Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak sobie radzić ze wstydem po psychozie?


one man show

Rekomendowane odpowiedzi

Raczej choruje od dawna jakieś 8 lat, lekarz rokował, że to będzie tylko roczne leczenie i potem zakończe leczenie. No ale nie było. Raczej chorowałem, ale ograniczało się to do pisania głupich rzeczy w sieci. Natomiast apogeum, po którym żaden lekarz nie może zaprzeczyć że jestem chory, choć wielu lekarzy z Krakowa twierdziło, że schizofrenii nie mam wydarzyło jakieś 3 lata temu.

 

Po dosyć stresującym i lekko traumatycznym dniu myślałem, że ktoś chce mnie zabić ( nie wiem dlaczego ) i reszta niech pozostanie milczeniem. Doszło do dosyć dziwnej sytuacji.

 

Obudziłem się na drugi dzień tylko że w szpitalu i chciałem, żeby to okazało się snem, ale niestety miejsce, w którym się znajdowałem na to nie wskazywało.

 

Za całą sytuacje obwiniam siebie, bo mogłem studiować, coś robić ze swoim życiem, ale wtedy twierdziłem, że jestem już za "stary".

 

 

drażni mnie to, że jak zaczynałem chorować to mówiło się "nie rób tego, bo to dziwne". teraz tylko widzę machnięcie ręką i słowa "przecież jest chory".

 

 

właściwie nikogo nie obchodzi moja choroba i to dobrze, więc nie zwracam uwagi na reakcje innych. bardziej patrze na "problem" z mojej strony - jak mam się czuć po czymś "takim".

powiedzieć sobie - "zdarza się?". tylko, że to jest koniec życia. może nie całego, ale jakiegoś etapu. gdzie nie mogę powiedzieć, że pokonałem lekarzy, którzy mnie zamykali "bezasadnie" w psychiatryku. muszę przytakiwać na oblegę, że jestem chory i dostosować się do zaleceń lekarza.

 

przegrałem. po prostu. i chyba to mnie boli bardziej od faktu, że się tak skompromitowałem i jestem w powszechnej opinii "wariatem".

 

nie wiem jak mają inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej... wszystko z czasem mija, ulega "lekkiemu" zapomnieniu w środowisku i w Twojej głowie też. Oczywiście za zachowanie w trakcie psychozy się płaci i pozostanie się wariatem, ale w sumie z perspektywy mogę powiedzieć, że wolę by moje zachowania wyjaśniano chorobą niż żeby mówili "dziwnie się zachowujesz" i patrzyli ze strachem. Do pewnych rzeczy można się przyzwyczaić, pewne zignorować :) starać się minimalizować objawy chorobowe i tyle. Choroby się nie wybiera, nikt nie chce być chory. Nie ma się co obwiniać o to na co ma się minimalny wpływ

 

nie rozumiem, jak można zaakceptować, że jest się wariatem? don kichote po tym jak został uświadomiony przez swoich przyjaciół, że jest chory - umarł.

pamiętam jako dziecko mówiło, że ktoś skończy w psychiatryku, to była obelga najgorsza - dzisiaj to jest codzienność.

 

nie wiem jak ty - ale mnie można nazywać świrem, zamykać bezzasadnie w psychiatryku, niszczyć psychicznie - ale nigdy nie uznam się za chorego.

 

pomimo, że będę musiał wpieprzać psychotropy i leczyć się do momentu aż spotkam jakiegoś rozsądnego psychiatrę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ze wstydem można sobie poradzić poprzez zrozumienie przyczyny i akceptację swoich "dziwnych zachowań" z przeszłości - raczej niemożliwe bez psychoterapii. Nie wiem, czy to dobry przykład, ale może się zdarzyć, że nie wyrażamy gniewu wprost albo nawet go nie identyfikujemy i potem się okazuje, że dziwne zachowania były efektem takiej a nie innej drogi ujścia gniewu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ze wstydem można sobie poradzić poprzez zrozumienie przyczyny i akceptację swoich "dziwnych zachowań" z przeszłości - raczej niemożliwe bez psychoterapii. Nie wiem, czy to dobry przykład, ale może się zdarzyć, że nie wyrażamy gniewu wprost albo nawet go nie identyfikujemy i potem się okazuje, że dziwne zachowania były efektem takiej a nie innej drogi ujścia gniewu

 

 

nie dam sobie wmówić, że ludzie, to artyści, bo potrafią przekonać innych, że nasranie na środek salonu to sztuka. bo wzbudza emocje. nawet jak naprawdę chciał w taki sposób przekazać?

nie lubię porównań, ale jak ktoś ma jazdę po alko - to był pijany - rozumiemy. jak masz jazdę bez - jesteś świrem - nie rozumiemy.

 

i już pisałem w postach wcześniejszych, że również nie przejmuje się zdaniem innych bardziej chodzi mi o wstyd jaki odczuwam przed sobą samym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie lubię porównań, ale jak ktoś ma jazdę po alko - to był pijany - rozumiemy. jak masz jazdę bez - jesteś świrem - nie rozumiemy.

 

i już pisałem w postach wcześniejszych, że również nie przejmuje się zdaniem innych bardziej chodzi mi o wstyd jaki odczuwam przed sobą samym.

 

z pierwszej czesci wynika ze czaisz to ze krzywe jazdy sa wynikiem choroby a nie swiadomym wyborem wiec...

 

czemu odczuwasz wstyd [przed samym soba ofc]?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzisz nie wynikiem choroby, a błędnych wniosków. dla was choroba to głosy itp. i jak ktoś miał fazę, w której miał taką słabość intelektualną, że uznał że ktoś chce "zabić", to kategoryzujecie to do diagnozy, a nie chwilowej słabości intelektualnej.

 

ale zresztą tłumacząc to tylko zaprzeczam stanowisku, którego bronie. jak poczuje się lepiej to będę szukał lekarza, który potwierdzi moją wersję. inaczej nie ma sensu bronić się i swojego stanowiska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście że "tak i nie " jednocześnie. to jest słabość intelektualna i takie stany są "zburzeniem", ale one występowały ze względu na słabość myślenia, a nie z faktu choroby.

 

ponieważ jak siadłem z kartką i długopisem i zacząłem analizować swoją życiową sytuacje (było to 8lat temu) to doszedłem do takich wniosków. ten stan utrzymywał się do tego roku. rozumiałem błędnie zwykłe rozmowy - tak jakbym tłumaczył na swój język zdanie innych.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiście że "tak i nie " jednocześnie. to jest słabość intelektualna i takie stany są "zburzeniem", ale one występowały ze względu na słabość myślenia, a nie z faktu choroby.

 

wciaz nie czaje

 

po 1 skoro twierdzisz ze te stany moga byc zaburzeniem to czemu choroba nie moga juz byc?

po 2 twierdzisz ze to wynik ,,slabosci myslenia" - czym niby jest ta slabosc myslenia jak nie choroba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem :>

 

moze dla ciebie choroba to tylko to co opisal drugi czlowiek i wpisal do jakiejs tam ksiazeczki [ciekawe czy gdyby tego nie zrobil to nie nazywalbys tego choroba?] ale dla mnie choroba jest kazdy patologiczny stan umyslu ktory uniemozliwia zdrowe funkcjonowanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie masz racji ponieważ choroba to konkretnie opisany zespól objawów , które są uwzględnione jako określona jednostka chorobowa.
skojarzyło mi się z rozwiniętymi płatkami kwiatu, który wyrósł, bo... miał odpowiedni grunt i ogrodnika. A Ty się zastanawiasz nad nazwą kwiatka, a nie procesem jego rozwoju. Nie wiem po co to piszę, przecież nie lubisz z tyłka porównań.

 

i już pisałem w postach wcześniejszych, że również nie przejmuje się zdaniem innych bardziej chodzi mi o wstyd jaki odczuwam przed sobą samym
Ja właśnie o takim wewnętrznym wstydzie, dlatego wydało mi się, że psychoterapia jest niezbędna dla zrozumienia i akceptacji siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie masz racji ponieważ choroba to konkretnie opisany zespól objawów , które są uwzględnione jako określona jednostka chorobowa.
skojarzyło mi się z rozwiniętymi płatkami kwiatu, który wyrósł, bo... miał odpowiedni grunt i ogrodnika. A Ty się zastanawiasz nad nazwą kwiatka, a nie procesem jego rozwoju. Nie wiem po co to piszę, przecież nie lubisz z tyłka porównań.

niezupełnie ja twierdzę, że ten kwiat nie ma łodygi, a jak nie ma łodygi to nie może być i kwiatu. jeżeli coś wskazywało, że kwiat istnieje, to tylko łodyga. mówiąc inaczej łodyga - choroba, kwiat - objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie funkcjonuje nieporównywalnie lepiej, niż przed schizofrenią. Od 3 lat zero jakiegokolwiek stresu a ogólny, codzienny stan samopoczucia 4+/5- na 6

Podobnie u mnie, najbardziej sobie cenię brak stresu, uważam że stres to największe g$%$# jakie mogło mi się przytrafić, nie schizo. Wynika to też małej odporności na tenże stres.

 

A co wstydu, co ludzie zobaczyli, to zostało zobaczone i już się nie odzobaczy, trzeba żyć dalej, lepiej zająć głowę czymś innym niż wydarzeniami z przeszłości, których i tak nie da się zmienić, czas potrafi podleczyć te przysłowiowe rany, no ale blizny pozostaną :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×