Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia myslenia?


Gość Autodestrukcja

Rekomendowane odpowiedzi

Odkąd pozwoliłam sobie na ,,przerwę w życiu" mam problem z koncentracją i z mysleniem, tak jak z reszta chyba wielu forumowiczów.

Kiedy chcę się wypowiedzieć, odpowiedzieć na pytanie etc.. czuje się tak jakbym musiała najpierw dostać się do zamkniętej przede mną części umysłu, albo jakbym musiała najpierw rozplątać kłębek mysli wprowadzanych do tego chaosu w mpojej głowie od długiego czasu...

Wyniki w nauce są obecnie żałosne, mimo że przed tem bardzo szybko przyswajałam wiedzę, zsybko i logicznie rozumowałam. Teraz mam pustkę a zarazem chaos... Przeważnie czuję jakies dziwne napięcie w głowie... kompletny brak kontaktu z rzeczywistością...

podejrzewałam u siebie bordera, ale doszłam do wniosku że nawet jesli, to potrafie dojrzeć do tego żeby sobie poradzić z tym...

Stale myślę na tematy niezwiązane z rzeczywistością i nie potrafię już wytrzymac w szkole, nie potrafię skupić myśli. Czuję sie tak jakbym miał blokade w głowie... To uczucie jest potworne... Mam wrażenie jakby słowa docierające do mojej glowy, nie były wstanie się przebić do jej wnętrza...

Generalnie staram się odstresowywać, motywowac do tego by ,,wrócić do życia", kreowac swoim światopoglądem w taką strone żeby znów normalnie funkcjonować...

Tyle że mój umysł stale jest zablokowany, a ja nie wiem czy to jest kwestia ukąłdu neurologicznego czy psychiki...

 

Boje się o to czy zdam do nast. klasy. Na wizyte u psychologa za późno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wizytę u psychologa nigdy nie jest za późno.

Mimo wszystko wydaje mi się, że problem przede wszystkim leży w tym braku koncentracji, który z kolei wziął się z przerwie w nauce.

A wiesz jak wrócić do tamtego stanu umysłu - chodzi mi o to, kiedy bez problemu wiedza była przyswajalna, żadnych innych, dziwnych myśli - czy wiesz jak możesz do tego wrócić, oczywiście zakładamy, że jest to na teraz nierealne, ale czy znasz receptę ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się prowadzić dawny styl życia. Duzo spać, biegać etc. Przestalam pić kawe, podobno zatrucie kofeina może własnie zaburzyć proces myslenia. Mimo to po prostu mało co z zewnątrz do mnie dociera. Możeliwe że panikuje, co bierze się z zagrożenia powtórzeniem roku i że przyczyną jest długotrwały stres etc,ale po prostu zaczynam sie zastanawiać czy przyczyna nie lezy gdzieś indziej jako że taki stan umysłu w ktorym nie jestem w stanie W OGÓLE się skupić potrafi ,,mnie zaskoczyć" .Nawet wtedy kiedy generalne nie miałam problemów w nauce zdazały się takie gorsze dni kiedy kompletnie nie miałam kontaktu z rzeczywistoscią, czułam że moja głowa jest ciężka etc... teraz mam takie dni prawie cały czas. Czasami umysł mam bardziej czasem mniej otwarty... przeważnie jednak bardziej zamknięty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze na wizyte u psychologa nigdy nie jest za pozno ;)

Powiem Ci ze czytajac twoj post, mialem wrazenie jakbym widzial siebie. Tez czuje "blokade" na umysle i to od dluzszego czasu, kompletny brak skupienia, jeden wielki chaos w glowie... ja w dodatku nie moge zapamietac swoich mysli, nawet jak sie na czyms skupiam, staram sobie rozwiazac jakis problem, to pozniej zupelnie nie pamietam do jakich wnioskow doszedlem, to cholernie utrudnia jakiekolwiek funkcjonowanie :/ Mialem wrazenie dokladnie tak jak ty ze moze to nie jest kwestia psychiki tylko dopadlo mnie jakies chorobsko, jakos trudno mi bylo uwierzyc, ze takie zaburzenia myslenia moga miec podloze psychiczne...

W kazdym razie badania moim zdaniem warto zrobic, zeby wyeliminowac przynajmniej przyczyny wlasnie neurologiczne czy np. hormonalne (tutaj warto zbadac szczegolnie tarczyce ;) ) Najlepiej udac sie do jakiegos dobrego lekarza, ja preferuje prywatnie... ci ktorzy przyjmowali mnie w przychodni hmm... widzialem wyrazny olewczy stosunek do mojego stanu zdrowia, moze po prostu mialem takiego pecha ze na takich trafialem :mrgreen: ale staralbym sobie nie wkrecac jakiegos chorobska, bo psychika jak juz wiem z doswiadczenia potrafi takie zaburzenia myslenia powodowac ;) Udaj sie moze do psychiatry? Powiedz o wszystkim co i jak, pewnie da Ci cos na wspomaganie... przynajmniej zebys byla w stanie zaliczyc ten rok ;) Powiem Ci ze ja sie zdecydowalem... no i pierwszy raz od dluzszego czasu widze jakies postepy w moim samopoczuciu i ogolnym funkcjonowaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, jak tak czytam Wasze wpisy to już sama nie wiem, czy mam to samo, tylko tego nie dostrzegałam i nie umiałam ująć we właściwe słowa czy tylko wyolbrzymiam to i dopasowuję wszystko do siebie.

Chociaż z drugiej strony zawsze chciałam to powiedzieć lekarce, ale nie umiałam użyć innych słów jak "brak koncentracji" "mętlik w głowie" itp. Mam coś takiego, że gdy chcę się na czymś skupić, słuchać to zaczynam "fruwać myślami" wymyślam sobie różne rzeczy, w ogóle nie związane z tym co się dzieje. Wymyślam sobie scenariusze w głowie, myślę "co by było gdyby", przychodzą mi do głowy jakieś ciężkie do sklasyfikowania myśli, mam wybujałą wyobraźnię "swój świat" i hmmm.. chyba dalej nie umiem tego opisać tak jak bym chciała.

I trzeba zaznaczyć, że mam tak od zawsze, nie umiem zbyt długo gadać w towarzystwie, po przeważnie się wyłączam i moje myśli odfruwają gdzieś daleko. Może to kwestia charakteru, ale to jest coś z czego wcześniej średnio zdawałam sobie sprawę i czego za cholerę nie umiem sprecyzować.

Kurde, teraz będę siedzieć o to rozważać :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

luk_dig, dłubałam po wikipediach, portalach psychologicznych etc. jest tam troche terminow związanych z zaburzeniami myślenia, ale przeważnie opisy są bardzo lakoniczne i ciężko mi wnioskować o co chodzi. Z tego co widzę wszystko łączy się ze schizofrenią, psychozami itp. :shock: Ale są to zaburzenia myślenia, które wpływają bardzo widocznie na zachowanie: chory mówi w sposób niezrozumiały, spląty etc. Mnie się to raczej nie zdarza, chociaż mam problemy z doprowadzeniem do końca myśli, ktorej zaczęłam, gdy mówię i z dłuższymi wypowiedziami, tak jakbym nie była zdolna do mówienia i tak dużego wysiłku myślowego i skupienia przez dłuższej niż pare minut.

Mam nadzieję mieć odwagę poruszyć to na poniedziałkowym spotkaniu z terapeutką... (lista rzeczy do powiedzenia jej powieksza się :roll: ) może ona mi coś przejaśni i uspokoi mnie/zmartwi :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogole nie radze czytac wszystkiego co znajduje sie w internecie... łatwo wtedy wmowic sobie 1000 chorob, z ktorej zadnej prawdopodobnie sie nie ma :lol: w schizofrenii wystepuja zaburzenia myslenia, sa to tzw. objawy negatywne, no ale jesli nie ma sie omamow wzrokowych/sluchowych itp. to raczej nie ma co sie bac tego chorobska... zauwazylem, ze duzo ludzi uwaza ze ma schizofrenie prosta, czyli schize bez tych wszystkich objawow psychotycznych, no coz... duza czesc psychiatrow watpi w istnienie tej choroby, a jesli ona wystepuje to jest bardzo bardzo rzadka, wiec raczej nie ma co sie martwic na zapas.

Zaburzenia myslenia moze powodowac zwykla depresja, ktora z dobrym skutkiem mozna leczyc i powrocic do normalnego zycia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaburzenia myslenia moze powodowac zwykla depresja, ktora z dobrym skutkiem mozna leczyc i powrocic do normalnego zycia ;)

 

W takim razie mam depresję od urodzenia :?

 

Racja, od czytania można się nieźle nakręcić :D Ale to i tak wiele nie zmienia, bo lekarz i tak rozstrzygnie swoje. Chyba nawet wolę przyjść na wizytę i powiedzieć "Czytałam o tym i o tym, stwierdziłam, ze widzę jakieś podobnieństwo" itd.. a psychiatra rozstrzygnie ile w tym może byc prawdy ile nie, chyba nawet wolę tak, bo przynajmniej mam od czego zacząć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Racja, od czytania można się nieźle nakręcić :D Ale to i tak wiele nie zmienia, bo lekarz i tak rozstrzygnie swoje. Chyba nawet wolę przyjść na wizytę i powiedzieć "Czytałam o tym i o tym, stwierdziłam, ze widzę jakieś podobnieństwo" itd.. a psychiatra rozstrzygnie ile w tym może byc prawdy ile nie, chyba nawet wolę tak, bo przynajmniej mam od czego zacząć ;)

no prawda, prawda :smile: sam duzo czytam o tym co moze powodowac moj stan... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :)

 

Widzę, że wątek się odrodził ;P Odkąd tu napisałam minęło trochę czasu... ( ojezu jezu 4 lata ).

Teraz o niebo lepiej... widzę z perspektywy czasu w jak ciężkim byłam stanie. Nie byłąm ani u psychiatry ani właściwie na psychoterapii... Czasem ( raz na 2, 3 ? tyg i też nieregularnie ) widywałam się z pewną Panią psycholog, ktora gdzies tam gdzies po znajomosci pozwalala mi sie wygadywać , pisać maile i na głos dokopywać się do realnych przyczyn paraliżu i przede wszystkim zbierać siły żeby coś zmienić ...

 

Teraz jest lepiej, choć jeszcze nie czuję się w 100 % wolna od tego. Mój mózg po tej ,,długiej podrozy" ( nawet nie wiem czy z pkt psychologii to depresja czy cholera wie ) po prostu się troszeczkę rozleniwił i trzeba go zwyczajnie potrenować. Ale co ważne udało mi się z tych licznych myśli i filozofii zbudować jakąś wolę i zdecydowaną chęć rozbudzenia umysłowej aktywności. Chcę i mogę czytać ;) Nie jestem już tak totalnie sparaliżowana. Nie męczę się z przeczytaniem jednej strony jak kiedyś.

 

Ale jak z tego wyjść? Przyczyn i form tego ,,rozproszenia wlasnej umysowosci" moze byc pewnie bardzo duzo. W moim przypadku wiązało się to głownie z olbrzymim lękiem przed oceną, z tym ze po prostu ktos mnie emocjonalnie napastował od dziecka, wrzucał w ramy debila ktorym nie byłam..wrecz przeciwnie. I cóż... ,,jestem gównem więc nie myślę". W ogole lęk lęk lęk i jeszcze raz lęk... przed śmiercią, przed życiem, poczucie krzywdy, beznadziejnosc i bezradność... Oczywiście dalej można opowiadać i sie zastanawiać dlaczego się w tym albo innym momencie ugiełąm, dlaczego moj organizm się osłabił, dlaczego uległąm, dlaczego moj umysl odpmowil posługi i świrował itp - to jest temat ktory mozna gryźć iz pkt widzeni neuronauk i filozofii, ogolnie pojetej humanityki - co kto lubi...

To co piszę nie wyczerpuje tematu anie nie daje prostej odpowiedzi jak z tego wyjść, wiem o tym. Dla mnie uwalnianie umyslu to droga do władzy nad sobą, budowanie woli życia, wymyślanie powodów do odpowiedzialnosci , aktywnosci, zaangażowania się w życie mimo wszystko, mimo bezsensu, wlasnej niedoskonalosci itp. Ja np. wiem że zawsze będę cierpieć na różne niepokoje, miec rozne wątpliwosci i ok. Priorytetem jest tylko możność. Możność zrobienia czegoś, wykorzystywania tego organu ktory mam w głowie. Świadomość... Po prostu nie chcę funkcjonować jak rozwielitka... męczyc się niecnierobieniem i niemocą. Jak mozna tak 4 lata to mozna i 40 chyba... NIE dla rozwielitki to moj napęd. TAK dla sprawdzenia jak daleko może zajść ten organ w głowie. Trochę trzeba siebie potraktować jak ciało obce , jak psa. Ukorzyć przed prawami pewnymi - higiena mozgu, odpoczynek, sport i te rzeczy. Nagradzac za male sukcesy, sporządzać małe plany. Nie oczekiwać za wiele i nie wymagać niemozliwego. Też nastawienie do ludzi bardzo dużo mi sie wydaje robi... Bo to życie w tym pieprzonym spoleczenstwie jest ciezkie... ; ) Motywacha, koncentracjia w koncu przychodzą. Amen.

 

Może łątwiej iść po leki do psychiatry.. ale to juz osobista decyzja.

 

Troche się rozgadałam, ale tak sobie myślę, że skoro jest to razcej optymistyczny a nie dołujący tekst to czemu nie... ;)

 

Pozdrawiam i życzę duzo woli do tego zeby wychodzic ku lepszemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje 'zaburzenia myślenia' przeszły same. Doszło do tego stopnia, że mogłam pomarzyć o książce, kawie, oglądanie lepszego filmu przyprawiało mnie o ból i zawroty głowy, o szkole nie wspominając i prawie 2.5 miesięcznej absencji, pociągnęłam chyba tylko ze względu na opinie.

U mnie dużą role ogdrywa przeszłość, wspomnienia, ect. a także 'szaleńcze myśli'. Zaczęłam się izolować od własnych myśli, i w pewnym sensie się odsunęłam od samej siebie. To mi pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×