Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Religia jest trochę jak psychoza. Mogę poświadczyć, bo przeszedłem oba stany. Schizofrenikowi nie wytłumaczysz, że jego głosy nie pochodzą od bogów, jeszcze się tylko obrazi umocni w swoich przekonaniach. Tak samo wierzący, użyje różnych argumentów, itd. Skoro bóg jest u niego nr 1, to nie baczy na logikę tylko wszystko podporządkowuje tej idei, również rozumowanie, argumenty. Muszę przyznać, że czułbym się szczęśliwszy gdybym miał jakieś miejsce w raju zarezerwowane. Chociaż i tak wolałbym Atlantydę. :-)

 

A ty refren zdecydowanie trafisz do siódmego nieba, gdzie będziesz wychwalać Boga na harfie, z wojskiem aniołów śpiewać hymny, popijać wino z bukłaka oraz żywić się rybą rozmnożoną na wielką ucztę. Poza tym można będzie dziękować Bogu, za jego plan stworzenia w stanie wielkiego objawienia obserwując historię zbawienia, która już się dokonała. Będzie można wspominać jak tu na forum szerzyłaś miłość tożsamą z wiarą i miłością. A apostołowie będą tobie gratulować dobrego wyboru. Rzeczywistość się dokona i wszystko zamrze w doskonałym status quo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak to katolicy nie rozwazają tematu piekla, a Take? W sumie niczym innym sie nie zajmuje, no prawie.

 

Bardzo dużo myślę na ten temat. A moja mentalność ma "hereryckie refleksje". Przeciwstawia się idei wiecznego potępienia, zwłaszcza bolesnego i łatwego. Nie zgadza się też z reinkarnacją i unicestwieniem (w które zdaje się wierzyć większość ateistów). Mentalność jakby miała nadzieję na zbawienie KAŻDEGO POJEDYNCZEGO człowieka. Chciałaby całkowitego darowania win i kar dla KAŻDEGO CZŁOWIEKA.

 

Moja mentalność "żyje w swoim świecie". Beztrosko i wygodnie. Tym bardziej może bać się tortur pośmiertnych, bo wielu grzeszników nie miało tak wygodnego i beztroskiego życia jak ja. Mentalność nienawidzi bólu szczególnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauka nigdy nie wyjaśni rzeczywistości, bo nie odpowiada na pytania egzystencjalne ani na pytania o początki, a dzisiejsza, zdehumanizowana, raczej zaciemnia rzeczywistość. Naukowcy nie dadzą nikomu sensu życia, nie uchronią przed depresją, co najwyżej mogą podać strzykawkę, żeby komuś, kto nie widzi sensu "pomóc", przenosząc go na tamten świat.
To, ze nie potrafimy wyjaśnić rzeczywistości, nie oznacza, że musimy ją sobie maksymalnie upraszczać jakimiś bogami. I po co Ty leki bierzesz jak cie naukowcy przed depresją (czy na co ty tam chorujesz) nie uchronią. Może zamiast leków więcej modlitwy.

Racja, Kocie.

Buta, arogancja i hipokryzja wierzących wychodzą na wierzch.

 

 

refren, to, co Ty nazywasz argumentami, dla mnie jest zwyczajnym laniem wody. Tego się nawet czytać nie da, bo właściwie nie wiadomo, o co chodzi, jednak nie wymagam od Ciebie racjonalnego myślenia, bo wiem, czym jest nerwica eklezjogenna. Jedyne, o co prosiłem, to nie ustosunkowanie się do moich wypowiedzi, bo szkoda mi czasu na czytanie tego.

 

 

Piekło,gdzie są katusze to nie wymysł katolików.Grecy,mieli Tartar.Katolicy mają piekło.

Tak, detektywie. Mało tego, cała prymitywna, plemienna wiara żydów została przeintelektualizowana po tym, gdy trafiła na grunt helleński.

 

Wystarczy, że wspomnimy tylko o najbardziej wykształconym z apologetów, Justynie, który urodził się w Palestynie i działał publicznie w Rzymie (stracony w roku 165). Potrafił tak umiejętnie wykorzystywać metafizykę, etykę stoicką i hellenistyczną krytyczną interpretację mitów, aby wykazać, że pogański politeizm z jego mitologią (będącą w istocie niemoralnymi opowieściami o bogach) i obrzędami (składaniem krwawych ofiar, kultem zwierząt) to tylko przesądy, będące dziełem demonów. To on nazwał Heraklita i Sokratesa ,,chrześcijanami sprzed czasów Chrystusa". Chrześcijaństwo przedstawił jako prawdziwą filozofię. Stanowiło to pierwszą syntezę filozoficzną i teologiczną o powszechnym charakterze. W jej centrum znalazło się Boskie Logos, wieczne Słowo, które wstąpiło w każdą istotę ludzką jako ,,ziarno prawdy", które oświeciło proroków Izraela i mędrców Grecji, a ostatecznie przyjęło postać ludzką w osobie Jezusa Chrystusa".

 

Była to znakomita koncepcja, przed którą otwierała się wielka przyszłość i w pierwszej połowie III w. oparł się na niej Orygenes z Aleksandrii, prawdziwy geniusz wśród greckich Ojców Kościoła. Ów Grek, wszechstronnie wykształcony i obdarzony ogromnym talentem twórczym, stał się autorem teologii jako nauki, ogarnięty ideą ostatecznego pogodzenia myśli chrześcijańskiej i świata cywilizacji greckiej, przekształcenia i wtopienia greckiej kultury w chrześcijaństwo.

 

Orygenes pojmował całą historię ludzkości jako wspaniały proces edukacyjny, wiodący nieustannie ku górze jako sposób Boga na nauczanie rodu ludzkiego. Obraz Boga w człowieku, przesłonięty przez grzech, został przywrócony dzięki Boskiej sztuce nauki w Chrystusie. W ten sposób chrześcijaństwo przedstawione zostało jako najdoskonalsza ze wszystkich religii - wcielenie Boga prowadziło w ostatecznej konsekwencji do przebóstwienia istot ludzkich. Taki sposób rozumowania był skrajnie hellenistyczny, jak również, z czego ówcześni chrześcijanie nie zdawali sobie jeszcze w pełni sprawy, prowadził do przesunięcia uwagi z krzyża i zmartwychwstania Jezusa na wcielenie i pierwotne istnienie (preegzystencję) Logosu i Słowa Bożego.

 

Nie budzi wątpliwości, że taka hellenizacja miała negatywny wpływ na naukę chrześcijańską. W myśl hebrajskich źródeł, chrześcijańskiej ,,prawdy" nie należało ,,widzieć" ani ,,rozważać", ale raczej ,,czynić", ,,praktykować". Tak więc w Ewangelii św. Jana Jezus Chrystus został nazwany ,,drogą, prawdą i życiem" (J 14,6). W pierwszej koncepcji chrześcijańskiej prawda była czynna i praktyczna, a nie, jak w koncepcji greckiej, teoretyczna i kontemplacyjna.

 

Fragment pochodzi z książki Krótka historia Kościoła Katolickiego autorstwa katolickiego duchownego Hansa Künga. On musi być strasznym heretykiem. Pewnie będzie gotował się w rozżarzonym kotle w czeluściach piekielnych. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mentalności wizja kar piekielnych jest tak przerażająca, że świruje na potęgę. Dla niej NIKT nie zasługuje na tortury i NIKT nie może zasłużyć sobie na taką karę. Tak samo NIKT nie może sobie dla niej zasłużyć na karę unicestwienia, tak samo NIESPRAWIEDLIWE jawi się jej unicestwianie zwierząt (nie mają one wolnej woli, zdolności do miłości, nie są istotami osobowymi (w przeciwieństwie do ludzi), ale mentalność uważa, że jeżeli zwierzęta mają świadomość, to powinny w nieskończoność być w czymś w rodzaju Raju).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto Ci powiedział, że Religa nie może być zbawiony? I że ktoś niewierzący nie może? Ateiści są tylko na tym świecie, po drugiej stronie już ich nie ma, jak sądzę.
Przecież niewiara w boga jest największym grzechem. Nie znam się dokładnie na teologii ale pierwsze słyszę aby ateiści mieli szansę na raj skoro nie przyjęli słowa bożego, zresztą im na tym nie zależy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na forum wątek piekła poruszają osoby walczące z katolicyzmem, a nie katolicy. Katolicy nie koncentrują się na piekle, to ludzie dalecy od Boga mają moim zdaniem z tym problem i ciągle to rozdrapują.
ha ha ha z ciekawości wstukałam w wyszukiwarkę frazę piekł*( od: piekło, piekła) i frazę piekl( od piekle oraz piekła lub piekło pisane przez l)

W postach refren fraza piekł* wystąpiła 102 razy, a fraza piekl 39 ( w całym forum piekł*-4329 , a piekl*-1702)

Dla porównania:

jetodik 30+22

ego 16+5

bonsai 2+3

benrei 3+0

Ponadto frazy potęp*( od potępić) refren użyła ok 56 , a grzech* lub grzesz* : 158+54 razy.

Czyli wychodzi na to, że wg "logiki" refren, przynajmniej tu na forum, to ona sama jest najbardziej walcząca w katolicyzmem, a bonsai i benrei to przykłady wręcz wzorcowych katolików...

 

Byłoby fajnie, gdybyś mi nie wyznaczał co mogę i gdzie oraz dla kogo jest jaka przestrzeń

Ale to przecież katole są specjalistami od mówienia i narzucania innym co mają robić. :lol: i to nie tylko w obrębie własnej organizacji, ale również poza nią....to katole chcą zabraniać homosiom formalizacji związków, a nie geje katolikom to narzucać , tak samo z kwestiami aborcji, eutanazji czy finansowania religijnych urojeń.

Chcesz refren, żeby Ci było fajnie? Więc niech się wpierw katole zastosują do tak uwielbianej przez nich fajności i....

Ja bym sobie życzyła na przykład, żeby lobby LGBT przestało się wtryniać w stanowienie prawa oraz działalność publiczną, zwłaszcza że są mniejszością.
...się po prostu odpierdolą od lgbt i wszelkich innych ludzi z którymi światopoglądowo im nie po drodze. :]

Praktykujący, wojujący katolicy natomiast jako mniejszość społeczna w tym kraju idąc Twoim pokracznym "rozumowaniem" też powinna mieć ...uja do gadania na jakikolwiek społeczny temat...a więc choć raz zachowaj konsekwencję poglądową refren , porzucając hipokryzję i dzióbek na kłódkę...

 

I kto Ci powiedział robaczku, że państwo ma być świeckie
Nie musi być, ale puki co, to przynajmniej formalnie jest. Widać, tak właśnie, kochana przez Ciebie większość sobie życzyła.

 

a hierarchia kościelna ma się nie wypowiadać na temat prawa?
Ależ niech to robią , ale niech wpierw przemianują profil działalności organizacji z ramienia której występują, z bycia organizacją kościelną na lobbing polityczny. :]

 

Do tej pory sądziłam, że forumowy zdechły kot złapał jakąś psychozę na punkcie katofaszyzmu, a teraz po cwaniackiej odpowiedzi katoliczki refren, która bardzo chętnie by poland zamieniła na jedynie słuszny katoland, widzę że to chyba niekoniecznie psychoza, tylko całkiem realny scenariusz zakładając, że analogiczne pragnienia do refrenowych świtają, też w innych główkach ogłupionych religijną papką. Ja pierdolę, naprawdę chciałabym, żeby to była tylko psychoza, która mi się również czasem udziela. :-|

 

Bo w obecnej chwili KK można postrzegać jako agresywną organizację narzucającą wszystkim jedyniesłuszny światopogląd.
Dlaczego w obecnej chwili? znasz Ty jakiś okres w historii istnienia katofaszyzmu gdy tak nie było?

A to jest sprzeczne z głoszonymi ideami (tak mi się zdaje przynajmniej).

Zdaje Ci się. Zdaje Ci się, że w idei katolicyzmu tkwi choćby obojętność czy nawet- nie wiem jak to nazwać- litość?, wobec idei (i ludzi je wyznających) innych niż katolicka. Dla rasowego katola liczy się nie tylko to, żeby on mógł robić to co chce( w tym rzecz jasna nie ma nic zbrodniczego), ale też żeby inni robili, to czego on chce.

Choćby w encyklice Quanta cura( wraz z Syllabusem Errorum, czyli spisem idei sprzecznych z katolicyzmem)

zostały potępione takie rzeczy jak:

-wolność sumienia i kultu : Na podstawie tego całkowicie fałszywego pojęcia o władzy w społeczeństwie nie cofają się przed popieraniem owego błędnego poglądu, ze wszech miar zgubnego dla Kościoła katolickiego i narażającego dusze ludzkie na utratę zbawienia, a przez świętej pamięci Grzegorza XVI, Naszego Poprzednika, nazwanego szalonym pomysłem, a mianowicie, że wolność sumienia i kultu jest własnym prawem każdego człowieka, które powinno być ogłoszone i sformułowane w ustawie w każdym właściwie ukonstytuowanym społeczeństwie. A nadto że obywatele mają prawo do wolności w każdej dziedzinie życia, które nie może być ograniczane przez jakąkolwiek władzę, czy to świecką czy to kościelną.

-wolność słowa :Dzięki temu prawu mogą oni swoje poglądy jawnie i publicznie głosić, zarówno poprzez ustne wypowiedzi jak też za pośrednictwem publikacji, czy w jakikolwiek inny sposób. Tak zaś nierozważnie twierdząc, nie zważają zupełnie na to i nie biorą wcale pod uwagę tego, że głoszą "swobodę zatracenia" i że, jeśliby zawsze wolno było bez ograniczeń wygłaszać ludzkie opinie, to nigdy nie zabraknie takich, którzy ośmielą się sprzeciwiać prawdzie i ufać w słowa ludzkiej mądrości, podczas gdy z samej nauki Pana Naszego Jezusa Chrystusa wiara i mądrość chrześcijańska winna wywnioskować, jak należy unikać tej, ze wszech miar szkodliwej, próżności.

-rozdział państwa od kościoła :Te fałszywe i przewrotne poglądy winny być tym bardziej potępiane, ponieważ to mają na względzie, by doznał umniejszenia i zgoła unicestwienia ów zbawienny wpływ, który Kościół katolicki z postanowienia i nakazu swego Boskiego Założyciela winien, bez żadnych przeszkód, wywierać aż do skończenia świata, tak na poszczególnych ludzi, jak też na narody, ludy i ich władców, a także ponieważ zmierzają te poglądy do tego, by usunięty został zupełnie związek i wzajemna łączność pomiędzy Władzą Kościelną i Władzą świecką, które dla interesów jednej i drugiej strony zawsze okazywały się korzystne i pożyteczne.

-wolność religijna:Ponadto nie wahają się twierdzić, wbrew nauce Kościoła i Świętych Ojców, że najlepszą jest taka struktura społeczeństwa, w której władzy państwowej nie przyznaje się obowiązku nakładania ustalonych kar na tych, co występują przeciwko religii katolickiej, z wyjątkiem sytuacji, w których domaga się tego spokój publiczny. ( tak, papież tutaj postuluje karanie za występujących przeciwko jedynie słusznej religii)

-świeckość państwa:Dobrze bowiem wiecie, Czcigodni Bracia, że w naszych czasach wielu jest takich, co stosując do ludzkiej społeczności przewrotną zasadę tak zwanego naturalizmu ośmielają się głosić, iż najlepsza struktura społeczeństwa i rozwój państwa zgoła wymagają, by ludzka społeczność była kształtowana i zarządzana bez żadnego uwzględnienia religii, jakby ona w ogóle nie istniała, a przynajmniej nie czynią żadnego rozróżnienia między religią prawdziwą a fałszywą.

 

Ponadto w Syllabusie potępione zostały: racjonalizm absolutny oraz również racjonalizm... umiarkowany, a także jako błędne uznane są twierdzenia, że:

-Każdy człowiek ma prawo taką sobie wybierać religię i wyznawać, jaką wiedziony światłem rozumu uznał za prawdziwą.

-Ludzie, oddając cześć Bogu w jakiejkolwiek religii, mogą odnaleźć drogę wiecznego zbawienia i je osiągnąć.

-Kościół nie jest prawdziwą, doskonałą i całkowicie wolną społecznością ani też nie posiada swoich własnych i stałych praw udzielonych mu przez jego Boskiego Założyciela, ale do władzy świeckiej należy określanie praw i granic działalności Kościoła, w których może z tych praw korzystać.

-Kościół nie ma władzy stosowania siły, a także wykonywania jakiejkolwiek władzy świeckiej czy to pośredniej czy bezpośredniej.

-Władza świecka ma prawo wypowiadania, ogłaszania i unieważniania oficjalnych umów (zwanych pospolicie konkordatami) odnoszących się do korzystania z praw związanych z nietykalnością kościelną, zawartych ze Stolicą Apostolską, a może to czynić bez jej zgody, a nawet nie uwzględniając jej sprzeciwu.

-Władza cywilna może zabierać głos w sprawach odnoszących się do religii, obyczajów i kierownictwa duchowego.

- Wiedza filozoficzna i etyczna, a także prawa państwowe, mogą i powinny być niezależne od władzy Boskiej i kościelnej.

-Kościół ma być oddzielony od państwa, a państwo od Kościoła.

-W naszych czasach nie jest już więcej rzeczą pożyteczną, by religia katolicka uważana była jakby za jedyną religię państwa, z wykluczeniem wszystkich pozostałych.

-Stąd w niektórych państwach katolickich chwalebnie zostało zastrzeżone w prawie, by osoby tam przebywające miały całkowitą swobodę sprawowania publicznego jakiegokolwiek kultu.

-Biskup Rzymski może i powinien pogodzić się i uporządkować swoje relacje z postępem, z liberalizmem i współczesną cywilizacją.

 

Na temat Syllabusa Papież Pius IX, pielgrzymom z Montpellier, rzekł tak: "Nie dość jest wyznawać szacunek dla Stolicy Świę­tej, trzeba jeszcze koniecznie być posłusznym Syllabusowi i dogmatowi o Nieomylności".

 

Także gdyby kto sądził, że ideałem ustroju państwowego dla katolicyzmu jest coś innego niż katoszariat, na wzór doskonałej monarchii absolutnej Krk, czy kalifatów arabskich, to mam nadzieję, że lektura powyższej encykliki wyprowadzi go z błędu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

 

Lepiej zresztą założyć, że istnieją wieczne męki, być w porządku z Bogiem

 

no wg teologii strachu to na pewno! ale już np. wg teologii nadziei, sprawa wygląda trochę inaczej ;) zresztą to co piszesz to bzdura, bo weź pod uwagę, że nie wszyscy potrzebują straszaka by być w porządku z Bogiem, a niektórym wręcz taka negatywna motywacja, czy wyobrażenie Boga, który pozwala na wieczne tortury może bycie wierzącym w ogóle utrudnić.

 

 

take,

:blabla:

podrzuciłem Twojej mentalności teologię Davida Bentleya Harta, która raz, że jest bardziej racjonalna i spójna, dwa to bardziej pozytywna, dzięki czemu do zaakceptowania dla Twojej mentalności, ale nawet nie zwróciłeś uwagi, w takim razie skoro chcesz by się ta Twoja mentalność kisiła w potwornej teologii Natanka to nie marudź, że tak jest.

 

 

 

Carlosbueno,

 

Przecież niewiara w boga jest największym grzechem. Nie znam się dokładnie na teologii ale pierwsze słyszę aby ateiści mieli szansę na raj skoro nie przyjęli słowa bożego, zresztą im na tym nie zależy.

Bo chrześcijaństwo to dla Ciebie to co gada Terlikowski, tak więc Ty, Ben Rei, Pasażer i spółka, mam wrażenie, nie chcecie się zmierzyć z solidną wersją chrześcijaństwa, za to chętnie krytykujecie całe, to tak jakbym ja atakował naukę, pod jej miano podstawiając teorie helleńskie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podrzuciłem Twojej mentalności teologię Davida Bentleya Harta, która raz, że jest bardziej racjonalna i spójna, dwa to bardziej pozytywna, dzięki czemu do zaakceptowania dla Twojej mentalności, ale nawet nie zwróciłeś uwagi, w takim razie skoro chcesz by się ta Twoja mentalność kisiła w potwornej teologii Natanka to nie marudź, że tak jest.

 

Nie chodzi mi o to, aby moja mentalność się w czymś kisiła. Trudne prawdy wywołują w niej "opór". "Buntuje się" przeciwko tym teologiom, które zaprzeczają powszechnemu zbawieniu. Ona dostaje psychozy "antydogmatyczej", "urojeń wielkościowych i posłanniczych". "Wściekle" atakuje pewne dogmaty katolickie (i nie tylko doktryny obecne w katolicyzmie - o muzułmanach migrujących do Europy ma bardzo złe zdanie, niech "siedzą" w krajach muzułmańskich, a nie do nas przybywają!), przez które mam tyle problemów potęgujących moją niezaradność.

 

Mam skierowanie do szpitala na obserwację i chciałbym nawet i jutro tam się udać, żeby powiedzieć o tym, co się ze mną dzieje. Zamiast na np. pracę i naukę psychika poświęca energię, czas na to, co związane jest z dogmatami i obrzędami. Mentalność "oskarża" m.in. tradycyjny katolicyzm i wiarę muzułmańską o straszne rzeczy (m.in sianie "kwasu faryzeuszów", kaleczenie ludzi (zwłaszcza psychiczne), marnotrawienie szans na naprawę świata (i zajmowanie się legalizmem zamiast edukacją ludzkości i poprawą jej warunków życia))

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mniej więcej taka teologia jest "naturalną teologią mojej mentalności", głosi ona zwł. zbawienie wieczne i ostateczne każdego pojedynczego grzesznika bez względu na to, co czynił w życiu doczesnym, jaką wyznawał religię. Dla Kościoła Katolickiego (a zwłaszcza przez bardziej tradycyjnych katolików) jest ona oczywiście heretycka ze względu na podważanie dogmatów i tradycji. Teologia mentalności nie oznacza oczywiście, że można robić, co się podoba (np. uprawiać nierząd, torturować innych).

 

Ale strasznie krytykuje tradycyjną eschatologię. Dla mojej mentalności tradycyjna religia wygląda na coś, co wydaje ogólnie złe owoce (np. podziały, nerwice, ateizm, bluźnierstwa), a nie dobre (np. łagodność, pokój, czystość, dostatek). Mentalność ma też inne ujęcie możliwości wiecznego potępienia - sprzeczne z tradycyjnymi opiniami czy objawieniami - odrzucające istnienie mąk piekielnych i łatwość nieotrzymania łaski wiecznego zbawienia. Możliwość wiecznego potępienia w niej zostaje, ale jest tylko teoretyczna. Mentalność chce wierzyć w to, że żaden człowiek nie wybrał i nie wybierze wiecznego potępienia. Dla niej "to doktryny są ZŁE, a nie grzesznicy, nie ludzie". Mentalność "oburzają" np. doktryny o dzieciach nienarodzonych cierpiących cieleśnie w ogniu piekielnym (taka doktryna kojarzy jej się z bardzo potępionym w Biblii kultem Molocha, dla którego ponoć palono dzieci żywcem, a w Kartaginie (mieście założonym przez Fenicjan) kult tego rodzaju idola był powszechny). Oburzające moją mentalność poglądy na wieczne zbawienie (np. teorie pominięcia w łasce głoszące, że Stwórca nie ma woli, by zbawić wszystkich ludzi) mentalność nazywa "duchem Kartaginy"). Z Kartaginy pochodził Tertulian, a św. Augustyn, którego niektóre teksty dla mentalności wyglądają, pomimo całej wielkości tego świętego, na skażone owym haniebnym duchem Kartaginy, w Kartaginie uczył się retoryki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mentalności "popularna" teologia (obecna nie tylko u chrześcijan, ale i muzułmanów, głosząca łatwość okrutnego potępienia wiekuistego) to... "wino Kartaginy"! Dla mentalności Najwyższy przedstawiony został w niej jako... Moloch czy Baal! "Moloch" pochodzi od słowa oznaczającego "król", a "Baal" dosłownie znaczy "pan". Obrzydliwy bożek ludów kananejskich, dla którego palono dzieci żywcem.

 

Kartagina była w latach 333 p.n.e - 149 p.ne.e stolicą Fenicji, wcześniej był nią Tyr (od ok. 1000 r. p.n.e.) (https://en.wikipedia.org/wiki/Phoenicia). Z https://en.wikipedia.org/wiki/Carthage: The name meant "New City" (compare Aramaic קרת חדתה, Qeret Ḥadatha, and Hebrew קרת חדשה, Qeret Ḥadašah), implying it was a "new Tyre". Nowe Miasto - Nowy Tyr. Tyr bardzo źle się kojarzy w Biblii (rozdziały od 26 do 28 Księgi Ezechiela, zwłaszcza początkowa i środkowa część rozdziału 28 (http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=732), gdzie jest fragment o władcy (królu) Tyru i o upadku tego władcy). Opis ten zdaje się nawiązywać do... samego Szatana! Imię znanego wodza Kartaginy, Hannibala, znaczy "łaska Baala". A dla Baala w Kartaginie palono dzieci żywcem. Fragmenty z artykułu o Molochu w Wikipedii:

 

Moloch, bóg Ba’al, inaczej Święty Byk, był szeroko czczony w starożytności na Bliskim Wschodzie oraz wszędzie tam, gdzie rozrastała się kultura Kartagińczyków. Bóstwo było znane i przedstawiane pod trzema formami: cielak, wół lub człowiek z głową byka. Moloch nie był znany pod tym imieniem wśród swoich kultów, jest to tylko hebrajskie tłumaczenie. Pisemna forma Moloch (pierwsze greckie tłumaczenie Starego Testamentu) lub Molech (hebrajskie) tak naprawdę nie różną się niczym od nazwy Melech, czyli król. Hebrajskie litery מלך (mlk) zazwyczaj oznaczają melek – króla, ale wymawiane mōlek było tradycyjnie rozumiane jako właściwe imię Moloch. (...)

 

Została wysnuta teoria, że bóg miasta Tyr, Melkart „król miasta”, był Molochem, a Melkart/Moloch był także jednocześnie Malkomem oraz innymi bogami, których nazwa zawierała w sobie mlk. (...)

 

Plutarch, grecki historyk, napisał w De Superstitiones, 171:

 

...cały teren przed statuą był wypełniony ogromnym hałasem fletów i bębnów, aby płacz zawodzących nie docierał do uszu zgromadzonych ludzi

Wydaje się więc, że dla wielu komentatorów bóg Kronos, lub Saturn, był Molochem. (...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mentalność "myśli", że kult Molocha miał jakieś dodatkowe znaczenie dla złych duchów - że chodziło im także o bezczeszczenie Imienia Najwyższego, tworzenie "podwalin" pod "teologię niepojętej grozy"...

 

W internecie znalazłem taki cytat Tertuliana (urodzony w pogańskiej rodzinie w Kartaginie, gdzie był retorem, nie jest on zaliczony zaliczonego do świętych Kościoła, podobne jak Orygenes), po angielsku i jego szybkie tłumaczenie z tłumacza Google:

 

“At that greatest of all spectacles, that last and eternal judgment how shall I admire, how laugh, how rejoice, how exult, when I behold so many proud monarchs groaning in the lowest abyss of darkness; so many magistrates liquefying in fiercer flames than they ever kindled against the Christians; so many sages philosophers blushing in red-hot fires with their deluded pupils; so many tragedians more tuneful in the expression of their own sufferings; so many dancers tripping more nimbly from anguish then ever before from applause."

 

"Na to największy ze wszystkich spektakli, które w zeszłym i wieczny wyrok, jak ja podziwiam, jak się śmiać, jak radować, jak radujmy, gdy oto tak wielu dumnych władców jęczy w najniższym otchłań ciemności; tak wielu sędziów skraplania w zaciętych płomieniach niż kiedykolwiek zapłonął przeciwko chrześcijanom; tak wielu mędrców filozofowie blushing w żarzące pożarów z ich zwiedzionych uczniów; tak wiele tragików bardziej melodyjny ekspresji własnych cierpień; tak wielu tancerzy potknięcia więcej zwinnie z bólu niż kiedykolwiek wcześniej od oklasków. "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Kartagina była w latach 333 p.n.e - 149 p.ne.e stolicą Fenicji, wcześniej był nią Tyr (od ok. 1000 r. p.n.e.)

 

Nie popisuję się, tylko uściślam. Kartagina była stolicą jednego z państw stworzonych przez Fenicjan. Fenicjanie byli trochę podobni do Greków, mieli pewną niechęć do stworzenia jednego państwa skupionego w jednym ośrodku, Handlowali, znali się na żeglowaniu i kolonizacji, ale nie mieli raczej zakusów imperialnych. Pewnym wyjątkiem jest tu podbój Hiszpanii przez Kartaginę po pierwszej wojnie punickiej.

 

Dlatego takim wyjątkiem, który odniósł tak wielki sukces polityczny był Rzym. Społeczeństwo nie-monarchiczne, które podjęło świadomą i planową politykę imperialną, realizowało ją systematycznie przez setki lat i było głodne nowych zdobyczy, było niejako skazane na sukces. Nikt w okolicy nie myślał w ten sposób.

 

Mentalność "myśli", że kult Molocha miał jakieś dodatkowe znaczenie dla złych duchów - że chodziło im także o bezczeszczenie Imienia Najwyższego, tworzenie "podwalin" pod "teologię niepojętej grozy"...

 

Złe duchy są obecne w ludzkiej świadomości pod postacią złych myśli, każdy człowiek się z nimi zmaga. Co z nimi pocznie, to już kwestia indywidualnego wyboru. Groza to element ludzkiej natury, zło nie tkwi w żadnym systemie, żadnej religii, żadnej ideologii, zło tkwi w człowieku, może się tylko przejawiać w rozmaity sposób i rozmaite przybierać formy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mentalności wśród doktryn większości monoteistów na świecie jest tyle zła, że głowa mała. "Zbuntowała się" przeciwko ich doktrynom. "Trudno wyrazić to, co się u mnie dzieje". Mentalność bardzo krytykuje także pewne treści obecne w Kościele Katolickim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, Od dzieciństwa słyszałem od księży że niewiara jest największym złem, dyskwalifikującym jako katolika, chrześcijanina. Na lekcji religii słyszałem że jedyna sytuacja w jakiej niechrześcijanin może dostać się do nieba to wtedy gdy nie spotkał się z tą religia np gdzieś głęboko w buszu, gdy się spotkał i ją odrzucił na stałe, jest w najcięższym grzechu . Przecież na zdrowy rozsądek ktoś kto nie wierzy nie może dostać nagrody za gorliwą wiarę czym jest raj,a pierwsze przykazanie domniemam najważniejsze tego właśnie dotyczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę wypiłem to się wypowiem. Religia to taki zmaterializowany i formalnie zaakceptowany zestaw mitów. W szkole się uczymy jacy to naiwni byli Rzymianie, że wierzyli w tych bogów. Kolega ostatnio był zaskoczony jak mu powiedziałem, że kiedyś w to wierzono na równi z Jezusem, itd. Każdy ma jakiś zestaw uproszczeń, tak działa mózg. Ja np. w dzieciństwie miałem bardzo ciekawą koncepcję generowania grafiki 3d. Wydawało mi się, że wszystkie możliwe klatki są zapisane wcześniej na dysku, a komputer je później wyświetla. Co jest absurdem, bo zabrakło by miejsca na Ziemi, żeby zgromadzić tyle pamięci. Lepsze kiepskie wytłumaczenie niż żadne. Religia chrześcijańska tym się różni, że jest jak Coca-Cola. Wszechobecna i akceptowana niż alkohol w monopolom. Co tygodniowe powtarzanie tych samych zdań w bardzo poważny sposób działa jak hipnoza. Każdy wie, że hipnotyzer jest bardzo poważny w głosie, mówi wszystko z przekonaniem i dlatego jego sugestie trafiają do podświadomości. Dodać do tego podstawowy lęk człowieka, czyli ten przed śmiercią i wszystko się zazębia.

 

Ja swoją inicjację religijną miałem mniej więcej w czasie komunii, czyli w wieku 9 lat. Wtedy się tworzy potrzeba przynależności do jakiejś grupy. Wytłumaczenia świata w sposób jakikolwiek i pamiętajmy że dziecko w tym wieku jeszcze niedawno wierzyło w Mikołaja. Jednak religia to coś w co wierzą jego rodzice, nauczyciele itd. Więc nie odważa się kwestionować. No a potem nadchodzi okres liceum i część ludzi się zastanawia nad sensem tego wszystkiego tylko z pomocą własnego umysłu. Ja niby jestem agnostykiem, ale na Facebooku mam napisane "Deizm". Zbyt głęboko siedzi to 9 lat bycia ministrantem, by teraz sobie powiedzieć stop. Ale biorę to na klatę i z drobnymi wyjątkami nie mam pretensji do nikogo. Sam się zapisałem na ministranta. Gdyby nie raczkująca schizofrenia to bym ten temat traktował bardziej pobieżnie. Jeśli Bóg istnieje to pewnie chciałby, żebym został agnostykiem. To parafraza "najbardziej pobożnego ateisty", czyli cytowanego wcześniej Einsteina.

 

Także Love & Peace. I jedyne co bym chciał to żeby religia była uczona w salkach. Bo przedmiot w szkole daje iluzję naukowości temu wszystkiemu. Jak widać temat śmierci jest tak bardzo poważny, że potrafią nim tylko zająć specjalnie wyszkoleniu ludzie o wierze w życie pośmiertne czyli księża. Póki ktoś tego tematu nie rozwiąże to Kościół nadal będzie potrzebny. Ja np. życzę sobie pochowania mojego ciała na cmentarzu parafialnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Religia chrześcijańska tym się różni, że jest jak Coca-Cola. Wszechobecna i akceptowana niż alkohol w monopolom.

 

Jeśli Bóg istnieje to pewnie chciałby, żebym został agnostykiem

 

I jedyne co bym chciał to żeby religia była uczona w salkach. Bo przedmiot w szkole daje iluzję naukowości temu wszystkiemu. Jak widać temat śmierci jest tak bardzo poważny, że potrafią nim tylko zająć specjalnie wyszkoleniu ludzie o wierze w życie pośmiertne czyli księża.

 

1. Wielu nie lubi, nie akceptuje i wręcz kontestuje kościół w Polsce, więc z tą coca-colą to nie do końca trafne porównanie.

 

2.Jeśli Bóg istnieje, to pozostawia Tobie wybór kim chcesz zostać. Ważne, żebyś niezależnie od obranej religii, był przyzwoitym człowiekiem, a Bóg, jakkolwiek go definiować, będzie zapewne z Ciebie zadowolony.

 

3. Religia w szkołach to łapówka dla kościoła, żeby kościół mógł sobie trochę dorobić i wbijać do młodych głów co trzeba, zresztą efekt zazwyczaj jest odwrotny, bo owa przymusowa katecheza wychodzi potem bokiem. Komu katolicyzm pasuje, ten sam go sobie potem obierze, a wciskanie czegoś na siłę, nie ma sensu.

 

Katolicyzm nie ma z naukami ścisłymi wiele wspólnego, to fakt. Wszelkie wątpliwości, paradoksy są wyjaśniane jako nieprzeniknione zagadnienia, których zwykły śmiertelnik nie pojmie. Trzeba brać wszystko na wiarę, jednym to pasuje, innym nie, nie wartościuję teraz- może to dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marksizm, jak widzę, szerzy się tu w najlepsze...

 

Jeżeli ktoś jednak szuka Boga, to patrząc na dzieła Stwórcy i na nasze "osiągnięcia" widać jasno, że Jego zamysł wielokroć, może nieskończenie przewyższa nasze możliwości.

Więc jeżeli ktoś szuka Boga (nie zaś bożka), ale zakłada na wstępie, że musi się On zmieścić się w jego, czy ogólnie w naszych, ludzkich ramach to już na początku okazał się głupcem. Z powodu, który wskazałem powyżej. I żadne odwoływania do osiągnięć "nauki", której nawet podstawowych teorii (np. grawitacji) - jak sądzę - nie rozumiecie, tego nie zmienią.

Was nauczono (w przymusowej edukacji) tylko powtarzać "naukowe" ogólniki bez zrozumienia, (czasem jedynie z niewielką zdolnością samego opisu zjawisk).

Nieprzypadkowo was oczywiście tego nauczono, ponoć "za free".

 

Więc jeżeli ktoś szuka Absolutu i zna swoje ograniczenia, to logiczne jest poszukiwanie "nieziemskich" przekazów i zdanie się czasem na nadprzyrodzone znaki.

Ale gdy ktoś mówi, że poszukuje Go w ramach chrześcijaństwa, w którym Bóg sam objawił, że Jego ścieżki nie są naszymi, a odrzuca Jego Słowo to znów okazuje się głupcem.

Np. co do sprawiedliwości: Pan Jezus w przypowieściach o marnotrawnym synu, o robotnikach w winnicy, o nieuczciwym rządcy, o talentach, o uczcie królewskiej itd. pokazał wyraźnie, że Jego sprawiedliwość nie przystaje często do naszych oczekiwań. Bóg jawi się tu czasem jako zbyt miłosierny (np. przypowieść o marnotrawnym synu, o robotnikach w winnicy), innym razem zaś zbyt surowy (np. przypowieść o talentach, o uczcie). Jego sprawiedliwość wydaje się nam często paradoksalna.

Ale to Jego prawo! On jest Bogiem, Stwórcą wszechrzeczy. a my stworzeniem.

Dlatego Pismo nieprzypadkowo mówi, że początkiem mądrości jest bojaźń Pańska.

 

Nie podoba Ci się to Pismo?

Szukajże więc, może znajdziesz gdzieś lepsze.

Sądzę jednak, że dla każdego uczciwego i nieco zorientowanego człowieka jest jasne, że Ewangelia przewyższa w swym pięknie i mądrości całą resztę religijnej literatury innych wyznań i wciąż porusza nowe pokolenia.

A kultura (w tym Kościół), która na niej wyrosła (asymilując część wcześniejszej greckiej i rzymskiej mądrości), była przez ponad tysiąc lat najsilniejszą i najpiękniejszą, spośród nam znanych.

I nawet dziś, gdy na Zachodzie ona zdycha, i obecnych jest w niej jedynie mały procent przekazu Chrystusa, duża część ludzkości gotowa jest tam, ryzykując życie, dotrzeć.

Naprawdę potrzeba niewiele rozumu, by to pojąć. I serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podoba Ci się to Pismo?

Szukajże więc, może znajdziesz gdzieś lepsze.

 

Sądzę jednak, że dla każdego uczciwego i nieco zorientowanego człowieka jest jasne, że Ewangelia przewyższa w swym pięknie i mądrości całą resztę religijnej literatury innych wyznań i wciąż porusza nowe pokolenia.

 

A kultura (w tym Kościół), która na niej wyrosła (asymilując część wcześniejszej greckiej i rzymskiej mądrości), była przez ponad tysiąc lat najsilniejszą i najpiękniejszą, spośród nam znanych.

 

I nawet dziś, gdy na Zachodzie ona zdycha, i obecnych jest w niej jedynie mały procent przekazu Chrystusa, duża część ludzkości gotowa jest tam, ryzykując życie, dotrzeć.

Naprawdę potrzeba niewiele rozumu, by to pojąć. I serca.

 

1. Kwestią indywidualnych przekonań jest jakie kto woli religijne księgi, spieranie się na temat wyższości jednej nad drugą nie ma najmniejszego sensu, bo każdy ma inny charakter, inne doświadczenia i odmienny światopogląd wyniesiony z innej strefy kulturowej

 

2. Czy cywilizacja europejska za sprawą religii chrześcijańskiej była najpiękniejsza i najsilniejsza? Miała jasne i ciemne strony, jak praktycznie każda religia i każda cywilizacja na świecie. Odkrycie geograficzne swoją drogą, postęp technologiczny- swoją, a krucjaty, inkwizycja, wojny religijne i mariaż tronu z kościołem w imię realizowania politycznych interesów swoją. Wykorzystywanie religii w polityce jest znane i praktyczne, ale jeśli usprawiedliwia się za jej sprawą przelew krwi, to nigdy nie wychodzi to na zdrowie.

 

Chińczycy wywodzą swoją kulturę z konfucjanizmu, tworzyli wielką, prężną i innowacyjną cywilizację przez znacznie dłużej niż tysiąc lat.

 

3. Imigranci docierają do zdegenerowanej Europy, bo liczą na łatwe pieniądze i łatwe kobiety. Dla kogoś żyjącego w nędzy to piękna perspektywa. Fakt, że Europejczycy pozwalają na taką wielką wędrówkę ludów raczej nie najlepiej o nich świadczy. Proszę nie winić samej rewolucji '68, marksizmu i diabli wiedzą jeszcze czego, nikt nie popada w degenerację bez przyczyny.

 

 

 

I żadne odwoływania do osiągnięć "nauki", której nawet podstawowych teorii (np. grawitacji) - jak sądzę - nie rozumiecie, tego nie zmienią.

 

Wyjdzie na to, że uprawiam prozelityzm i może tak jest. Buddyzm godzi nauki ścisłe i empiryzm ze swą doktrynę. Co więcej Dalajlama powiedział, że jeśli współczesne odkrycia zaprzeczą doktrynie buddyjskiej, trzeba będzie ją zweryfikować wedle najnowszych odkryć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×