Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje objawy


kubaniczk

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Może ktoś ma podobnie jak Ja i by potrafił w jakiś sposób pomóc, ale zacznę od samego początku moją historię. 27 grudnia 2013 pojechaliśmy z rodziną na groby, dokładnie do rodziców mamy którzy zmarli na raka. Wychodzą z cmentarza mi i bratu zachciało się oddać mocz. W pobliżu oczywiście żadnej toalety nie było tylko parę drzew więc za potrzebą schowaliśmy się za drzewami poza terenem cmentarza. Po opróżnieniu zapiąłem rozporek i się odwróciłem i poczułem się jak by coś we mnie weszło. Wiem śmiesznie to brzmi. Zacząłem odczuwać dziwne uczucie w oczacha które trwa do dziś i nie potrafię tego opisać. Jak bym gałki były ciężkie albo oczy wciśnięte bardziej w głowę. Wrócimy do historii. Wsiedliśmy do auta i udaliśmy się w kierunku miasta oddalonego o 70km. Podczas jazdy zacząłem się dusić i mi się nie dobrze zrobiło. Poprosiłem ojczyma o zatrzymanie auta. Wysiadłem z auta bardzo podenerwowany, myślałem że mój żywot się kończy. Po chwili się w miarę uspokoiłem i udaliśmy się w dalszą podróż. Od razu po powrocie poszedłem spać, ciocia dała mi jakieś leki na przeziębienie. Następnego dnia wracaliśmy do się do domu. Ciągle się źle czułem i odczuwałem lęk. W noc sylwestrową znowu miałem ataki paniki i że zaraz umrę. Pojechaliśmy na pogotowie a tam mi trochę lepiej już zrobiło  Pani doktor powiedziała że najpewniej zaszkodziła mi alkohol smakowy. Później miałem lecieć do Glasgow ale znowu dostałem paniki że coś mi się stanie po drodze a przecież w samolocie nikt mnie nie uratuje. Uciekłem z lotnika i mama stwierdziła że to nie jest normalne i jedziemy do szpitala. W szpitalu nic poważnego nie wykryli i dostałem skierowanie do Gdańska na badania cukrzycy. Samopoczucie lekko się poprawiło ale bez szału. W Gdańsku w szpitalu mówili że na 99% nic mi nie jest no i się okazało że mam insulinooporności. Przepisali glucophage i brałem przez parę miesięcy ale zaprzestałem ich brania, nie czułem ani poprawy ani pogorszenia. Zaznaczę że lęki ustąpiły po paru dniach od wypisu ze szpitala a później zacząłem brać tabletki. Życie toczyło się dalej. No i przyszedł rok 2017 chyba luty podczas oddawania stolca zauważyłem krew w stolcu i papierze. Oczywiście pierwsza myśl że mam raka jelita. Znowu grudzień tyle że 4 lata później po pracy położyłem się na drzemkę. Obudziłem się o 20 i postanawialem zamówić jedzenie, zjadłem i o 23 położyłem się spać, zamknąłem oczy i nagle bum. Panika że zaraz umrę, zaczęło mi serce walić i się trząsłem. Poszedłem na pogotowie powiedziałem że mam krew w kale i cukrzycę, miałem wyniki krwi i jej pokazałem powiedziała że nie widzi bym miał cukrzycę, zbadali mi ciśnienie i cukier i kazała iść do domu. Po diagnozie trochę lepiej było ale na następny dzień Clzzułem się masakrycznie. Po nowym roku poszedłem do ogólnego i Pani doktor powiedziała że jakiś pewnie wirus i przepisała mi antybiotyk, po tym razie już pełnej sprawności jakbym nie odzyskał...Po 1.5 roku udało mi się pójść na koloskopie gdzie dowiedziałem się że mam zespół jelita drażliwego ufff. 2 tygodnie spokoju. Czemu tylko 2 tyg ? A no bo głowa mnie zaczęła boleć a przez całe życie nigdy nie bolała. Znowu wmawianie sobie raka tyle że mózgu... Poszedłem po 0.5 roku na rezonans  głowy. Wszystko ok tylko jakieś problemy z zatokami. Życie toczy się dalej raz lepiej a raz gorzej ale bez jakieś tragedii. Marzec 2020 i koronawirus, nagle dowiadujemy się z partnerką że pracy nie ma i kto może niech sobie weźmie L4 ona niestety nie może ale idzie na inną lokalizację. Przez pierwszy tydzień wszystko jest ok. Poszliśmy na spacer do lasu byliśmy daleko od drogi gdzieś w lesie i nagle dostałem paniki że zaraz tu stracę przytomność, ona nie da rady mnie ciągnąc a karetka tu nie wejdzie. Koniec umrę w głupim lesie. Wyszliśmy z lasu i się już zaczęła jazda bez trzymanki. Panika wyjazdu dalej niż poza miasto nie wchodziła w grę, strach przed tym że coś mi będzie a nikt mi nie pomoże bo teraz tylko wirus się liczy a nie inne choroby, a co jak sam się zaraże i umrę przecież mam cukrzycę podobno. Czas leciał a mi było tylko coraz gorzej. Postanawialem udać się do psychiatry. Pani zrobiła ze mną wywiad powiedziała że to pewnie od jelita i mam iść na psychoterapię czy jakoś tak, mam się nie martwić i się zapytała jakie chce tabletki xD no mówię że jakieś słabe. Przepisała i powiedziała jak mi będzie źle to mam brać. Ok brałem czasem jak mi było gorzej raz przechodziło inna raza nie. A chciał bym zaznaczyć że po wielu badaniach krwi lekarze mówili że nie mam żadnej cukrzycy no i postanawialem iść rok temu na krzywą cukrową i okazało się że jest wszystko ok Aha... Znowu po tej wiadomości dwa tygodnie czułem się w miarę dobrze. Przeszedłem wirusa bez żadnych powikłań. Czasem sobie myślę że gdyby nie to uczucie tych oczu było by mi trochę lepiej. Jak zaczynam się gorzej czuć to ten trochę pogarsza mi się wzrok. Okulista nic nie widzi, na rezonansie też nic nie widzieli to co to może być do cholery. Wzorki mi się nawet poprawił. Boje się przyszłości. Chciał bym gdzie pojechać za granicę, cieszyć się życiem jak inni a nie użalać się do najbliższych że mi źle i zaraz umrę i w sumie to mi się już żyć nie chce. To co mnie kiedyś cieszyło już nie cieszy. Jestem ciągle zmęczony, podenerwowany. Potrafię wstać z rana i już się trzęsę nie myśląc o niczym. Przez to wszystko zaprzestałem nauki. Chciałem iść na kierowcę autobusów miejskich obecnie wiem że jestem uziemiony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Kris0x0000 napisał:

Twój opis brzmi zupełnie jak książkowy przykład nerwicy lękowej. Ja również cierpię na zaburzenia lękowe i widzę w tym co napisałeś dużo analogii do moich doświadczeń. Jaki lek dostałeś?

Alprox 0,25mg. Przez prawie rok wziąłem ich tylko a może aż 25 tabletek. Staram się ich nie brać nawet jak mi jest źle ale ostatnie ataki były masakryczne. Wziąłem w pracy to troszeczkę się uspokoiłem. Wieczorem przeważnie jest lepiej ale nie zawsze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@kubaniczk To jest lek z grupy Benzodiazepinów. Zwykle psychiatrzy przepisują takie leki jako "wspomagacze" żeby ulżyć pacjentowi zanim zadziała lek właściwy. Na pewno nie możesz tego brać regularnie przez długi czas bo można się uzależnić. Ja od kilku miesięcy jestem na lekach oraz korzystam z psychoterapii i naprawdę polecam również tobie takie rozwiązanie tj. idź jeszcze raz do psychiatry i poproś o normalną terapię lekową oraz jeżeli masz możliwość skorzystaj z psychoterapii. Leki dają ulgę ale to psychoterapia leczy.

Edytowane przez Kris0x0000

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×