Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

A może rozwiązaniem moich problemów jest nawrócenie się? Może wyłączyć swój krytyczny umysł i przyjąć wiarę jako pewnik. Kurdę, mógłbym być szczęśliwy :D Tylko, że nie uśmiecha mi się życie w lęku przed Bogiem i jego zemstą za popełnione grzechy... No ale niby wybacza przecież. Wystarczy uwierzyć. Może pierd.lne sobie kilka razy głową w mur to mi się tam poprzestawia i zacznę wierzyć. Gorzej jak zostanę psychopatą :mrgreen:

 

abrakadabra xx, moim zdaniem mógłbyś właśnie włączyć swój krytycyzm i nie przyjmować za pewnik na przykład tego, że ci którzy wierzą, żyją w strachu i nie myślą, to raczej nie jest przejaw Twojej analizy intelektualnej tylko uprzedzenia, poczucia wyższości i przydzielania etykietek. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, wiara religijna opiera się na bezkrytycznym przyjęciu dogmatów. Gdzie Ty widzisz tu miejsce dla myślenia i to jeszcze krytycznego?( jetodika, na chwile obecną,również by można o to spytać.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, tu chodzi o żywą relację a nie o dogmaty, myślisz, że byłbym zainteresowany jakimiś suchymi religijnymi formułkami? :]

wiara nie polega na tym, że sobie mówisz, aha wierze, że Jezus faktycznie chodził po wodzie, a później oglądasz programy naukowe które to obalaja bądź potwierdzają, w każdym razie mnie taka wiara nie interesuje.

 

podoba mi się np. podejście teologa Roberta M. Rynkowskiego http://rynkowski.blog.deon.pl/

przedstawia swoje przemyślenia, ale nie narzuca ich zachęca do własnych i do osobistego spotkania z Bogiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, czyli jesteś wybiórczym katolikiem. :great: Odrzucasz to, co Ci nie pasuje, a skupiasz się na tym, co może być dobre dla Ciebie. Uwielbiam takich "wierzących".

 

Btw. wolę R. Rynkowskiego, on zachęca do osobistego spotkania z muzyką, to bliższe memu sercu.

 

Myślę, że jednak jesteś mocno podatny na sugestię (już kiedyś o tym wspominałem) i stąd kolejne książki, w których ktoś "zachęca, ale nie narzuca". Za pół roku wyjdzie kolejny bestseller i tam, być może, odnajdziesz nową drogę. Tego Ci życzę, wszak ci, którzy szukają, na pewno znajdą. :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai, uważam, że bycie katolikiem tak jak przykładowo bycie socjalistą czy kapitalistą nie oznacza ścisłej kliszy, jest wielu socjalistów którzy różnią się między sobą w poglądach na poszczególne sprawy dotyczące polityki jednak dalej pozostają w obrębie socjalizmu :)

 

odnośnie książek to zawsze je lubiłem :)

ale podchodzę do nich krytycznie np. pewne sprawy u Tomasa Halika mi się podobały jego podejście do miłości jako "chcę abyś był", natomiast mniej mi podeszło jego levinasowska odpowiedzialność zbiorowa, że tak to ujmę, czy interpretacja niektórych tekstów.

z różnych książek wybieram to co cenne, porównuje z innymi twierdzeniami, poddaje obróbce własnych przemyśleń i doświadczeń, uważam, że nie ma w tym nic złego :>

 

No a Ty myślałeś, że katolicyzm polega na ślepym przyjęciu dogmatów i sugerujesz że tacy wierzący nie są wybiórczy i są lepsi od tych krytycznych, no cóż ja jestem innego zdania :]

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bonsai, nie widzę wybiórczości u jetodika, naprawdę dziwny masz obraz wiary, jak Jezus nauczał i chodzili za nim ludzie żeby go słuchać to byli wybiórczy czy nie? Podawał im katechizm do wierzenia, dawał do podpisania deklaracje uznania takich a takich prawd czy może przybliżał im Boga, sprawiedliwość i przemawiał im do serc? Dawał im od razu całą prawdę czy ich przygotowywał? Ile razy mówił komuś uzdrowionemu, żeby o tym nie rozpowiadał, nazywał się prorokiem a nie zawsze Synem Bożym, nawet uczniom nie od razu powiedział, że będzie ukrzyżowany i że zmartwychwstanie, jak o tym nie wiedzieli, to ich wiara była wybiórcza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, już sama wiara w Boga, zakłada przyjęcie dogmatu "Bóg istnieje".

 

bonsai, nie widzę wybiórczości u jetodika,
Przecież sam o tym pisze:z różnych książek wybieram to co cenne, porównuje z innymi twierdzeniami, poddaje obróbce własnych przemyśleń i doświadczeń, uważam, że nie ma w tym nic złego :>

Czyli po prostu jetodik wybiera sobie co mu pasuje i nazywa siebie jak mu pasuje. To się nazywa wiara elastyczna. ;)

 

No a Ty myślałeś, że katolicyzm polega na ślepym przyjęciu dogmatów
A ty myślisz, że katolicyzm polega na wybieraniu sobie tego Ci akurat pasuje? haha to zaczynam rozumieć skąd w Polsce mamy 99% procent katolików ..równie dobrze przecież faktyczny buddysta czy hinduista może się określić mianem katolika, jak mu coś w katolicyźmie spasuje i będzie git. ;)

Tylko jaki sens, ma wówczas mówienie o różnych religiach , skoro nazywanie się przykładowo katolikiem jest zwrotem bezprzedmiotowym, ponieważ o niczym, odnośnie tego w co dana osoba wierzy w kwestiach religijnych, nie mówi?

 

Dogmat to coś co z definicji przyjmuje się na ślepo, dogmat to składowa każdego systemu religijnego, nie tylko katolicyzmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, już sama wiara w Boga, zakłada przyjęcie dogmatu "Bóg istnieje".

 

Dogmat to coś co z definicji przyjmuje się na ślepo

 

No ale nikt nie przyjmuje istnienia Boga na ślepo, tylko przyjmuje z jakichś powodów, nie wiem jak to sobie wyobrażasz, "od dzisiaj wierzę w Boga, bo mam ochotę przyjąć sobie jakiś dogmat" ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren,

No ale nikt nie przyjmuje istnienia Boga na ślepo, tylko przyjmuje z jakichś powodów, nie wiem jak to sobie wyobrażasz, "od dzisiaj wierzę w Boga, bo mam ochotę przyjąć sobie jakiś dogmat" ?
No i co z tego, że z jakiegoś powodu? w czym to ujmuje ślepocie wiary, jako takiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale jak niby miałbym uwierzyć ot tak? Skoro wszystko mi mówi, że jest inaczej. Oglądam programy naukowe, czytam i zgadzam się z tymi argumentami a z religijnymi nie. Po prostu biorę wszystko na własny rozum, który mówi mi, że jest tak i tak a nie inaczej. Nie potrafię wyłączać tego myślenia.

 

To tak jakbym miał kobrę w koszu i ktoś mi powiedziałby żebym tam wsadził rękę i że nic mi nie będzie. Dodał jeszcze, że kobra nie ma usuniętych gruczołów ani zębów jadowych, jest śmiertelnie groźna. Wszystko mówi żebym tam nie wkładał ręki, czytałem oglądałem i wiem, że są to śmiertelnie jadowite węże. No i jak ja mam wbrew rozsądkowi włożyć tam rękę i uwierzyć, że nic mi nie będzie.

 

Chciałbym żeby był Bóg, pewnie. Ale nie mogę w niego uwierzyć, jest to po prostu nie możliwe bez wyłączenia mojego umysłu. Po pewnych modyfikacjach mojego myślenia (pranie mózgu) pewnie bym uwierzył ale czy ja tego na pewno chcę? Wierzyć w coś co mój umysł uważa za pozbawione sensu.

 

Także bez prania mózgu impossible.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może rozwiązaniem moich problemów jest nawrócenie się? Może wyłączyć swój krytyczny umysł i przyjąć wiarę jako pewnik. Kurdę, mógłbym być szczęśliwy :D Tylko, że nie uśmiecha mi się życie w lęku przed Bogiem i jego zemstą za popełnione grzechy... No ale niby wybacza przecież. Wystarczy uwierzyć. Może pierd.lne sobie kilka razy głową w mur to mi się tam poprzestawia i zacznę wierzyć. Gorzej jak zostanę psychopatą :mrgreen:

 

abrakadabra xx, moim zdaniem mógłbyś właśnie włączyć swój krytycyzm i nie przyjmować za pewnik na przykład tego, że ci którzy wierzą, żyją w strachu i nie myślą, to raczej nie jest przejaw Twojej analizy intelektualnej tylko uprzedzenia, poczucia wyższości i przydzielania etykietek. :bezradny:

 

No nie jest tak jak napisałaś. Nie uważam, że wierzący nie myślą, po prostu myślą w inny sposób, nie jestem do nikogo uprzedzony, staram się zrozumieć innych ludzi. Również nie czuję się lepszy, jestem zwykłym, przeciętnym szaraczkiem. Kolejna rzecz, nie przydzielam nikomu etykietek. Uważam, że sporo wierzących to inteligentni, mądrzy ludzie. Ty jesteś tego przykładem. Czytam twoje wypowiedzi i widzę, że kumata z ciebie dziewczyna. Fakt, w pewnych kwestiach nie zgadzam się z tobą ale w innych piszesz nad wyraz mądrze. Także myślę, że jest trochę tak, że ty też potrafisz przydzielać komuś łatki, mi już jedną przydzieliłaś- wywyższający się i przemądrzały ateista ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale nikt nie przyjmuje istnienia Boga na ślepo, tylko przyjmuje z jakichś powodów, nie wiem jak to sobie wyobrażasz, "od dzisiaj wierzę w Boga, bo mam ochotę przyjąć sobie jakiś dogma
t" ? wg mnie sporo ludzi przyjmuje boga na ślepo, byli od najmłodszych lat wychowywani w wierze i otaczają ich głównie wierzący, nie zadają se takich pytań czy bóg istnieje tylko przyjmują to jako oczywista oczywistość która nie podlega dyskusji. Moja matka taka jest, tak samo jak większość starszego pokolenia zwłaszcza wiejsko- małomiasteczkowego i podejrzewam że 99% wyznawców islamu. Może duchowni się do tego nie przyznają ale ślepa wiara wyznawców jest dla nich najlepsza, bo nie musza się nawet silić by jej dowodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy nasze pokolenie tez na starość zdewocieje, wątpię aczkolwiek wykluczyć tego nie można. Mój ojciec przez większość życia był umiarkowanym katolikiem, dopiero na starość mu się odmieniło i zdewociał kompletnie prześcigając w tym matkę ale w porównaniu do dalszej rodziny która chodzi codziennie do kościoła i na cmentarz, jeździ 10 razy w roku na pielgrzymki to jeszcze nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja babcia, mama mamy, była 100 % dewotką.Zawsze dla niej na pierwszym miejscu była wiara.Mama na szczęście już nie jest taka dewocyjna.

 

Chyba nie rozumiesz pojęcia dewocja, nie oznacza ono, że ktoś jest religijny i wiara jest dla niego na pierwszym miejscu, ale że czyjaś wiara jest powierzchowna, skupiona głównie na tym co zewnętrzne, bez duchowej głębi i starania o nią, przez co wpada w kicz lub infantylność (typu mówienie, że Jezus nie był Żydem (choć może to wynikać z prostoty i niskiej edukacji nie z dewocji), wiara że święty obrazek ustrzeże od złego, nadmierna koncentracja na tym np. czy ktoś ładnie klęczy, składa ręce, gorszenie się tym, czym się nie powinno gorszyć itp.) Słowo dewocja ma negatywny wydźwięk w przeciwieństwie do słowa "religijny", które jest neutralne, więc warto się zastanowić zanim się je użyje.

 

W praktyce niestety standardowo nazywa się dewocyjnym kogoś bardziej religijnego od siebie, bo uważa się siebie za miarę normalności nie uświadamiając sobie, że to jest subiektywne poczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie dewocja to przede wszystkim częste chodzenie do kościoła, często podporządkowanie życia religii i patrzenie na nie przez religijny pryzmat, przy jednoczesnym braku zgłębiania pisma świętego, nauki kościoła i i ogólnie brak zainteresowania teologią i filozofią chrześcijańską. Takie osoby zwykle mają mniejsze pojecie o tym co głosi kościół i pismo święte niż ja :mrgreen: za to znają na pamieć modlitwy, pieśni i różaniec bo dla nich to jest istota religii powtarzanie jak mantra wierszyki i proszenie boga o łaskę a nawet jak im jej nie da to powiedzą bóg tak chciał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego, tłumaczyłem przecież, że w obrębie jednego systemu są różne zdania, to tak jak u buddystów, jedni wierzą w reinkarnacje inni nie, jedni wierzą że 6 krain to coś dosłownego inni, że to tylko stany umysłu.

i nie wiem co sie tak tej wybiórczości przyczepiła, jakbym brał całość to byłyby zarzuty, że bezkrytycznie, a ja staram się samodzielnie myśleć i to samodzielne myślenie przywiodło mnie do katolicyzmu, haha tak ! właśnie tak:D bym się nie spodziewał :]

nawet księża będą się różnili w zdaniu na wiele spraw, np. odnośnie homoseksualizmu, ewolucji itd.

 

abrakadabra xx, no, napisz jakieś konkrety co te programy naukowe mówią takiego, że wyklucza sie to z wiarą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co myślicie o teologii negatywnej? jest to teologia która wychodzi z założenia, że nie da się mówić o tym jaki Bóg jest gdyż rozum jest zbyt ułomny, można jedynie mówić jaki Bóg nie jest. Heller mówił, że w jego znajomi naukowcy są zafascynowani taką teologią, mnie też się ona podoba jednak czy w takiej sytuacji pojęcie "Bóg" nie staje się bezprzedmiotowe?

Refren a Ty jakie masz zdanie na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, czyli chciałbyś poprzekomarzać się na temat argumentów. Żeby to było miarodajne musiałbym kilkaset tego tu umieścić. Ile to przypominania wszystkiego, układania sobie w głowie. No way! Ile to roboty żeby powypisywać wszystko naukowym językiem a ja nie jestem naukowcem. Już sobie wyobrażam, że zasypiesz mnie jakąś pseudonauką a ja się będę musiał męczyć. Naprawdę nie wiem co ty czytasz, przecież prawdziwa nauka jest sprzeczna z Biblijnymi naukami. Przecież wiesz to dobrze, come on.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abrakadabra xx, teologia to nie jest bełkot tylko racjonalna rozmowa o prawdach wiary i o spotkaniu człowieka z Bogiem.

 

nie chciałem się przekomarzać, tylko nie wiem na serio w czym nauka jest sprzeczna z wiarą :)

nie wiem skąd pomysł że zarzuce pseudonauką? myślałeś, że zaczne udowadniać, że ziemia ma 6000lat czy coś w tym stylu?

ehh... dla mnie to oczywiste, że np. ewangeliści w swoim przekazie byli uwarunkowani i ograniczeni pojmowaniem świata oraz kontekstem kulturowym tamtych czasów, ale niczemu w co wierze to co pisali nie musi przeczyć i niemniej to co pisali stanowi wartość poznawczą :]

paradoks, ale tylko na pozór.

niestety ale nauka milczy na pewne tematy więc nie może się nią podpierać ani ten kto jest wierzącym ani ten kto nie jest, więc

nie zrzucisz odpowiedzialności na naukę za wybór swojego światopoglądu, nie ma tak prosto :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×