Skocz do zawartości
Nerwica.com

Już prawie nie wychodzę z domu :( ...


Rekomendowane odpowiedzi

Witaj Sorrow. Choć przykre to normalne. U mnie tez minęło sporo czasu(choć zależy o czym by tu mówić) ale to wszystko wciąż wraca. Trzeba dać temu odejść. Wiem to choć z zastosowaniem u mnie ciężko. Trudno z tym żyć, szczególnie kiedy dochodzą inne objawy.

Życzę powodzenia i dużo sił. Jeśli możesz napisz jak sobie z tym radzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow

 

A robisz coś zeby sobie z tym poradzić?(lekarz) wydaje mi się ze takie ludzkie smieci ci ktorzy Cię napadli juz dość Cie skrzywdzili dość dali Ci do wiwatu zrujnowali Ci zdrowie chodzi mi o to zeby nie kradli Ci spokoju zdrowia więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po takim zdarzeniu zapisałem się na Aikido. Ciężka sztuka walki, długo się tego uczy. Myślę, że boks albo kickboxing przynosi szybciej rezultaty. W każdym razie zmierzam do tego, że samo chodzenie przez 2 lata przyniosło 2 korzyści: pozbyłem się depresji (wiadomo - ruch to zdrowie i w wielu miejscach czytałem, że wysiłek fizyczny poprawia również kondycję psychiczną). Druga korzyść: przestałem się panicznie bać. Rozważ to. Naprawdę warto.

Pozdrawiam i życzę siły do walki ze strachem (może już zresztą minął, bo widzę, że post jest z 2007 roku)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sztuki walki nic nie pomogą, bo rzadko ktoś napada w pojedynkę i bez broni. Sztuki walki mogą jedynie zwiększyć pewność siebie, przez co mamy pewniejszy krok, wzrok, często lepszą sylwetkę, przez co mamy mniejsze szanse, że zostaniemy napadnięci.

Teraz wieczorami ciągle siedzę w domu(w dzień zresztą też rzadko wychodzę), więc nie mam się czego obawiać, ale kiedyś sporo imprezowałem, często wracałem w nocy do domu. Jak byłem sam, to się raczej nie bałem, bo dobrze się orientowałem i w miarę szybko biegałem. Najgorzej było, jak miałem "dziewczynę"(właściwie to było coś pomiędzy koleżanką a dziewczyną, bardzo źle to wspominam o czym pisałem w innych tematach), bo wówczas w sytuacji zagrożenia musiałbym walczyć, bo ona w szpilkach daleko by nie uciekła. Miałem jednak farta, bo nikt nas nigdy nie napadł.

Najlepiej nie włóczyć się między 21:00-0:00, paradoksalnie to właśnie wieczorami jest o wiele bardziej niebezpiecznie niż późną nocą. Jeśli kogoś stać, to taksóweczki a jak nie, to nie chodzić po żadnych zadupiach, tylko głównymi drogami.

 

Ja na szczęście etap licznych imprez nocnych mam za sobą. Nie interesują już mnie kobiety, więc nie mam co chodzić po dyskotekach szczególnie, że nigdy nie lubiałem tańczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po takim zdarzeniu zapisałem się na Aikido. Ciężka sztuka walki, długo się tego uczy. Myślę, że boks albo kickboxing przynosi szybciej rezultaty.

 

Box/ kickboxing to dyscypliny sportowe, sądzę, żę aikido może być bardziej przydatne na ulicy. Dodaj jeszcze do tego mocny gaz + psa (odpowiedniego, po przeszkoleniu) i będziesz czuł się w miarę bezpiecznie. Tak sądzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sztuki walki mogą jedynie zwiększyć pewność siebie, przez co mamy pewniejszy krok, wzrok, często lepszą sylwetkę, przez co mamy mniejsze szanse, że zostaniemy napadnięci.

Jedynie :?: To bardzo dużo :!: Co do reszty - w związku z unikaniem zadupi, taksówek - jak najbardziej. Czasem warto pomyśleć również o towarzystwie znajomych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami trudno się przełamać aby wyjść z domu. To co nas spotyka nieodwracalnie zmienia nasz stosunek do różnych rzeczy; widzimy rzeczy na które nie zwracaliśmy wcześniej uwagi. Wiem to po sobie. Kiedyś nie wyobrażałam sobie bezpieczniejszego przejścia na drugą stronę niż przejście dla pieszych; nie bulwersowało mnie gdy widziałam dzieciaki przebiegające przez jezdnie - teraz jest zupełnie inaczej. Ja również najchętniej siedzę w domu bo czuje się w nim bezpieczniej. Kiedyś, gdyby jakikolwiek lekarz kazał pływać skakałabym pod niebiosa gdyż lubiłam pływać, a teraz............ no cóż rezygnuje bo trzeba dojsc na plaże.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

supermoniczka, a spróbuj pomyśleć o tamtych wydarzeniach w innych świetle: to, co Cię spotkało sprawiło, że jesteś bogatsza w rozumienie wielu spraw, o których inni nawet nie mają pojęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno mi jest do tego przejść jak do czegoś w czym mam wiedzę lepszą od innych szczególnie gdy samochód jest jeszcze daleko(na oko kolo 200-300 metrów może nawet i więcej) inni przechodzą a ja jak taki łoś(innego sformułowania nie znajduje) stoję i widzę jak ludzie patrzą na mnie jakbym spadła co najmniej z księżyca. Możecie mi wierzyć lub nie ale to nie miłe uczucie. Dziś nawet starszy pan stojąc ze mną na światłam chciał przejść na czerwonym świetle ale ja twardo stałam( droga nawet w odległości 3 km pusta) stałam i czekałam jak się zapali zielone. fakt przed wypadkiem tez bym stała ale sama myśl o przechodzeniu przez przejście paraliżuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Supermoniczka - a spoko. Co to przeszkadza. Tak jak robisz jest bezpiecznie. Nie ma co przesadzać. Ale też to, że nie przechodzisz na czerwonym to nic złego. Tak być powinno! Tak samo jak to, że nie wchodzisz przed nadjeżdżający samochód.

 

Popatrz jak to wygląda ze strony kierowcy. Bywa tak, że zdrowa i sprawna osoba może czekać, a tu jakiś dziadek albo babuszka wyłazi na czerwonym powolutku mimo, że nie dojdzie nawet do połowy jezdni zanim (czasami jedyny) jadący samochód dojedzie.

 

Dobrze robisz. Nie przejmuj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko że czasami nawet na zielonym ciężko przejść już wiele razy samochód przejechal mi pod nosem czy za plecami, a kiedyś (fakt szlam o kulach) mialam jeszcze zielone i nawet nie migało, kierowca trąbił(chyba na mnie), a gdy przeszłam na drugi pas przejechał. Czasami nie wiem gdzie gorzej przechodzic czy na zwykłym przejściu czy na światłach :?:shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdybym mógł zamieszkać spokojnie w swoim domu to już bym nigdy z niego nie wyszedl.jeszcze bym zamontowal stalowe drzwi i antywłamaniowe zamki,jeszcze jedną krate w oknie,zasłonił wszystkie okna i wogóle bym nie wychodził.do nikogo bym sie nie odzywał bo nic nie sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×