Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nic mi się nie chce - Apatia, Anhedonia, Abulia, Nuda


Dżoker

Rekomendowane odpowiedzi

Moje 3 cechy:
-Apatia
-Anhedonia
-Abulia
Dodałbym czwartą:
-Nuda

Kiedyś bałem się podejmować działanie, albo nie wierzyłem w powodzenie, w celowość, sensowność, nie że aż do sensu życia, tylko
"po co w ogóle odkurzać, jak 3-4 dni i z powrotem nakurzone".
Odkąd zacząłem leczenie trochę mi się poprawiło, nie czuję już w ogóle złych emocji, nie czuję nic.
Wiem co powinienem robić, a nie robię nic poza niezbędne do przeżycia minimum. W tej dokładnie chwili siedzę, lekko głodny, jakoś ochoty na tosty mi przyszła, ale wydaje mi się, że to bardzo dużo pracy. Na prawdę wielokrotnie przechodzi mi przez myśl, kiedy jestem głodny, że może wybije kilka jajek do kubka i wypiję jak Rocky. Od razu myślę, że jest jakieś ryzyko salmonelli i parę dni będę więźniem ubikacji. Tylko sparzyć jajka? No trochę dużo roboty. To je w garnuszku zaleję wodą z kranu, postawię na gaz i tylko doprowadzę do wrzątku. No, ale mogę nie zauważyć kiedy woda się zagotuje. Wyjdą już trochę ścięte. Nigdy takie jakby człowiek chciał, że białko ścięte, żółto tylko podgrzane. No i trzeba będzie obierać. Potem myślę, że może zjem je jeszcze w skorupkach. Już dawno sprawdzałem, że zatrucie praktycznie niemożliwe, skorupki są całkowicie strawne, można przypuścić, że kiedyś, jak jeszcze włócznią polowaliśmy na mamuta, a cwański podkradali jajka. I że było mało, to jedli ze skorupkami. Ale no nie, nie dam rady zjeść skorupki. I tak w kółko. I tak ze wszystkim. Nawet "Atomowe nawyki" mi nie pomagają, bo czuję że rozpoczęcie czegokolwiek, "rozgrzebanie" to właśnie najcięższy wysiłek.

Tak, wiem. Nie umiem pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umiesz pisać. Czytalabym. Ogólnie ciekawe kiedy w końcu ludzie zaczną się żywić tylko tabletkami, to na pewno nastąpi, pomysl ile czasu się wtedy zaoszczędzi na gotowaniu. Może dozyjemy jeszcze tego

Ale no powinieneś się może poleczyc, jeśli Ci ten stan przeszkadza rzecz jasna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.04.2021 o 12:41, Lilith napisał:

@Dżokerleczysz się? Psychiatra, psychoterapia? 

Tylko używam leki. Maksymalne dawki.

Wenlafaksyna 375mg, mirtazapina 45mg, pregabalina 600mg. Próbowałem spamilanu, ale nic nie czułem, jakbym dostał placebo. Aż do momentu jak użyłem cały listek naraz i tylko zamulił mnie. I to nawet niezbyt mocno. Dzisiaj pierwszy raz użyłem sulpiryd, czuję lekką różnicę. Nie umiem jej dokładnie opisać. 

Psychiatra skierowała mnie na oddział dzienny, pochodziłem trochę, nawet poprawiało mi to samopoczucie, ale czułem narastającą presję, żebym opowiedział o sobie. Przez parę tygodni słuchałem różnych historii, dziwnych, niepokojących, tragicznych. Aż na drugim spotkaniu z psychologiem, jeden na jednego, psycholog powiedział mi, nie dosłownie oczywiście, że tutaj - na terapii grupowej - trzeba być aktywnym. To nie wykład dla słuchaczy. I następnego dnia już nie przyszedłem. Bez słowa. Zablokowałem na telefonie numer przychodni, potem wszystkie nieznane i zastrzeżone numery. Wstydziłem się konfrontacji. Co miałem powiedzieć? 

Wszystko mi mówi, że muszę sobie jakoś poradzić sam. Nie przełamię się, nie dam się zmusić, nie dam się podejść małymi szturchnięciami, aż z miejsca zero dojdę do "cześć, nie mogłem zasnąć, bo myślałem o A, od dawna mnie trapi B, a dzisiaj chciałbym poruszyć temat C, bla bla bla", rozmawiamy o tym i czary mary - zrobiłem krok w dobrym kierunku. Od teraz wystarczy być codziennie lepszym o 1% i za rok będę cieszył się wspaniałym życiem.

 

Nie widzę tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka terapia grupowa faktycznie jest dość intensywna, bo konfrontujemy się nie tylko z samym sobą, ale też przyglądają się nam inne, podobne osoby. My też możemy się nim przyglądać. Przy okazji można pracować nad relacjami, bo w międzyczasie są treningi umiejętności społecznych. 

Co do radzenia sobie samemu z zaburzeniami psychicznymi to bardzo często nie wychodzi się na tym dobrze. Może to doprowadzić do takiego trochę egocentryzmu, bo nie ma tej konfrontacji z zewnątrz właśnie. Ona też jest ważna, żeby ją przełamać. Samemu barier się raczej nie da przełamać, a chyba nawet jeszcze bardziej je się pogłębi. Trzeba się umieć przyznawać do swoich trudności i starać się je przyjmować. 

Ja teraz zamierzam spróbować takiej dziennej terapii. Chcę też nauczyć się trochę o relacjach. Będę nad tym pracować! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo co Ty. Z jednej strony powinnam się cieszyć, bo leki wyprowadziły mnie z najgorszego stanu- nie mam już myśli samobójczych, mam siłę, żeby w miarę normalnie funkcjonować, potrafię się skoncentrować. Ale poza pracą czy rzeczami, które po prostu muszę zrobić, typu wynieść śmieci, mało co robię, bo nie mam na nic ochoty. Prawie nic nie sprawia mi przyjemności. A nawet te nieliczne rzeczy, które sprawiają mi jakąś tam przyjemność to jest ona o wiele mniejsza niż w czasach kiedy jeszcze byłam "normalna". Pomalowałabym paznokcie, ale w sumie po co, skoro za 4 dni będę musiała zmywać? 

 

Także w kwestii apatii i anhedonii to ja też tracę już powoli nadzieję, czy w ogóle da się coś z tym zrobić. Czy przypadkiem nie jest tak, że jak ktoś raz w to wpadnie to kaplica. Bo mimo że czasem celowo działam sobie na przekór (regularna aktywność fizyczna, wyjście gdzieś z koleżanką) to nic się niestety nie zmienia. Fakt, że ja przez dobrych kilka lat nie funkcjonowałam w tym aspekcie normalnie i nawet nie byłam tego świadoma. Dopiero epizod depresyjny uświadomił mi, że to co było wcześniej to też nie było normalne. 

Fajnie byłoby przeczytać tu wypowiedź kogoś, kto z tego wyszedł. Wraz z instrukcją 🙄 Ciekawe, czy są w ogóle tacy ludzie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam apatię i anhedonię potworną momentami. Do tego mam też strasznie słaby apetyt, jakąś taką lekką bezsenność i brak libido przy tej apatii/anhedonii. Jestem wtedy też odcięty od emocji, nic nie czuję, w głowie jakaś taka niby pustka, ale jedyne konkretne myśli jakie wtedy mam to oczywiście takie rezygnacyjne i samobójcze, nieraz z leciutkimi tendencjami tzn. pisaniem listu, szykowaniem akcesoriów, jednak jak na razie bez działań destrukcyjnych... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×