Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy mam SCHIZOFRENIĘ (F20)?


take

Czy myślisz, że jestem schizofrenikiem?  

24 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy myślisz, że jestem schizofrenikiem?

    • Zdecydowanie tak
      3
    • Raczej tak
      4
    • Raczej nie (np. masz tylko schizotypię, natręctwa, zespół Aspergera)
      6
    • Zdecydowanie nie (np. masz tylko schizotypię, natręctwa, zespół Aspergera)
      11


Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie masz względnie ten sam rodzaj schizofrenii co ja. I twój przypadek ZA też pasuje mi do fragmentów z drugiego postu na tej stronie, gdzie jest wspomniana schizofrenia paranoidalna, osobowość schizotypowa i gdzie zwrócono uwagę na powagę niepełnosprawności powodowanej przez ZA. Nie masz "geek syndrome" (podobnie jak ja), w przeciwieństwie do niejednej osoby na aspi.net.pl. Bez skrupułów powinieneś mieć przynajmniej przez jakiś czas rentę. Sprawiasz wrażenie osoby, która "nie umie funkcjonować w rzeczywistości" przez m.in. schizoautyzm, lęki związane z potrzebą bezpieczeństwa, powolność...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrażenie o "inwigilacji higienicznej" osłabło. Niedługo potem doszły wrażenia zmowy zwierząt i właścicieli psów przeciw mnie i nasyłaniu myśli od zwierząt np. "skazimy cię, frajerze" (zacząłem czuć wściekłość na zwierzęta i ludzi, którzy lubią zwierzęta)

Może to jest nieokreślona albo nieróżnicowana schizofrenia, nie prosta czy paranoidalna, ale mi to wygląda na chorobę psychiczną. Wrażenie czyjejś zmowy przeciwko sobie i nasyłania myśli to coś, co ewidentnie sugeruje chorobę psychiczną :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że to nieprawda, że osoba chora na schizofrenię zawsze nie zdaje sobie z tego sprawy. Jakbym uważał, że nie jestem chory, to mogliby mnie może i np. na siłę hospitalizować :( A tego bym nie chciał, bo to niemiłe i mogłoby spowodować przede wszystkim znudzenie, na dodatek mogłoby to prowadzić do "faszerowania" lekami psychotropowymi. A rentę dostałem bez F20 i leżenia w szpitalu. Mój problem to nie jakaś tam pospolita nerwica... Dzięki tej rencie i rodzina jest bogatsza.

 

Poza tym mogę myśleć, że moje problemy to np. mój grzech, złe postępowanie, tchórzostwo, lenistwo, "dręczenie" przez złe duchy na płaszczyźnie psychicznej (przez np. podsuwanie pokus), że to nie choroba psychiczna, że i CZR też nie mam... Mogę myśleć, że te koincydencje (np. ta z 21.7 (http://www.nerwica.com/zbiegi-okoliczno-ci-t56531-56.html#p2202350, http://www.nerwica.com/zbiegi-okoliczno-ci-t56531-56.html#p2202369, http://www.nerwica.com/zbiegi-okoliczno-ci-t56531-56.html#p2215154)) to jakiś dopust Opatrzności czy zjawisko nadprzyrodzone.

 

Bez diagnoz CZR i choroby mógłbym gorzej skończyć. Potrzebuję "taryfy ulgowej", nie "normalnych wymagań".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie pierwsze objawy "psychotyczne" pojawiły się w 7-dmym roku życia. Zaczęło się od wrażenia, że społeczeństwo inwigiluje mnie pod kątem higieny i wrażeń, że rówieśnicy są złymi ludźmi i mają wrogie zamiary wobec mnie.

Te wrażenia, które pojawiły się u ciebie w okresie wczesnoszkolnym (że społeczeństwo inwigiluje cię pod kątem higieny) wyglądają typowo schizofrenicznie :(

 

Niedługo potem zacząłem mieć wrażenie, że mój przewód pokarmowy to obca istota, która generuje somatyzacje, jako wrogi akt wobec mnie i nasyła myśli typu "nigdy mnie nie pokonasz".

Takie spojrzenie na własne ciało to też coś, co pasuje do schizofrenii, nawet całkiem książkowej schizofrenii :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku ja nie jestem lekarzem ale mówię jak wygląda. Na podstawie przywidzenia mówisz o schizofrenii, bo zobaczyłeś to w dokumentach. Może lepiej się go spytaj a nie zadręczasz się. Nie gdybaj bo to nic nie da. Lekarze też się mylą.

Próbujesz za wszelką cenę udowodnić że masz tą schizofrenię. Po co? Po co sam szukasz gdzieś sobie chorób i się diagnozujesz? Od tego jest lekarz i sam sobie możesz zrobić krzywdę złą diagnozą.

 

(...)

 

Bez diagnoz CZR i choroby mógłbym gorzej skończyć. Potrzebuję "taryfy ulgowej", nie "normalnych wymagań".

 

Rozumiem. Być może nie umiesz sobie sam poradzić, nie znam cię. W końcu rentę i "efki" nie dostałeś za nic. Tylko nie rozumiem tego czemu nie ppójdziesz i nie zapytasz się czy masz schizo czy nie tylko sam sobie diagnozujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym iść sprawdzić, co tam o mnie napisano. To nie są przewidzenia - naprawdę widziałem, że napisano tam "schizofrenia paranoidalna", tylko nie wiem, czy to było rozpoznanie "oficjalne", czy nie (może to było tylko rozpoznanie wstępne czy podejrzenie). Mam nadzieję, że nie będą mnie znowu kierować na obserwację, której nie ukończyłem (rentę dostałem bez ukończenia obserwacji w szpitalu psychiatrycznym czy spędzenia tam chociaż jednej nocy). Diagnozy F20 też nie miałem, gdy dostałem rentę. Dzięki temu rodzinie jest łatwiej finansowo, powiedziałbym, że to się jej należało nie tylko ze względu na moją nienormalność. Gorzej byłoby, gdyby nie zdiagnozowano u mnie problemów na tyle poważnych, aby otrzymać rentę socjalną czy umiarkowany stopień niepełnosprawności.

 

To, co pisał mark123, znacznie lepiej przypomina mi typową schizofrenię, niż moje objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja natura bardzo nie zgadza się z rzeczywistością, co szczególnie uwidacznia się w kwestiach religijnych (konflikt wewnętrzny z nimi związany jest "koszmarny"). Gdyby nie problemy religijne, to moje problemy może nie wyszłyby tak łatwo na jaw. Z natury mam bardzo jednostronne kontakty społeczne (co może być niemiłe dla innych).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostateczne schizolstwo

 

Ja nie jestem ateistą, ale mam bardzo, bardzo wariackie pokusy mówiące, że tylko ja, tylko moja osoba jest Bogiem, jedyną i wyjątkową Najwyższą Istotą, a wszyscy innimoimi stworzeniami lub nawet w ogóle nie istnieją, nie mają świadomości. Taka "arcyidiotyczna" idea jest absurdalna i całkowicie bez sensu - ja przecież czyniłem niszczycielskie rzeczy, mam początek, cierpię - a Najwyższy jest bezgrzeszny, bezpoczątkowy i niecierpiętliwy.

 

To takie absurdalne i głupie, ale dobitnie okazuje to, jaki moja natura ma stosunek do rzeczywistości - nie zgadza się z jej trudnymi wymaganiami, dla niej wygoda jest ważniejsza od piękna przekazu. Moje myśli bywają SKRAJNIE wykolejone. Albo już tak "masakrycznie" nie radzi sobie ze sferą religijną, że dostaje OSTATECZNEGO wariactwa. Już gorszego urojenia nie da się znaleźć niż to, że ja, grzeszny i nędzny człowiek, stworzenie mające początek i potrzebujące łaski i miłosierdzia od Jedynego, jest prawdziwym, jedynym Bogiem (w sensie dosłownym).

 

Moja natura zupełnie nie zgadza się z niektórymi treściami obecnymi w religiach. Nawet w dzieciństwie nie byłem ateistą, mimo tego, że byłem niezbyt religijny. Większe praktyki religijne jawią się dla mojej natury jako coś szkodliwego.

 

Problem w tym, że dla mojej natury jako najgorsza istota według religii jawi się nie Szatan, ale... Stwórca. Mnóstwo ambiwalencji i ambisentencji. Nie chcę cierpieć, zwłaszcza po śmierci. Nie chcę nawet, aby innych to spotkało. Dla mojej natury kary piekielne wyglądają na czyste zło, coś obrzydliwego i absurdalnego. Wolałaby, żeby nawet najwięksi grzesznicy żyli w wygodzie i radości przez wieczność nieskończoną!!! Nie chce ŻADNYCH bolesnych kar dla KOGOKOLWIEK!

 

Jakiegoś nieopisanego obłędu dostaję. Tak bardzo nie chcę cierpieć, nie chcę być unicestwiony. Jestem takim nędznym, grzesznym stworzeniem.

 

Natura moja ma duchowość ODWROTNĄ do tej występującej m.in. w katolicyzmie. Ona nie chce kaźni czy śmierci wiecznej dla nawet największego grzesznika, jaki tylko może istnieć! Dla niej wygoda grzesznika WAŻNIEJSZA niż sprawiedliwe ukaranie sprawcy przewinienia. Kary zadawane przez Stwórcę mentalności jawią się GORZEJ wręcz niż wszystkie grzechy całego stworzenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja natura "fatalnie" znosi nauczanie tradycyjnej teologii, która występuje nie tylko w katolicyzmie, ale na którą można się też natknąć np. wśród muzułmanów czy protestantów.

 

Moja nędzna natura jakby szaleńczo "buntuje się" przeciw niezbadanym wyrokom Najwyższego, które jawią się jej po prostu jako niepojęte zło, coś niewyobrażalnie zaprzeczającego miłości, przede wszystkim tej bezinteresownej i bezwarunkowej, chcącej przede wszystkim dobra, wygody, życia drugiej istoty, a nie czegokolwiek innego.

 

Natura może myśleć, że takie oto idee to owoc doktryn, w których dużo mówi się o bólu i ostatecznym potępieniu i to właśnie te doktryny oskarżać może o powstanie tego typu chorych zjawisk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natura myśli sobie: "będąc wyznawcą tradycyjnej teologii nie można normalnie żyć, można tylko zwariować poważnie". Psychika jako taka odrzuca tradycyjną teologię i jej wizję rzeczywistości, odrzuca ekskluzywizm i zastępuje go ona czymś odwrotnym - teologią powszechnego zbawienia. Odrzuca też rygoryzm, który uznaje za ciężary nie do uniesienia i rodzaj "faryzeizmu systemu".

 

Natura jako taka ewidentnie sprzeciwia się pewnym dogmatom Kościoła Katolickiego - np. o wiecznym potępieniu (na wieczność), o konieczności ochrzczenia w celu uzyskania łaski uświęcającej i możliwości zdobywania zasług. Dla niej może być tak, że niejeden poganin wierzący w bałwany zasługuje na wyższą pozycję w Niebie wiecznym niż niejeden doskonale prawowierny katolik.

 

Dla niej "tradycyjna teologia" może się jawić jako największe zło świata, jako wielki podstęp demonów, który niszczy ludzkość, sieje zło...

 

Natura jako taka na nadzieję, że niewygodne dogmaty są KŁAMSTWEM.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na podstawie swoich heretyckich przemyśleń natura może budować "urojenia wielkościowe" mówiące, że jestem posłańcem Stwórcy mającym misję i przeznaczenie, aby zmienić świat na lepsze. Myśli psychiki mówią, że ta zmiana powinna mieć związek z porzuceniem wszelkich "srogich teologii".

 

Dla natury jako logiczne jawi się jedynie to, że wiecznego cierpienia czy wiecznego unicestwienia nie ma w ogóle, a przeznaczeniem każdej istoty są wieczna radość i wieczna wygoda. Chociażby nie wiadomo jakim grzesznikiem była ta istota.

 

Doświadczałem słabości, grzeszności i cierpienia nieraz. Wiem, jak nieprzyjemnie jest cierpieć, choć na tle ogółu ludzkości wydaje mi się, że cierpiałem naprawdę mało.

 

Moja natura dostaje "szału" przeciw "tradycyjnej teologii". Jawi się ona jej jako coś nieopisanie absurdalnego i zaprzeczającego bezinteresownej i warunkowej miłości. Może nawet myśleć, że święci asceci, kapłani, nauczyciele jako ostatni spośród całej ludzkości powinni wejść do Nieba ze względu na ich teologię. Dla nich nierządnice i złodzieje są lepsi (choć nierząd jest czymś bardzo obrzydliwym, kradzież też nie jest dobra). Dla niej większość monoteistycznych poglądów jawi się jako "faryzeizm" ze względu na "srogość teologii".

 

"Srogie teologie" kojarzą się jej z Kartaginą, wielkim miastem starożytnym założonym przez Fenicjan (Kananejczyków), którzy palili dzieci żywcem dla Baala (co kojarzy się z kultem Molocha). Dla niej "srogie teologie" to "Kartagina duchowa". Nawet rzymscy poganie mieli złe zdanie o Kartaginie... Rzymianie, politeiści, spalili ją. Dla niej Kartagina może jawić się jako "typ srogiej teologii".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam skrajny konflikt wewnętrzny. Dla biednej natury "tradycyjna teologia" jest "ciężarem nie do uniesienia", od której dostaje "makabrycznego obłędu". Natura niejako "wstawia się za wszystkimi grzesznikami, nawet za Szatanem". Natura jakby "nienawidziła" sprawiedliwej kary Bożej bardziej niż wszelkiego grzechu jako obrazy Stwórcy. Uznaje natura, że żaden grzech nigdy nie powinien zaistnieć. Ale dla niej logiczne jest nawrócenie, nauczenie grzesznika i doprowadzenie go do życia wiecznego w prawdzie, wygodzie i radości, a nie skazywanie go na wieczne potępienie, cierpienie czy unicestwienie. Cierpienie jawi się mentalności jako szczególne zło, które nigdy nie powinno istnieć. Chce amnestii dla WSZYSTKICH grzeszników. Może dla potomstwa Adama i Ewy najbardziej, bardziej niż dla upadłych aniołów.

 

Myślę, że moja wygodnicka natura miała wyraźny wpływ na powstanie czegoś takiego w mojej mentalności. Dla niej powinna być "jakaś granica cierpienia, której nie wolno przekraczać". Stosowanie cierpienia powyżej tej granicy, nawet, gdy ma być to kara sprawiedliwa, jawi się jej jako "czyste zło", a niemalże każde cierpienie fizyczne jawi się dla niej jako "cierpienie powyżej tej granicy". Cierpienie fizyczne jest dla niej jakby analogiem przyjemności seksualnej. Cierpienie fizyczne kojarzy się z zabijaniem, z pozbawianiem życia, a przyjemność seksualna kojarzy się z początkiem życia. I jedno, i drugie, nie powinno istnieć. Przyjemność seksualna działa jak narkotyk, niewłaściwe podejście do seksualności bywa przyczyną wielu nieszczęść, np. mnóstwa aborcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w myślach pojawiają się podobne przemyślenia dotyczące religii związane z "buntem" przeciw piekłu, cierpieniu, srogim karom. Od małego byłem nienormalny, mam coś nie w porządku z psychiką. "Nie radzę sobie z rzeczywistością". Chciałbym, aby każdy był zbawiony, bez wyjątku. Moją naturę "oburzają" pewne doktryny obecne w religiach (np. można iść na wieczne potępienie, można cierpieć po śmierci, można być unicestwionym na wieki). Mam skrajnie "wygodnicką" naturę, dla której własna wygoda i własna radość jawią się jako coś bardzo ważnego, a dla której srogie, dotkliwe karanie złoczyńców jawi się jako zło, nienawiść, coś obrzydliwego, zaprzeczenie miłości bezwarunkowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na poprzedniej wizycie u psychiatry (ok. 3 tyg. temu) napisano, że rozpoznanie zasadnicze to schizofrenia paranoidalna (widziałem już kartkę z wizyty).

 

Dziś znowu byłem u lekarza (innej osoby), spytałem o schizofrenię, reakcja tej osoby mówiła, że mam F20, nawet przepisano na ryczałt Abilify 15 mg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągle mam ""urojenia" posłannicze, odniesienia czy nawet wielkościowe", ustawiczną podejrzliwość, załamanie linii życiowej, zaabsorbowanie kwestiami "posłanniczo-odniesieniowymi" z "domieszkami" "prześladowczymi" czy "wielkościowymi", problemy z podejmowaniem decyzji, "apatyczność", dziwaczność myśli i zachowań. Problemy religijne i autyzm mogły "wywołać u mnie psychozę" (a może raczej sam ten mój autyzm był rodzajem schizofrenii).

 

Posiadanie sympatii, zawarcie związku małżeńskiego, prokreacja i rodzicielstwo w moim przypadku, z logicznego punktu widzenia, odpada.

 

Ale tych koincydencji samych w sobie za objaw psychozy nie uznaję. Te koincydencję mogą mi "przypominać matrioszki" - okazuje się, że przez jedną koincydencję jest następna, po czym okazuje się, że przez tą jest następna, a przez tę następną - następna (koincydencje z Aspijkami z jesieni 2014 r. - potem koincydencja przez wizyty u psychiatry w okresie studiowania po początku koincydencji we wrześniu 2014 - potem skojarzenie tych koincydencji z koincydencją z 18.12.2015).

 

Mam myśli, że nic dziwnego, że coś takiego się ze mną stało, bo "przerażenie religijne" bardzo mocno zadziałało na moją psychikę.

A z tym 21.7 i F84.5, F42.2, F21 to ciekawa sprawa, bo liczby 21, 42, 84 tworzą "piękny" ciąg geometryczny.

Diagnozy z kategorii: F21, F42 i F84 na jednej kartce dostałem 28.4.2015, następna wizyta była 21.7.2015, a poprzednia - 27.1.2015.

Zamieniając miejscami cyfry w każdej z tych trzech liczb otrzymujemy: 12, 24, 48, czyli... kolejny ciąg geometryczny (o sumie 84 i średniej arytmetycznej 28...).

Różnice między liczbami z ciągu 12, 24, 48... też tworzą ciąg geometryczny (21-12 = 9, 42-24=18, 84-48=36; ciąg ten to: 9, 18, 36).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Seria ciągów geometrycznych bazująca na 21, 42 i 84 (na ciąg 21, 42, 84 użyłem dziś określenia "cudowny ciąg"):

 

1. 21, 42, 84 - ciąg geometryczny

2. 12, 42, 48 (odwrócenie cyfr w pierwszym ciągu) - - ciąg geometryczny

3. 9, 18, 36 ("<1. - 2.>" kolejne wyrazy drugiego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów pierwszego ciągu) - ciąg geometryczny

4. 3, 6, 12 ("<2. - 3.>", kolejne wyrazy trzeciego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów drugiego ciągu) - ciąg geometryczny

5. 6, 12, 24 ("<3. - 4.>", kolejne wyrazy czwartego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów trzeciego ciągu) - ciąg geometryczny

6. -3, -6, -12 ("<4. - 5.>", kolejne wyrazy piątego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów czwartego ciągu - ciąg geometryczny

7. 9, 18, 36 ("<5. - 6.>", kolejne wyrazy szóstego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów piątego ciągu) - ciąg geometryczny

8. -12, -24, -48 ("<6. - 7.>", kolejne wyrazy siódmego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów szóstego ciągu) - ciąg geometryczny

9. 21, 42, 84 ("<7. - 8.>", kolejne wyrazy ósmego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów siódmego ciągu) - ciąg geometryczny

10. -33, -66, -132 ("<8. - 9.>", kolejne wyrazy dziewiątego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów ósmego ciągu) - ciąg geometryczny

11. 55, 110, 216 - "<9. - 10.>", kolejne wyrazy dziesiątego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów dziewiątego ciągu - koniec serii

 

- 216 jest o 4 mniejsze niż 220, które dawałoby i w jedenastym punkcie ciąg geometryczny, 216 =... 6*6*6 - iloczyn trzech szóstek;

- trzecia liczba w ciągach od pierwszego do dziesiątego była wynikiem mnożenia pierwszych wyrazów kolejnych ciągów przez 4;

- wśród dziesiąciu ciągów w serii dwa są identyczne - pierwszy i dziewiąty (21, 42, 84) i trzeci i siódmy (9, 18, 36), średnia artymetyczna trzech wyrazów ciągu geometrycznego z liczb 21, 42, 84 wynosi 49 (7*7), a średnia arytmetyczna trzech wyrazów ciągu geometrycznego utworzonego z liczb 9, 18, 36 wynosi 21 (7*3))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zauważyłem, że istnieje taki "ciąg" ciągów geometrycznych, jak ten z poprzedniego postu. Co ciekawe, kiedy zapisywałem ciąg na początku, był on dłuższy, może nawet byłby nieskończony. Pojawił się błąd, który... sprawił wrażenie, że ciąg może być nieskończony. Jako dziewiąty wyraz obliczyłem ciąg z liczb -3, -6, -12 (zamiast działań: 9-(-12), 18-(-24), 36-(-48), wykonałem działania: 3-12, 6-24, 12-48). Dziesiątym wyrazem był ciąg: -9, -18, -36. Jedenastym - ciąg: 6, 12, 24. Dwunastym ciąg: -15, -30, -60. Trzynastym ciąg: 21, 42, 84. Czternastym ciąg: -36, -72, -144. Piętnastym ciąg: 57, 114, 228. Szesnastym ciąg: -93, -186, -372. Siedemnastym byłby ciąg: 150, 300, 600, a osiemnastym - ciąg: -243, -486, -972. Seria wyglądałaby tak:

1. 21, 42, 84

2. 12, 42, 48

3. 9, 18, 36

4. 3, 6, 12

5. 6, 12, 24

6. -3, -6, -12

7. 9, 18, 36

8. -12, -24, -48

9. -3, -6, -12

10. -9, -18, -36

11. 6, 12, 24

12. -15, -30, -60

13. 21, 42, 84

14. -36, -72, -144

15. 57, 114, 228

16. -93, -186, -372

17. 150, 300, 600

18. -243, -486, -972

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9. 21, 42, 84 ("<7. - 8.>", kolejne wyrazy ósmego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów siódmego ciągu) - ciąg geometryczny

10. -33, -66, -132 ("<8. - 9.>", kolejne wyrazy dziewiątego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów ósmego ciągu) - ciąg geometryczny

11. 55, 110, 216 - "<9. - 10.>", kolejne wyrazy dziesiątego ciągu odejmowane od kolejnych wyrazów dziewiątego ciągu - koniec serii

Błąd w wyliczeniu wyrazu nr 10. Powinien to być ciąg: 54, 108, 216. Jest on geometryczny. Wyraz nr 12: -87, -174, -348 też jest ciągiem geometrycznym. Wyraz nr 13: 141, 282, 564 jest ciągiem geometryczynym, tak jak wyraz nr 14: -228, -456, -912. Suma cyfr w każdej liczbie stanowiącej element któregoś wyrazu z tej serii musi wynosić 3, co świadczy o jej podzielności przez 3. Liczba 55 nie jest podzielna przez 3, liczba 110 nie jest podzielna przez 3. A ów ciąg zdaje się być nieskończony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam, że gdyby nie to F21 z 2015 r., to nie miałbym renty. Koincydencji z ciągami geometrycznymi też by nie było, bo ciąg musi mieć chociaż trzy wyrazy. Mogę mieć myśli, że te koincydencje pojawiły się może i po to także, aby mi pomóc w życiu. Gdyby nie one, to mógłbym siedzieć tak samo bez pracy, ale bez renty, bez wsparcia finansowego także dla mojej rodziny.

 

Jak dotąd wziąłem dwa razy pół tabletki mającej 15 g (czyli połówka miała ok. 7,5 mg) arypiprazolu. Pół tabletki na dobę. Niestety, chyba doświadczam pewnej akatyzji po tym leku :( Nie jest jakaś ogromna, ale to, czego obecnie doświadczam, wygląda mi na to. Czuję taki nieprzyjemny "niepokój", utrudniający siedzenie w miejscu i robienie czegokolwiek konstruktywnego :( Ponoć po jakimś czasie brania leku ten objaw ustępuje, jak gdzieś chyba przeczytałem. Jakby na studiach czy w pracy wystąpił taki objaw, to byłby chyba poważny problem. Teraz "nie mam obowiązków", więc ten dokuczliwy objaw nie przeszkadza aż tak bardzo.

 

Jeśli chce się zająć czymś konkretniejszym przy akatyzji, np. pisaniem pracy dyplomowej czy nawet pisaniem na forum, to ten nieprzyjemny objaw sprawia problemy. Jak na razie nie widzę pozytywnych skutków brania arypiprazolu, tylko negatywne (akatyzja).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta akatyzja jest naprawdę zła. Miałem problemy z funkcjonowaniem, przy akatyzji mam jeszcze większe. A mnóstwo ambiwalencji i ambisentencji, załamanie linii życiowej, "apatia" i abulia, "anergia" i niby "urojenia" odniesienia z ideami posłanniczymi, "myślenie prześladowcze" nie zniknęły, "idee urojeniowe" dotyczące anatomii i fizjologii nie zniknęły, tylko kolejny problem mi się pojawił po arypiprazolu, i to poważny problem (akatyzja bardzo utrudniająca funkcjonowanie). Może to nie zachwiana chemia mózgu jest powodem moich problemów? Po paroksetynie nie miałem akatyzji. Następna wizyta i psychiatry jest umówiona za jedenaście dni, a od poniedziałku zalecono mi brać dwa razy większą dawkę leku, po którym dostałem akatyzji. Moja kondycja bardziej przypomina jakieś większe upośledzenie umysłowe niż klasyczną (leczoną neuroleptykami) psychozę. Myślę, że klasyczni schizofrenicy więcej cierpią ode mnie. Nie wiem teraz, co robić z tą akatyzją. Ona bardzo przeszkadza w życiu. To coś ewidentnie uciążliwego. Lek może być do zwrotu, niech go weźmie ktoś, komu jest on potrzebny i pomocny. Oddałbym za darmo, jeżeli ten lek okazałbym się czymś nieodpowiednim w moim przypadku. Przez akatyzję jeszcze trudniej wykonuje się obowiązki. Trudniej robić cokolwiek "konkretnego". Po raz pierwszy akatyzja pojawiła się u mnie około dwa dni temu. Czytałem, że inni doświadczali jej wyraźne dłużej... Co wtedy robili? Jak sobie z tym radzili? Teraz mogę myśleć, że naprawdę nie mam schizofrenii, bo lek przeciwko niej (przynajmniej na razie) szkodzi mi, a nie pomaga (tak bym powiedział).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę o odstawieniu arypiprazolu po zażyciu ok. 22,5 mg (w trzech dawkach). Te efekty uboczne wyglądają naprawdę źle. Robią ze mnie jeszcze gorszego kalekę. Nie podobają mi się one. Poza akatyzją pojawił się też "ból" w lewej części klatki piersiowej, (jakby) w sercu. To też przeszkadza. Ale akatyzja sama w sobie jest naprawdę zła. Nie wiem, co robić w tej sytuacji. Efekty uboczne zażywania arypiprazolu "dają mi w kość". Utrudniają funkcjonowanie. Całkiem wyraźnie. I to jest dla mnie kolejny problem. Nawet spokojnie leżeć może być trudniej. Trudniej jest zajmować się pożytecznymi rzeczami (pracami) przez te efekty uboczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może faktycznie w sensie medycznym nie mam tzw. "schizy"? Przypuszczam, że mógłbym usłyszeć o osobie, że mam tylko "temperament schizoidalny" (czy może osobowość schizoidalną) i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, ale nie zespół Aspergera czy jakiekolwiek CZR lub zaburzenie schizotypowe (o schizofrenii paranoidalnej już nie wspominając). Wtedy renty bym raczej nie dostał, i umiarkowanego stopnia też mógłbym nie mieć (nie wspominając już o znacznym), nie wiem nawet, czy nawet lekki bym miał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może powinienem dzwonić po karetkę??? Te efekty uboczne Abilify są naprawdę niedobre. Jak na razie po rozpoczęciu kuracji Abilify jest ze mną gorzej... I to dość wyraźnie. "Trudno to wytrzymać". Ta akatyzja i "ból" w lewej części klatki piersiowej... Jest sobota, więc z lekarzem mogą być problemy. Może jutro nie powinienem brać Abilify? Moja mentalność może nazywać akatyzję, której doświadczam, "koszmarną". Ta akatyzja ewidentnie przeszkadza w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×