Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gdzie poznają się ludzie z roczników 92-00? Gdzie poznać kogoś?


Rekomendowane odpowiedzi

18 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Wiesz, nikt nie mówi, że coś jest z Tobą „nie tak”. Ale czasem można się tak bardzo zapatrzeć w wyobrażenie idealnego partnera, że trudno potem dostrzec realnego człowieka. I nie chodzi o to, że robisz coś źle – tylko może Twoje oczekiwania są aż tak szczegółowe, że nikt się przez nie nie przeciska. Czytając Twój post mam wrażenie, że jesteśmy w świecie, gdzie Fred ze Scooby-Doo jest realną konkurencją na rynku matrymonialnym 😉. Trochę to dziecinne. Tom Cruise czy Jude Law – jasne – mają swój urok (i niezłą stylówkę chociaż aktualnie też byś ich skreśliła, bo za starzy), ale pamiętaj, że to tylko postacie z filmów albo bajek, wykreowani na idealnych. Nie wiemy, jacy są naprawdę. Prawdziwi ludzie nie są idealni. Mają blizny, wady, trochę mniej „filmowy” uśmiech. Ale to nie znaczy, że są mniej wartościowi. Czasem w kimś z zupełnie innego „szablonu” niż Twój ideał może być coś, co sprawi, że się uśmiechniesz.

I serio – nie pytaj, co z Tobą nie tak. Z Tobą naprawdę wszystko jest w porządku. Ale może czas spojrzeć na to inaczej – nie jak na projekt do zrealizowania, tylko jak na coś, co dzieje się między ludźmi, a nie na podstawie formularzy. Bo związki to nie casting do filmu. To nie jest tak, że szukasz aktora do konkretnej roli, który ma spełniać 17 wymagań z listy, wyglądać jak Fred ze Scooby-Doo, mieć charakter Toma Cruise’a (cokolwiek to właściwie znaczy – bo on jako człowiek a nie postać z filmu, to chyba tak średnio z tym charakterem), i jeszcze najlepiej mieszkać w promieniu 5 km. 😉 To nie plan zdjęciowy – to życie. A w życiu najwięcej znaczy to, co się dzieje między dwojgiem ludzi – spojrzenia, rozmowa, śmiech w tym samym momencie, zwykłe poczucie, że z tą osobą chce się spędzić jeszcze trochę więcej czasu (ja np. zakochałem się w osobie z którą najpierw się przyjaźniłem, z którą było mi po prostu dobrze, która mnie akceptowała takiego jakim jestem). Chemia nie pyta, czy ktoś ma idealny profil nosa albo wymarzoną fryzurę. Czasem zaskakuje, kiedy w ogóle się jej nie spodziewasz. Ale żeby mogła zadziałać – trzeba komuś dać szansę. Nie jako kandydatowi na narzeczonego, tylko po prostu jako człowiekowi. I czasem – kto wie – ktoś, kogo na początku byś nie brała pod uwagę, może się okazać kimś, kto najbardziej Cię rozumie. Bo prawdziwa relacja zaczyna się wtedy, gdy już nie szukasz ideału – tylko spotykasz kogoś, kto po prostu pasuje.

Co więc robić?

Po pierwsze – daj sobie trochę luzu. Nie musisz codziennie wychodzić z założeniem, że dziś MUSISZ kogoś poznać. Życie to nie program randkowy.

Po drugie – rozwijaj siebie, nie tylko po to, żeby „być lepsza” dla kogoś, ale dlatego, że to sprawia, że czujesz się silniejsza i pewniejsza siebie. To się potem przekłada na kontakty z ludźmi – bo ludzie czują, kiedy ktoś promieniuje spokojem i autentycznością.

Po trzecie – zaglądaj tam, gdzie są ludzie z Twoimi zainteresowaniami. Fora tematyczne, grupy pasjonatów, lokalne wydarzenia. Nawet tutaj, na Forum, ludzie się poznają. Serio – jeśli kogoś łączy podobna wrażliwość, to czasem wystarczy zwykła rozmowa, żeby coś zaiskrzyło.

I jeszcze jedno – niech Twoje życie nie będzie tylko czekaniem na kogoś. Bo najczęściej to właśnie wtedy ktoś się pojawia – kiedy Ty jesteś już w swoim rytmie.

Obecne zdjęcia Toma i Juda widziałam to są jak wino, Tom wygląda na 10 mniej, Jude tak samo, obaj jak rówieśnicy wręcz, a jak Tom był 20parolatkiem to zarówno na 14/15 lat jak i 20 lat wyglądał. Jude na 20 coś lat. Obaj chłopięcy więc. Kolezanka też ma podobne zdanie co do nich.

 

Przecież wyraźnie mówię, że w wyglądzie tylko łysina i broda mi nie podchodzi, kolor włosów i długość ich(aby łysy nie był), kolor oczu obojętna, . Wolę takie chłopięce typy jak Jude, Tom i Fred, choć taki pośredni(nie chłopięcy nie męski)- jak Chris Evans bez zarostu ok.

Mnie interesuje ktoś w moim wieku bądź starszy do 8 lat. 10 lat i więcej za stary. Młodszy nawet rok czy 2-4 lata odpada, młodszy wgl.

 

Koleżanka nie uważa, że mam duże wymagania co do wieku, wyglądu, charakteru. 

 

Jakie lokalne wydarzenia?

Dlaczego moje oczekiwania są szczegółowe, ze trudno przez nie się przecisnąć?

Gdzie jeszcze mogę poznać kogoś w moim wieku czy do 8 lat starszego? W internecie tylko się już poznają ci ludzie?

 

Inna koleżanka mówi, że nie widzi osób w tym wieku na codzień, też u niej same dziewczyny na studiach. A żadna koleżanek nie ma kuzyna, kolegi, z ktorym mnie może poznać, bo ma raczej kuzynkę, a jak kuzyna to 10-17 lat czy jeszcze młodszego. 

 

Koleżanka mówi, że ciężko kogoś teraz poznać w rzeczywistości

31 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Wiesz, nikt nie mówi, że coś jest z Tobą „nie tak”. Ale czasem można się tak bardzo zapatrzeć w wyobrażenie idealnego partnera, że trudno potem dostrzec realnego człowieka. I nie chodzi o to, że robisz coś źle – tylko może Twoje oczekiwania są aż tak szczegółowe, że nikt się przez nie nie przeciska. Czytając Twój post mam wrażenie, że jesteśmy w świecie, gdzie Fred ze Scooby-Doo jest realną konkurencją na rynku matrymonialnym 😉. Trochę to dziecinne. Tom Cruise czy Jude Law – jasne – mają swój urok (i niezłą stylówkę chociaż aktualnie też byś ich skreśliła, bo za starzy), ale pamiętaj, że to tylko postacie z filmów albo bajek, wykreowani na idealnych. Nie wiemy, jacy są naprawdę. Prawdziwi ludzie nie są idealni. Mają blizny, wady, trochę mniej „filmowy” uśmiech. Ale to nie znaczy, że są mniej wartościowi. Czasem w kimś z zupełnie innego „szablonu” niż Twój ideał może być coś, co sprawi, że się uśmiechniesz.

I serio – nie pytaj, co z Tobą nie tak. Z Tobą naprawdę wszystko jest w porządku. Ale może czas spojrzeć na to inaczej – nie jak na projekt do zrealizowania, tylko jak na coś, co dzieje się między ludźmi, a nie na podstawie formularzy. Bo związki to nie casting do filmu. To nie jest tak, że szukasz aktora do konkretnej roli, który ma spełniać 17 wymagań z listy, wyglądać jak Fred ze Scooby-Doo, mieć charakter Toma Cruise’a (cokolwiek to właściwie znaczy – bo on jako człowiek a nie postać z filmu, to chyba tak średnio z tym charakterem), i jeszcze najlepiej mieszkać w promieniu 5 km. 😉 To nie plan zdjęciowy – to życie. A w życiu najwięcej znaczy to, co się dzieje między dwojgiem ludzi – spojrzenia, rozmowa, śmiech w tym samym momencie, zwykłe poczucie, że z tą osobą chce się spędzić jeszcze trochę więcej czasu (ja np. zakochałem się w osobie z którą najpierw się przyjaźniłem, z którą było mi po prostu dobrze, która mnie akceptowała takiego jakim jestem). Chemia nie pyta, czy ktoś ma idealny profil nosa albo wymarzoną fryzurę. Czasem zaskakuje, kiedy w ogóle się jej nie spodziewasz. Ale żeby mogła zadziałać – trzeba komuś dać szansę. Nie jako kandydatowi na narzeczonego, tylko po prostu jako człowiekowi. I czasem – kto wie – ktoś, kogo na początku byś nie brała pod uwagę, może się okazać kimś, kto najbardziej Cię rozumie. Bo prawdziwa relacja zaczyna się wtedy, gdy już nie szukasz ideału – tylko spotykasz kogoś, kto po prostu pasuje.

Co więc robić?

Po pierwsze – daj sobie trochę luzu. Nie musisz codziennie wychodzić z założeniem, że dziś MUSISZ kogoś poznać. Życie to nie program randkowy.

Po drugie – rozwijaj siebie, nie tylko po to, żeby „być lepsza” dla kogoś, ale dlatego, że to sprawia, że czujesz się silniejsza i pewniejsza siebie. To się potem przekłada na kontakty z ludźmi – bo ludzie czują, kiedy ktoś promieniuje spokojem i autentycznością.

Po trzecie – zaglądaj tam, gdzie są ludzie z Twoimi zainteresowaniami. Fora tematyczne, grupy pasjonatów, lokalne wydarzenia. Nawet tutaj, na Forum, ludzie się poznają. Serio – jeśli kogoś łączy podobna wrażliwość, to czasem wystarczy zwykła rozmowa, żeby coś zaiskrzyło.

I jeszcze jedno – niech Twoje życie nie będzie tylko czekaniem na kogoś. Bo najczęściej to właśnie wtedy ktoś się pojawia – kiedy Ty jesteś już w swoim rytmie.

Ja i tak przecież biegam, jeżdżę rowerem, cwicze na street workout, wyjdę na zakupu.

Z koleżanką byłam w parku, kawiarni też nie widziałyśmy kogoś w tym wieku.

Koleżanka też nie widzi osób w podobnym wieku na codzień.

 

Albo ktoś mówi ciężko kogoś poznać inaczej niż przez internet obecnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ola_00 Olu, Ty naprawdę jesteś jak agentka castingowa z bardzo konkretną wizją roli głównej w swoim filmie romantycznym. Tylko że – i tu mały spoiler – życie to nie Hollywood, a chłopięcy Jude Law nie czeka za rogiem z bukietem i CV. 😄 Związki nie rodzą się z katalogu, w którym wpisujesz: „chłopięca uroda + Tom Cruise + Fred ze Scooby-Doo + 27 lat + bez brody + zero łysiny + absolutnie nie młodszy + absolutnie nie starszy o 10 lat”. To nie zamawianie tortu u cukiernika. Prawdziwi ludzie nie mieszczą się w takich formularzach – majążne twarze, charaktery, ścieżki życiowe, a czasem też... brodę. 😄 I wiesz, nie ma absolutnie nic złego w tym, że masz swój gust – każdy ma. Ale jeśli lista wymagań jest dłuższa niż menu w tajskiej restauracji, to nawet idealny kandydat może nie przejść rekrutacji.

Lokalne wydarzenia to nie magiczne „spotkania matrymonialne”, tylko np. kluby książki, koncerty, warsztaty tematyczne, wystawy, wydarzenia sportowe, spotkania podróżników – coś, co łączy ludzi wspólnym zainteresowaniem. A jak już padło – fora tematyczne to naprawdę dobre miejsce, bo poznajesz ludzi przez wspólną pasję, a nie przez wygląd. I wtedy łatwiej o rozmowę, a rozmowa to początek wszystkiego.

A co do pytania „gdzie poznać” – serio, Internet nie gryzie. To nie „gorsza opcja”, tylko normalny kanał kontaktu w XXI wieku. Ba! To czasem lepsza opcja, bo najpierw poznajesz charakter, sposób myślenia, poczucie humoru… zanim zobaczysz fryzurę czy nos. Chyba że faktycznie dla Ciebie ważniejszy jest wygląd niż osobowość – ale nie sądzę, żebyś naprawdę chciała kogoś tylko dlatego, że przypomina Freda ze Scooby-Doo.

A Twoje koleżanki? Też nie widzą nikogo. Może dlatego, że miłość nie skacze po mieście z transparentem „mam 27 lat i jestem wrażliwy”. Serio – większość ludzi wygląda zupełnie zwyczajnie i wcale się nie rzuca w oczy, dopóki nie zaczną z Tobą rozmawiać. Chemia zaczyna się w słowie, nie w fryzurze (czy jej braku).

Więc podsumowując: spokojnie, daj światu szansę Cię zaskoczyć. I może zamiast wypatrywać księcia na białym rowerze, daj szansę komuś, kto może nie wygląda jak z filmu, ale ma serce po właściwej stronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Olu, Ty naprawdę jesteś jak agentka castingowa z bardzo konkretną wizją roli głównej w swoim filmie romantycznym. Tylko że – i tu mały spoiler – życie to nie Hollywood, a chłopięcy Jude Law nie czeka za rogiem z bukietem i CV. 😄 Związki nie rodzą się z katalogu, w którym wpisujesz: „chłopięca uroda + Tom Cruise + Fred ze Scooby-Doo + 27 lat + bez brody + zero łysiny + absolutnie nie młodszy + absolutnie nie starszy o 10 lat”. To nie zamawianie tortu u cukiernika. Prawdziwi ludzie nie mieszczą się w takich formularzach – majążne twarze, charaktery, ścieżki życiowe, a czasem też... brodę. 😄 I wiesz, nie ma absolutnie nic złego w tym, że masz swój gust – każdy ma. Ale jeśli lista wymagań jest dłuższa niż menu w tajskiej restauracji, to nawet idealny kandydat może nie przejść rekrutacji.

Lokalne wydarzenia to nie magiczne „spotkania matrymonialne”, tylko np. kluby książki, koncerty, warsztaty tematyczne, wystawy, wydarzenia sportowe, spotkania podróżników – coś, co łączy ludzi wspólnym zainteresowaniem. A jak już padło – fora tematyczne to naprawdę dobre miejsce, bo poznajesz ludzi przez wspólną pasję, a nie przez wygląd. I wtedy łatwiej o rozmowę, a rozmowa to początek wszystkiego.

A co do pytania „gdzie poznać” – serio, Internet nie gryzie. To nie „gorsza opcja”, tylko normalny kanał kontaktu w XXI wieku. Ba! To czasem lepsza opcja, bo najpierw poznajesz charakter, sposób myślenia, poczucie humoru… zanim zobaczysz fryzurę czy nos. Chyba że faktycznie dla Ciebie ważniejszy jest wygląd niż osobowość – ale nie sądzę, żebyś naprawdę chciała kogoś tylko dlatego, że przypomina Freda ze Scooby-Doo.

A Twoje koleżanki? Też nie widzą nikogo. Może dlatego, że miłość nie skacze po mieście z transparentem „mam 27 lat i jestem wrażliwy”. Serio – większość ludzi wygląda zupełnie zwyczajnie i wcale się nie rzuca w oczy, dopóki nie zaczną z Tobą rozmawiać. Chemia zaczyna się w słowie, nie w fryzurze (czy jej braku).

Więc podsumowując: spokojnie, daj światu szansę Cię zaskoczyć. I może zamiast wypatrywać księcia na białym rowerze, daj szansę komuś, kto może nie wygląda jak z filmu, ale ma serce po właściwej stronie

Skupiam się właśnie na tym aby był wrażliwy, miły dla mnie, 

Czy koleżanka dobrze mówi, że ciężko dziś kogoś poznać w rzeczywistości?

Że bardziej internet?

Gdzie można kogoś w tym wieku poznać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bajka o poszukiwaniach idealnego chłopaka

Dawno, dawno temu (czyli całkiem niedawno), w królestwie Internetu, żyła sobie dziewczyna, która marzyła o spotkaniu księcia. Ale nie byle jakiego! Miał mieć serce jak miód, charakter jak Fred ze Scooby-Doo, twarz jak Jude Law, fryzurę jak młody Tom Cruise i oczywiście – żadnej łysiny. Królestwo było pełne ludzi, ale niestety... nie spełniali kryteriów.

I tak nasza bohaterka codziennie wyruszała na poszukiwania: do sklepu, na rower, do parku, na zakupy, na staż. Pytała koleżanki, ciocię, mamę, babcię – i wszystkie zgodnie twierdziły: „Taki chłopak to jak jednorożec. Może gdzieś jest, ale nie widziałam”. Więc dziewczyna spisywała kolejne imiona odrzuconych kandydatów do magicznego Zwoju Niewłaściwych Fryzur.

Pewnego dnia, ktoś mądry (nie czarodziej, tylko użytkownik forum) powiedział jej tak:

„Otwórz się na niespodzianki. Przestań używać castingu i sitka. Prawdziwe związki zaczynają się nie wtedy, gdy wszystko się zgadza na papierze – ale gdy coś zaiskrzy. I czasem ta iskra wyskoczy z rozmowy z kimś, kto Cię po prostu rozumie.”

Dziewczyna pokiwała głową... i zadała pytanie: „No dobrze, ale gdzie jeszcze można poznać kogoś w moim wieku?”. 😉

I wtedy wszyscy mieszkańcy forum westchnęli i powiedzieli chórem:

„Wszędzie. Ale tylko wtedy, gdy szukasz sercem, a nie katalogiem postaci z kreskówek.”

Koniec bajki. A właściwie… początek. Bo może właśnie tu zacznie się Twoja historia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Dryagan napisał(a):

Bajka o poszukiwaniach idealnego chłopaka

Dawno, dawno temu (czyli całkiem niedawno), w królestwie Internetu, żyła sobie dziewczyna, która marzyła o spotkaniu księcia. Ale nie byle jakiego! Miał mieć serce jak miód, charakter jak Fred ze Scooby-Doo, twarz jak Jude Law, fryzurę jak młody Tom Cruise i oczywiście – żadnej łysiny. Królestwo było pełne ludzi, ale niestety... nie spełniali kryteriów.

I tak nasza bohaterka codziennie wyruszała na poszukiwania: do sklepu, na rower, do parku, na zakupy, na staż. Pytała koleżanki, ciocię, mamę, babcię – i wszystkie zgodnie twierdziły: „Taki chłopak to jak jednorożec. Może gdzieś jest, ale nie widziałam”. Więc dziewczyna spisywała kolejne imiona odrzuconych kandydatów do magicznego Zwoju Niewłaściwych Fryzur.

Pewnego dnia, ktoś mądry (nie czarodziej, tylko użytkownik forum) powiedział jej tak:

„Otwórz się na niespodzianki. Przestań używać castingu i sitka. Prawdziwe związki zaczynają się nie wtedy, gdy wszystko się zgadza na papierze – ale gdy coś zaiskrzy. I czasem ta iskra wyskoczy z rozmowy z kimś, kto Cię po prostu rozumie.”

Dziewczyna pokiwała głową... i zadała pytanie: „No dobrze, ale gdzie jeszcze można poznać kogoś w moim wieku?”. 😉

I wtedy wszyscy mieszkańcy forum westchnęli i powiedzieli chórem:

„Wszędzie. Ale tylko wtedy, gdy szukasz sercem, a nie katalogiem postaci z kreskówek.”

Koniec bajki. A właściwie… początek. Bo może właśnie tu zacznie się Twoja historia.

Koleżanki nie mają kuzyna czy kolegi. 

A ciocia I babcia raczej znają dziewczyny w tym wieku, a jak chłopaków to 10-17 lat.

Ale i tak ciężko zagadać do kogoś w realu bo telefony.

Koleżanki uważają, że internet dzisiaj raczej w kwestii poznawania, bo w realu ciężko poznać kogoś teraz.

Koleżanki też uważają że dziś ciężko poznać wrażliwego chłopaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Księżniczko z Wieży Bez Chłopców,

Z każdym Twoim postem mam coraz większe wrażenie, że nie szukasz chłopaka – tylko potwierdzenia, że to niemożliwe. I że najchętniej usłyszałabyś: „Masz rację, nie ma już wrażliwych chłopaków – świat się skończył, weź kota i zamknij się w wieży”.
A najlepiej, żeby ktoś Ci przysłał chłopaka w paczce z InPostu – 25 lat, chłopięcy, nie łysy, bez brody, nie spieszy się do niczego, do tego podobny do Jude’a Lawa, Toma Cruise’a albo Freda (ale nie tego od pizzy z parteru – tylko z kreskówki). I koniecznie z dopiskiem: „Bez wad. Produkt limitowany”. Tylko że tak to nie działa. Dostałaś już mnóstwo podpowiedzi – o tym, żeby szukać ludzi przez fora tematyczne, grupy internetowe, miejsca, gdzie ludzie mają wspólne pasje. Ale Ty nadal wracasz do punktu wyjścia i pytasz „gdzie?”, jakby nikt nigdy nic Ci nie napisał. Tak, Internet daje dziś największą szansę na poznanie kogoś, kto ma podobny charakter, zainteresowania, wartości. Tu najpierw poznajesz człowieka od środka, a dopiero potem jego zdjęcie. Ale Ty cały czas jakby tego nie chcesz przyjąć – bo może to nie chodzi o brak okazji, tylko o to, że żadna nie jest dość idealna?

A jeśli po tylu podpowiedziach, nadal piszesz: „no ale koleżanka też tak mówi, że ciężko”, to może... pora wyjść z tej bajki, w której królewna nie może znaleźć księcia, bo wszyscy mają brodę albo są o rok za młodzi, czy za starzy. Tylko ostrzegam – jak kiedyś spotkasz tego wrażliwego chłopca, co nie pije, nie przeklina, zna wszystkie odcinki Scooby-Doo i umie robić naleśniki… to nie pytaj koleżanki, czy ma odpowiedni wzrost i długość rzęs. Po prostu złap go za rękę i nie puszczaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Dryagan napisał(a):

Droga Księżniczko z Wieży Bez Chłopców,

Z każdym Twoim postem mam coraz większe wrażenie, że nie szukasz chłopaka – tylko potwierdzenia, że to niemożliwe. I że najchętniej usłyszałabyś: „Masz rację, nie ma już wrażliwych chłopaków – świat się skończył, weź kota i zamknij się w wieży”.
A najlepiej, żeby ktoś Ci przysłał chłopaka w paczce z InPostu – 25 lat, chłopięcy, nie łysy, bez brody, nie spieszy się do niczego, do tego podobny do Jude’a Lawa, Toma Cruise’a albo Freda (ale nie tego od pizzy z parteru – tylko z kreskówki). I koniecznie z dopiskiem: „Bez wad. Produkt limitowany”. Tylko że tak to nie działa. Dostałaś już mnóstwo podpowiedzi – o tym, żeby szukać ludzi przez fora tematyczne, grupy internetowe, miejsca, gdzie ludzie mają wspólne pasje. Ale Ty nadal wracasz do punktu wyjścia i pytasz „gdzie?”, jakby nikt nigdy nic Ci nie napisał. Tak, Internet daje dziś największą szansę na poznanie kogoś, kto ma podobny charakter, zainteresowania, wartości. Tu najpierw poznajesz człowieka od środka, a dopiero potem jego zdjęcie. Ale Ty cały czas jakby tego nie chcesz przyjąć – bo może to nie chodzi o brak okazji, tylko o to, że żadna nie jest dość idealna?

A jeśli po tylu podpowiedziach, nadal piszesz: „no ale koleżanka też tak mówi, że ciężko”, to może... pora wyjść z tej bajki, w której królewna nie może znaleźć księcia, bo wszyscy mają brodę albo są o rok za młodzi, czy za starzy. Tylko ostrzegam – jak kiedyś spotkasz tego wrażliwego chłopca, co nie pije, nie przeklina, zna wszystkie odcinki Scooby-Doo i umie robić naleśniki… to nie pytaj koleżanki, czy ma odpowiedni wzrost i długość rzęs. Po prostu złap go za rękę i nie puszczaj.

Przecież dla mnie wzrost, kolor oczu, kolor włosów i długość ich obojętna dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ola_00 Olu, naprawdę nikt nie ma do Ciebie pretensji o to, że masz swoje oczekiwania. To naturalne. Tylko zauważ, że większość Twoich odpowiedzi nie jest reakcją na to, co ktoś napisał, tylko powtarzaniem w kółko tego samego pytania. I stąd to nasze poczucie kręcenia się w miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, acherontia styx napisał(a):

Ty nie szukasz partnera, tylko swojego idealnego wyobrażenia bez wad i skaz. A tacy nie istnieją. Dopóki nie zmienisz podejścia, to nadal będziesz samotna. Amen.

Dlaczego mam takie podejście?

Większość osób nie uważa, że mam duże wymagania w kontekście wieku, charakteru, wyglądu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ola_00 Olu, Ty nie masz dużych wymagań. Ty masz listę kontrolną NASA do startu promu kosmicznego 🚀I niby wszystko jest „obojętne”, ale jak się czyta Twoje posty, to wychodzi na to, że prawie wszystko jednak musi spełniać jakieś kryterium. Kolor włosów niby nieistotny – byle nie łysy. Wiek niby elastyczny – ale nie za młody, nie za stary, no i najlepiej dokładnie 25 lat i 3 miesiące. To trochę jakbyś mówiła: „Nie, ja wcale nie jestem wybredna! Po prostu mój chłopak musi wyglądać jak Fred ze Scooby Doo, mieszkać w moim mieście, być wrażliwy, stronić od współżycia i przypadkiem nie mieć brody. Ale to przecież nic wielkiego!”.

A teraz serio: to nie jest złe, że masz swoje preferencje. Ale jeśli każda sugestia kończy się Twoim „ale przecież…” – to znaczy, że wcale nie szukasz rozwiązania. Ty chcesz, żeby świat dostosował się do Twoich wyobrażeń. Tylko że… życie tak nie działa. Cały czas próbuję Ci powiedzieć, żebyś się otworzyła na niespodziankę – zaczęła od rozmowy, może na jakimś Forum, nie patrząc na wygląd kogoś, próbując poznać raczej jaki ktoś jest (w ten sposób łatwiej znajdziesz tego wrażliwego przecież, po wyglądzie tego raczej nie widać). Miłość – bardzo rzadko spełnia wszystkie punkty z listy. Ale jak naprawdę trafisz na tego właściwego, to przestaniesz w ogóle tę listę przeglądać.

Więc może daj się życiu trochę zaskoczyć. Bo póki co – kręcisz się w kółko i pytasz wszystkich dookoła: „Dlaczego nic się nie zmienia?”. A odpowiedź jest prosta – bo Ty się nie zmieniasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 Olu, Ty nie masz dużych wymagań. Ty masz listę kontrolną NASA do startu promu kosmicznego 🚀I niby wszystko jest „obojętne”, ale jak się czyta Twoje posty, to wychodzi na to, że prawie wszystko jednak musi spełniać jakieś kryterium. Kolor włosów niby nieistotny – byle nie łysy. Wiek niby elastyczny – ale nie za młody, nie za stary, no i najlepiej dokładnie 25 lat i 3 miesiące. To trochę jakbyś mówiła: „Nie, ja wcale nie jestem wybredna! Po prostu mój chłopak musi wyglądać jak Fred ze Scooby Doo, mieszkać w moim mieście, być wrażliwy, stronić od współżycia i przypadkiem nie mieć brody. Ale to przecież nic wielkiego!”.

A teraz serio: to nie jest złe, że masz swoje preferencje. Ale jeśli każda sugestia kończy się Twoim „ale przecież…” – to znaczy, że wcale nie szukasz rozwiązania. Ty chcesz, żeby świat dostosował się do Twoich wyobrażeń. Tylko że… życie tak nie działa. Cały czas próbuję Ci powiedzieć, żebyś się otworzyła na niespodziankę – zaczęła od rozmowy, może na jakimś Forum, nie patrząc na wygląd kogoś, próbując poznać raczej jaki ktoś jest (w ten sposób łatwiej znajdziesz tego wrażliwego przecież, po wyglądzie tego raczej nie widać). Miłość – bardzo rzadko spełnia wszystkie punkty z listy. Ale jak naprawdę trafisz na tego właściwego, to przestaniesz w ogóle tę listę przeglądać.

Więc może daj się życiu trochę zaskoczyć. Bo póki co – kręcisz się w kółko i pytasz wszystkich dookoła: „Dlaczego nic się nie zmienia?”. A odpowiedź jest prosta – bo Ty się nie zmieniasz.

Jak niby nic nie zmieniam?

Przecież aktywna jestem, na stażu jestem, w wolnych chwilach biegam, jeżdżę rowerem, wychodzę ćwiczyć na street workout, czytam książki, filmy oglądam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ola_00 nikt nie kwestionuje, że jesteś aktywna – i bardzo dobrze, że masz swoje zajęcia. Ale problem nie leży w tym, co robisz na zewnątrz, tylko w Twoim nastawieniu. Bo możesz codziennie biegać i wychodzić z domu, ale jeśli w środku cały czas trzymasz się sztywnej listy oczekiwań, to nic się nie zmieni. Tu nie chodzi o aktywność fizyczną – tylko o to, czy jesteś gotowa inaczej spojrzeć na ludzi i relacje. Bez tego będzie dalej kręcić się w miejscu, choćbyś codziennie przebiegała pół miasta. 

Mam naprawdę szczere wrażenie, że Ty niewiele rozumiesz z tego, co próbujemy Ci przekazać. A szkoda, bo padło tu sporo konkretnych, życzliwych i rozsądnych sugestii. Może warto się na chwilę zatrzymać, wrócić do wcześniejszych odpowiedzi i spróbować wczytać się naprawdę – nie tylko oczami, ale i sercem. Zrozumieć sens, a nie szukać potwierdzenia swoich myśli. Bo jeśli po każdej wypowiedzi odpowiadasz dokładnie tym samym, to trudno nazwać to rozmową. 

Myślę, że na ten moment wyczerpałem już wszystko, co mogłem powiedzieć. Próbowałem z różnych stron, z humorem i bez, konkretnie i delikatnie – ale cały czas wracamy do punktu wyjścia. Widzę, że nie chcesz tych odpowiedzi naprawdę usłyszeć, a ja nie chcę się powtarzać w nieskończoność. Dlatego na tym etapie po prostu kończę swoją obecność w tym wątku. Życzę Ci mimo wszystko wszystkiego dobrego – i obyś kiedyś naprawdę trafiła na to, czego szukasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Dryagan napisał(a):

@Ola_00 nikt nie kwestionuje, że jesteś aktywna – i bardzo dobrze, że masz swoje zajęcia. Ale problem nie leży w tym, co robisz na zewnątrz, tylko w Twoim nastawieniu. Bo możesz codziennie biegać i wychodzić z domu, ale jeśli w środku cały czas trzymasz się sztywnej listy oczekiwań, to nic się nie zmieni. Tu nie chodzi o aktywność fizyczną – tylko o to, czy jesteś gotowa inaczej spojrzeć na ludzi i relacje. Bez tego będzie dalej kręcić się w miejscu, choćbyś codziennie przebiegała pół miasta. 

Mam naprawdę szczere wrażenie, że Ty niewiele rozumiesz z tego, co próbujemy Ci przekazać. A szkoda, bo padło tu sporo konkretnych, życzliwych i rozsądnych sugestii. Może warto się na chwilę zatrzymać, wrócić do wcześniejszych odpowiedzi i spróbować wczytać się naprawdę – nie tylko oczami, ale i sercem. Zrozumieć sens, a nie szukać potwierdzenia swoich myśli. Bo jeśli po każdej wypowiedzi odpowiadasz dokładnie tym samym, to trudno nazwać to rozmową. 

Myślę, że na ten moment wyczerpałem już wszystko, co mogłem powiedzieć. Próbowałem z różnych stron, z humorem i bez, konkretnie i delikatnie – ale cały czas wracamy do punktu wyjścia. Widzę, że nie chcesz tych odpowiedzi naprawdę usłyszeć, a ja nie chcę się powtarzać w nieskończoność. Dlatego na tym etapie po prostu kończę swoją obecność w tym wątku. Życzę Ci mimo wszystko wszystkiego dobrego – i obyś kiedyś naprawdę trafiła na to, czego szukasz.

Przecież czytam. U mnie w miejscowości raczej kluby czytelników są, ale dla seniorów i dla dzieci do lat 10. 

Na grupie fb jakiejś próbowałam o fotografii zagadać kiedyś ale ten ktoś zdawkowo odpowiadał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Ola_00 napisał(a):

Przecież wyraźnie mówię, że w wyglądzie tylko łysina i broda mi nie podchodzi, kolor włosów i długość ich(aby łysy nie był), kolor oczu obojętna, . Wolę takie chłopięce typy jak Jude, Tom i Fred, choć taki pośredni(nie chłopięcy nie męski)- jak Chris Evans bez zarostu ok.

Przecież ty nie szukasz partnera, tylko dodatku do damskiej torebki. Bo tak szczerze – do czego ci ten chłopak? Żeby się pokazać przed innymi (i może przed samą sobą), że nie jesteś sama? Nie wydajesz się być zainteresowana związkiem, a jedynie posiadaniem chłopaka tak, jak posiada się nowy, modny ciuch, właśnie taki jak nam się podoba. I myślę, że tu jest główny problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Przecież ty nie szukasz partnera, tylko dodatku do damskiej torebki. Bo tak szczerze – do czego ci ten chłopak? Żeby się pokazać przed innymi (i może przed samą sobą), że nie jesteś sama? Nie wydajesz się być zainteresowana związkiem, a jedynie posiadaniem chłopaka tak, jak posiada się nowy, modny ciuch, właśnie taki jak nam się podoba. I myślę, że tu jest główny problem.

Dużo osób mnie rozumie, mówi, że nie mam DUŻYCH wymagań!!

I nikt z mojego otoczenia ani koleżanka ani ciocia nie uważają, że dla szpanu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Cień latającej wiewiórki napisał(a):

Przecież ty nie szukasz partnera, tylko dodatku do damskiej torebki. Bo tak szczerze – do czego ci ten chłopak? Żeby się pokazać przed innymi (i może przed samą sobą), że nie jesteś sama? Nie wydajesz się być zainteresowana związkiem, a jedynie posiadaniem chłopaka tak, jak posiada się nowy, modny ciuch, właśnie taki jak nam się podoba. I myślę, że tu jest główny problem.

O to to, o to chodzi, choć ja widzę to z powodu niedojrzalosci i braku pojęcia czym jest taka relacja w ogóle. Prawie każdy z nas przechodził ten etap, powiedzmy koniec podstawówki czy gimnazjum, kiedy było nam ciężko bo nie mieliśmy nigdy chłopaka a inni mieli. Nieważne że nawet nie wiedzieliśmy co to jest związek, ale nam się wydawało że nam tego brakuje. A człowiekowi nie może brakować tego czego nie zna. Bo to sobie przeczy. KROPKA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Właśnie dlatego co mowie wyżej, i co widać w całej dyskusji, nie jesteś dojrzała do wieku chłopaków których szukasz. Stąd nie wróżę ci powodzenia, bo się nie porozumiesz. Chyba że znajdziesz kogoś z twoją dojrzałościa a w wieku ich, co będzie ogromnie trudne

2. Martwi mnie że wypisujesz ciągle to samo i się powtarzasz. Może masz jakieś zaburzenia albo chorobę

3. W czym ci przeszkadza telefon w zagadaniu? Haha jak zagadasz to ktoś podniesie głowę lub zdejmie słuchawki i zareaguje. Spróbuj, ale warto najpierw poprosić go o okazanie dowodu. Będziesz wiedzieć czy nie skłamie oraz unikniesz marnowania czasu na niego jeśli by był urodzony w latach innych niż 92-00

4. Nie wiesz po co Ci chłopak, to może dorzuć dziewczyny do puli. Choć jesteś wierząca, to chyba odpada

5. Chłopak ma być wyrozumiały w sprawach seksu i dziewictwa, najłatwiej takiego spotkasz na jakiś inicjatywach w kościele. Np są jakieś grupy modlitewne, schole co śpiewają, i inne takie różne. Celuj w to

6. W twoim mieście nie ma nikogo. Może musisz jeździć do dużego miasta!!

7. Zaczyna się sezon letni. Jest pełno koncertów w miastach i na wsiach, darmowych, będzie tam mnóstwo młodych ludzi. Znajdziesz na pewno tez kogoś trzezwego tam, na bank ktoś będzie 

Edytowane przez Dalja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Dalja napisał(a):

1. Właśnie dlatego co mowie wyżej, i co widać w całej dyskusji, nie jesteś dojrzała do wieku chłopaków których szukasz. Stąd nie wróżę ci powodzenia, bo się nie porozumiesz. Chyba że znajdziesz kogoś z twoją dojrzałościa a w wieku ich, co będzie ogromnie trudne

2. Martwi mnie że wypisujesz ciągle to samo i się powtarzasz. Może masz jakieś zaburzenia albo chorobę

3. W czym ci przeszkadza telefon w zagadaniu? Haha jak zagadasz to ktoś podniesie głowę lub zdejmie słuchawki i zareaguje. Spróbuj, ale warto najpierw poprosić go o okazanie dowodu. Będziesz wiedzieć czy nie skłamie oraz unikniesz marnowania czasu na niego jeśli by był urodzony w latach innych niż 92-00

4. Nie wiesz po co Ci chłopak, to może dorzuć dziewczyny do puli. Choć jesteś wierząca, to chyba odpada

5. Chłopak ma być wyrozumiały w sprawach seksu i dziewictwa, najłatwiej takiego spotkasz na jakiś inicjatywach w kościele. Np są jakieś grupy modlitewne, schole co śpiewają, i inne takie różne. Celuj w to

6. W twoim mieście nie ma nikogo. Może musisz jeździć do dużego miasta!!

7. Zaczyna się sezon letni. Jest pełno koncertów w miastach i na wsiach, darmowych, będzie tam mnóstwo młodych ludzi. Znajdziesz na pewno tez kogoś trzezwego tam, na bank ktoś będzie 

1. Przecież dużo osób mnie chwali, mówi o empatii, wrażliwości, koleżanka nie uważa, że mam duże wymagania w kontekście wieku, wyglądu, charakteru.

Po prostu ciagnie mnie do rówieśników, bądź do 8 lat starszych. Do 10+ starszych nie, do młodszych do 3 lat jakoś nie.

2. Po prostu proszę o pomoc, bo próbowałam wszystkiego, bo bieganie, jazda rowerem, street workout, zakupy nikogo nie widać, studia w damskich gronie, na stażu nie ma nikogo w podobnym wieku i zastanawiam się co robić odnośnie tej sytuacji. koleżanki mówią, że w wielu miejscach nie widzą kogoś w tym wieku. Jestem normalna przecież, jeśli chodzi o rozwój.

 

Po co dziewczyny do puli dorzucać?!

Ale zależy mi na tym, aby była to osoba, która mnie pokocha taką jaką jestem, będzie wrażliwa, zaakceptuje mnie, będzie miła dla mnie i innych ludzi.

 

Pomyślę o scholach.

 

Po co jeździć do dużego miasta? Gdzie konkretnie do dużego miasta na jakie miejsce?

Przecież mam staż aktualnie.

 

Ale jak w obecnej rzeczywistości poznać kogoś?

Koleżanka mówi, że dziś ciężko kogoś poznać w rzeczywistości 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Ola_00 napisał(a):

Ale zależy mi na tym, aby była to osoba, która mnie pokocha taką jaką jestem, będzie wrażliwa, zaakceptuje mnie, będzie miła dla mnie i innych ludzi.

A ty będziesz w stanie dać mu to samo? Tak szczerze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konkretnie do dużego miasta na rynek, stare miasto. W zwykły dzień są ludzie, to weekendami są tłumy. Albo galerie handlowe. Bary lub kluby wieczorem też, ale tam to pewnie nie będziesz się dobrze czuła.

Tak na dobra sprawę to sama spacerując bez konkretnego miejsca, mijasz ludzi na przystankach lub marketach lub zabkach. Albo w komunikacji miejskiej. No ale musiałabyś sama zagadywac. Da się to wycwiczyc. 

Z tym dowodem to był żart, nie rób tak xD props dla Ciebie że się nie obrazilas.

I nie musisz też czekać na koleżankę żeby iść na miasto, samemu można równie dobrze isc zjeść pizzę, maka, kawe w kawiarni, no albo chodzić po galerii oglądać ciuchy. Albo nawet krążyć po męskich działach lub sportowym sklepie, udawaj że szukasz prezentu dla brata. Nawet masz pretekst do poproszenia o pomoc i zagadania (do obcego chłopaka klienta, nie ekspedientki)

:P:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Dalja napisał(a):

Konkretnie do dużego miasta na rynek, stare miasto. W zwykły dzień są ludzie, to weekendami są tłumy. Albo galerie handlowe. Bary lub kluby wieczorem też, ale tam to pewnie nie będziesz się dobrze czuła.

Tak na dobra sprawę to sama spacerując bez konkretnego miejsca, mijasz ludzi na przystankach lub marketach lub zabkach. Albo w komunikacji miejskiej. No ale musiałabyś sama zagadywac. Da się to wycwiczyc. 

Z tym dowodem to był żart, nie rób tak xD props dla Ciebie że się nie obrazilas.

I nie musisz też czekać na koleżankę żeby iść na miasto, samemu można równie dobrze isc zjeść pizzę, maka, kawe w kawiarni, no albo chodzić po galerii oglądać ciuchy. Albo nawet krążyć po męskich działach lub sportowym sklepie, udawaj że szukasz prezentu dla brata. Nawet masz pretekst do poproszenia o pomoc i zagadania (do obcego chłopaka klienta, nie ekspedientki)

:P:P

Przyjmuje przeprosiny i dzięki za wyrozumiałość i łagodne podejście do sprawy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.04.2025 o 19:33, Dryagan napisał(a):

Panowie, panie – wiadomo, że każdy ma jakieś preferencje, ale przecież najważniejsze w relacji nie są metryka ani rysy twarzy. Naprawdę! Ile to już razy ludzie mówili: „to nie mój typ”, „nie mój klimat”, a potem... klik! Zaiskrzyło i cała teoria wzięła w łeb. Bo jak się spotykają dwie osoby, które się nawzajem słuchają, szanują i potrafią być sobą, to naprawdę przestaje mieć znaczenie, czy ktoś wygląda jak Tom Cruise czy jak Shrek po taplaniu w błocie. Nie ma nic złego w marzeniach o „idealnym” partnerze – ale największe niespodzianki zdarzają się wtedy, gdy odkładamy listę oczekiwań na bok i dajemy się czemuś po prostu wydarzyć. A chemia… no cóż. Ona bywa kompletnie nieprzewidywalna. I całe szczęście. 😊

Tak że głowa do góry, Panie Shreku – Fiona też się znalazła, chociaż na początku wcale nie był w jej typie. A jednak… coś zaiskrzyło, bo chemia to nie katalog z Tinderka, tylko ta dziwna iskra, która nagle przeskakuje między dwojgiem ludzi i robi w głowie „klik!”.

I tak jak w bajce – może się okazać, że ten „Shrek” ma więcej serca, ciepła i wrażliwości niż dziesięciu książąt na koniu razem wziętych. Więc spokojnie – jeszcze niejeden smok do pokonania, niejeden most do przejścia… i kto wie, co (albo kto) czeka po drugiej stronie 😉

 

 

Wiem, że nie należy patrzeć na wyłącznie na wygląd. Zresztą sam wcześniej napisałem, że nie należę do przystojniaków. Jestem co najwyżej przeciętny z urody. W dodatku trochę ze mnie kurdupel, bo mam 173 cm wzrostu. Niektórzy mówią, że jestem wysoki, co mnie bardzo bawi 😂 I to mówię Panie, które są ode mnie znacznie niższe. Nawet jestem poniżej średniej. Kiedyś na początku liceum miałem chwilowe "powodzenie". Tylko problem leżał w tym, że raz - dopiero co poznawałem osoby i nie należałem do zbyt otwartych ludzi. Zawsze byłem bardziej introwertykiem. Poza tym, te koleżanki, które się mną chwilowo interesowały były zupełnie nie w moim typie: wygląd to jeszcze pół biedy, ale mnie odpychały swoim "podejściem" do życia (wagarowanie, niechęć do uczenia się, palenie papierosów, imprezy). Mimo wszystko w liceum byłem kilka razy zapraszany na "18-stki", ale i tak nikogo nie udało mnie się żadnej dziewczyny poznać. Nawet na studniówkę poszedłem sam 😡 Chciałem zaprosić jedną koleżankę (z innej klasy). Bardzo mnie się podobała, w zasadzie to mówiliśmy tylko "cześć", bo tak jak wspomniałem to byliśmy w innych klasach i nie mieliśmy częstej styczności. Niestety ona kogoś miała, a kilka lat później ożeniła się z tym partnerem. Próbowałem także przez portale randkowe. Jedynie raz miałem bardzo bliską szansę, by być w związku, ale z własnej głupoty to spaprałem. Mimo, że z tą koleżanką pisaliśmy często na gg (mieszkała ode mnie 300 km) i trzeba przyznać była w moim typie (a ja mam bardzo "specyficzny" gust, lubię normalne z wyglądu dziewczyny. Żadne modelki, imprezowiczki!). To ona jako pierwsza osoba pytała mnie się, czy kogoś mam. Powiedziałem wprost, że nie mam. Nawet planowałem wyjazd do niej, obiecałem! Tylko niestety rodzice mnie nie puścili (to było w wakacje, miesiąc przed moimi 18.urodzinami). Byłem strasznie wkurzony! Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie dość iż nie dotrzymałem słowa, to jeszcze po niedługim czasie poznała jakiegoś kolesia 🤬 Czułem się z tym bardzo źle. Mimo to, czasem myśli o tej dziewczynie wracają jak boomerang. Co by było, gdybym jednak wtedy pojechał! Może by się wtedy udało? Tego się nie dowiem, ale bardzo żałuję, że zawaliłem temat. 

 

W swoim życiu widziałem może z 2 razy, kiedy dziewczyna wolała być z kimś brzydszym. Raz to było na studiach, kiedy do mojej koleżanki wpadł jej partner. Ale był wtedy (moim zdaniem) bardzo brzydki, ale z drugiej strony uczył się na politechnice, więc czymś innym nadgonić. A tak? Większość dziewczyn woli wyższych, bardziej majętnych, przebojowych, "śmierdzących" pewnością siebie. Ja jestem z przeciwnego "bieguna", co nie znaczy, że nie potrafię się postawić, kiedy trzeba. Zbyt wiele razy byłem gnojony, że sobie pozwolić na takie traktowanie.

 

Prędzej faceci umawiają się z "brzydszymi" dziewczynami niż dziewczyny umówią się z "brzydszymi" facetami.

 

Chciałbym by, po prostu ktoś mnie zaakceptował. Jestem taką osobą, która jest w stanie całej cholerne niebo dla tej kobiety, która we uwierzy, postawi na mnie! Wtedy się bardzo odwdzięczę. A tak? Ile mam w życiu czekać? Nie jestem nastolatkiem, jestem prawie 35 letnim facetem. Jak tak dalej pójdzie, to będzie polska wersja "40-letniego prawiczka". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×