Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pauza? Zmiana tematu?


Wrwsw

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

mam problem podczas terapii. Ogólnie terapeuci stosują takie metody pauzy, kiedy po jakiejś wypowiedzianej kwestii, terapeuta nie odzywa się. Czasami to trwa 10 sekund, czasami 20 sekund. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to jest ciężkie. Jak wy sobie radzicie z tą niezręczna (dla pacjenta) ciszą?

 

I pytanie nr 2, kiedy w ogóle jest "znak" aby zmienić temat? Bo takie przerwy kilkunastu sekundowe trochę mojemu umysłowi dają znak, że temat się wyczerpał... Skąd mam wiedzieć czy temat się wyczerpał, czy terapeuta to "analizuje" w głowie", chce się jeszcze w niego jeszcze zagłębić? Bo np. na jednej z sesji zwrócił mi na to uwagę, że zbyt często zmieniam tematy, a w terapii trzeba się bardziej zagłębiać skąd się biorą negatywne wzorce. To jest w sumie oczywiste, ale te poprzednie aspekty utrudniają mi to aby "być" przy jednym temacie. Czasami już jestem w napięciu - "ona nie wie co zrobić, zmienię temat, bo nic z tego nie wychodzi, może z czym innym mi pomoże"

 

Może jakieś rady od bardziej doświadczonych osób w trakcie/lub po psychoterapii? Ja jestem w nurcie CBT (jeśli to ma znaczenie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale cisza w terapii ma swoje funkcje. Kto powiedział, że trzeba cały czas gadać? Jest chociażby czasem na zastanowienie się i refleksję.

Zastanowiłabym się co Ci w tej ciszy przeszkadza i porozmawiała o tym z terapeutą. 

 

Prawdopodobnie odpowiedzią na Twoje pytanie jest: podchodzisz zbyt zadaniowo do terapii. To nie szkoła, gdzie musisz odpowiadać od razu ;) 

8 godzin temu, Wrwsw napisał(a):

Skąd mam wiedzieć czy temat się wyczerpał, czy terapeuta to "analizuje" w głowie", chce się jeszcze w niego jeszcze zagłębić?

A dla Ciebie jest wyczerpany? To jest Twoja terapia i terapeuta nie będzie grzebał głębiej jeśli widzi, że nie jesteś na to gotowy.

Jak u mnie to wygląda nie będę opisywać, bo ja jestem w innym nurcie, na innym etapie terapii i ja mogę przyjść na sesję bez żadnego konkretnego tematu a wychodzi z tego ciężka sesja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, naftan_limes napisał(a):

W naszym zabieganym świecie cisza jest potrzebna. Niektórzy potrafią specjalnie mieć włączony telewizor cały dzień, nawet jak nie oglądają. Nie kłopotałbym się takimi przerwami na twoi miejscu. W windzie też się czujesz nieswojo? :P


Bardziej chodzi mi o to, że kiedy rozmawiam z drugim człowiekiem (mam z nim jakąś relacje), to takie ciszę kiedy ktoś np. przez 15-20 sekund nic nie mówi wywołują u mnie dyskomfort. Takie poczucie niezręczności i poczucie, że ta druga osoba też się czuje niezręcznie z tego powodu i czuje się trochę zobligowany aby przerwać tą ciszę. 

W relacji pacjent-terapeuta ta cisza jest niezręczna tylko dla mnie 😜 bo dla terapeuty to celowy zabieg i mam tego świadomość.

 

Wiadomo, że jak jestem z kimś nieznajomym w windzie to wygląda zupełnie inaczej XD

16 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

A dla Ciebie jest wyczerpany? To jest Twoja terapia i terapeuta nie będzie grzebał głębiej jeśli widzi, że nie jesteś na to gotowy.

Jak u mnie to wygląda nie będę opisywać, bo ja jestem w innym nurcie, na innym etapie terapii i ja mogę przyjść na sesję bez żadnego konkretnego tematu a wychodzi z tego ciężka sesja.

 

No właśnie różnie np. mówię terapeucie o tym, że mam jakieś natręctwo polegające na wstydzie przed czymś (już nieważne czym, bo to skomplikowane xd). No i dla mnie sytuacja była prosta - czekam na jakieś porady jak sobie z tym radzić, terapeuta mówi jakieś przykłady i ja uznałem, że to tyle co może zrobić.

 

Ale no okazało się, że wgłębianie się w tematy (sprawdzanie wpływu przeszłości na teraźniejszość) jest potrzebne, ale nie wiedziałem, ze w danym temacie można dalej się w coś wgłębić, a jak terapeuta zwrócił na to uwagę kiedy ja już chciałem kończyć temat, to zobaczył bardzo zaskakujące relacje między przeszłością, a teraźniejszością. I w sumie wręcz to jest to czego oczekiwałbym od terapii, a nie suchych porad od wcześniejszych psychologów. Bo domyślam się, że pewnie takie wgłębianie się w mechanizmy, szukanie przyczyny negatywnych wzorców jest lepsze....

 

16 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Prawdopodobnie odpowiedzią na Twoje pytanie jest: podchodzisz zbyt zadaniowo do terapii. To nie szkoła, gdzie musisz odpowiadać od razu ;) 

 

 

No fakt. Ale mam ASD i widziałem na filmach bardziej skrajne przypadki, gdzie ludzie z tym zaburzeniem wręcz sobie wypisywali wszystko na kartce o czym gadać np. na radcę i to aż cringe'owe jest.

 

Ja wręcz przed terapią już się zastanawiam o czym mówić, żeby czasem nie zapanowała cisza....Bo u mnie to wywołuje lęk, ale widzę, że u innych to nie taki problem jak u mnie xd. 

 

Cóż, wybrałem terapeutkę dokładnie i ma doświadczenie w pracy z osobami z ASD, więc może faktycznie zwrócę uwagę na tą ciszę (niekoniecznie pod kątem terapii, ale w relacjach interpersonalnych) że mnie to onieśmiela itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Wrwsw napisał(a):

 

Ja wręcz przed terapią już się zastanawiam o czym mówić, żeby czasem nie zapanowała cisza....

Ja po latach terapii stwierdzam, że nawet brak tematu jest całkiem niezłym tematem na terapię 🤣 

 

5 godzin temu, Wrwsw napisał(a):

może faktycznie zwrócę uwagę na tą ciszę (niekoniecznie pod kątem terapii, ale w relacjach interpersonalnych)

Zrobisz jak czujesz, ale ja bym zwróciła uwagę właśnie na to co powoduje dyskomfort w tej relacji pacjent- terapeuta. 

Wiem, że na początku może być trudno, mówić terapeucie, że robi coś co w nas budzi dyskomfort, czy że nas wkurza jakimś zachowaniem, ale mimo wszystko warto próbować to wyjaśniać. Ja swojej terapeutce jak mnie wkurza, mówię na bieżąco, że mnie wkurza (ba, ja jej nawet powiedziałam że na początku uważałam ją za wredną, zimną su*ę🤪). Na początku to się wręcz cieszyła jak jej mówiłam, że mnie wkurza czy że jestem na nią zła 😅

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Ja swojej terapeutce jak mnie wkurza, mówię na bieżąco, że mnie wkurza (ba, ja jej nawet powiedziałam że na początku uważałam ją za wredną, zimną su*ę🤪). Na początku to się wręcz cieszyła jak jej mówiłam, że mnie wkurza czy że jestem na nią zła 😅

 

 

O_o Freud byłby dumny XDXD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Wrwsw napisał(a):

O_o Freud byłby dumny XDXD

A niech se będzie :D

ja wiem, że mówienie takich rzeczy terapeucie na początku terapii wydaje się nieprawdopodobne, bo się obrazi czy coś, ale jest to level, do którego warto dążyć z czasem. 

Teraz już co prawda rzadko mnie wkurza, bo znamy się tak długo, że jak już czymś mnie miała wkurzyć to wkurzyła, ale no ja jestem już przy końcu terapii i moje sesje już często są bardzo luźne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.08.2024 o 02:51, Wrwsw napisał(a):

Cześć,

mam problem podczas terapii. Ogólnie terapeuci stosują takie metody pauzy, kiedy po jakiejś wypowiedzianej kwestii, terapeuta nie odzywa się. Czasami to trwa 10 sekund, czasami 20 sekund. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to jest ciężkie. Jak wy sobie radzicie z tą niezręczna (dla pacjenta) ciszą?

Dla mnie ta cisza nie jest problemem. Jakby co to zawsze.Przecież ty możesz się odezwać i nie będzie ciszy. Mozesz powiedzieć, że czekasz na odpowiedź 🙂. Ja ostatnio powiedziałam terapeucie, że na poprzedniej terapi z nim czułam się jakbym mówiła do ściany. Ja miałam wtedy taką sesje na której nie wiem czy powiedział chociaż jedno zdanie, przez 50 min ja nawijalam i on ogólnie przez całą terapię mało sie odzywał. Teraz jak sam przyznał jest trochę bardziej aktywny. 

 

W dniu 16.08.2024 o 02:51, Wrwsw napisał(a):

I pytanie nr 2, kiedy w ogóle jest "znak" aby zmienić temat? Bo takie przerwy kilkunastu sekundowe trochę mojemu umysłowi dają znak, że temat się wyczerpał... Skąd mam wiedzieć czy temat się wyczerpał, czy terapeuta to "analizuje" w głowie", chce się jeszcze w niego jeszcze zagłębić? Bo np. na jednej z sesji zwrócił mi na to uwagę, że zbyt często zmieniam tematy, a w terapii trzeba się bardziej zagłębiać skąd się biorą negatywne wzorce. To jest w sumie oczywiste, ale te poprzednie aspekty utrudniają mi to aby "być" przy jednym temacie. Czasami już jestem w napięciu - "ona nie wie co zrobić, zmienię temat, bo nic z tego nie wychodzi, może z czym innym mi pomoże"

 

A to przypadkiem nie ty powinien narzucać temat, a nie terapeuta. Jak mówisz że chcesz o czymś rozmawiać to powinniście rozmawiać o tym co ty chcesz. Czujesz ze temat się wyczerpał, bo coś już nie jest dla ciebie problemem to ok. Jak zmieniasz temat bo obecny jest niewygodny albo uważasz, że terapeuta ci już z nim nie pomoże, to może warto mu o tym powiedzieć.

 

Mam teraz terapię w nurcie psychodynamicznym, ale mialam też w poznawczo-bechwioralnym. I to w sumie terapeutka CBT powiedziała mi kiedyś coś o milczącej sesji, ale nie wiem dlaczego miałabym mieć taką sesje.

 

W dniu 17.08.2024 o 04:23, Wrwsw napisał(a):

W relacji pacjent-terapeuta ta cisza jest niezręczna tylko dla mnie 😜 bo dla terapeuty to celowy zabieg i mam tego świadomość.

Mialam kilka terapi i nie myslalam w taki sposób ze cisza jest jaka zagrywka terapeyty. Bardziej traktuje to jako przeszczeń do tego żebym ja mogla coś powiedzieć. 

 

Ja w życiu prywatnym lubię cisze, a na terapi jest dla mnie neutralna. Chyba że walczę o to żeby coś powiedzieć i nie chce mi to przejść przez gardło, ale wtedy tym bardziej nie oczekuję żeby terapeuta się odzywał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, bei napisał(a):

A to przypadkiem nie ty powinien narzucać temat, a nie terapeuta. Jak mówisz że chcesz o czymś rozmawiać to powinniście rozmawiać o tym co ty chcesz. Czujesz ze temat się wyczerpał, bo coś już nie jest dla ciebie problemem to ok. Jak zmieniasz temat bo obecny jest niewygodny albo uważasz, że terapeuta ci już z nim nie pomoże, to może warto mu o tym powiedzieć.

 

No niby to ode mnie zależy, ale terapeuta miał rację kiedy mi zwrócił uwagę, że zadaje powierzchowne pytania i po kilku sesjach już zauważyłem, że miał rację. Bo dzięki temu, że pociągnął ten temat doszliśmy do meritum pewnej kwestii i rozwiązaliśmy problem.  To niesamowite jak od jednej niby nic znaczącej kwestii doszliśmy do rozwiązania mojego wieeeloletniego przewlekłego problemu.... W pewnym sensie terapia to MAGIA! :D 

 

 

5 godzin temu, bei napisał(a):

Ja w życiu prywatnym lubię cisze, a na terapi jest dla mnie neutralna. Chyba że walczę o to żeby coś powiedzieć i nie chce mi to przejść przez gardło, ale wtedy tym bardziej nie oczekuję żeby terapeuta się odzywał.

 

 

Ja właśnie niezbyt, bo dużo gadam. A ciszę odczuwam jako coś niezręcznego. Ale teraz już minęło trochę czasu (około 3tyg po napisaniu posta) i jest już dużo lepiej, poza tym to normalne, bo relacja terapeutyczna poszła dalej.... Ale będę się starał, żeby ta cisza nie powodowała problemów też w codziennym życiu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×