedno z rodziców, bo i tak drugie zareaguje. Z kolei bezpośrednie interakcje z nimi faktycznie analizują bardzo dokładnie – są genialnymi obserwatorami i szybko uczą się, co działa. Więc jeśli płacz = nowa zabawka albo „uciekam ze sklepu = mama kupuje batonika” – no to jasne, że będą to powtarzać. Mówiąc krótko: one jeszcze nie rozumieją wszystkiego, ale doskonale wyciągają wnioski z tego, co działa.

8 minut temu, Dalja napisał(a):

@DryaganjA się zgadzam co do wyglądu. Odpowiedziałam tylko na - skąd ktoś ma wiedzieć że wygląda nieatrakcyjnie jeśli nikt mu tego nie powie. Rysy twarzy to już kij kwestia gustu, ale np jak ktoś jest otyły, niezadbany, to trudno mi uwierzyć że tego się nie domyśli. Bo przecież kompleksy które każdy ma biorą się z surowego samo-osądu. 

 

Z jednej strony masz rację – są rzeczy obiektywne, jak zaniedbanie, zła higiena, niechlujny wygląd. Tyle że samoświadomość to nie tylko lustro i kalkulacja BMI. Czasem ktoś autentycznie nie widzi siebie z boku, bo nikt mu tego nie powiedział z troską, tylko ewentualnie złośliwie, więc odcina temat. Albo przeciwnie – ma tak zjechaną samoocenę, że myśli, że wszystko z nim nie tak, nawet jeśli obiektywnie wygląda ok.

Ktoś może nie mieć klasycznej urody, a i tak być magnetyczny. Więc to wszystko jest trochę bardziej skomplikowane niż „powinien się domyślić”.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dalja napisał(a):

No a co z dziećmi które dosłownie wchodzą dorosłym na głowę, zachowują się strasznie w miejscach publicznych, totalnie bez szacunku dla rodzica. Nie mówię że ich wina, tylko co to oznacza, że jak były niemowlakami to rodzic za bardzo ciuciuciu do dziecka, zero surowosci, a potem dzieci już większe kilkuletnie zdają sobie sprawę jak postępują, że źle się zachowują, ale nie robią sobie z tego nic, nawet wykorzystują to czasem, żeby kupili mu zabawkę albo żeby wyjść z nudnego miejsca. 

Dziecko testuje granice, na ile może sobie pozwolić. Każde dziecko na jakimś etapie będzie to robić. Jak zobaczy, że rzucenie się w sklepie na podłogę i głośny ryk sprawiają, że dostanie to czego chce, to będzie to robić. No halo, jak działa to dlaczego miałoby przestać? Tu w grę wchodzi konsekwencja i nauczenie dziecka, że owszem, czasami możemy coś kupić dodatkowego, ale nie za każdym razem i nie wszystkiego co chce akurat w danym momencie. Dziecko potrzebuje granic, bo to dzięki nim czuje się bezpiecznie. 
Jak ktoś ma kontakt z dziećmi, np. w okresie buntu 2 latka, to wie, że położenie nie w taki sposób czegoś przed dzieckiem potrafi wywołać dramę stulecia i histerię jakby ktoś dziecku krzywdę robił nie wiadomo jaką, a człowiek tylko podał dziecku zabawkę, którą dziecko chciało. U jednych dzieci ten bunt będzie intensywniejszy i bardziej wkurzający (nawet dla rodziców bo drama potrafi być nie wiadomo o co tak na prawdę, ale tu rodzic jest tym dorosłym i musi reagować dorośle mimo wkurzenia czasami) u innych mniej, ale taki bunt to nie jest niewychowanie dziecka, tylko najnormalniejszy etap rozwoju, najczęściej poprzedzający skok rozwojowy. Nawet niemowlaki przed skokami rozwojowymi często są bardziej płaczliwe, marudne i wszechobecna mamoza i tylko na rączkach, a łóżeczko parzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Catriona napisał(a):

Dziecko testuje granice, na ile może sobie pozwolić. Każde dziecko na jakimś etapie będzie to robić. Jak zobaczy, że rzucenie się w sklepie na podłogę i głośny ryk sprawiają, że dostanie to czego chce, to będzie to robić. No halo, jak działa to dlaczego miałoby przestać? Tu w grę wchodzi konsekwencja i nauczenie dziecka, że owszem, czasami możemy coś kupić dodatkowego, ale nie za każdym razem i nie wszystkiego co chce akurat w danym momencie. Dziecko potrzebuje granic, bo to dzięki nim czuje się bezpiecznie. 
Jak ktoś ma kontakt z dziećmi, np. w okresie buntu 2 latka, to wie, że położenie nie w taki sposób czegoś przed dzieckiem potrafi wywołać dramę stulecia i histerię jakby ktoś dziecku krzywdę robił nie wiadomo jaką, a człowiek tylko podał dziecku zabawkę, którą dziecko chciało. U jednych dzieci ten bunt będzie intensywniejszy i bardziej wkurzający (nawet dla rodziców bo drama potrafi być nie wiadomo o co tak na prawdę, ale tu rodzic jest tym dorosłym i musi reagować dorośle mimo wkurzenia czasami) u innych mniej, ale taki bunt to nie jest niewychowanie dziecka, tylko najnormalniejszy etap rozwoju, najczęściej poprzedzający skok rozwojowy. Nawet niemowlaki przed skokami rozwojowymi często są bardziej płaczliwe, marudne i wszechobecna mamoza i tylko na rączkach, a łóżeczko parzy.

Chryste😂😂 no, ja to nawet widziałam spore dzieci już w wieku prawie szkolnym A zachowujące się bardzo rozwydrzenie. W dodatku w komunikacji miejskiej, i dziecko przeszkadza innym a mama reaguje mocno łagodnie. Na drugi raz to chyba sama zwrócę uwagę to dziecko troszkę się zestresuje no bo ja obca, ale przynajmniej uspokoi na jakiś czas

Dryagan- tak masz rację, wiem co to znaczy podobać i nie podobać. Ja do kiusiu mówiłam 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Kiusiu napisał(a):

Czyli?

Ustalenie przyczyny długoletniej samotności często byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby kobiety były szczere i za każdym razem konkretnie, jasno i precyzyjnie mówiły, dlaczego kogoś nie chcą i co im się w nim nie podoba. Dawały informację zwrotną bez owijania w bawełnę. Choć jest też możliwe, że nieraz kobieta sama nie wie, dlaczego kogoś nie chce. To jest też kwestia samoświadomości i umiejętności odpowiedniego ubrania tego w słowa.

Jeśli ktoś ma słabe umiejętności społeczne, czy też np. niezdiagnozowany autyzm wysokofunkcjonujący, to z reguły ma trudności z wejściem w relację, mimo szczerych chęci. Jak ktoś jest fizycznie nieatrakcyjny, też. No ale skąd ktoś ma wiedzieć, że jest nieatrakcyjny albo że ma słabe umiejętności społeczne, skoro żadna kobieta mu tego nie powiedziała? Jeśli ktoś nie wie, nad czym ma pracować, to nie zacznie pracować. Nie ma szans. Dlatego szczerość i informacja zwrotna są ważne. Niestety, zbyt często pomniejszane, bagatelizowane i pomijane.

Współczucie nie ma nic wspólnego z traktowaniem kogoś jak dziecko. Jest po prostu wyrazem empatii. Doceń to, że ktoś darzy Cię jakimś dobrym uczuciem, zamiast to odtrącać. A odtrącaj pogardę, wrogość i inne negatywne uczucia i postawy, którymi Cię ktoś darzy.

Mam tak samo.

To drugie nie wynika z pierwszego. Jeśli dzieci są okrutne, to najczęściej wynika to po pierwsze z mniejszej samoświadomości i słabiej rozwiniętej empatii, a po drugie, z czerpania z negatywnych wzorców i złych przykładów, które dają im dorośli. Jak rodzice przy swoich małych dzieciach klną jak szewcy, zachowują się agresywnie i ogólnie źle traktują innych i zachowują się w patologiczny i przemocowy sposób, to dziecko to widzi i naśladuje, traktując to jako coś normalnego i zwyczajnego. Nieraz widziałem patologiczne pary z małymi dziećmi. I wtedy każdorazowo nachodzi mnie refleksja, że prawo do reprodukcji powinni mieć wyłącznie ci, którzy zakwalifikowali się jako odpowiedni na rodziców adopcyjnych.

Chcą, żeby ludziom było miło i żeby wracali. Normalka. Nie ma co się wściekać. 🙂

W Japonii te uśmiechy i miły ton są o wiele bardziej wyuczone i sztuczne niż w Europie.

Brzmi jak gadka babci podczas rodzinnego obiadu i deseru czy podwieczorku. 🙂

BTW, schabowy jak najbardziej podnosi cholesterol i ciśnienie i ogólnie sam w sobie jest niezdrowym daniem, nie trzeba w tym celu jeść deseru. Smażone rzeczy same w sobie są niezdrowe. Lepiej jest jeść gotowane. Albo surowe (zależy co).

Tylko jak ktoś jest klaster B osobowość antyspołeczna lub mocny narcyz to jest taką mendą, że wiejesz od niego gdzie pieprz rośnie, a nie zastanawiasz się nad tłumaczeniem, po prostu wiejesz przed oprawcą. Jeśli chciałaś mu pomóc to już Ci się odechciało, bo nie da się mieć współczucia dla własnego oprawcy, a do tego te zaburzenia są nieuleczalne, niezmienialne. Zbyt niska empatia to wada biologiczna nie do zmiany. 

Proponuję się zastanowić czemu Andrew Tate-narcyz złośliwy, znęcający się nad kobietami stał się idolem inceli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×